To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

BARFne ABC dla kotów - Koty nie chcą jeść

shana55 - 2013-11-19, 15:23

Mnie tez już ręce opadają ..... :-( Cała piątka wymyśla na czym świat stoi :-( ani jeden nie zjadł dziś całej porcji mieszanki na śniadanie. Dragon odmówił kategorycznie a nawet zakopał w ścierkę, reszta podziubała i poszła. Miski schowane towarzystwo chodzi i miauczy a jak postawię miski to obraza..... ehhh. Nic dziś im więcej nie dam, niech się dzieje co chce. Zobaczymy rano co będzie.....
Margot - 2013-11-19, 15:37

Ja, jak pisałam kiedyś już na forum, podaję posiłki dwudaniowe. Na pierwsze danie idą ok.3-4 kawałeczki czystego mięska (będące integralną częścią mieszanki liczoną w kalku, ale nie ubabrane w niej), zwykle jest to wołowina z tłuszczem, lub bez, w zależności od części tuszy lub twardsze kawałki chudego indyka (tłuszcz od tegoż ląduje w mielonce) . Na drugie, idzie mielona część z suplami i gotowanymi warzywkami (o tej porze roku zawsze jest to dynia, bo widzę, że najlepiej z warzyw się sprawdza) i dolewką wody. Oczywiście kawałki mięsa znikają z prędkością światła. Natomiast z mielonką bywa bardzo różnie, w zależności od tego z jakich mięs i podrobów się składa i jak bardzo suple w niej doskwierają. Średnio, codziennie za przynajmniej dwoma kotami muszę chodzić z miseczką i mobilizować je do zjedzenia w całości. Ja zauważyłam, że jak ta pozostawiana część mielonki jest już trochę za zimna, to koty tym bardziej nie chcą jej dokończyć, więc na chwilę wstawiam ponownie miseczkę z zwartością do naczynka z ciepłą wodą, aż ponownie osiągnie temperaturę pokojową. Wracam z tą pozostałością, nagarniam to co zostało do środka i podstawiam do zjedzenia. I zwykle koty dokańczają z moją asystą (tzn. chodzę za nimi krok w krok, ciągle nagarniając pozostałości mieszanki do środka miseczki i podstawiając im ją pod nos).
shana55 - 2013-11-19, 15:49

Ja karmię łyżeczką Rafajela od początku inaczej nie je wogóle :-( jakbym dała samo mięso to zjedzą bardzo chętnie a reszta mieszanki leży, aż się muchy zalęgną (taka przenośnia). Wody same nie piją więc też ze strzykawką chodzę za każdym, mieszanki maja lekko ogrzane, zimnych się nie chwycą. Nawet drożdży im więcej daję bo zapach ich nęci. Poprzewracało im się w d.... Mieszanki im robię z trzech rodzajów mięs w różnej proporcji, nawet kurę mięsną zdobyłam, żeby kurczaka ograniczyć..... Kaczka bee, gęś bee, jagnięcina bee, wieprzowinę by jadły z rozkoszą ale tego nie dam. Muszę ochłonąć i złapać drugi oddech, bo się całkiem zafiksowałam na tych ich grymasach i w paranoję wpadam. :-(
Margot - 2013-11-19, 15:57

Shano55, mi dzięki takiemu podziałowi na czyste mięso i mielonkę z suplami, jest trochę łatwiej dopilnować, aby posiłek był zjedzony (chociaż mam z tym więcej roboty przy szykowaniu). Może spróbuj różnych "konfiguracji". Moje koty uwielbiają wołowinę, ale zauważyłam kiedyś, że mielona wołowina się kompletnie u nas nie sprawdza, bo nie chłonie tak fajnie wody, jak np. mielona kaczka, i moje koty marudzą. Serce wołowe (które daję rzadko ze względu na, jak dla nas ciut za wysoki fosfor, ale zdarza mi się), o ile fajnie się sprawdzało pokrojone w kostkę i znikało szybciutko, to w wersji mielonej, którą chciałam uatrakcyjnić mieloną część średnio atrakcyjnego indyka, okazało się totalną klapą. Za kotami nie trafisz. Trza obserwować i być kreatywnym cały czas.
rEni - 2013-11-19, 16:06

Margot Twoje koty są święte. Samo mięso zjadają jak nie jest w niczym upaćkane. I zjadają Terra Fealis!!! Moje jak mają fazę tak jak teraz to nawet samego mięsa nie ruszą, bo im z jakiegoś powodu nie odpowiada. Nie odpowiada im pomimo, że jest to to samo mięso, które tydzień temu było apetyczne i wchodziło luksusowo.

