BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
Kulinaria dwunogów - BARF dla ludzi?
dagnes - 2012-10-23, 19:12
m0tyleqq napisał/a:
ciekawe jest to, że przez całe dzieciństwo, głównie w szkole podstawowej, na śniadanie jadłam płatki na mleku i nikt nie zauważył, że coś jest nie tak. ja też nie. zdziwiłam się na badaniu jakieś kilka miesięcy temu. alergia pojawiła mi się z wiekiem, każda jaką mam.
Alergię dostaje się na coś, z czym ma się kontakt przez jakiś czas, często bardzo długi czas. Można przez lata nie mieć żadnych symptomów i w wieku nawet podeszłym zacząć reagować alergicznie na coś. Alergie pokarmowe mają swe źródło w jelitach - gdy te są dziurawe, uszkodzone niewłaściwą dietą, wówczas przepuszczają cząsteczki, których nie powinny. Większość alergii na mleko krowie ma swe źródło w niemowlęctwie, gdy dziecko było karmione mlekiem krowim lub odżywką na bazie tego mleka - jelita są w tym okresie przepuszczalne by móc wchłaniać całe kompleksy białkowe z mleka matki, które w żołądku nie są trawione ze względu na zasadowy odczyn i niekatywne proteazy. Często też zdarza się, że alergia pojawia się już w życiu płodowym, gdy matka spożywa krowie mleko, a jej niesprawne jelita przepuszczają cząsteczki białek, których nie powinny.
Odnosnie laktozy, o której piszecie - to jest najmniejszy problem w piciu mleka i jedzeniu przetworów mlecznych. Osoby nie tolerujące laktozy wiedzą o tym i jej nie spożywają, a ci którzy ją trawią też nie mają z nią problemu.
Większość dorosłej populacji ludzi na naszym globie nie toleruje laktozy lub toleruje jej niewielkie ilości i nie spożywa produktów mlecznych. Praktycznie cała populacja ludzi rasy żółtej, czarnej (z wyjątkiem odizolowanych ludów pasterskich, jak Masajowie) oraz latynoamerykańskiej nie trawi laktozy w wieku dorosłym, gdyż w ich kulturze nie było tradycji picia mleka innego niż ludzkie w niemowlęctwie. Wśród ludzi białej rasy, zwłaszcza na północy Europy rozprzestrzeniła się mutacja genu, który koduje przetrwanie syntezy laktazy po zakończeniu dzieciństwa, gdyż głównie tam rozwijało się pasterstwo, a później tradycja spożywania znacznych ilości mleka.
Synteza laktazy jest zdeterminowana pojedynczym genem autosomalnym zlokalizowanym na drugim chromosomie (2q21). Miejsce genu regulatorowego na tym chromosomie zostało nazwane LAC, a jego dwa allele określono jako LAC*P dla przetrwałej zdolności wytwarzania laktazy oraz LAC*R dla zmniejszonej aktywności laktazy typowej dla osób dorosłych, przy czym allel LAC*P jest dominującym w stosunku do LAC*R [8].
(...)
Pierwotny niedobór laktazy typu dorosłych (hipolaktazja dorosłych) jest najczęściej występującym rodzajem pierwotnych niedoborów enzymatycznych. Charakteryzuje się postępującym z wiekiem zmniejszeniem aktywności laktazy, która w okresie wczesnego dzieciństwa jest prawidłowa. Proces ten zależy od uwarunkowań genetycznych oraz pochodzenia etnicznego [1]. Spożywanie laktozy nie zapobiega zmniejszeniu aktywności laktazy [1, 19, 20]. W hipolaktazji dorosłych, mimo prawidłowej struktury kosmków jelitowych, na ich bocznych powierzchniach stwierdza się szczątkową aktywność laktazy.
(...)
