To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

Off Topic nieBARFny - Hodowle zwierząt rasowych - kontrowersje

Meri - 2014-03-09, 21:38

Ale ja o tym wiem, dlatego staram się wytłumaczyć, że nawet jak nie kryjesz tym co chcesz TERAZ to świat się nie zawali, bo wcale nie niszczysz linii... przecież nie trzeba kryc brzydalem.
situnia - 2014-03-09, 21:38

I jeżeli ten "wymarzony" kocur nie będzie mógł pokryć kotki to trzeba szukać innego, który będzie odpowiedni, nikt nie mówi, że od razu trzeba brać byle jakiego :-?
gpolomska - 2014-03-09, 21:39

situnia napisał/a:
Ja nie rozumiem dlaczego Dieselka uparcie twierdzi, że do kotki pasuje tylko jeden kocur.


Nie zauważyłam, żeby Dieselka twierdziła, że do kotki pasuje tylko jeden kocur - raczej nie do końca się rozumiecie i wygląda to jakby jeden gadał o kozie, a drugi o wozie. Może spróbujcie inaczej to napisać tak, żeby druga strona lepiej zrozumiała o co Wam chodzi (i Dieselka, i reszta świata).

Dieselka - 2014-03-09, 21:40

Chcesz mi powiedzieć że mieszkając w centrum Europy a nie na Kamczatce, nie można znaleźć odpowiedniego repa? ja się ciepać nie będę. Wierzę, że w całej Polsce nie będzie takiego o jakiego nam chodzi. Ale już jakiś czas temu Żelazna Kurtyna została zrzucona.

Tłumacząc łopatologicznie. ROZUMIEM, że kotka hodowlana kotka może mieć problem z ciągłą rujką. Rozumiem że wtedy może być albo kastracja albo ciąża.

Ale skoro miałabym dopuszczać ją z jakimś kotem, to nie z "mniejszym złem" coby przeczekać. Skoro nie jestem w stanie sobie poradzić z fizjologią mojego kota, to albo dopuszczam ją tak, żeby to miało hodowlany sens i w moim odczuciu było idealne. Albo daje sobie spokój i kota ciacham bo nie mam warunków, żeby robić to co robię. Trudno - nawet jakby ta macica diamentowa była.
Nie puszczam miotów tylko dlatego że nie mam warunków na lepsze ale może kiedyś będę miała. I nawet gdyby mi się udało tylko 5kociat a nie kilkadziesiąt (kilkaset) to będą one z takiego skojarzenia, jakie zrobić chciałam

[ Dodano: 2014-03-09, 21:40 ]
situnia
stwierdzenie "mniejsze zło" to nie były oryginalnie moje słowa.

situnia - 2014-03-09, 21:42

Dieselka pisze, że jeżeli nie uda się krycie "idealnym" kocurem, to każde inne krycie jest bez sensu, bo lepiej mieć mniej dzieci, ale same dobre. A my próbujemy powiedzieć, że można też w takiej sytuacji znaleźć innego kocura dla kotki, po którym urodzą się bardzo dobre dzieci. W ten sposób nie kryjrsz kotki tylko po to żeby ją kryć, tylko robisz to też z głową i rozmysłem :roll:
Sojuz - 2014-03-09, 21:42

Skończcie już katusze Moderatorów, którzy muszą czytać każdy post i dogadajcie się w końcu! :-D
Dieselka - 2014-03-09, 21:42

Meri napisał/a:
Do pokoleń potrzeba lat, wiec wychodzi na jedno...

ale wcale nie potrzeba do tego stada kociąt, które są robione tylko na przeczekanie.

