To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

Mięso i produkty zwierzęce - Tłuszcze w diecie naszych zwierząt

Anitanet - 2013-10-22, 00:00

No, a nie mówiłam? Zgłupieć można :twisted: Od miesiąca na barfie a ja nie myślę o niczym innym... To dobre, czy nie dobre, jedni mówią, że tak, inni że nie. Chyba pójdę po karmę :-/ Tam przynajmniej jest napisane, że dobre :-P
Taki żarcik :mrgreen:

Tufitka - 2013-10-22, 06:58

dagnes napisał/a:
Tufitka napisał/a:
dobry dla kotów na pewno bo ma potrzebny dla nich kwas arachidonowy.

Tufitko, proszę. Już w wielu miejscach zachwalałaś smalec gęsi w ten sposób, co nie jest prawidłowe.

Dagnes, zachwalam owszem, ale nie mam na myśli jakiś ogromnych ilości tego tłuszczu. W książce amerykańskiej autorki (poszukam ją i podam) znalazłam informację, żeby dodawać do karmy (to znaczy takiej karmy, którą produkują w USA dla kotów) dodawać smalec właśnie ze względu na kwas arachidonowy (autorka zdaje sobie sprawę, że niektórzy opiekunowie nie chcą karmić kotów dobrymi karmami, dlatego zaleca dodawanie smalcu do karm). Na 1 kg karmy dodać 1 łyżkę smalcu.

Ja kupuję mięsa z tłuszczem i nie dodaję smalcu. Jeśli jednak ktoś kupuje (jest na początku drogi BARF) chude mięsa i chce je wykorzystać, to wtedy powinien dodać tłuszcz. To chyba dobrym rozwiązaniem jest dodać trochę smalcu gęsiego. Później doczyta (mam nadzieję, bo o tym się wspomina przy takich pierwszych przepisach) na forum, że lepiej kupić mięso z tłuszczem. Udziec indyczy ze skórą (niestety nie mamy na co dzień możliwości kupowania mięsa drobiowego hodowanego tak jakbyśmy chcieli - nie przemysłowo), elementy kurczaka zagrodowego, wołowe, baraninę, dziczyznę itp z tłuszczem - takie mięsa kupuję.
Na forum jak tylko jest możliwość kupienia dobrego drobiu, to go kupuję, żeby koty miały dobrej jakości mięso.
Jeśli koty są karmione (niestety) karmami gotowymi (śmieciowymi) i nie ma możliwości (przynajmniej na razie) przekonania karmiciela do zmiany karmy na lepszą (nie mówiąc o BARF) to wtedy dodać trochę smalcu nie zaszkodzi.

isabelle30 - 2013-10-22, 08:20

Dagnes - w znalezionym i przytoczonym przeze mnie artykule (wykorzystanym w smalcowej epopei) badano włąsnie podatność tłuszczu gęsiego na procesy utleniania, oznaczano markery zmian w tłuszczu surowym oraz po przetopieniu w ponad 100 stopniach. Wyniki wskazują jednoznacznie na wysoką odporność owego tłuszczu na zmiany.
Odnośnie dokładania Brutusowi... on dwa razy w tygodniu jada gęś, ale przynależny jej tłuszcz w dużej mierze wykorzystuje ja do celów egoistycznych. Psu oddaję jednak to co lubi on a ja niekoniecznie czyli to co zostaje po przetopieniu (a uwierz mi - jest tego maciupka bo tłuszcz gęsi nie niezwykle wydajny). Oprócz tej wkładki w ilości pół łyżeczki na 40 kg pieszczoszka dziennie (oprócz dni owocowych) dostaje także tłuszcz surowy gęsi - taki którego ja już nie jestem w stanie wydłubać z kawałków mięsa.
W kuchni używam tłuszczu gęsiego już od kilku lat - jakoś lepiej się czuję. Generalnie moja kuchnia jest tłusta ale kotleta usmażyć na czyms trzeba a moje dziecko zje każde mięso byle było w postaci kotleta (warszawski, bródnowski, babciny itd.)
I chyba sama wprowadziłam zamęt nazewnictwem bo sama nazywam tłuszcz gęsi smalcem... a przecież jest to nazwa zarezerwowana do produktu po przetworzeniu