Shana dziś już miałam ochotę Sokratesa nakarmić łyżeczką albo mu mięso do pyszczka wrzucać. Z nim to się nie sprawdza, on im bardziej ja mu daję do pyszczka to tym bardziej oponuje, im bardziej mu podsuwam miseczkę tym bardziej od niej ucieka. Czasami, ale to czasami, jak ma taki dzień bardzo komunikatywny to gadanie do niego pomaga, jak go namawiam gadaniem, to znaczy kilka razy pomogło ale ostatnio nie działa i to. Czasami z miski wrzucam na deskę drewnianą i podaję jak w restauracji, to na Sokratesa czasami działa, z deski zje to co z miski było niejadalne. Zgarnianie do środka miseczki też przerabiam :) Sonia daje się namówić czasami, jak się jej podsuwa miseczkę, ale i tak potem zwymiotuje, jeśli była namawiana i nagabywana to potem na 100% zwymiotuje. I tak ją namawiam i za nią chodzę, ale nie wygrywam na tym.

Dziś jadę do dr Małgosi Brzóski z babcią Bobrzycą, ona ma z 15 kotów, karmi je mięsem i puszkami, to ja się zapytam co ona robi z niejadkami. Bo przecież w takiej dużej grupie to musi być kilka księżniczek, czy księciów :) Pani Małgosia zawsze daje mi zdroworozsądkowe rady, może coś poradzi. Na razie głód.

Czytałam, że niektóre dziewczyny podają suplementy strzykawką do pyszczka. Czy to jest jakieś rozwiązanie? W przypadku wania, czyli skorupek, czy wapnia z alg to chyba nie jest rozwiązanie, bo żeby wapń zrównoważył fosfor musi być podany jednocześnie. A jak podam strzykawką wapń minutkę przed jedzeniem to przecież gadziny nie będą jadły, bo był stres, do pyszczka strzykawką dawali przed chwilką, nie możemy jeść w takich warunkach, teraz ze 2 godziny muszą upłynąć.

Margot - 2013-11-19, 16:18

rEni napisał/a:
Margot Twoje koty są święte. Samo mięso zjadają jak nie jest w niczym upaćkane.I zjadają Terra Fealis!!!


Jeden anioł, to mi się trafił na pewno. Jest obsługiwalny i zawsze jadł to co mu dawałam (to ten najstarszy). Pozostała trójca różnie, Cukierkotek, słodziak jeden, potrafi być jednak mocno charakterny i nerwy mi zszargać. W wakacyjne miesiące (3) doprowadzał mnie do szewskiej pasji swoim wybrzydzaniem jeśli chodzi o barfne mielonki. Na szczęście kryzys minął, ale ile nerwów (i czasu zmarnowanego) mnie to kosztowało.
Nie wiem czy to jest sposób na Wasze koty, ale ja moich nigdy nie przekarmiam, regularnie daję cały czas mniejsze porcje dzienne w 3-ech posiłkach (nie daję 25gr. mięsa na 1kg masy ciała kota). Koty nie chudną, więc jest OK. A i czasem (1-2 w tygodniu) zdarza mi sie nie dać jakiegoś posiłku w ogóle.

Sandra - 2013-11-19, 16:53

Daaawno sie nie wypowiadałam w temacie, bo co kot to inna bestia niejadkowa.
Na początku mojego barfowania osiwiałam przez Pinto (to syjam fanaberyjny zbój nad zbóje). Pozostała dwójka nie dawała mi takiej szkoły, a zeby nie było mi za łatwo dołożyłam wówczas naukę załatwiania sie do WC.
Ale i na koty przyszły złe czasy.
Od 20 października do 15 listopada zostały z moja latoroślą czyli Synem dorosłym, nawet bardzo dorosłym bo lat 27, same w domu.
Kevin sam w domu :mrgreen:
Dał im szkołę co się zowie, ale wyszło to wszystkim na zdrowie.
Schudły to po pierwsze.
Przestały marudzić to po drugie.
Jedzą wszystko i zmiennie to po trzecie.
Wypijają każdą dolana ilość wody to po czwarte.
Przestały mnie terroryzować o innych porach niż karmienie to po piąte.
Ja mam tylko nadzieje, ze niczego nie zepsuję.
Mogłabym wymieniać jeszcze inne korzyści...ale jeszcze zapeszę. :roll:

