To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

Off Topic nieBARFny - Hodowle zwierząt rasowych - kontrowersje

AniaR - 2014-07-21, 17:50

harpia napisał/a:
Daniela potrafiła wysyłać swoje młode w każdy rejon świata
Do Stanow tez probowala, pewnie jej sie udalo, nie sledze juz fretkowych losow tutaj.
gpolomska - 2014-07-21, 17:53

Niestety znam przypadek, gdzie z hodowli nawet w umowie było, że niby kotek (NFO) FeLV-, a niedługo później zeszło mu się na białaczkę (niedługo po mojej Mokate) - okazało się, że jego ojciec był nosicielem: po odpowiednim rabanie, łaskawie go wykastrowano, a kociaki wycofano ze sprzedaży i jedynie jako "gratis". Więc sama umowa z testami... musiałyby być chyba jeszcze robione na zasadzie "bierzemy kociaka do zaufanego weta i test przy nas".
Ines - 2014-07-21, 18:16

Bo to też jest kwestia tego jak często te koty są badane - bo raz pięć lat temu przed pierwszym miotem to trochę nie halo :roll: czy wszystkie koty są badane, czy regularnie itd. Ja powtarzam badanie po urlopach, po serii wystaw itd - za każdym razem gdy powinnam się spodziewać, że koty mogły mieć obniżoną odporność, a mogły mieć jakiś tam ograniczony bo ograniczony, ale jednak kontakt z jakimś chorym kotem. Powtarzam je też u Aurelki, która jest kastratką. Zrobiłam je Mefistowi i nie wydałam go do nowego domu, dopóki rezydent nie został również przebadany - na wypadek, gdyby wydarzyła się katastrofa i Mefisto musiałby z jakichś przyczyn do nas wrócić. Wiadomo, że podkręca to koszty utrzymania hodowli, ale to jest cena mojego spokoju.
situnia - 2016-09-13, 21:46

Skipper napisał/a:
Zaś co do hodowli - po prostu nie potrafiłabym oddać czy sprzedać komuś kota. Mając na uwadze, jak ludzie u nas traktują zwierzęta zawsze miałabym obawy co do jakości opieki sprawowanej przez nowego właściciela poznanego przypadkowo przez internet... :-|

Jako ciekawostkę (wątpliwą zresztą) powiem jeszcze jedno - wszystkie moje koty są z hodowli i w ciągu 4 lat nie zdarzyło się jeszcze, żeby któryś z właścicieli/właścicielek hodowli tak sam z siebie zadzwonił i zapytał, jak kot się miewa i czy w ogóle jeszcze żyje...

Skipper, trzeba było brać kota ode mnie, miałabyś gwarantowany telefon co najmniej raz na trzy miesiące :mrgreen:

Skipper - 2016-09-13, 22:39

situnia napisał/a:
Skipper, trzeba było brać kota ode mnie, miałabyś gwarantowany telefon co najmniej raz na trzy miesiące :mrgreen:

Situnia, zanim u Ciebie pierwszy miot się pojawił to ja już prawie rok miałam moje 3 sztuki...
A propos zajrzałam na Twoją stronkę - Bójka jest po prostu obłędna. Wypisz, wymaluj mój sierżant Tosiek (z okazałym ogonem oczywiście). Jeżeli ma podobny charakterek (wyraz pyszczka, bo nie powiem że twarzy, identyczny :twisted: ), to nie pozostaje mi nic innego niż złożyć wyrazy współczucia właścicielom... :hair:

Ines - 2016-09-16, 10:56

A ja mam kontakt ze wszystkimi opiekunami moich kociąt i wiem, co się z nimi dzieje i że mają świetne rodziny. Z jednymi kontakt mam lepszy (codzienne pogaduchy i/lub kawa z kłakiem jak tylko jest nam po drodze - w temacie tego drugiego pozdrawiam choćby forumową Komankę, która bije wszelkie rekordy w zapraszaniu mnie do siebie przy każdej możliwej okazji :kwiatek: ), z innymi jest to wymiana maili lub smsów co kilka tygodni - no cóż, nie każdy jest wylewny, trzeba to zrozumieć. Ale to nie były przypadkowe osoby, tylko starannie wybrane. Zresztą w przypadku ex-bezdomniaka Mefisto sytuacja wygląda identycznie.
Skipper - 2016-09-16, 17:44

Ines, w moim przypadku to osobiście odnoszę wrażenie, że miałam kontakt z osobami, którym zależało li i jedynie na sprzedaniu kota. Tak to teraz oceniam z perspektywy czasu :confused:
Nie chodzi mi tutaj o wylewność czy coś w tym stylu - rozumiem, że ktoś może nie mieć czasu, ale jeżeli wyślesz komuś zdjęcia raz na rok czy raz na pól roku i ten ktoś - za przeproszeniem - ani dziękuję, ani pocałuj mnie w d...ę to już chyba o czymś świadczy.

Saga - 2016-09-16, 17:52

Może myśli: "cholera, to mój kot? Taki wypasiony? Niemożliwe" i się zastanawia czy się nie pomyliłaś :-D
A tak poważnie - w każdym przypadku, czy to hodowli czy fundacji są ludzie i ludzie i nic na to nie poradzimy :confused:

Skipper - 2016-09-16, 18:22

To wygląda na to, że ja trafiałam na niewłaściwych. Tym bardziej współczuję zwierzakom hodowanym przez tych "człowieków" :confused:
osiek - 2016-09-18, 09:57

Ja niestety też nie trafiłam. U poprzedniej koteczki pani przestała odpisywać na moje wiadomości po miesiącu. Nie interesowało ją nawet, czy kotka została wysterylizowana. Z hodowczynią obecnego chłopaka jest podobnie. Wysyłam zdjęcia żadnych odpowiedzi.

