BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
BARFne Życie - Skipper, Rico i Tosiek goszczą Marlenkę
Skipper - 2017-04-29, 20:27 Drzemka popołudniowa (oczywiście na pańcinym łóżku) była dzisiaj zespołowa Zielonym kółkiem został oznaczony zabunkrowany Tosiek
Natomiast Rico po drzemce przez godzinę futro doprowadzał do stanu używalności
gerda - 2017-04-29, 20:53 Super Nawet pościel w koty shana55 - 2017-04-29, 23:10 Świetne te kotecki Skipper - 2017-04-30, 09:55
gerda napisał/a:
Super Nawet pościel w koty
To się kotomania chyba nazywa Ale jak tu nie uwielbiać przykładowo takiego osobnika... (czyli Tosiek częściowo odbunkrowany - to spojrzenie to zabójcze na fotce mu wyszło)
yoashya napisał/a:
Najpiękniejsze spojrzenie,mimo teoretycznie najzwyklejszych oczu, ma moim zdaniem Tosia.
No ja w moim stadzie zdecydowanie obstawiam sierżanta T. Te kolorowe ślepia w zestawieniu z szaro-czarno-białym ubarwieniem dają po prostu niesamowite wrażenie.yoashya - 2017-04-30, 14:01 A osobowościowo, czy któryś jest najbliższy Twojemu sercu ?
U mnie się to zmienia. Przez długi czas ulubieńcem był Fiołek, obecnie o dziwo pierworodna, najstarsza Tosia ( o którą długo byłam zazdrosna i nawet uważałam, że jest za mało miziasta, autystyczna, ale zdecydowanie jej się to odmienia, właściwie z roku na rok jest bardziej przytulasta).
Xenia klei się tylko do mnie i świata poza mną nie widzi a na mojego W nie spojrzy a z rąk mu się wyrywa. Pozostałe koty za to wolą niestety jego niż mnie. Potrafią spać na nim i rano nie odstępują go na krok, tak że chłop musi sporo wcześniej wstawać aby wymiziać oba koty (Xenia ma to w nosie, czeka aż ja wstanę).
Tosia ma OSOBOWOŚĆ pisaną wielkimi literami właśnie, jest w niej jakaś magia. Pomaga gdy jest mi źle, wyraźnie wysyła wtedy pociechę i wsparcie. Fiołek przez kilka miesięcy warczał o wszystko, atakował przy czesaniu, jakby go ktoś podmienił. Odkąd przeprowadziliśmy się na nowe mieszkanie-odmieniło mu się totalnie, wywala brzucho do czesania jak dawniej, rozluźniony, zadowolony, skończyło się buczenie przy każdej próbie wzięcia na ręce. O co kaman?Skipper - 2017-04-30, 19:53 yoashya - jak już było pisane na forum (i nawet sama to pisałam), za kotem nie trafisz
Moje kociska niestety są nastawione do życia bardzo konsumpcyjnie - wziąć jak najbardziej, ale dać coś z siebie ? ZAPOMNIJ...
Owszem, jak chcą się gzić (tj. pogłaskać kota, poklepać po zadku, podrapać pod brodą) to przyłażą i tak się wdzięczą, że szok (oczywiście najczęściej wtedy, kiedy śpię)
Każdy ma wypracowaną własną taktykę na tę okoliczność (Skipper przychodzi i miauczy prosząco (ale bardzo upierdliwie), a jak nie reaguję to zaczyna lizać po twarzy; Rico włazi na głowę, zaczyna mruczeć i układać mi fryzurę łapkami; Tosiek miauczy (ale rozkazująco, nie prosząco) - jak nie pomaga, to za nos gryzie) , ale w tej swojej taktyce dla mnie wszystkie trzy są równie słodkie, tak że plasują się na tym samym poziomie... yoashya - 2017-04-30, 23:09 Ja tylko tak umownie wartościuję swoje koty. W praktyce nie wyobrażam sobie faworyzowania któregokolwiek, wszystkie uwielbiam, noszę głaszczę, tulę i każdego ... uważam za swojego najpiękniejszego kota
Fiołek potrafi lizać "państwo" -po czole najlepiej, gołych plecach czy nogach z własnej inicjatywy, ale gdy się przysunie twarz, nie omieszka serdecznie użyć ozora na życzenie. W sumie jak pies. Poklepany po zadku (tylko on jest klepany) bierze się za drapanie...moich kapci, oczywiście na moich stopach-taki mamy rytuał. Kilka par kapci wie o czym mowa, odeszły w zaświaty z tego powodu.