dagnes - 2013-10-22, 11:27

Isabelle30, problem z tymi badaniami jest taki, że jak się wie co, jak i kiedy zbadać, to można uzyskać oczekiwany rezultat. No i tak, jak pisałam - aldehyd epihydrynowy jest tylko jednym z wielu produktów oksydacji, powstającym w bardzo skrajnych warunkach i najbardziej toksycznym z nich. Dlatego się go bada. Nieobecność tego związku nie oznacza jednak, że tłuszcz nie jest zjełczały. Sprawa z badaniem zawartości wolnych kwasów tłuszczowych też jest wątpliwa, ponieważ bardzo małą ich zawartość może mieć całkowicie spalony tłuszcz, w którym kwasy te rozpadły się. Sama napisałaś:

isabelle30 napisał/a:
Liczba kwasowa określa ilość wolnych kwasów tłuszczowych, która w wyniku hydrolizy tłuszczu może wzrastać. Stąd liczba kwasowa jest wskaźnikiem świeżości tłuszczu. Według norm liczba kwasowa nie może przekroczyć wartości 2 – w surowym tłuszczu gęsim wartość ta wyniosła 1.19 a w topionym 0.86.

Gdyby interpretować ten wynik właśnie tak, jak chcą autorzy badania, to wynikałoby z niego, że tłusz surowy przed przetopieniem był częściowo schydrolizowany, a po przetopieniu kwasy tłuszczowe i glicerol z powrotem połączyły się w triglicerydy ;-) . Dla mnie bomba, tłuszcz po przetopieniu jest świeższy niż przed :-D .

Podobnie liczba nadtlenkowa nie daje odpowiedzi na pytanie, czy tłuszcz jest utleniony, czy nie, mimo że tak próbuje nam się wmówić. Nadtlenki, jak już pisałam, po pierwsze są w ciągłym ruchu reakcyjnym, a po drugie są bardzo nietrwałe i szybko się rozpadają na kolejne produkty reakcji oksydacji. Dlatego badanie ich ilości jest bezwartościowe.

Sama znam wiele "prac naukowych" tworzonych na potrzeby przemysłu, w których zostało udowodnione jak to olej roślinny świetnie nadaje się do smażenia w wysokich temperaturach, np. frytek. Skonstruowano nawet na tej podstawie specjalne urządzenie, które po włożeniu do oleju pokazuje, czy jest on nadal zdatny do użytku (posługują się nim organy kontrolne). Mam w najbliższej rodzinie kucharza, który prowadzi własną restaurację, jest więc na bieżąco z tymi sprawami. Do smażenia frytek w restauracji używa oczywiście oleju roślinnego "najwyższej jakości" i zakupił owo urządzenie na własny użytek, by nie zostać zaskoczonym w razie kontroli. No i tak smaży codziennie te frytki od rana do wieczora w temperaturze ok. 180°C na tym samym oleju przez miesiąc, bo przez taki okres czasu miernik pokazuje, że tłuszcz jest "świeży". Po tym miesiącu niestety tłuszcz trzeba z bólem serca wymienić.
Więc jeśli ktoś opiera się na wytycznych przemysłu, które przekuwane są przez będące pod jego wpływem władze na obowiązujące prawo, to zjada te pyszne, aromatyczne frytki, a potem dowiaduje się z mediów, że przyczyną raka, który się u niego rozwinął było jedzenie mięsa.

Z biochemicznego punktu widzenia nie ma możliwości by kwas tłuszczowy, który posiada nienasycone wiązania nie podlegał procesom oksydacji, jeśli nie jest chroniony albo silnymi chemicznymi przeciwutleniaczami (które są same w sobie toksyczne i rakotwórcze), albo biologicznie czynnymi przeciwutleniaczami produkowanymi wewnątrz organizmu (ale też tylko do pewnej granicy), które jednak są wystarczające tylko wtedy, gdy nie ma w diecie nadpodaży nienasyconych kwasów tłuszczowych.

Biorąc to wszystko nawet tylko na tzw. "chłopski rozum" wydaje się niemożliwym, by w tłuszczu nie zachodziły żadne niekorzystne reakcje podczas termicznej obróbki, skoro nasz smalec pachnie i smakuje inaczej niż surowe sadło gęsie. Jeśli "badania naukowe" temu przeczą i udowadniają, że tłuszcz się nie zmienia pod wpływem temperatury (albo nawet wzrasta jego "świeżość" po przetopieniu :lol: ), to na ten mój "chłopski rozum", bez wdawania się w biochemię, coś jest nie tak z tymi badaniami, a nie z moimi zmysłami.