Prawdopodobnie zachowanie dużej aktywności laktazy do wieku dorosłego jest wynikiem przetrwania mutacji powstałej jako adaptacja do sposobu odżywiania w populacjach o tradycyjnie dużym spożyciu mleka. Przedłużone i bardziej rozpowszechnione spożywanie mleka w niektórych grupach etnicznych mogło mieć wpływ na wyselekcjonowanie osobników mających jako cechę dominującą gen warunkujący zachowanie dużej aktywności laktazy w błonie śluzowej jelita, a zatem pozwoliło na swoiste przystosowanie do specyficznych zwyczajów żywieniowych (diety bogatolaktozowej) [1, 15]. Wciąż jednak wiele aspektów patogenezy tego typu nietolerancji laktozy, a zwłaszcza molekularne podstawy różnic aktywności laktazy u ludzi dorosłych, pozostaje niewyjaśnionych.
W powyższym linku można także przeanalizować tabelaryczne zestawienie występowania "nietolerancji laktozy" w różnych regionach świata i krajach. Piszę w cudzysłowiu, gdyż brak umiejętności trawienia laktozy w wieku dorosłym jest normalną cechą wszystkich ssaków, natomiast jej przeciwieństwo - zachowanie produkcji laktazy do wieku dorosłego jest mutacją genetyczną, która dotyczy niewielkiej części ludzi. W naszej kulturze zwykło się jednak traktować sprawę na odwrót.
Zofijówka napisał/a:
mleko w diecie człowieka było ZAWSZE, czy jak kto woli od "wynalezienia" hodowli i uprawy.
Czyli raptem od max. 10 tysięcy lat. Jak już liczyłam w wątku obok, to stanowi 0,4% czasu jaki upłynął od momentu pojawienia się pierwszych istot z gatunku homo, które potrafiły wytwarzać narzędzia. Mleko jest w naszej diecie dosłownie przez chwilę, w dodatku tylko w niektórych miejscach na Ziemi.
Zofijówka napisał/a:
No więc jak człowiek mógł utracić zdolność jego przyswajania?
Człowiek niczego nie utracił. Po prostu niektórzy ludzie uzyskali możliwośc trawienia laktozy w wieku dorosłym.
I tak jak pisałam na wstępie - laktoza to nie problem.
Problem leży w zupełnie innych miejscach, o których napiszę następnym razem .zenia - 2012-10-26, 15:20 przeleciałam net
jeśli chodzi o barf dla ludzi
i jestem w szoku ile tego jest
ile jest modeli czy jak to nazwac odżywiania
tyle lat zyłam w niewiedzy
tyle różnych for(ów) Sojuz - 2012-10-26, 16:24 Zgadza się. To podsunęło mi pomysł stworzenia kalkulatora BARF dla ludzi z możliwością wybrania rodzaju diety w określonym dniu (np. pon-wtorek - paleo, środa - śródziemnomorska z zastrzeżeniami, itd.). W BARFie przecież chodzi o różnorodność. Mam też zalecane dawki witamin i minerałów dla osób zdrowych i chorych. Zostaje mi jeszcze najtrudniejsze zadanie - opracowanie proporcji białek, tłuszczy i wody w diecie w zależności od aktywności fizycznej. Ale mam taki zapał, że chyba skończę samą analizę w tym roku
Znam się na programowaniu, więc potrafiłbym stworzyć coś a'la forumowe kalkulatory
Z drugiej strony, nie znam się na medycynie, chemii, biologii jak typowy biotechnolog czy lekarz, ale zwykłem powolutku, lecz systematycznie i skutecznie pogłębiać wiedzę z wszystkich dziedzin nauk ścisłych. Od czegoś są książki
Zjadłem dziś łyżeczkę suszonej krwi wołowej, razem z obiadem. Nie takie straszne. Bardziej brzydzi sama świadomość spożywania obcej krwi, niż smak czy zapach... A to jest dobry sygnał, żeby się przemóc zenia - 2012-10-26, 17:11 no nie wiem sojuz czy kalkulator zda egzamin
ja np kazdego dnia mam ochote na coś innego
zdarza sie ze cały dzień jestem na rybach
ryba,śledzik,watróbka rybna
i listowie
innego znowu bierze mnie na kurczak..
