BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
Kącik behawioralny - Pilnowanie zasobów i jak sobie z tym radzić
vesela krava - 2014-01-05, 12:17 Obejzalam sobie z ciekawosci program kot z piekla rodem i zgadzam sie, ze najwiekszym problemem sa tam wlasciciele, zupelnie nieswiadomi swojego postepownia (Albo nie chca zrozumiec, ze jest zle. Mi by sie zapalila lampka, jezeli noszac kota jak dziecko bylabym caly czas gryziona ). Program jes calkiem ciekawy, bo koles nie jest takim showmanem jak Cesar Millan - nawet ja, jako totalny psi laik widze, ze jego metoda sie kupy nie trzyma i effekty sa zadne. No i chyba nie uwaza, ze posiada monopol na wiedze tajemna, tylko pomaga ludziom dzielac sie swoim doswiadczeniem. O wiele przyjemniej oglada sie takiego spokojnego czlowieka dyskutujacego z wlascicielami i rozwiazujacego problemy w przemyslany sposob niz CM prowokujacego agresje u psow, pewnie dlatego, ze to takie efektowne. I w przeciwienstwie do Cesara, Jackson chyba zawsze wychodzi z zalozenia, ze zmiany trzeba dokonac we wlascicielach, ich zachowaniu i miejscu zamieszkania a nie w zwierzeciu. Choc to pewnie wynika ze specyfiki kotow, ktorych nie da sie "tresowac" i wychowywac jak psy, mozna sie do nich co najwyzej dostosowac Podoba mi sie, jak Jackson mowi, ze kot nie jest tylko po to, zeby nas uszczesliwiac, ale trzeba przede wszystkim sie nim zajac i zapewnic mu odpowiednie warunki - to bylo w kontekscie dziewczyny ktora kocha koty, ale nie moze zniesc widoku kuwety, ktora schowala na zewnatrz. Jedna kuweta na 3 koty Troche mnie szokuje tez, ze wlasciciele niektorych "trudnych" kotow rozwazaja ich uspienie, bo drapia i gryza, podczas gdy wina wlasciciela jest tak ewidentna, ze az boli.Nina_Brzeg - 2014-01-05, 12:39 Kot z piekła rodem mi się bardzo podoba. Facet jest tak przyjemny w odbiorze, że aż chce się oglądać. Owszem, mówi o podstawach ale to właśnie o nich często zapominamy, koncentrując się na wyimaginowanych problemach._Jadis_ - 2014-01-05, 12:47 Wow zaskakujące jak dużym zainteresowaniem cieszy się program koci... Dzieki za odpowiedzi. Potwierdziłyście w pełni moje odczucia w stosunku do Jacksona co mnie uspokoilo ;)
Kochani psiarze a co powiedzie o Victorii S.? Nikt sie nigdy nie natknął na jej program?Evelina - 2014-01-05, 13:11
_Jadis_ napisał/a:
Kochani pisarze a co powiedzie o Victorii S.? Nikt sie nigdy nie natknął na jej program?
chodzi i Stilwell? Oglądałam większość odcinków i zgadzam się z jej filozofią, tak na prawdę nie ma idealnego szkoleniowca i jednej recepty. KAżdy pies jest inny i do każdego psa trzeba podejść inaczej. Podstawą jest konsekwencja, cierpliwość i miłość, a ponad wszystko traktowanie psa jak psa, a nie jak człowieka._Jadis_ - 2014-01-05, 13:17 Tak o nią chodzi.Sleeping - 2014-01-05, 14:03 Victoria jest bardzo kompetentną osobą. Ona z 5 lat temu też prawiła o hierarchii, ale jej poglądy (w przeciwieństwie do millana) ewoluowały, wraz ze zdobywaną przez nią wiedzą. Victoria z zawodu jest aktorką, psami początkowo zajmowała się dorywczo i całkowicie intuicyjnie. Potem zaczęła kręcić program i równocześnie zdobywać porządną wiedzę z zakresu psiego behawioryzmu. W jej programie są fajne metody rozwiązywania wielu problemów, z zaznaczeniem że każda potrzebuje czasu (Victoria nikogo nie oszukuje tak jak Cezar wmawiając, że wystarczy stać się samcem alfa i wszystkie problemy natychmiast odejdą w zapomnienie). Mi się z radami Victorii udało nawrócić pierwszego psa z totalnie agresywnego w spokojnego i zrównoważonego. Trwało to rok, ale jestem Victorii za każdą radę wdzięczna. A owego psa zepsułam metodami millanowskimi, żeby było śmieszniej.ciocia_mlotek - 2014-01-05, 15:05 Haha dobra, słuchajcie, ja wiem, że temat jest teraz w hyde parku, ale może pilnowalibyśmy się trochę tematu wątku?