Freya - 2013-11-19, 23:24

Sandro to ja poproszę o podzielenie się technikami wychowawaczymi syna (o ile nie są zbyt drastyczne, oczywiście ;-) )

Moje paskudy nie tkną mieszanki bez wisieńki w postaci łyżeczki ulubionej konserwy. Jak nie dodam karmy to potrafią zołzy cały dzień nic nie jeść, więc się w końcu zawsze łamię i otwieram saszetkę :roll:
Zachęcona opowieściami dziewcząt o zbawiennym działaniu krewetki, wypróbowałam niedawno skorupiaka na swoich kociskach. Efekt był taki, że mieszanka została powąchana, futra się otrząsnęły z obrzydzenia po czym podniosły w górę ogony i dostojnie wymaszerowały z kuchni.
Marzę, żeby zaczęły jeść mieszanki bez wisieniek i widziwiania, ale jakoś długą i krętą drogę widzę...

rEni - 2013-11-20, 02:17

Margot ja też nie daję 25 gram na 1 kg kota, to jest jakoś bardzo dużo, to dawka dla jakiegoś bardzo aktywnego kota, albo dla takiego, który ma w genach apetyt, moje w życiu tego nie wciągną. Posiłki pojedyncze też są raz - dwa razy w tygodniu pomijane.

Sandro obawiam się, że techniki Twojego syna zawiodą jeśli ja będę w domu :) Tutaj nie wystarczy Kevin, on musi być naprawdę sam w domu :) To jest postawienie na jedną kartę, wóz albo przewóz. Jak ja mam nakładzione do głowy, że kot nie może głodować, zwłaszcza chory kot nie może głodować to operacja w mojej obecności chyba jest niewykonalna. Jak mam doświadczenie, że kotka, którą przegłodzę odrobinkę potem mi wymiotuje przez miesiąc po wszystkich posiłkach to się poddaję.

Trzymajmy kciuki, żeby przynajmniej Twoje pozostały normalne, przynajmniej jedna z nas będzie miała miej zszarpane nerwy. A to już coś :kciuk:

[ Dodano: 2013-11-20, 03:39 ]
W temacie dla kotów chorych i szczególnej troski umieściłam przed chwilą przepis wersja dla księcia nerkowego z prośbą o sprawdzenie, ale wyświetla się jako dodatek do wcześniejszego tematu i pewnie go nikt nie zauważy :( albo ktoś zauważy, ale nie bardzo szybko :)

Sandra - 2013-11-20, 09:50

Kobietki :kwiatek: ....mój Syn..., bo od tego trzeba by zacząć, jest leniwy i nawet miłość do kotów nie jest w stanie zmienić jego nawyków...
Na stałe nie mieszka za mną, ale na czas mej nieobecności sie sprowadził.
Jak mnie nie było ponoć wstawał późno.....około 11;00 i później :twisted:
To samo już mówi za siebie..
Koty na pierwsze karmienie musiały być głodne....to po pierwsze,
Nie miał gotowej mieszanki ( zapomniał wyjąć ?) podawał puszki dopuszczone przeze mnie dolewając gorącej wody, licząc na łyżki stołowe....to po drugie,
Koty cały dzień były w domu, późnym wieczorem ( po 22:00) brał sie za rozmrażanie mieszanki i aby było szybciej lał gorąca wodę...duże ilości...to po trzecie,
Powróciłam wieczorem do domu i zobaczyłam w lodówce :hair: to cos co miało być mieszanką na wieczorne karmienie.
Płyn czerwony z gdzieniegdzie pływającymi kawałeczkami mięsa :->
Najpierw szok, a potem cisza...i słowa wdzięczności...
Przecież przez tyle dni był z nimi.
Wyglądały zdrowo.... trochę szczuplejsze, ale ja mam tendencje do przekarmiania.....wiec dobrze im to zrobiło.
Były przyjazne, nie wystraszone....
Juz sporadycznie wymuszają na mnie dodatkowy posiłek.
Po kilku dniach wróciłam do rozmowy na temat karmienia, przyznał się do wielu zaniedbań, ale okazuje się, że taki okres tych kilku tygodni nie zrobił im nic złego..
Oczywiście dotyczy to kotów zdrowych.

