BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
Kącik behawioralny - Pilnowanie zasobów i jak sobie z tym radzić
motyleqq - 2014-01-03, 18:27 u mnie był taki jeden gość w domu. na szczęście był tylko zabawny, a nie szkodliwy ;) mój młodszy pies ma trochę problem z przyjmowaniem gości, a owy kolega do psa 'kszykszykszy' mój pies zero reakcji, ale gdyby został dziubnięty w słabiznę, to nie wiem, co by się mogło stać. na szczęście jest przekonywujący w swoim 'nie chcę byś podchodził' i do tego nie doszło.
dodam jeszcze, że bez Millanowych metod, ten sam pies przy kolejnym spotkaniu z tym samym chłopakiem wlazł mu na kolana i oddawał się przyjemności głaskania za uszkiem ;) Nina_Brzeg - 2014-01-03, 21:20 Mam w domu spaniela po przejściach. Trafił do nas mając 11 miesięcy. Całe szczenięctwo spędził w patologicznej rodzinie alkoholików (poznałam ich po kilku miesiącach od wzięcia psa z przytuliska - spotkałam właścicielkę na spacerze, pies mało jej nie zeżarł ze strachu).
W maju minęły nam 2 lata z Foxem. Nadal nie jest idealnie. Ale w porównaniu z tym co było? Jest cudownie! Pół roku nie mogłam psa objąć, prawie rok nie można go było przytulić. Do dzisiaj boi się odkurzacza, miotły, blendera. W sumie to on się boi tylu różnych, dziwnych rzeczy, że ciężko to opisać. Jest bardzo lękliwy ale widzą to tylko ludzie znający się na psach. Bo jego strach objawia się agresją.
Wiem co znaczy wychowanie upartego spaniela i trzymam za Was kciuki!Tymiankowa - 2014-01-03, 23:28
eli napisał/a:
sprobuje z tym jedzeniem z reki i dosypywaniem
Zdecydowanie tak. Zgadzam się z tym co napisała Isabelle30, bardzo się zgadzam. Po co iść z własnym psem na konfrontację, skoro można (z dużo lepszym skutkiem) załatwić sprawę w pozytywny sposób. Z psami jest podobnie jak z dziećmi. Żaden rozsądny rodzic nie uczy własnego dziecka poprzez kary, dyscyplinę i łamanie charakteru by w ten pokazać kto tu jest rodzicem. Dlaczego więc robić to z psem?
Zawsze jest jakaś pozytywna i przyjazna dla człowieka i psa metoda i tego należy się trzymać.
Wszystkie moje psy uczyłam nie pilnowania miski właśnie tym dokładaniem jedzenia w trakcie posiłku i karmienia z ręki. Oczywiście, że mogłabym zabierać miski kiedy moje suki jedzą, tylko po co? Wolę czuć, że gdy moje psy jedzą a ja kręcę się w pobliżu to nie jest dla nich źródło stresu, raczej nadziei na dokładeczkę
I przeczytaj koniecznie wspomnianą wyżej książkę Turid Ruugas. Dla mnie to podstawa. Zanim zacznie się pracować z psem, trzeba choć trochę poznać jego język.
I wbrew temu co zakłada jakaś dziwna i niezrozumiała dla mnie teoria dominacji, pies doskonale rozróżnia gatunki i wie że człowiek to nie pies i nie musi z nim konkurować o przywództwo.ciocia_mlotek - 2014-01-03, 23:37 Naogół metoda "wydawania" z ręki działa, ale nie na każdego psa. Spotkałam się z takimi, u których ta metoda wywołała dokładnie odwrotny skutek. I to dość intensywnie. Wprowadzając jakąkolwiek metodę pracy z psem trzeba bardzo obserwowac jak konkretny pies na to reaguje.
