BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
BARFna dieta drapieżnika - Wątek dla wegetarian - prosimy o wsparcie i pomoc!
Tufitka - 2014-09-28, 14:49 uczy szacunku, bo szuka się jajek i mięsa tam, gdzie to mięso za życia było szczęśliwe, chodziło wolne, jadło naturalną paszę. Było hodowane dla mięsa w dobrych warunkach bez klatek, stresu. Wolę trochę więcej zapłacić, ale wiem co jem.Meri - 2014-09-28, 15:03 Ja w zasadzie od samego początku kupuję mięso od osób prywatnych co za tym idzie całe tuszki. Ostatnio jadłam ciasto z gospodynią czekając aż mój baranek straci życie za rogiem teoretycznie mogę powiedzieć, że już tego tak nie przeżywam jak na początku 2 lata temu, mam nadzieję, że to nie jest znieczulica społeczna a może to efekt mojego wychowania? W zasadzie u mnie zawsze jakiś zwierz tracił życie i trafiał do naszego garnka.gpolomska - 2014-09-29, 16:48
Tufitka napisał/a:
uczy szacunku, bo szuka się jajek i mięsa tam, gdzie to mięso za życia było szczęśliwe, chodziło wolne, jadło naturalną paszę. Było hodowane dla mięsa w dobrych warunkach bez klatek, stresu. Wolę trochę więcej zapłacić, ale wiem co jem.
Dokładnie - mnie nie odrzuca mięso: zabijanie przez drapieżniki jest czymś naturalnym, ale dobija mnie chów w warunkach koszmarnych: chwila uboju to nic przy tym, ile cierpią te zwierzaki podczas chowu. Kiedyś były inne hodowle - mięso było droższe, ale lepsze i zdrowsze. Ludzie mówią nieraz, że gdyby było jak kiedyś, to jedli by mniej - bądźmy szczerzy: wielu ludzi żre a nie je - znacznie więcej niż potrzebują tym samym niepotrzebnie zmuszając organizm do wytężonej pracy. Człowiek potrzebuje naprawdę niewiele białka (i jedzenia ogólnie) w czasach, gdy głównie siedzi i ma niewiele wysiłku fizycznego. A tendencja jest w stylu szukania magicznej pigułki, żeby móc się bezkarnie obżerać.
I druga rzecz: jeśli ktoś naprawdę potrzebuje mięsa do życia, nie będzie czuł obrzydzenia na myśl o tym, skąd pochodzi... więcej: będzie w stanie zabić zwierzaka i później to mięso zjeść; jeśli człowieka odrzuca, to być może jego organizm wcale tak bardzo mięsa nie potrzebuje. Mój potrzebuje i wiem o tym doskonale (dlatego umiem jeść mięso na surowo bez przypraw i mi smakuje, a także oprawiać zwierzaki w całości - nie sprawia mi to przyjemności: jest wręcz smutne, że matka natura tak to sobie wymyśliła). Zresztą wiele plemion indiańskich polowało na zwierzęta, ale nie robili spustoszenia, bo szanowali swoje ofiary i zabijali tylko minimum potrzebne do życia - nie dla zabawy czy z próżności lub dla świecidełek.
Wracając do drapieżników: naprawdę sporo jest zwierzątek roślinożernych w schroniskach - warto rozważać też pomoc im a nie pakowanie się w sytuacje dylematów. Jeśli już ktoś się wpakował, to dobrze, że rozważa karmienie mieszanką - co nie zmienia faktu, że nadal musi decydować o tym, że aby kotek/piesek/inne był zdrowy, to musi zginąć krówka czy ptaszek - prawo natury jest bezwzględne i nic się na to nie poradzi. Można zabić tamto albo swojego drapieżnika wykańczać powoli nieodpowiednią dietą. Niestety MariolaK - 2014-09-29, 16:53 Wielkie dzięki za wszystkie komentarze, chyba muszę poszukać gdzie indziej. Ktoś słusznie skomentował- nie jestem w stanie się zmusić, a inną rzeczą jest to, że nie chcę się zmuszać. Nie chcę się narażać na dwugodzinne płacze w łazience jak czytałam- niektórzy tym okupowali swoją miłość do swoich domowych drapieżców. Ja pewnie skończyłabym tak samo.