Nasz zmysł smaku i powonienia od niemowlęctwa przyzwyczajany jest do preferowania aromatów wydobywających się z obrabianych termicznie produktów, zamiast tych, które pochodzą np. z krwistego kawałka mięsa. Stąd nasz smalczyk pachnie "bosko", a grillowane mięsko jest tak "aromatyczne". Nie mówiąc już o "niebiańskim zapachu" przypieczonej skórki chleba. Skądinąd wiemy już, że za te smaki i aromaty odpowiadają szkodliwe produkty reakcji Maillarda, w tym bezsprzecznie rakotwórczy akrylamid, które tworzą się w czasie obróbki cieplnej.

Mięso jest spalane na grillu i patelni, przy użyciu tłuszczów zawierających nienasycone kwasy tłuszczowe i w takiej postaci powszechnie spożywane. Wszelkie badania skupiają się jednak na udowodnieniu szkodliwości mięsa i zawartego w nim tłuszczu , a nie szkodliwości procesów spalania i termicznego niszczenia żywności.

Uważam nadal, że smalec, jakikolwiek, nie ma nic do szukania w BARFie. Jeśli ludzie chcą go spożywać i na nim smażyć, to na własną odpowiedzialność niech to robią, mając świadomość, lub nie, skutków tegoż. Natomiast jestem przeciwna temu, by polecać smalec naszym zwierzętom, które mogą, i chcą, jeść świeży tłuszcz surowy.
Tłuszcz gęsi jak nabardziej TAK, ale surowy i w ilościach wynikających z zasady różnorodności.

Tufitko, moim zdaniem pomysł z dodawaniem smalcu do gotowej karmy nie jest trafiony i może zdziałać więcej złego niż dobrego. Gotowe karmy (te kompletne) zwykle zawierają wystarczającą ilość tłuszczu, za to powszechnie cierpią na niedobór białka. Dodanie dodatkowego tłuszczu zmniejszy jeszcze ilość zjadanego przez zwierzę białka (zwierzę szybciej się nasyci tłustszą karmą i zje jej mniej). Cóż, Amerykanie mają dziwne pomysły, jedni każą dodawać smalec nawet do tłustych karm, a inni zalecają BARFa na bazie superchudego mięsa (np. z całym kurczakiem obranym ze skóry i celowo pozbawionym tłuszczu).

Sojuz, pomyśl jeszcze troszkę ;-) .

isabelle30 - 2013-10-22, 11:54

Tak odnośnie olejów roślinnych i ich wysokiej temperatury a raczej wysokiego punktu dymienia... można w necie znaleźć tu i ówdzie takie wzmianki. Akurat zostałam przydzielona do pracy w jednostce certyfikującej - paliwa, biopaliwa, smary i oleje i ciecze robocze.
zadałam proste pytanie - czy prawda to, że oleje roślinne wytrzymują tak wysokie temperatury? najpierw był smiech gromki a potem odpowiedź - Pani Izo... czy gdyby tak w istocie było to olej rzepakowy musiałby podlegać specjalnej obróbce aby go można było dolac do paliwa?

kreomolinka - 2013-11-02, 16:39

Czytając wszystko od początku ma się mętlik w głowie. Dobre niedobra, wygląda na to że najlepsze to co jest przyczepione do tego co jemy i niech samo wytopi na rzecz podsmażania. A najlepiej to jest duszone. Tak myśląc o ludziach.
A dla zwierząt surowe i nie przerobione. Żadne w naturze z tego co upoluje smalcu nie robi ani oleju nie tłoczy.
Od lat jestem zwolenniczką oliwy z oliwek i trochę czasu mi zajmie jeszcze dokształcenie się dlaczego nie jest dobra do smażenia. Bo to jeszcze zaakceptować trzeba. Kupuję dobrą i uwielbiam jej smak. A robię na niej wszystko od mięsa po jajka sadzone.
Chociaż rzeczywiście najsmaczniejsza jest na surowo w sałatkach (nie traci swojej ostrości).