U niektórych psów lepsze efekty uzyskuje się poprzez zostawienie go w świętym spokoju i stopniowe ( tempo w zależności od psa) "zbliżanie" się do jego miski. Ta metoda często zajmuje duzo więcej czasu ale przy psach bardzo nerwowych jest zdecydowanie lepsza niż takie wydzielanie po odrobinieNina_Brzeg - 2014-01-03, 23:53 U mojego karmienie z ręki byłoby dużym błędem. Łyka wtedy jak szalony, rzuca się na jedzenie i widać, że jest zestresowany. O dziwo nie ma tego przy smakołykach.
Odkąd wprowadziliśmy jedzenie na komendę (stawia się miskę i mówi 'smacznego' - wtedy może jeść) jest o wiele lepiej. Wcześniej poprawa była po tym, jak dłuuugi czas dawaliśmy miskę i nie zabieraliśmy ręki - cały czas się ją trzymało na misce ale tak, żeby psu nie przeszkadzać. Początkowo pies się złościł ale szybko mu minęło. Obecnie mogę mu nawet wyciągnąć żarcie z miski podczas jedzenia i nie będzie protestował.Tymiankowa - 2014-01-04, 12:00 Okazuje się, że nawet karmienie z ręki może być tematem rzeką. Super Wiele prawdy, w tym co piszecie, choć uważam, że większość psów dobrze reaguje na karmienie z ręki. Kwestią dyskusyjną jest to czy ta metoda ma być podstawą żywienia psa - czego ja osobiście nie popieram i nie bardzo widzę w tym sens. Bardziej używałabym tego jako metody dodatkowej, budującej zaufanie psa do człowieka.
Poza tym odnośnie tego karmienia z ręki dodałabym jeszcze dwie rzeczy na które należy zwrócić uwagę:
1. ogólne zachowanie człowieka. Czy podczas wydawania jedzenia człowiek zachowuje się swobodnie i jest wyluzowany, czy traktuje to jako robotę do odwalenia i zadanie do wykonania.
2. kwestia techniczna. Czy podczas wydawania jedzenia człowieka stoi sztywno nad psem i podaje mu jedzenie z góry (wtedy większość psów będzie łapczywie łapać jedzenie). Czy może usiądzie sobie wygodnie na podłodze i będzie prawie z ziemi podawać jedzenie, coś tam przy okazji gadając niezobowiązująco do psa.
Musimy pamiętać, że psy świetnie odczytują emocje i jeśli widzą, że jesteśmy usztywnieni czy zdenerwowani, to rozumieją że coś jest nie w porządku.ciocia_mlotek - 2014-01-04, 13:49 Ja mimo wszystko wole metodę "odczulania"
Mój pies denerwował się bardzo obecnością mojego syna. Bronił jedzenia tylko przed nim (a dzieciak naprawdę nic mu nigdy nie zrobił, bardzo tego pilnuję). Dziecko ma 6 lat więc jest już większe trchę. Zaczęłam od podawania "spornych" kawałków (bo bronił tylko królików i jelenich szyi) w jednym końcu ogrodu a dzieciaki puszczełam się bawić w drugim (ogród mały, widzieli się). Stopniowo pozwalałam bawić się ciut bliżej. Potem np brałam synka i razem (tak dla bezpieczeństwa) przechodziliśmy w odległości powiedzmy 1.5m od psa zajęci sami sobą. A potem to synek serwował psu posiłki
Teraz z kolei przyzwyczajam go do szczeniaka. On biedny "zazdrosny" bo ona dostaje kilka razy dizennie a on na standardzie tylko raz. Zaczęłam więc za każdym razem jak ona je rzucać mu jakis drobny kąseczek też. Jest nieźleSleeping - 2014-01-04, 14:07 i świadomie (albo nieświadomie) uruchomiłaś bardzo fajny mechanizm - mianowicie - jedzenie dla psa jest bardzo przyjemną czynnością, pies je (czyli uruchamiane są wszystkie fizjologiczne mechanizmy odczuwania przyjemności), a w okół niego biegają dzieci. pies skupia się na jedzeniu, a nie na dzieciach, ale wie że te dzieci gdzieś tam są. czyli jest przyjemność i są dzieci. tak jakby bokiem, przemycono psu wniosek, że dzieci są całkiem okej. porównałabym to do programów podprogowych ;) metodę tą bardzo często używa się na psach skrajnie lękliwych.ciocia_mlotek - 2014-01-04, 14:17 Zdecydowanie świadomie