Ines - 2014-03-09, 21:44

Dieselka, mam wrażenie, że Ty wyobrażasz sobie, że jest gdzieś tam jakiś mityczny reproduktor idealny, niczym Święty Graal, którego trzeba odnaleźć i zdobyć, aby hodowanie miało sens. Otóż - Święty Graal nie istnieje :->

Każda kotka jest inna. Ma swoje zalety i wady. Zarówno jeśli chodzi o charakter, jak i wygląd. A hodowca hoduje zwykle po to, żeby każde kolejne pokolenie było "lepsze", żeby w perspektywie kilkunastu czy kilkudziesięciu lat osiągnąć kota zbliżonego do tego, co uważa za szeroko pojętego idealnego przedstawiciela danej rasy. Łączy koty tak, żeby u potomstwa tych słabszych cech było mniej, a tych mocniejszych - możliwie jak najwięcej. Więc nie kryje się aby kryć. Kryje się, by coś poprawić. Łączysz swoją kotkę z kocurem, który poprawi pewne jej niedociągnięcia. A potem jej córkę z innym kocurem, który poprawi kolejną rzecz. Nie jest tak, że jest gdzieś tam jakiś tajemniczy mistyczny kocur, o którego należy zabiegać, bo w przeciwnym razie krycie jest bezsensowne a z hodowli robi się rozmnażania. Hodowla to nie matematyka. Nie jest tak, że jak masz 2 i chcesz, żeby wyszło Ci 4, to dodajesz po prostu drugie 2.

Dla mnie na ten moment najważniejszy jest kolor, przy jednoczesnym nie popsuciu budowy Tuli. Jednocześnie zachowując pozytywne cechy fantastycznego jej temperamentu, a nade wszystko, mając możliwie największą pewność, że potomstwo będzie zdrowe.

Jak już będę miała kolor, to będę pracowała nad kolejnymi elementami budowy, podtrzymując a może i nawet udoskonalając temperament - pamiętając, że zdrowie będzie zawsze na pierwszym miejscu.

Dlaczego tak podkreślam zdrowie? Otóż do innych moich planów pasowało kilka kocurów z Polski i niedalekiej zagranicy, które jednak albo nie miały badań (hodowca odmawiał ich wykonania), albo miałam uzasadnione wątpliwości co do ich zdrowia. Nawet jeśli bardzo pasowały mi pod względem fenotypu i temperamentu - bez namysłu zrezygnowałam z nich. Nie znaczy to, że będę kryła dla krycia. Udało mi się znaleźć dwa kocury, które również wpisują się w moje plany - może nie tak perfekcyjnie, ale główne założenia i oczekiwania względem pierwszego krycia realizują. Dwa kocury - bo nie mam gwarancji, że pierwszy się sprawdzi i będą w stanie z Tulą spłodzić potomków. Takiej gwarancji nigdy się nie ma ;-)

O kocięta po Tuli mam zapytania od kilku miesięcy. Kilka osób już odkłada pieniądze na kocięta, które jeszcze nie zostały spłodzone. Ale nie przyjmuję zapisów na "listę rezerwowych" :lol: bo nie wiem, czy urodzi mi się jeden kociak, czy jedenaście.

situnia - 2014-03-09, 21:46

I dodam, że faktycznie "Żelazna Kurtyna" opadła. Ja sobie takiego kocura "ubzdurałam", że faktycznie w Polsce takiego nie ma. I patrzę dlatego na opcje krycia za zachodnią granicą 8-)
motyleqq - 2014-03-09, 21:47

Dieselka napisał/a:

ale wcale nie potrzeba do tego stada kociąt, które są robione tylko na przeczekanie.


potrzeba, bo jeśli chcesz coś osiągnąć z kotką x, a rep y będzie dyspozycyjny znacznie później, niż ruja kotki x, to MUSISZ podjąć decyzję. a w hodowli nie będzie słuszną decyzją wykastrowanie, tylko znalezienie kocura nieco "gorszego", co nie znaczy beznadziejnego.

Meri - 2014-03-09, 21:47

Dieselka początkujący hodowca na początku jest naprawdę bez szans, jak sobie sam nie poradzi to nikt mu nie pomoże, wierz mi... zwłaszcza jak jeszcze do końca nie wie "z czym to się je". Nie w każdej rasie tak jest, zwykle tak bywa w popularnych rasach. Ja opisuję to z perspektywy kotów rasy maine coon, najpopularniejszej rasy w PL i pewnie jednej z popularniejszych w Europie. Wierz mi, że tutaj hodowcy robią sobie tak, że kotka pokryta przez kocura x nie może dawać po tym kocurze żadnego kota do hodowli, bo byłyby jeszcze lepsze od niego samego, to absurdalne i straszne, ale tak właśnie jest.
Dieselka - 2014-03-09, 21:49

situnia,
powtórzę: mniejsze zło to nie były oryginalnie moje słowa.
"mniejsze zło" jest dla mnie nieakceptowalne.