potem znowu watróbka na pół surowa
wygladałoby na to ze to malo zbilansowane
mogłabym popaśc w wyrzuty sumienia ze "nieracjonalnie" sie odżywiam
a to znowu u mnie skończyloby sie galopada do cukierni po kokosankę i jabłecznik
nawet piramide dagnes odradziła
sama nie wiem
u mnie to nie zda egzaminuSojuz - 2012-10-26, 17:25 Nasze zwierzaki też mają ochotę na coś innego każdego dnia. Nie mówię tu o monotonni spożywania określonych, połączonych (lub nie) ze sobą składników, ale jako szeregu możliwości wyboru w dowolnej kombinacji tak, aby przyswoić choć minimalne ilości zalecanych dawek witamin i minerałów. Białko czy tłuszcze to już troszkę mniej ważne, czy tego dnia więcej, tamtego mniej. Najważniejsze to mieć zbilansowane składniki komórkowych substancji odżywczych.zenia - 2012-10-26, 17:30
Cytat:
Nasze zwierzaki też mają ochotę na coś innego każdego dnia
moje nie wiem czy maja
nie pytam ich przed wyjściem do sklepu co im dzis kupic
co prawda urozmaicamy -fakt
i jest barfny kalkulator
moj organizm juz stawia opór
na wszelkie nakazy,normy składników
juz czuje sie jakbym stosowała jakąs diete dla chorych
ja musze poprostu spontanicznie
ale ciekawa jestem Sojuz jak Ci to wyjdziedagnes - 2012-10-27, 21:51
Sojuz napisał/a:
Z drugiej strony, nie znam się na medycynie, chemii, biologii jak typowy biotechnolog czy lekarz, ale zwykłem powolutku, lecz systematycznie i skutecznie pogłębiać wiedzę z wszystkich dziedzin nauk ścisłych. Od czegoś są książki
Mając te podstawy będziesz wiedział czy ktokolwiek piszący o żywieniu opowiada bzdury, załatwia czyjeś interesy, jest nawiedzony, czy faktycznie coś wie .
Ta wiedza przyda Ci się również w celu tworzenia kalkulatora, jeśli takie jest twoje marzenie .
A z innej beczki, choć w temacie - posiadanie wiedzy biochemicznej może stać się niedługo niebezpieczne, zwłaszcza w połączeniu z propagowaniem diet odmiennych od obecnie narzucanego nam siłą beztłuszczowego, zbożowo-roślinnego modelu. Amerykański blogger - Steve Cooksey, chorujący wcześniej poważnie na cukrzycę II, wyleczył się z niej w przeciągu 30 dni stosując dietę paleo, mógł przestać brać insulinę, z czasem pozbył się otyłości i ogólnie odzyskał zdrowie. Postanowił opisać swoje sukcesy na blogu, zachęcając innych do pójścia tą drogą. Po tym, gdy na szkoleniu dietetycznym dla diabetyków podważył zasadność zalecania cukrzykom przez szkolacego jedzenia jak największej ilości węglowodanów, co propaguje panująca oficjalnie medycyna, jego blog został objęty postępowaniem śledczym, z zagrożeniem karą więzienia w przypadku odmowy zmiany treści strony. Zarzucono mu, że jako osoba, która nie posiada licencji dietetyka udziela rad żywieniowych, co podlega karze więzienia (!). Co innego, gdyby pisał o tym, że należy jeść góry zboża, wtedy nikt by sie nie przyczepił. No ale nie można przecież pisać, że cukrzyca typu II, którą oficjalna medycyna uznała za nieuleczalną, jest uleczalna. Nie można też pisać, że cukrzycy nie powinni jeść cukru, bo wtedy nie musieliby kupować insuliny i biedne firmy farmaceutyczne miałyby problem. Z drugiej strony gdyby bloger posiadał licencję dietetyka, to pewnie nie mógłby propagować innej diety niż oficjalnie obowiązująca, bo straciłby licencję.
Większość zamachów na wolność człowieka zaczyna się w USA, by potem rozszerzać się na resztę zachodniego świata. Czy i ten przywędruje do nas...?