Prawie zawsze kiedy pisałam z pytaniem o kota w odpowiedzi dostawałam umowę kupna i sprzedaży. Żadnego zainteresowania hodowcy w jakich warunkach kot będzie mieszkał, jakiejś weryfikacji, czy będę dobrym właścicielem i ciekawa jestem w sumie dlaczego. Czy kupujący źle reagują na zadawane pytania, rzucają się, czy może hodowcom głupio jest pytać.

Skipper - 2016-09-18, 16:49

osiek napisał/a:
Żadnego zainteresowania hodowcy w jakich warunkach kot będzie mieszkał, jakiejś weryfikacji, czy będę dobrym właścicielem i ciekawa jestem w sumie dlaczego. Czy kupujący źle reagują na zadawane pytania, rzucają się, czy może hodowcom głupio jest pytać.

Głupio ? Ja nie jestem hodowcą ale jakoś nie mam żadnych oporów, żeby zapytać osobę, która ma kota, czym kot jest karmiony, czy jest wychodzący, czy ma osiatkowany balkon itp. :mrgreen:

Ines - 2016-09-18, 17:55

osiek, przykro mi że takich hodowców spotykałaś. Ja zawożę kocięta do nowych domów osobiście, żeby sprawdzić na miejscu, w jakich warunkach będą mieszkać. Teraz chce ode mnie kupić kota Pani z USA i ze względu na to, że nie mam realnej możliwości weryfikacji warunków, dopiero jak zaczęła wysyłać mi zdjęcia ilustrujące życie jej kotów zaczęłam się łamać na tak.

A co do...

osiek napisał/a:
Prawie zawsze kiedy pisałam z pytaniem o kota w odpowiedzi dostawałam umowę kupna i sprzedaży.


...ze strony hodowcy powiem, że tego to właśnie kupujący najczęściej oczekują. Mam teraz trzeci i czwarty miot - przy poprzednich prawie wszystkie kocięta były rezerwowane w pierwszych tygodniach życia, bo ulegałam presji ze strony nabywców. Teraz jestem już pewniejsza swoich racji i dzięki temu bardziej stanowcza w kontaktach z potencjalnymi opiekunami moich kociąt. Pozwoliłam zarezerwować tylko te kocięta i do tych domów, do których mam 100% pewności, że to strzał w dziesiątkę i tylko ludziom, których znam osobiście. Reszta czeka do pierwszego szczepienia, aż ja, koty i zainteresowany nimi człowiek poznamy się osobiście. Oszczędza mi to swoją drogą wiele kłopotu - co rusz ktoś rezygnuje, bo nie chce czekać tak długo. Ludzie chcą kota tu i teraz.

situnia - 2016-09-19, 19:55

Skipper, z opisu Tośka - tak, Bójka ma podobny charakterek ;-) A już przeszła samą siebie jak dawała po głowie swojemu bratu zabierając mu jego kurczaczki, myszki, że nie wspomnę że taką maleńką szparką na balkonie przecisnęła myszkę i ją zrzuciła sąsiadom na balkon :roll: To dopiero był wstyd: "przepraszam, czy mogę zabrać moją martwą mysz z Państwa balkonu..." :lol:

Co do kontaktu z nowymi właścicielami kociąt... Ja ostatnio jechałam z Warszawy do Ełku żeby odwiedzić kociaka, bo od kilku miesięcy nowi właściciele pytali kiedy go w końcu odwiedzę :-P

Ja nie pozwalam na rezerwację kociaka zanim on nie skończy ok. 7 tygodni, wtedy zaczyna być widać pierwsze cechy temperamentu u kociaka. Wszyscy grzecznie czekają i najpierw przychodzą w odwiedziny (o ile mieszkają wystarczająco blisko).

małga - 2021-04-28, 01:21

Przejrzałam temat szybko sprawdzając, czy już tu pisałam, aż dziwne, że chyba nie.
Od lat mam w głowie obraz hodowli orientów w W-wie (2013, sprawa w Straży dla Zwierząt w Polsce), z której uratowano łącznie setkę kotów, kilkadziesiąt martwych. Do dziś obserwuję losy kilku z nich, które znalazły dom, wiele nie przeżyło. A kilka dni temu znowu historia tym razem syjamów z Opola. Towarzystwo rzekomej opieki nad zwierzętami nie widziało problemu, gdzie szacuje się ok 70 kotów ciężko chorych według lekarza z interwencji. Policja po miesiącach zwlekania w końcu odebrała koty (interwencja TOZ), dziś będzie reportaż tvp3opole.
To nie jest historia, że ktoś miał dobre serce, ale sytuacja go przerosła. Jak można być tak okrutnym człowiekiem... :(

Znam wspaniałych hodowców pomagających innym i wkładających ogrom pracy, aby koty były zdrowe przede wszystkim. Jestem za hodowaniem, świadomą formą rozmnażania, bo znam wiele historii domów tymczasowych i fundacji bezradnie ratujących życie umierającym porzuconym maluchom urodzonym tylko dlatego, że ktoś ma taką wizję świata.
Dlaczego ciągle jest pobłażanie pseudoludziom?

IzabelaW - 2021-04-28, 05:49

małga napisał/a:
Dlaczego ciągle jest pobłażanie pseudoludziom?


Bo ludzi jest na tym świecie niewielu i nie mają siły przebicia wśród ogromu pseudoludzi? Straszne, ale chyba prawdziwe.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group