Moze załozyć osobny watek o telewizyjnych behawiorysto-trenoro-celebrytach i ich metodach?_Jadis_ - 2014-01-05, 15:52 Jeśli można wydzielić to chyba warto... nie od dzis wiadomo , że ,ludziom łatwiej gapić się w Tv niż sięgnąć do książek więc dobrze by było żeby było i o tym...
Wybaczcie offtop mamy chyba we krwi Snedronningen - 2014-01-07, 09:55 Ja osobiście uwielbiam ten filmik z CM i labem. Po prostu uwielbiam.
Zarówno Isabelle30, Sleeping oraz Ola89 wiedzą co moja suka zrobiłaby na miejscu tego laba... Do niej nawet by nie podszedł, bo ona nie broni w bliskich odległościach lecz w promieniu nawet kikludziesięciu metrów.
disel, labek nie znalzał się w czerwonej strefie, on został zwyczajnei sprowokowany do takiego a nie innego zachowania przez głupotę CM, która to głupota tak naprawdę pogłębi problem tego psa. A do tego cudowny komentarz "nie spodziewałem sie tego", szkoda, że wszyscy widzieli a on nie.
Nie życzysz nikomu takiego psa? Ja mam gorszego, z tym, że rottek a nie labek i o miękkim pysku to mogę sobie co najwyżej pomarzyć. Ale ja, ani żaden z domowników nie staje już do konfrontacji z psem, bo zwyczajnie nikt z nas nie ma szansy wyjścia z niej, juz nie mówię, że cało, ale z małymi obrażeniami.
Jego metod chciano na moim psie spróbować. Gdyby nie moja bardzo szybka reakcja i sprowadzenie psa do parteru powaleniem na glebe to mój ojciec mógłby mieć twarz w bliznach z powodu konfrontacji z pół rocznym psem. Do tej pory wszystkim takim spotkanym milanistom daję smycz z suką aby pokazali mi jak to właśnie za pomocą energii i bycia alfą da sie nad nia zapanować. Na koniec pozostaje tylko głupia mina delikwenta, bo suka jednak nie zrozumiała czyjegoś bycia "przywódcą stada". Wręcz przeciwnie. Ale to co Milanowi trzeba oddać, to fakt, że obecnie rónież zaczął się uczyć i lekko zmieniać psotępowanie z psami, pomimo, iż wciąż sadzi te swoje głupoty o stadzie i dominacji. Odcinek, który lubię najbardziej to jeden ze starszych, z rottweilerem. Długo na niego czekałam aby zobaczyć jak u tak pewnego siebie psa CM będzie rozwiazywał straszne problemy wychowawcze. To co mnie najbardziej urzekło to problam jaki, bodajże 13 letnia wlaścicielka z nim miała... pies ciągnął na smyczy.
U nas nie sprawdziło się dosypywanie do miski, mieszanie w misce, podawanie z ręki, bo dla mojej suki jedzenie w misce, jedzenie z ręki czy jedzenie zaciągniete do siebie to są zupełnei różne sytuacje i nie ma dla nich wspólnego mianownika.