Na szczęście są na tym świecie ludzie, którzy mają w sobie dość woli walki, by szerzyć prawdziwą wiedzę wbrew machinie medycznej i nie dając się uciszyć. Takim człowiekiem jest m.in. Richard K. Bernstein, który zachorował na cukrzycę w 1946 roku mając 12 lat. Ponad 20 lat zmagał się z chorobą stosując się do zaleceń lekarzy i coraz bardziej podupadając na zdrowiu. Bedąc na zalecanej diabetykom beztłuszczowej i wysokowęglowodanowej diecie prawie stracił życie, zanim wziął sprawy w swoje ręce. Zaczął sam mierzyć sobie poziomy glukozy we krwi i eksperymentalnie doszedł do tego, że jedynie dieta bardzo niskowęglowodanowa daje możliwość kontrolowania cukrzycy i pozwala ograniczyć dawki insuliny. W przeciągu lat 70. XX wieku opracował swą własną dietę niskowęglowodanową oraz metody pomiaru glukozy. Odzyskał zdrowie i siły, chciał więc podzielić się swymi odkryciami z innymi cierpiącymi diabetykami. Był jednak stanowczo ignorowany i zwalczany przez świat medyczny, a jego artykuły regularnie odrzucane przez czasopisma bo.... z wykształcenia był inżynierem. Pan Bernstein postanowił zatem pokonać medyków ich własną bronią i... został lekarzem. Zaczął studia medyczne mając 45 lat i po ich ukończeniu otworzył oficjalna praktykę lekarską. Teraz mógł już publikować swoje teksty, wydał kilka książek i oficjalnie udziela porad dietetycznych diabetykom, zalecając im dietę niskowęglowodanową. Tym sposobem uratował ogromną ilość chorych na cukrzycę na całym świecie. Czemu jednak nikt z Was, a zwłaszcza z tych, którzy chorują na cukrzycę, nie słyszał o doktorze Bernsteinie i leczeniu cukrzycy dietą wysokobiałkową i wyskoktłuszczową? Może dlatego, że w Polsce lekarze muszą przestrzegać schematu leczenia cukrzycy, którego częścią jest dieta beztłuszczowa i wysokowęglowodanowa? Może trzeba by zapytać lekarzy, którzy zalecają cukrzykom jedzenie jak największej ilości cukru....
Można na niej przeczytać m.in. fragmenty jego książki oraz znaleźć mnóstwo wiedzy dietetycznej, nie tylko dla diabetyków (bo to, co leczy cukrzycę, również jej zapobiega). Między innymi można tam przeczytać (→articles →research) całą ogromną historię wielkiej kampanii antytłuszczowej i antycholesterolowej, czyli największego dietetycznego oszustwa wszechczasów. Naprawdę warto.Sandra - 2012-10-28, 17:10 Zadaję pytanie na które być może odpowiedź już była...., ale BARFny Świat rośnie jak na drożdżach i już nie sposób za nim nadążyć
Czy można sobie pozwolić 3x w tygodniu na tatara takiego po 15 dkg mięsa +żółtko + co kto chce ?
I jeszcze pytanie z tym związane. Co z tymi jajami ?
Jak sprawa ma się cała ?
Nie żebym się bała cholesterolu, ale dobrze byłoby wiedzieć.
Bardzo ostatnimi czasy ciągnie mnie do surowych żółtek.
Nie mam wyrzutów sumienia, ale.....
Dagnes mogłabyś mnie rozgrzeszyć z tych ja np. po wiedeńsku ???zenia - 2012-10-28, 17:55 tatar jak najbardziej
żółtka chyba też
ja ostatnio gotuje jajka tak prawie na surowo
lekko białko a środek plynny całkowicie
są aż słodkie Sandra - 2012-10-28, 23:52 A ...i jeszcze jedno pytanie.
Czy skutkiem ubocznym diety Paleo nie jest chudniecie ?
Niektórym to nie potrzebne, a nawet nie wskazane. Ja się do nich zaliczam.
Czym wzbogacić dietę aby nie chudnąć ?