Pozdrawiam serdecznie!Snedronningen - 2014-09-29, 16:58 MariolaK, zamieść prośbę w kramiku. Może znajdzie się ktoś, kto te mieszanki przygotuje, a Ty je tylko podasz.MariolaK - 2014-09-29, 17:03 zobaczę jeszcze tam. Dziękuję!Dieselka - 2014-09-29, 17:09 Ja kocham swoje zwierzaki na tyle, ze te placze po lazienkach to byl pikus. Tak samo jak musialam robic zastrzyki czy kroplowki podawac. za pierwszym razem autentycznie zemdlalam. Ale coz... zwierzaki byly chore, wiec trzeba bylo zacisnac zeby i pomoc a nie sie rozczulac :)
Ja sie przemecze - wazny jest dla mnie widok moich zwierzakow zdrowych i szczesliwych. Przeciez nie bede ich katowac bo mi serduszko smutne sie zrobilo. Mam swiadomosc ze sie po prostu zwyczajnie roznimy. Taka ich natura, ja to kocham i szanuje.
Jak mowi Sne, poszukaj na kramiku. ktos moze sie znajdzie, kto ci te mieszanki zrobi, Powodzenia w poszukiwaniach i fajnie ze jestes z tych co sie nie zniechecaja :D serio, dasz rade :)Bianka 4 - 2014-09-29, 18:13 Tak jak pisałam na poprzedniej stronie, skontaktuj się z Agal. Ona czeka na wiadomość od Ciebie kretka - 2015-02-20, 07:23 Odświeżę trochę temat Zabrałam się w końcu za barfa (koty są zdrowe, młode, ale nie zaszkodzi), myślałam zawsze, że jak będę babrać się w mięsie to zwyczajnie się zrzygam macając podroby, skóry i tyle będzie z zabawy. Spontanicznie w ciągu paru dni kupiłam wszystkie suple, mięso, pojechaliśmy z mężem do babci na obiad i tam zaczęliśmy robić (nie mamy maszynki do mięsa, poza tym u babci nie ma dwóch napastliwych futer, które wejdą pod nóż byle coś zjeść i ma dużo większą kuchnię), co się okazało? Kompletnie mnie to nie rusza Męża trochę, ale w stopniu minimalnym. Także barfujemy
Florki zażerają się od pierwszego dnia, jak to Florki.
I w końcu mam karmę, która nie śmierdzi! Wcześniejsze mokre (Grau, CFF, GP, PON), na których były Florki capiły okrutnie. Chyba dlatego byłam zrażona do barfa i tak prawie rok odwlekałam. A tutaj niespodzianka.
Więc podsumowującym - tym mniej wrażliwym i płaczliwym weganom czy też wegetarianom polecam barfa, nie ma się co bać, nie gryzie ciocia_mlotek - 2015-02-20, 10:44
kretka napisał/a:
(koty są zdrowe, młode, ale nie zaszkodzi)
Nie tyle nie zaszkodzi co utrzyma je w zdrowiu. To jest właśnie to, co należy robić. Zapobiegać chorobom a nie leczyć jak już się pojawia
Gratuluję barfnego sukcesukretka - 2015-02-20, 11:15 Dokładnie Po prostu zauważyłam, że na barfa wiele osób przechodzi jak koty zachorują, więc wolałam podkreślić, że to nie było z przymusu brum156 - 2015-02-24, 11:23 Witajcie:)
Od kilku dni mam dwa przecudowne kociaczki. A od 10 lat jestem wegetarianką (od jakiegoś czasu z odchyleniami ku weganizmie).
Głównie piszecie, że się nie znacie na mięsie i nie wiecie po prostu jak się do tego zabrać. Mnie jednak bardziej interesuje jak dajecie sobie z tym radę? Wiem, że to zależy od powodów stosowania tej diety, u mnie jest to w dużym stopniu ideologiczne, więc właśnie odczuwam lekki dyskomfort. Jak jest u Was?
Boje się, że zaraz usłyszę, że hipokryzja i powinnam kupić królika, ale od zawsze chciałam mieć kotka no i wiem z czym to się wiąże, ale... Staram się to właśnie przemielić w głowie, jak Wy sobie to tłumaczycie?