Metoda ciocia_mlotek też sie nie do końca sprawdził. Suka wszystkim domownikom wyznaczyła sztywne granice do jakich mogą ewentulanie podejść. Dla wszystkich opórcz mnie to jest około 5 metrów, bliżej nie da rady. Ja mam prawo nawet przejść nad psem, ale wcześniej muszę sukę poinformować, że przechodzę. Każdy z domowników jest tez inaczej trkatowany. Ja dostaję upomnienie i możliwośc zmiany zachowania, pozostali dostają ostrzeżenie, że jeszcze krok i będzie atak.
To co u nas poskutkowało, to przejęcie przeze mnie roli bronienia jej zasobów. Idziemy w miejsce, w którym ja mam kontrolę nad tym kto się zbliża, z której strony i jak szybko i to ja przechwytuję delikwenta, zanim podejdzie. Dzięki temu suka je spokojnie.
Co do samego bronienia zasobów to nie jest wina czegokolwiek to zachowanie wchodzące w skład instynktu przetrwania i towarzyszy ono gatunkowi pies. Gdyby teraz nagle wyginęli wszyscy ludzie to neistety ale większość psów też. Dlaczego? Bo większość nei broni zasobów a co za tym idzie one długo by nie pociągnęły, bo przyszła by taka moja suka czy pies Eli czy Taz i im to zabrał i zeżarł. Tym psom natomiast nikt by nic nie zabrał.
eli, córka nie słucha upomnień, nagan i zakazów? To ich nie wydawaj. Chcesz psa szkolić klikerem, więc co Ci szkodzi aby w ten sam sposób uczyć córkę? Jak mojemu koledze sie syn rodził to przylazł do mnei i zabrał z półki wszystkie książki o wychowaniu i szkoleniu psów. Obecnie to 3 latek, któremu jak powiesz, że ma czegoś nie robić to tego nie robi, jak mówisz, że ma coś zrobić to robi i jeszcze sie cieszy z tego jak głupi do sera. Wychowanie psów i małych dzieci polega właściwie na tym samym, z tym, że z psami nie masz aż tyle czasu.
Co do samych spanieli i dzieci. No wiecie, ja się przy spanielach rodziłam i wychowałam. Jeden z nich współpracował z moim bratem - spaneil próbował się dostać do łózeczka a mój brat wydostać. Zostawienie tej dwójki przez chwile samych skutkowało tym, że spaniel spał w łózeczku pod kołderką a brat przemierzał bezkres dużego pokoju.
A na chwilę wrócę do psa Oli89. Po pierwsze bardzo się cieszę, że wam się z Brunem udało, choć trochę. Zarówno Bruno jak i Pestka mieli/mają repertuar identycznych zachowań. Ale! Powody owych zachowań są zupełnie różne. Bruno się bał, a Pestka nie lubiła. Zanim zaczniemy wyprawiać z psem jakieś niestworzone rzeczy popatrzmy trochę na niego i dajmu mu szansę przekazać nam, w czym jest problem i pomóc mu go rozwiązać.
Problem pilnowania zasobów nie dotyczy tylko ludzi, którzy mogą poczuć się zagrożeni przy takim psie. On w głównej mierze dotyczy psa i jego nerwów, ze ktoś zabierze i braku możliwości spokojnego spożycia posiłku.
Tak jak ciocia_mlotek pisze, czasami najlepszym roziwązaniem to dać psu jeść w spokoju.
disel, labek nie znalzał się w czerwonej strefie, on został zwyczajnei sprowokowany do takiego a nie innego zachowania przez głupotę CM, która to głupota tak naprawdę pogłębi problem tego psa.ciocia_mlotek - 2014-01-07, 10:50
Snedronningen napisał/a:
To co u nas poskutkowało, to przejęcie przeze mnie roli bronienia jej zasobów. Idziemy w miejsce, w którym ja mam kontrolę nad tym kto się zbliża, z której strony i jak szybko i to ja przechwytuję delikwenta, zanim podejdzie.