Freya - 2013-11-20, 13:18

To już widzę, że nie będę w stanie wprowadzić w życie „technik Kevina” :-/
Dokładnie o ósmej rano Wolfek, mrucząc jak traktor, zaczyna mi się ocierać o twarz i po chwili z nosem i ustami pełnymi sierści (barfujemy od 2 miesięcy i właśnie zaczyna wychodzić) wstaję i podaję śniadanko. Raczej marne mam szanse „zaspać” na poprawę apetytu ;-) Poza tym ja zwyczajnie chyba za miękka jestem... A może by tak z mężem na trochę zostawić? :twisted:

Vega_k - 2013-11-29, 13:21

Też się dawno nie wypowiadałam w temacie.
Wiem już, że popełniłam błąd dodając wszystkie suplementy jak leci. Kot się wypiął na Barfa i nie ma zmiłuj - nie miauczał, nie prosił o nic innego, po prostu odchodził z godnością od miski i kładł się na podłodze patrząc na mnie z wyrzutem.

Ale! Odkrycie - redukcja dodatków ograniczając się do tauryny, drożdży i mączki kostnej - redukcją gatunków użytego mięsa zmieniła kota w zadowolonego Barfera.
Szczególnie smakuje mu dziczyzna - jeleń i dzik to ostatnio hit sezonu.

Tak więc polecam wprowadzanie dodatków małymi kroczkami - ja przy następnej mieszance spróbuję dodać hemoglobinę - ale nie do całości, tylko będę dorzucać do gotowych porcji po rozmrożeniu, żeby nie zepsuć za dużo mięsa na raz.

monikasan - 2013-12-07, 15:38

Moje dwa kociaki 4 i 6 miesięcy dopiero co rozpoczynają przygodę z BARFem (ja zresztą też).Parę dni temu zrobiłam im pierwszą kompletną mieszankę, do tej pory zapoznawały się z surowym mięsem i szło im to dość dobrze ,podzieliłam tę mieszankę na porcje po 100 gram i pomroziłam.Na wieczór wyjmuję jedną porcję i rano daję ją na pół moim kotkom.Po przyjściu z pracy mieszanka nadal stoi w miseczkach w mniejszym lub większym stopniu skonsumowana.Często stoi jeszcze do wieczora.Moje pytanie brzmi-jak długo może zalegać taka mieszanka w miseczkach bez obaw że się zepsuje?Czemu one tak mało jedzą,nawet jak dostaną saszetkę,którą lubią(też dzieloną na pół) to i tak nie są w stanie od razu jej zjeść.Wcześniej,gdy jadły suchą karmę Orijen lub Power of Nature to zjadały ok. 6 łyżek karmy na dzień i drugie tyle znikało w nocy a i rano jeszcze po pół saszetki wcinały(tak się wtedy cieszyłam,że kotki pięknie jedzą).Teraz się martwie o nie...
_Jadis_ - 2013-12-07, 15:57

Monika a zapoznałąś je również z poszczegolnymi suplementami, czy tylko z miesem , potem sypnelas mieszanke supli pomrozilas i rzucilas na gotowe? Bo jesli tak to problem moze lezec wlasnie w tym. Niektore suple takie jak np olej z losoai czy hemoglobina maja dosc specyficzny zapach, smak i konsystencje. Dlatego niektorym kotom moga albo nie smakowac (i musza sie do nich dopiero przekonac) albo moga nie jesc bo nie wiedza co to (i musza sie ich nauczyc, nauczyc sie , ze to jest jadalne).
Lusia - 2013-12-07, 16:10

Moje koty bardzo długo przyzwyczajały się do smaku hemoglobiny, oleju z łososia i drożdży. Początkowo dodawałam tych składników tylko trochę - wychodziłam z założenia, że lepsze to niż chrupki czy puszki i udało się. Teraz już wcinają wszystko bez marudzenia. Tobie też się uda. Trzeba tylko cierpliwości. :-> . Trzymam kciuki


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group