Zastanawia mnie jaki tłuszcz w takim razie używać czysto do smażenia. Olej kokosowy do głębokiego bo się nie pali. O walorach smakowych smalcu gęsiego się rozpisujecie - czy tak samo będzie wspaniały surowy tłuszcz gęsi?

Szczerze wolałabym tłuszcz który nie zmienia smaku potraw, np olej ryżowy - cena bywa powalająca.

Jeśli chodzi o kaloryczność to pomimo że jem sporo tłuszczy to nic się w wadze nie zmienia - no chyba że w połączeniu z kakaowcem są albo chlebem... ;p

Lubię próbować nowe rzeczy więc spróbuję tylko coś dzięki czemu jedzenie nie będzie miało smaku kaczki gęsi czy innego stworzenia a własne...

dagnes - 2013-11-03, 19:17

kreomolinko, o tłuszczach dla ludzi możesz poczytać w wątku w Hyde Parku:
http://www.barfnyswiat.org/viewtopic.php?t=4851

Sojuz napisał/a:
dagnes napisał/a:
Na koniec pytanie dla dociekliwych: dlaczego smalec gęsi ma inny smak i zapach niż surowy tłuszcz gęsi, z którego zostaje wytopiony?

(...) Trafiłem? :faja:

dagnes napisał/a:
Sojuz, pomyśl jeszcze troszkę ;-)

No dobra, pytanie było trochę przewrotne i nie chodziło mi o reakcje chemiczne :mrgreen: bo o nich była już mowa. Teraz będzie tak trochę od drugiej strony ;-) .

Smak i zapach tłuszczów (i nie tylko) zmienia się, gdy zmieniają one swoją wewnętrzną budowę na nieprawidłową po to, byśmy mogli swoimi zmysłami wyczuć, że z nimi coś nie tak i się nie zatruć. Albo inaczej - nasze zmysły przystosowały się w toku dziejów do tego, by bezbłędnie rozpoznawać najmniejsze zmiany na gorsze w pokarmach, które stanowiły dla nas pożywienie. Jest to (a raczej był :-( ) nasz system alarmowy. Dlatego wyczujemy zepsute mięso, zepsuty tłuszcz, gnijące owoce ale..... nie wyczujemy zmiany smaku i zapachu rafinowanego oleju roślinnego, który nawet został już "wysmażony na śmierć". Ponieważ butelki z olejem roślinnym nigdy nie rosły na drzewach, to nie było potrzeby by wykształcić zmysły, które rozpoznają zmiany zachodzące w takim oleju. Rafinowany olej, który właśnie zszedł z taśmy produkcyjnej smakuje i pachnie tak samo jak wylany z butelki, która rok stała na ciepłej, sklepowej półce w przezroczysej butelce oraz tak samo jak ten, który mocno podgrzaliśmy na patelni. I to powinno być dla nas sygnałem alarmowym. Niestety nie jest. Nasze zmysły, jak również nasz instynkt są skutecznie niszczone przez "cywilizacyjne metody wychowawcze", które od niemowlaka (a także od szczeniaka czy kocięcia) wtłaczają nam do głów konieczność "lubienia" obrobionych termicznie tłuszczów (i nie tylko ich) poprzez karmienie nimi, nawet wbrew woli malców. To, czego nauczymy się we wczesnym dzieciństwie o jadalności produktów, zostaje nam już na zawsze.

Sojuz - 2013-11-03, 19:35

No ale utlenianie kwasów tłuszczowych to też zmiana ich struktury, więc czy miała być to odpowiedź - klucz: zmiana struktury pod wpływem temperatury, tak jak teraz na egzaminach maturalnych z j. polskiego? :-x Nadal uważam, że dałem prawidłową odpowiedź, ale może mało wyczerpującą.
dagnes - 2013-11-03, 20:34

Sojuz, no nie złość się tak :kiss: .
Niech będzie, że moje pytanie celowo było nieprecyzyjne, a ja chciałam na nie przewrotnie odpowiedzieć ;-) .

Ines - 2013-11-28, 16:33

Czy jest jakiś tłuszcz, który szczególnie lubią Wasze koty? Co ja mam zrobić z kotem, który nienawidzi tłuszczu w każdej postaci? :niewiem:

Masło - be, skóry z: kurczaka, indyka, kaczki, gęsi - be, smalec gęsi, kaczy, wieprzowy - be.