Tak, to zdecydowanie też. W tej "mojej" metodzie było połączenie powolnego przyzwyczajania psa do tego, że dzieci (zwłaszcza syn) BĘDĄ się kręcić gdzieś w jego okolicach kiedy on je z faktem, że w razie potrzeby ja dzieciaka ogarnę i on nie ruszy psu jedzenia. Taz wie, że kiedy ja gdzieś jestem to nikt mu żarcia nie ruszy. To samo jest teraz jak jest szczeniak. Staram się podawać im często posiłki razem - każde dostaje swoje. Ale ja zawsze przy tym jestem obecna. Nie tylko dlatego, żeby nie dać im się pozabijać w razie co haha. A właściwie tak - po to aby nie pozwolic im na zabieranie sobie nawzajem. Każde z nich teraz wie, że swoje należne dostanie. I ten mój zazdrośnik pokarmowy złodziej Taz wcina z jednej michy z małą (jak jest mielonka) a wczoraj razem jedli element o "wysokiej wartości" czyli kawał sarnich żeberek. Bez nerwów, każde ze swojej strony - a ja fociłam stojąc na straży fair playSnedronningen - 2014-01-07, 11:03 ciocia_mlotek, no nie mó mi, że on do tego kradziej jedzeniowy, bo pomyślę, że tylko u kradziei podawanei z ręki nei działa i trzeba pilnować za nich. Mojes uczydło to hipokrytka straszna, bo do niej podejść nie można ale ona stara się dopchać na kolana jak coś sie je lub zwędzić z któregoś talerza.ciocia_mlotek - 2014-01-07, 11:10 Oj on jest potworny złodziej. Moralność Kalego normalnie. Mi zabrać nie można ale ja kazdemu. tylko czeka aż się wzork odwróci. Znaczy teraz czeka aż się wzrok odwróci - kiedyś potrafił po prostu zabrać np dziecku kanapkę z ręki. Ale wyuczyłam bydlaka. Co prawda jak zostawione i bez komendy to nadal weźmie, ale jeśli wyraźnie nie pozwolę mu ruszyć to nie weźmie - poczeka na zaproszenie. Ale to musi być z komendą. I nic nie mogę zostawić tak luzem. Swoje skończy pójdzie cudze kraść (mimo, że najedzony)
Ja myślę, ze karmienie z ręki nie sprawdza się przede wszystkim u psów, które bardzo silnie bronią i przy bardzo nerwowych (w tym wcześniej głodzonych). Według mnie to jest sposób dobry na UCZENIE (np szczeniaka) ale nie na ODUCZANIESnedronningen - 2014-01-07, 11:30
ciocia_mlotek napisał/a:
Oj on jest potworny złodziej. Moralność Kalego normalnie. Mi zabrać nie można ale ja kazdemu. tylko czeka aż się wzork odwróci. Znaczy teraz czeka aż się wzrok odwróci - kiedyś potrafił po prostu zabrać np dziecku kanapkę z ręki. Ale wyuczyłam bydlaka. Co prawda jak zostawione i bez komendy to nadal weźmie, ale jeśli wyraźnie nie pozwolę mu ruszyć to nie weźmie - poczeka na zaproszenie. Ale to musi być z komendą. I nic nie mogę zostawić tak luzem. Swoje skończy pójdzie cudze kraść (mimo, że najedzony)
To zupełnie jak u mnie, z tym, że gabaryty mojego Kalego pozwalają jej na ściągnięcie wszystkiego z szafek z kuchni czy stołów. Do tej pory jej wypominają jak na jednej imprezie (ja byłam na wyjeździe) co drugiej osobie zwinęła ciasto z talerzyka. Podchodziła niby się witając, wchodząc na kolana, szybki ruch głową i języka - nikt nie zauwarzył kiedy kradła - i ciasta nie było a ona dalej się wita z człowiekiem.