Poza tym (znowu powtórzenie), skoro nasz upatrzony i wymarzony kocur nie może z jakichkolwiek przyczyn, to nie jest on jedyny na świecie. Kotów jest naprawdę sporo, nawet jeżeli w PL wszyscy właściciele tychże to samo ZUO i dzielić się nie chcą. Ale można znaleźć innego takiego, który będzie dla nas idealny (nawet jak plamkę będzie miał nad prawym a nie lewym okiem).
Ale to nie jest "mniejsze zło" ani rozwiązanie coby przeczekać rujkę. Dla mnie to jest rozwiązanie: tak! Taki miot chcę! Bo to skojarzenie będzie super-ekstra!

Jeżeli ktoś kryje "mniejszym złem" albo "bo nie ma akurat lepszego", to nie jest fajne.

gpolomska - 2014-03-09, 21:51

Meri napisał/a:
Wierz mi, że tutaj hodowcy robią sobie tak, że kotka pokryta przez kocura x nie może dawać po tym kocurze żadnego kota do hodowli, bo byłyby jeszcze lepsze od niego samego, to absurdalne i straszne, ale tak właśnie jest.

Ale przecież chodzi o to, żeby były dzieci lepsze niż rodzice... to chore. Czym się kierują? Chyba tylko biznesem chcąc wytępić konkurencję, bo na pewni nie dobrem danej rasy (zakładając, że w ogóle nie dopuszczają dzieci do rozmnażania, a nie że chodzi o to, żeby za kilka lat nie były na rynku same dzieci krzyżujące się między sobą, bo to byłoby bardzo niedobre, a jak kocurów mało, to nie takie znowu nierealne).

Dieselka - 2014-03-09, 21:52

Meri napisał/a:
Dieselka początkujący hodowca na początku jest naprawdę bez szans, jak sobie sam nie poradzi to nikt mu nie pomoże, wierz mi... zwłaszcza jak jeszcze do końca nie wie "z czym to się je".

To niech się dowie zanim zacznie brać na siebie odpowiedzialność za życie.
Rozumiem że hodowca od którego bierze kota to oszust, który nie ma zamiaru pomagać. Ok, zdarza się. To niech sobie znajdzie innego mentora.

Nie mówimy tu wybraniu złej opony do roweru a o żywym stworzeniu.

Meri - 2014-03-09, 21:52

gpolomska napisał/a:
Meri napisał/a:
Wierz mi, że tutaj hodowcy robią sobie tak, że kotka pokryta przez kocura x nie może dawać po tym kocurze żadnego kota do hodowli, bo byłyby jeszcze lepsze od niego samego, to absurdalne i straszne, ale tak właśnie jest.
Ale przecież chodzi o to, żeby były dzieci lepsze niż rodzice... to chore. Czym się kierują? Chyba tylko biznesem chcąc wytępić konkurencję, bo na pewni nie dobrem danej rasy (zakładając, że w ogóle nie dopuszczają dzieci do rozmnażania, a nie że chodzi o to, żeby za kilka lat nie były na rynku same dzieci krzyżujące się między sobą, bo to byłoby bardzo niedobre, a jak kocurów mało, to nie takie znowu nierealne).
Tak to chore, nie popieram tego, ale robią to by często wyeliminować przyszłą konkurencje. :-(

Dieselka a co ten hodowca ma zrobić? Dawać jej swoje kocury, a co jak nie będą dla początkujacego idealne? Każdy kiedyś zaczynał, a mentorzy? Daj spokój byłam kilka razy i do dzisiaj żałuję, że pomagałam!



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group