Po prostu zastosowałam metodę, która wg mnie jest "bezpieczniejsza". Wydawanie z ręki czy przytrzymywanie pokarmu jest potencjalnie stresogenne dla psa. To jest moim zdaniem fajna metoda dla psów "neutralnych", metoda bardziej jako prewencja wystapienia pilnowania zasobów. Ale już niekoniecznie dla psów nerwowych, u których problem juz wystąpił. Poza tym metodę "odczuleniową" trudniej jest spaprać swoimi emocjami. Przy takim wydawaniu po trochu człowiek może podświadomie się spinać (nie każdy po prostu potrafi aż tak fantastycznie nad sobą panować), pies to wyczuje i będzie się denerwował. Prosta droga do zakodowania w psiej głowie, że posiłek jest czasem mniejszych lub większych nerwów_Jadis_ - 2014-01-04, 22:51 A ja mam pytanie moze troche offtop ale skoro w tym temacie poruszony juz zostal psi "behawiorysta" CM i zostal tak surow osądzony to może wypowiecie sie jeszcze na temat innej gwiazdy psich treningów Victorii Stilwell... czy jej kompetencje również są na podobnym poziomie co u CM czy może jednak warto czasem coś od niej podpatrzec?
Ponawiam również pytanie o kociego behawioryste (jackson galaxy - kot z piekła rodem)
Wiem, ze to bardzije show niz program z którego powinno się czerpac wiedze, ale mimo wszystko ogladajac nawet dla przyjemnosci zaczyna sie cos tam przyzwajac,.... jesli mialabym nieswiadomie przyswajac cos od kogos kto podobno a niczym sie nie zna to wole przelaczyc na inny kanal,... ale milo by bylo znac wasza opinie na ich temat. Wole uslyszec to od kogos komu ufam niz znalezc opinie na jakims anonimowym forum na ktore trafie przez przypadek...agal - 2014-01-05, 09:27 Ja korzystam z tego, co mówi Jackson. Oczywiście nie mam takich wściekłych kotów, z jakimi jemu przychodzi pracować, ale jego rady sprawdzają się także przy kotach spokojnych, akceptujących lub tolerujących siebie nawzajem i dwunożnych domowników.
Na przykład kryte kuwety. Fryga nie cierpi sikać do kuwety, jesli tylko może, wysika się do brodzika lub umywalki w łazience. Powód - zapach siuśków innych kotów "blokujący" wejście. Niestety z powodu liczby kotów (i sposobu ich sikania), małej łazienki i generalnie układu mieszkania, nie mam gdzie postawić odkrytej kuwety - zawsze, kiedy wchodzę do łazienki myję brodzik i umywalkę (nawet, jak nie noszą śladów uzywania ;) ).
Druga sprawa - stworzenie kotom drugiej drogi górą. Bardzo mądre posunięcie, oczywiście tez nie w każdym mieszkaniu i nie wszędzie do możliwe do realizacji.
Trzecia sprawa - kolejność stawiania misek i izolacja drzwiami z siatki. Ten sposób wprowadzenia kota do mieszkania, w którym był już pies, dawno temu zastosowali nowi kota właściciele. Sprawdził się w 100%.
No i to, o czym wiemy wszyscy, ale nie zawsze pamiętamy. Zabawa. Dużo zabawek na róznego rodzaju wysięgnikach. Zawsze powtarzam nowym właścicielom kotów - nigdy nie baw się kotem ręką czy nogą, bo możesz się pewnego dnia zdziwić. A wtedy na wykorzenienie nawyków może być za późno.
Ag.Tufitka - 2014-01-05, 10:00 też oglądam programy kot z piekła rodem (jak trafię lub nie zapomnę).