ciocia_mlotek napisał/a:
Ja myślę, ze karmienie z ręki nie sprawdza się przede wszystkim u psów, które bardzo silnie bronią i przy bardzo nerwowych (w tym wcześniej głodzonych). Według mnie to jest sposób dobry na UCZENIE (np szczeniaka) ale nie na ODUCZANIE
u nas problem stanowiło to, że suka niestety cholernie inteligentna i te sytuacje dla niej nie były na tyle podobne aby je zgeneralizować. A uczona była od szczeniaka. Ona niestety rozróżnia co jest jej a co nie jest jej. Pilnowanie zasobu w danej chwili również kończy się z chwilą, gdy ja wezmę do ręki (ja, bo nikt inny nie próbuje) - wtedy to juz jest moje a nie jej. U niej tez było tak, że ona od początku jak u nas była to broniła, u hodowcy również, więc nie było to zachowanie nabyte, z tego co czytam u Taza również nie, więc pewnie tu jest "pies pogrzebany".
Ja już pomijam fakt, że jaka kolwiek nauka u niej dostarczała tylko kolejnych problemów, bo co dawała sobie odbierać jedną grupę zasobów to z automatu przenosiła zachowanie na inną, której wcześniej nie pilnowała, a mogło być to cokolwiek, np. kamyk w ogrodzie. Metodą prób i błedów oraz konsultacji wzajemnych na linii ja-suka ustaliłyśmy jednogłośnie, że będziemy pilnować tylkojedzenia i pozostaje to w mojej gestii, aby nikt jej nei przeszkadzał. Ot, takie jesteśmy zgodne i podejmujemy wspólnie decyzje
Swoja droga ciekawe jakby wygladalo wspólne spożywanie posiłku przez Taza i Pestkę.ciocia_mlotek - 2014-01-07, 11:51 U nas ciężko stwierdzić czy nabyte czy wrodzone. Nie znam jego historii zbyt dobrze. Tak czy owak raczej nie był nigdy uczony opanowywania się w takich sytuacjach. On jest generalnie psem bardzo nerwowym, reaktywnym i łatwo spinającyum się. Z potworną agresją lękową.
Tak czy owak w tej chwili u nas, w domu pilnowanie zasobów nie jest w zasadzie problemem. Nauczyliśmy go, że my mu jedzenie dajemy a nie odbieramy. A jeśli m u zabieram to jest konkretny powód i to nie znaczy, ze zniknie na zawsze tylko np - zaraz pojawi się w bardziej stosownym miejscu
Synka staram się trzymać względnie z daleka. On czesto podaje Tazowi jedzenie ale nie mam ciśnienia na to, żeby się bawić w "odbieranie" tazowi przez syna. Nie jest nam to do nicego potrzebne. Osiągneliśmy to co chcieliśmy - Taz się nie stresuje obecnością dziecka w tym samym pomieszczeniu co jego jedzenie. Młody może sobie łazić a pies spokojnie je, nawet okiem ni ełypnie
Snedronningen napisał/a:
Swoja droga ciekawe jakby wygladalo wspólne spożywanie posiłku przez Taza i Pestkę.
Hahahah podejrzewam, że wcale by nie wygladało. I myślę, że podstawowym problemem nie byłoby samo pilnowanie zasobów co potworna agresja lękowa u Taza. Znaczy wiesz, może po kilku tygodniach przebywania razem dałoby radę. Ale jedyne co widzę przy takiej próbie przy pierwszym spotkaniu to małego wściekłego ujadacza, który w dość szybkim tempie dosłownie traci głowę Snedronningen - 2014-01-07, 13:24 Ona siłą spokoju i sprytu pokonuje ujadaczy i psy lękliwe. Zwyczajnei ignoruje ich ujadanie i zaprasza do zabawy, po czym kładzie sie na ziemi i czeka aż pies się będzie bawił. Do tego siła spokoju chcąc nei chcąc przechodzi na inne psy. To jest taki charakter, przy któym wiele psów czuje się bezpiecznie.