Jasne, kot to mięsożerca, to natura itd, ale to Ty kupujesz mu jedzenie, które wiąże się z cierpieniem. I to właśnie trochę kiszka.dagnes - 2015-02-24, 12:06 Ja nie jestem wegetarianką ale zapewniam, że cierpienie zwierząt leży mi na sercu co najmniej tak samo mocno. Dbałość o to, by zwierzęta nie cierpiały nie jest domeną wegetarian czy wegan i wierz mi, można zapewnić drapieżnikom należny im z natury pokarm bez przykładania ręki do cierpienia zwierząt. Co więcej - w naturze zwierzęta, które padły ofiarą drapieżnika cierpią więcej niż zwierzęta hodowane i ubijane przez człowieka w przyzwoitych warunkach (wypasane na łąkach, bez sztucznych pasz i profesjonalnie ubijane bez bólu).
Jeśli nie chcesz przyczyniać się do cierpienia zwierząt, to kupuj dla kotów mięso tzw. grass-fed, na przykład od drobnych rolników, u których widzisz, że ich zwierzęta żywią się naturalnie, nie mieszkają w klatkach i nie są ubijane w fabrykach śmierci, gdzie w ciągu minuty zabija się kilkaset zwierząt, nie zawsze bezboleśnie i często nie od razu w 100%, powodując długą agonię.
Nie ma znaku równości pomiędzy cierpieniem zwierząt i jedzeniem mięsa. Drapieżnictwo nie tylko jest naturalnym zachowaniem wymyślonym przez Naturę i potrzebnym dla zachowania ekosystemów, ale może odbywać się bez cierpienia, a zwierzęta, także hodowlane, mogą mieć dobre życie, bez bólu, w warunkach zbliżonych do naturalnych. Nie trzeba być weganinem by walczyć z zadawaniem bólu zwierzętom i skazywaniem ich na życie w warunkach jak z horroru. Wystarczy własnym portfelem głosować przeciwko przemysłowej hodowli i przeciwko przemysłowemu rolnictwu.
Podrzucam Ci też inny wątek do przeczytania (najlepiej w całości):
BARF a psychika (ludzka)ciocia_mlotek - 2015-02-24, 12:24 Świetne wytłumaczenie
Ja dorzucę swoje trzy groszę. Tym razem patrząc na samego kotka. Aby uniknąć zupełnie produktów okołomiesnych, musiałabyś kotu podawać dietę stricte wege, bo każda inna komercyjna karma zawiera jakieś produkty odzwierzece. Do tego głównie właśnie z ferm przemysłowych pochodzace, czyli z owych "fabryk śmierci". Czyli i tak przyczyniasz się do cierpień i to dużych cierpień. A z kolei dieta wege, będąc bardzo nienaturalna dla kota najprawdopodobniej doprowadzi do jakiś schorzeń, czyli do cierpienia kota
Niestety mając w domu drapieżnika trzeba się pogodzić z tym, że albo przyczynimy się do śmierci albo do cierpienia naszego pupila
Tak, jak Dagnes napisała, jest możliwość aby twój kot jadł mięso ze zwierząt, które mniej się nacierpią niż ofiara drapieżnika w naturze. Jest drożej, tak, ale nie drożej niż względnie przyzwoita sucha karma raczej. Poza tym zdrowie pupila nie ma cenykretka - 2015-02-24, 13:06 Radzę sobie z tym bardzo dobrze - to nie ja to mięso jem, a moje koty Nie mam z tym problemu, są mięsożerne. Prędzej mam problem z tym, że pałają niezdrową namiętnością do wyrobów mącznych Nie rozumieją mojego ideologicznego podejścia, także jestem zobowiązana zapewnić im jak najlepsze warunki życia (tak samo jak osoba jedząca mięso nie będzie karmiła królika kiełbasą i kotletami). Poza tym moje podejście jest takie, że ludzie - istoty, które mają wybór i mogą żyć na diecie roślinnej - nie powinni jeść mięsa. A nie, że żadna istota na ziemi nie powinna, bo to zalatuje szowinizmem gatunkowym.
Karma, którą kupowałabyś i podawała kotu też jest z zabitych zwierząt, a nie jest taka dobra jak BARF dla głównego zainteresowanego. Czy nie lepiej już płacić za coś, co jest odpowiednie dla kota?
I kwestia jest taka - zawsze ktoś ucierpi w tym układzie. Albo zwierzęta zjadane przez kota, albo kot będący na wege diecie.