Nie mam (jak na razie większych problemów z kotami) ale niekiedy stosuję jego pomysły w praktyce.
właśnie będę robić taką drogę górą (na połowie pokoju). Aby mogły przy drzwiach wejściowych do pokoju wejść na regał (mają już taką możliwość) i po półkach zamontowanych od regału i zniżających się do wysokości parapetu okiennego na przeciwległej ścianie do ściany z drzwiami mogły przejść. Nie mam możliwości zrobienia takiej drogi na wszystkich ścianach, ale to już będzie coś.
Mój TŻ też czasem ogląda. Kiedyś trafiliśmy na odcinek, jak to mąż "bawił się" z kotem ciągle go zaczepiając, mając za nic to, że to kot przyjdzie do miziania i zabawy a nie odwrotnie. Dopiero jackson uprzytomnił mu niewłaściwe podejście i pokazał jak ma odnosić się do kota.
U facetów (nie wszystkich) jakaś dziwna postawa (TŻ i syn) - to ONI będą decydować, kiedy kota pomiziają i się z nim pobawią. Po tym programie troszkę trafiło, ale widzę, że materiał z nich oporny do przyjmowania informacji, że koty to co innego niż psy. I powinno się je inaczej traktować. Może chodzi o władzę, że nikt nie będzie im dyktował kiedy, co z kim, tylko ONI będą dyktować kotom kiedy co i z którym. Masakra .situnia - 2014-01-05, 10:30 Ja też oglądałam kilkanaście odcinków Kota z Piekła Rodem. Rady z tego programu wydają się całkiem sensowne Powiem szczerze, że i mi Kot z Piekła Rodem dał impuls do przestawienia drapaka i regałów w domu Teraz wchodząc na drapak koty mogą wejść na regał, przejść po 3 takich regałach ustawionych koło siebie, potem po zamontowanej półce-hamaku, za półką jest szafa, a za szafą kolejna półka-hamak, docelowo jeszcze ma być półka-schodki do schodzenia z drugiej strony, ale mój P. jakoś ma problem żeby się za to wziąć Półki-hamaki to ulubione miejsca do snu, obserwacji i wylegiwania się starszej kotki, mała jeszcze ma problem żeby tam się dostać, bo trzeba zrobić duży krok z drapaka na regał, ale już się namierzała żeby tamtędy przejść Ines - 2014-01-05, 11:16 Moim zdaniem w programie Kot z piekła rodem z piekła rodem nie są koty, ale ich opiekunowie... To, co przedstawia Jackson to nie jest jakaś wiedza tajemna, tylko podstawy rozumienia i ustosunkowywania się do potrzeb kota. Wystarczy przeczytać kilka nie tak długich i nawet nie tak dobrych książek o kotach, a można by z powodzeniem prowadzić program za niego moim zdaniem bez rewelacji, ale propaguje kilka dobrych rzeczy, na które i ja kładę nacisk i uważam, że są bardzo ważne - zabawę z kotem, poszerzanie przestrzeni w pionie, coś w którymś odcinku było o spacerowaniu na smyczy dla rozładowania nadmiaru energii itd.agal - 2014-01-05, 11:57
Tufitka napisał/a:
U facetów (nie wszystkich) jakaś dziwna postawa (TŻ i syn) - to ONI będą decydować, kiedy kota pomiziają i się z nim pobawią. Po tym programie troszkę trafiło, ale widzę, że materiał z nich oporny do przyjmowania informacji, że koty to co innego niż psy. I powinno się je inaczej traktować. Może chodzi o władzę, że nikt nie będzie im dyktował kiedy, co z kim, tylko ONI będą dyktować kotom kiedy co i z którym. Masakra
Tu nie chodzi właściwie o facetów, tylko o osoby i silnym charakterze lubiące dominować i narzucać swoją wolę. Koty uczą empatii, umiejętności patrzenia na druga istotę i uświadomienia sobie, że to nie JA jestem pępkiem świata :)
Moi synowie, wychowani prawie od urodzenia z kotami, zostali przez nie nauczeni innego oglądania świata, nielekceważenia cudzych emocji, umiejętności mówienia o własnych słabościach i lękach (np. "nie lubię psów, bo się ich boję" ;) ).