Tłuste mięso, nawet takie z odrobiną tłuszczu - be, nie do zjedzenia :-(

Nawet karmy mokre o przyzwoitej zawartości tłuszczu z czasem stały się niezjadliwe. Wchodzą bez problemu tylko filetówki...

Mając do wyboru karmy suche z różną zawartością tłuszczu prawie zawsze wybiera karmę z mniejszą jego ilością.

Kotka w wieku półtora roku, aktywna, dużo się rusza, bawi. Jeść ogólnie za bardzo nie lubi. Szczupła, ale nie chuda. Raczej powiedziałabym: zgrabna. Badania liczne robione regularnie, zawsze wszystko w organizmie gra i buczy, nigdy (odpukać) żadnych problemów zdrowotnych nie miała, nawet najmniejszych. Czy jest możliwe, żeby jej organizm po prostu miał jakieś wyjątkowo małe zapotrzebowanie na tłuszcz? Może ja jej niepotrzebnie próbuję ten tłuszcz na siłę przemycić? :niewiem:

Dostaje codziennie łyżeczkę oleju z łososia - czy jest możliwe, żeby to jej wystarczyło? :niewiem:

_Jadis_ - 2013-11-28, 16:37

Smalec gęsi ! Mój rag dałby się za niego pokroić
Ines - 2013-11-28, 16:41

Tak jak pisałam wyżej - o żadnym smalcu, nawet gęsim, nie ma mowy :confused: nawet podany na palcu w mikroskopijnych ilościach wywołuje taką reakcję, jakby na samą myśl o nim miała mdłości.
vesela krava - 2013-11-28, 20:00

A w jakiej formie probowalas podawac te skory? Moim kotom przeszkadza, ze one sie ciagna. Ostatnio po przeczytaniu forum wstawilam gesia skore z nogi do zamrazarki, po wyjeciu pokroilam na mniejsze kawalki i zmielilam, wyszedl mi z tego bialutki tluszcz o konsystencji masla, o wiele latwiej bylo to przemycic w mieszance.
Nina_Brzeg - 2013-11-29, 08:55

Mój kot woli mieloną skórę i tłuszcz.
Mieszankę z kaczką zrobiłam z kawałkami skóry, już po rozmrożeniu konkretnej porcji próbowałam ją potraktować blenderem, bo kot nie je kawałków. I tak nie ruszy. Skóra z kaczki jest dla niego niejadalna.

immortal - 2013-12-22, 20:58
Temat postu: Łój
Muszę dotłuścić dietę mojego psa i zastanawiam się, czy mogę zrobić to z pomocą łoju zwierzęcego. Czy mogę traktować go jako tłuszcz? A może jest mniej kaloryczny, wartościowy? Ostatnio czytałam, że łój wytapia się ze zwierzęcia za pomocą temperatury... Czy to prawda? Nie można dostać go w stanie "surowym"?

Znalazłam takie oto wartości:

Łój wołowy 100 g

Woda 0 g
Kalorie 898 kcal
Białko 0 g
Tłuszcze 103 g
Węglowodany 0 g
Błonnik 0 g
Witamina A 0 mcg
Beta-karoten 0 mcg
Witamina B1 0 mg
Witamina B2 0 mg
Witamina B5 0 mg
Witamina B6 0 mg
Witamina B12 0 mcg
Witamina C 0 mg
Witamina D 28 IU
Witamina E 2.6 mg
Kwas foliowy 0 mcg
Wapń (Ca) 0 mg
Żelazo (Fe) 0 mg
Magnez (Mg) 0 mg
Fosfor (P) 0 mg
Potas (K) 0 mg
Sód (Na) 0 mg
Cynk (Zn) 0 mg
Miedź (Cu) 0 mg
Selen (Se) 0.2 mcg
Cholesterol 106 mg
Nasycone kwasy tłuszczowe 49 g
Wieloniesnasycone kwasy tłuszczowe 4 g
Jednonienasycone kwasy tłuszczowe 42.8 g

W skład łoju wchodzą głównie glicerydy kwasów palmitynowego, stearynowego i oleinowego. Otrzymywany przez wytapianie tkanki tłuszczowej metodą mokrą (bezpośrednie ogrzewanie parą) lub suchą (przeponowe ogrzewanie parą).



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group