Co prawda już na to pytanie dała Dagnes odpowiedź w innym wątku, ale może coś jeszcze dołożyć ?
dagnes napisał/a:
Panterowo napisał/a:
ubylo mnie 1 kg w ciagu tygodnia... a ja tak staram sie przybrac choc troche na wadze
Może powinnaś zwiększyć ilość owoców w diecie. Sądzę, że wtedy będzie dobrze. Jeśli do tego troszkę poćwiczysz, jedząc oczywiście wystarczająco białka (to bardzo ważne!), to nabierzesz mięśni. Bo chyba nie chodzi Ci o nabranie tłuszczu...?
zenia - 2012-10-31, 08:39 ja nabrałam ochoty na stek
fajny kawał wołowiny wrzucony na chwile na patelnię
po przeleceniu sklepów i netu juz wiem
ze z stekiem prawdziwie dobrym z dojzałego mięsa moge sie porzegnać
jak sie okazuje w sklepach nic
na zamówienie krowa kulinarna-ceny zabójcze
a skosztowałabym takiej marmurkowej miękkiej sezonowanej Sandra - 2012-10-31, 11:56 Pod tym linkiem jest nie co więcej o tych wołowych cudach, jak je wybierać....
http://www.kuchniaplus.pl...ybrac-mieso_508
Kiedyś na forum Bianka zapodała, że jadła w Japonii surowa wątróbkę,
tak mnie tym zainspirowała, że pomyślałam raz kozie śmierć
Cielęca wątróbka, pocięta na możliwie jak najcieńsze plasterki/paski.
Następnie na kilka godzin włożona do mieszanki : tamaryndowy chutnej + marynowany imbir.
Cudo. Finezyjne i niepowtarzalne. Na pewno powtórzę, albo zaskoczę rodzinę.
Nie miałam żadnych negatywnych sygnałów od mojego brzucha.Sojuz - 2012-10-31, 12:01 A ja się dowiedziałem, że surowa rybka smakuje wręcz identycznie jak smażona (jadłem łososia). Podobnie jest z mięsem ptaków. Jestem właśnie po degustacji piersi kurczaka... Posmak bardzo podobny do smażonej/pieczonej wersji. Zamierzam zjeść więcej, bo znów mam smaczek na mięsko W dodatku chyba odkryłem, dlaczego nasze pupile się oblizują po jedzeniu smacznego kąska. Prawdopodobnie najlepszy smak odczuwa się po zjedzeniu posiłku, kiedy zadziałają enzymy. Sam się oblizałem : lol: Poza tym, oblizywanie kufy zapewne jeszcze ją czyści z resztek.Sandra - 2012-10-31, 20:11
zenia napisał/a:
a skosztowałabym takiej marmurkowej miękkiej sezonowanej
Podyskutowałam dzisiaj z rzeźnikiem na temat sezonowania.
Rzekł był, że aby mięsko skruszało wystarczy 5 dni w chłodzie w miejscu przewiewnym, pod lnianą ściereczką.
W rezultacie kupiłam solidny antrykot/stek oraz kilka marmurkowych z polędwicy.
Wypróbuję tajemnice "sezonowania".
Zobaczymy co będzie. Nie święci garnki lepią.
Sojuz napisał/a:
A ja się dowiedziałem, że surowa rybka smakuje wręcz identycznie jak smażona (jadłem łososia). Podobnie jest z mięsem ptaków. Jestem właśnie po degustacji piersi kurczaka...
Sojuz, a czym doprawiasz to surowe mięsko, aby lepiej wchodziło ?AniaR - 2012-10-31, 22:23
Sojuz napisał/a:
A ja się dowiedziałem, że surowa rybka smakuje wręcz identycznie jak smażona (jadłem łososia). Podobnie jest z mięsem ptaków. Jestem właśnie po degustacji piersi kurczaka... Posmak bardzo podobny do smażonej/pieczonej wersji. Zamierzam zjeść więcej, bo znów mam smaczek na mięsko W dodatku chyba odkryłem, dlaczego nasze pupile się oblizują po jedzeniu smacznego kąska. Prawdopodobnie najlepszy smak odczuwa się po zjedzeniu posiłku, kiedy zadziałają enzymy. Sam się oblizałem : lol: Poza tym, oblizywanie kufy zapewne jeszcze ją czyści z resztek.
Sojuz - to jak Ty to jadles, odkrajales po kawaku nozem i do buzi, dawales jakies przyprawy czy cos?????