BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
BARFne Życie - Żywienie kotki specjalnej troski
IzabelaW - 2021-05-23, 07:19 Tak, największy problem to ten szpik... i brak tlenu. Wczoraj po 11 nie pozwoliliśmy, by Miziulka się udusiła, przerwaliśmy jej cierpienie. Chyba jeszcze to do mnie nie dotarło tak do końcadrapad - 2021-05-23, 07:58 Iza tak mi przykro, bardzo ci współczuję. Śliczna Miziulko biegaj szczęśliwa i bez bólu, byłaś bardzo dzielna dziewczynka. Przytulam mocno.Hebe - 2021-05-23, 08:30 IzabelaW, ściskam Cię mocnoMargot - 2021-05-23, 09:14 Iza, strasznie smutno. Przytulam .Pieszczoch - 2021-05-23, 09:35 Przykro mi,i bardzo smutno!!! :-małga - 2021-05-23, 12:45 Byłam cały czas myślami z Wami. Miziula pozostanie i w mojej pamięci.IzabelaW - 2021-05-23, 18:53 Bardzo Wam wszystkim dziękuję.
Jeszcze jestem trochę w szoku, że to wszystko potoczyło się tak szybko i obrało tak dziwny kierunek, że Mycoplasma haemofelis stała się przysłowiowym gwożdziem do trumny Miziuli. W życiu nie wymyśliłabym takiego scenariusza. Musiała siedzieć w Miziuli przez tyle lat i przez tyle lat nie dawała o sobie znać - na tyle robionych badań zero podejrzeń. A teraz jak przeszła do ofensywy to od razu zadała cios śmiertelny. Dla tak osłabionego innymi chorobami organizmu nie mogło się to dobrze skończyć, niestety.
Kocham Cię Luda Wledno Klowo . W głowie mi ciągle siedzisz, nawet w nocy mi spać nie pozwalasz, cały czas jesteś ze mną. Kocham Cię Sierra - 2021-05-23, 23:05 Izabela cieszę się, że znalazłaś w sobie sile i pozwoliłaś Miziuli odejść. Czasami to właśnie jest największy dowód miłości. Trzymaj się cieplutko.IzabelaW - 2021-05-24, 05:49 Masz rację Sierra, to był dowód miłości. Właściwie to powinnam to zrobić już w piątek, ale wtedy jeszcze wydawało mi się, że ma w sobie iskierkę życia. Dopiero w nocy z piątku na sobotę, gdy obie leżałyśmy na dywanie i trzymałam jej rękę pod głową, powiedziała mi, że wystarczy tej walki, że już nie chce dłużej.Sierra - 2021-05-24, 07:50 Iza nie pozwól sobie na wyrzuty sumienia, że pozwoliłaś jej odejść za późno! Walczyłyście, dopóki obie wierzyłyście, że jest szansa wygrać... I nie pomogłaś jej "za późno", pomogłaś jej jak tylko sama nabrałaś 100% pewności, że tak będzie najlepiej.
Wiem, jak potrafią zżerać wyrzuty sumienia po odejściu zwierzaka Mrowiszcze - 2021-05-24, 09:07 Iza , niezmiernie mi przykro kryska - 2021-05-24, 14:02 Podjęłaś bardzo słuszną decyzję i życzę Ci aby obraz szczęśliwej Miziulki wrócił do Ciebie jak najszybciej.IzabelaW - 2021-05-25, 05:43 Wyrzuty sumienia chyba są wpisane na stałe w świadomość odpowiedzialnych opiekunów, chcąc nie chcąc nachodzą wtedy różne myśli pod tytułem "mogłam zrobić inaczej / mogłam jeszcze zrobić to i to" To pewien etap żałoby, którego tylko nieliczni potrafią uniknąć. Mnie też te myśli nachodzą, choć przez lata swojego dorosłego życia podjęłam już dziesiątki decyzji o eutanazji (miałam w sumie kilkadziesiąt szczurów, o każdego walczyłam, przez kilkanaście lat miałam legwana, którego też w końcu musiałam uśpić), to za każdym razem przechodzę ten etap, nie potrafię inaczej. Ale paradoksalnie jest to etap oczyszczający, bo w końcu zawsze prowadzi do wniosku, że starałam się na tyle, na ile mogłam i inaczej się nie dało.
Jeszcze raz wszystkim dziękuję za wsparcie, te wszystkie wpisy bardzo mi pomagają.IzabelaW - 2022-05-22, 22:19 Dokładnie rok temu pożegnaliśmy Miziulę. Wszystko mam przed oczami, jakby to było wczoraj. Serce łka czas cały, głowa nie przestaje myśleć. To był TEN kot. Jedyny, niepowtarzalny. Ten, który tak naprawdę nigdy nie odejdzie, bo do niego będzie porównywało się wszystkie inne koty.
Kocham Cię, Luda Wledna Klowo
NASTAŁO NOWE.
Bo życie toczy się dalej i taki fantastyczny dla zwierzaków dom, jak nasz, nie mógł się marnować, nie mógł stać pusty. Wiedzieliśmy to od razu, już następnego dnia zaczęliśmy o tym rozmawiać, szukać.
Kilka lat wcześniej, za sprawą kotów Ines z tego forum, obiecałam sobie, że kiedyś, gdy zabraknie Miziuli, będę opiekunką ragdolla. Pojawił się więc Walle. Urodził się 31.I.2021, pojechaliśmy po niego 02.VI.2021, w Boże Ciało, skończył więc 4 miesiace, gdy u nas zamieszkał. Był fantastyczną, słodką kulą futra – i tak mu zostało
W naszym zamyśle drugi kot miał zostać adoptowany z jakiejś fundacji. Plan ten jednak nie wypalił, bo życie napisało nam inny scenariusz. Zamieszkała u nas Woola, wzięta (ze względów rodzinnych) od mojej siostry. Mieszaniec z umaszczenia przypominający syjama. Przywieźliśmy ją 16.VI.2021, miała wtedy skończone 9 tygodni. Woola była zwariowana, przestraszona i prawie w ogóle nie zsocjalizowana. Na szczęście niewiele jej z tego zostało
Wojna spowodowała, że pojawił się u nas trzeci kot, Ukrainka Nastia. Przywieźliśmy ją 14.IV.2022. Przyjęto, że ma w tej chwili 3 lata, ale tak naprawdę nie wiadomo, w jakim jest wieku. W ogóle niewiele o niej wiemy. Możemy się jedynie domyślać, że przeszła piekło, bo to kot z różnymi schizami, nad którymi cały czas pracujemy. Cierpliwość i łagodność czynią cuda, Nastusia coraz bardziej się otwiera. Ale jeszcze daleka droga przed nami
Nie było mnie trochę na forum, tak się złożyło. Muszę nadrobić zaległości w czytaniu, ale mam wrażenie, że nie mam ich zbyt wiele – niewiele się tu już pisze. Jakieś takie smutne to…
Tyle słowem wstępu. Więcej jeszcze kiedyś napiszę, przy założeniu, że znajdzie się ktoś, kto to przeczyta. Ech, jakaś nostalgia mnie ogarnęła, tudzież melancholia. To chyba przez tę miziulową rocznicę…
Zanudzę Was zdjęciami. Starymi i nowszymi. Trochę bez chronologii, ale chyba poznacie, kiedy koty były małe, a kiedy urosły