Tosia uwielbia trącanie noskiem-tzn ja ją trącam swoim nosem w jej nosek. Zawsze chętnie wyciąga główkę. Poza tym wzięta na ręce usiłuje wleźć ludziowi na plecy albo wskakuje na nie znienacka, rozkokasza się, wierci, rozpłaszcza i mruczy mruczanki w samo ucho, przeszczęśliwa wtedy. Natomiast z nieznanych przyczyn-to ona jest najbardziej nieprzewidywalna na rękach, potrafi wpaść w panikę bez powodu a po jednym takim razie mam wielką "ozdobę" na szyi w postaci szramy po pazurach. Lekarze pytają, czy to blizna pooperacyjna....
Xenia właśnie jest w trakcie "tresury", tzn staram się podkręcić jej naturalną skłonność do wskakiwania na kolanka. Ponieważ sama na to "wpadła", uczę ją tego na komendę. Zaczęła też wdrapywać się na ramię i siedzi jak wiewióra. Xenia tryka też główką rękę, podskakując aż do niej.
Wszystkie moje koty zdecydowanie reagują na swoje imiona. Zawołane pędzą od razu ( zwłaszcza gdy są wołane do kuchni, podejrzewają wówczas, że zostaną "napastowane" pastą odkłaczającą). Ale nie tylko w tych okolicznościach. Xenia i Fiołek są niezawodni, wyłażą z najodleglejszej dziury zaspani jak tylko zawołam, Tosia miewa "niedosłuch", jednak zawsze widać po niej, że doskonale kojarzy, że o niej mowa, strzyże uszami, odkręca łebek.yoashya - 2017-04-30, 23:28 Pod względem miaukatości i upierdliwości u mnie pierwsze miejsce zajmuje kocurek. Dziewczyny to anioły, cierpliwe, ciche, pokorne. Fiołek ma cieniutki, kocięcy miałk (nie jak na dorosłego, sporego kocura przystało) i tak rozpaczliwy a jednocześnie słodki i "bolesny", że serce pęka. Tosi miałk jest znacznie grubszy (jak u faceta, nie kobitki), w jej "miau" najbardziej słychać "uuuuu". Tosia niemal wyłacznie miauczy pod tytułem: "no pogoń mnie, pobawmy się w ganianego" . Xeni...to ja praktycznie miauczącej nie słyszałam, wydaje tylko coś jakby pisk maleńkiego kociaka. Za to ma wiele innych dziwnych odgłosów.Skipper - 2017-05-05, 20:40
yoashya napisał/a:
Ja tylko tak umownie wartościuję swoje koty. W praktyce nie wyobrażam sobie faworyzowania któregokolwiek, wszystkie uwielbiam, noszę głaszczę, tulę i każdego ... uważam za swojego najpiękniejszego kota
No to jest chyba oczywiste...
yoashya napisał/a:
Fiołek potrafi lizać "państwo" -po czole najlepiej, gołych plecach czy nogach z własnej inicjatywy
U mnie Skippi i Tosiek tak mają (z własnej inicjatywy oczywiście). Bo Rico to się podlizuje głównie jak żarcie ma na widoku albo jak na mojej poduszce albo głowie chce się przespać...
yoashya napisał/a:
Tosia uwielbia trącanie noskiem-tzn ja ją trącam swoim nosem w jej nosek.
Skippi tak ma. Tylko to jest relacja czółko - czółko a nie nosek - nosek Chociaż Rico czasami też tak ma, w szczególności jak zapragnie być fryzjerem i ułożyć mi fryzurę na wieczór...
yoashya napisał/a:
Wszystkie moje koty zdecydowanie reagują na swoje imiona. Zawołane pędzą od razu (zwłaszcza gdy są wołane do kuchni, podejrzewają wówczas, że zostaną "napastowane" pastą odkłaczającą). Ale nie tylko w tych okolicznościach. Xenia i Fiołek są niezawodni, wyłażą z najodleglejszej dziury zaspani jak tylko zawołam,
U mnie też ma to miejsce, jakkolwiek podejrzewam, niekoniecznie bez przyczyny jak ma to miejsce u Xeni i Fiołka
Kociszcza owszem przyjdą, ale nie za darmo - zawsze oczekują czegoś w zamian... A to podrapania po brzuszku albo zadku, a to jakiegoś dobrego kąska do wszamania...
yoashya napisał/a:
Fiołek ma cieniutki, kocięcy miałk (nie jak na dorosłego, sporego kocura przystało) i tak rozpaczliwy a jednocześnie słodki i "bolesny", że serce pęka.
Skippi tak ma - ten jego proszący "miauk", o którym pisałam w poprzednim poście jest dokładnie taki, jak określiłaś (o jego upierdliwości nie wspomnę, bo potrafi tak wyć przez godzinę)Basiek - 2017-07-17, 22:43 Skipper, czy masz jakieś wiadomości o Marlence? Pamiętam, że teraz to Aszka, ale dla mnie pozostała Marlenka. Skipper - 2017-07-25, 19:47 Sorry Basiek, ale jestem zawalona robotą i rzadko na forum zaglądam
Zaś co do Twojego pytania to Marlenka/Aszka i Fiszka mają nową kocią koleżankę Basiek - 2017-07-25, 20:35 Cóż za wspaniała niespodzianka.
Skipper, gdy znajdziesz troszkę wolnego czasu, napisz proszę coś o nowej towarzyszące Marlenki i Fiszki i o przyjęciu nowej lokatorki przez obie siostrzyczki. Skipper - 2017-07-31, 17:21 Wstawiam fotkę Marlenki/Aszki z kumpelą
i bez - trzeba przyznać, że panna jest po prostu słodka
Z tego co mi wiadomo, to nowa kotka jest sporo starsza od Aszki i Fiszki i do tej pory była jedynaczką, więc raczej nie bryka z pannami tylko obserwuje. Ale generalnie damskie towarzystwo jakoś się dogaduje.Skipper - 2017-07-31, 18:00 Natomiast dzisiaj zagościł u mnie kolejny kociak podrzucony na parkingu - niejaka Tola (tematycznych żeńskich imion niestety zbrakło, w pingwinach Marlenka była chyba jedyna w męskim towarzystwie ).
Na razie panienka odwiedziła weterynarza i ma kwarantannę na balkonie, bo niestety świerzb w uszkach i jaja pcheł w sierści są Ogólnie wielkoludem zdecydowanie nie jest (niecałe 0,7 kg wagi) i nie wiem jak można takie małe kocię wyrzucać na parking, gdzie jeszcze full samochodów jeździ Marlenka była przynajmniej o połowę większa.
Tak wygląda relacja wielkości Skippi/Tosiek - Tola
Tak wygląda relacja wielkości między Tolą a kołem samochodowym
Panienka oczywiście na początku schowała się przestraszona pod szafkę wiklinową na balkonie (nóżki od szafki mają ok. 5-6 cm wysokości i spokojnie tam wlazła) i do spożywania BARF-a w pierwszym podejściu wystawiła się tylko do połowy
ale jak zobaczyła, że nic złego się nie dzieje, zdecydowała się dokończyć dzieła w bardziej wygodnej pozycji
Bez problemu skorzystała ze żwirku, który jej wsypałam do tekturowego pudełka i aktualnie wyleguje się na balkonie
Szkoda mi tylko moich chłopaków, bo przez najbliższe 2-3 tygodnie będą mieli odcięty dostęp na balkon.
Ale mają za to teraz kino za darmo - edytowałam post, jest godz. 20.30, panienka najedzona i szaleje na balkonie na całego, a Skippi, Rico i Tosiek siedzą z nosami w drzwiach balkonowych jak 3 posągi (tylko Skipper niestety jest posągiem warczącym )Basiek - 2017-07-31, 23:25 Dziękuję Skipper za fantastyczne zdjęcia chrześniaczki. Marlenka pięknie wyrosła, wygląda bardzo subtelnie, prawdziwa kocia dama.
Rety, Skipper znowu jesteś zastępczą mamą!!! Czwarty kot chyba przez los jest Ci pisany Człowiek to nie w każdym przypadku brzmi dumnie, jak można takie maleństwo wyrzucić? Może to ten sam zwyrodnialec, który pozbył się Marlenki? Tola jest podobna do mojego Lucjanka, fajnie, że się tak szybko zadomowiła. Skippi, jak zwykle fukający , niesamowicie twoje chłopaki wyglądają z nosami przyklejonymi do szyby. Tola szybko urośnie na barfie i nabierze sił. Dobrze, że jej mięsko smakuje. Nie wiem tylko ile czasu wytrzymają twoje łobuziaki bez balkonu, myślę, że mogą się awanturować. Czekam na dalsze relacje z utęsknieniem.