BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
Medycyna weterynaryjna - Szczepić/nie szczepić?
rEni - 2015-03-27, 16:32 Akurat ja mniej bym się bała o nieszczepionego kota, który mieszka na wsi i biega wolno i nie jest szczepiony. Mnóstwo takich kotów znam na wsi podkarpackiej skąd pochodzę, jeden nawet dożył 21 lat i to w dodatku był kocur. Te koty przechodzą moim zdaniem drogę selekcji naturalnej, trochę jak dzikie zwierzęta. Przebywając w mocno zróżnicowanym środowisku, a nie wychowują się w "sterylnych" warunkach mieszkania. Takie koty są dużo bardziej odporne od naszych wychuchanych. Nie licząc oczywiście tych słabszych, które sobie nie poradzą i odchodzą wcześniej.
Kot niewychodzący i nie bywający w lecznicy to jest abstrakcja. Nigdy nie wiemy kiedy trzeba będzie pójść z kotem niezaszczepionym do lecznicy, nawet jeśli teraz kocisko jest zdrowe. Do tego sterylne warunki naszych mieszkań, gdzie kot nie ma okazji stykać się z innymi zwierzętami dla nabycia odporności, czy wypić wody z kałuży.
Te szczepienia to masakra. Zupełnie nie wiadomo co zrobić. Zaszczepiłabym małą przed kastracją, gdyby nie to, że moje doświadczenie pokazuje, że te nieszczepione mają się lepiej zdrowotnie i kondycyjnie. Wiem, że nie powinnam wnosić bo małych statystykach ze swojej okolicy, ale cóż, człowiek już taki jest, że patrzy i ciągnie wnioski.
Najchętniej podałabym jej surowicę od kota, który jest regularnie szczepiony na panleukopenię przed sterylizacją. Właśnie robię przegląd w głowie mojej, czy nie znam takiego kota. Gdyby ktoś ktoś z Was miał takiego osobnika i chciał poświęcić trochę jego krwi w zamian za umówioną porcję jedzonka dla niego to proszę o kontakt. Przy okazji sprawdzilibyśmy, czy znajdę veta w Warszawie, który taką operację przerzucenia surowicy z przeciwciałami by wykonał.Ines - 2015-03-27, 18:52 Reni, jak uda Ci sie zaszczepic kota surowica, to opisz prosze swoje doswiadczenia.apple - 2015-03-27, 20:32 Bałabym się nie szczepić wcale zwierzaka, choćby na podstawowe choroby.
Dlatego zaszczepiłam Rudolfa i namówiłam rodzinę na zaszczepienie ich kota.
Jednak, uważam, że tzw szczepienia przypominające to zbędne obciążenie dla organizmu.
A szczególnie powtarzane co roku
Myślę też, że więcej szczepić nie będę, bo kilkukrotne szczepienia wydają mi się wystarczające, bez dalszego przypominania.
Natomiast w kwestii miejsca szczepienia.
Nowszym kierunkiem aniżeli wybór łapki do szczepienia jest szczepienie w powłoki brzuszne, trochę z boku. W razie problemów i wczesnego ich wykrycia, wycina się skórę na brzuchu, której jest tam dużo. Poprosiłam o takie szczepienie wetkę, która upewniła się co do tego wykonując telefon do swojego znajomego czyli dr Jagielskiego - specjalisty onkologa, mającego na co dzień do czynienia z mięsakami poszczepiennymi u kotów. On właśnie zaleca takie szczepienie.
Gdyby istniała szczepionka przeciw wściekliźnie bez adiuwantów, myślę, że też zaszczepiłam kota, bo na wsi wychodzi.
Jednak ta szczepionka jest obciążona największym ryzykiem mięsaka właśnie ze względu na adiuwanty.
Nawet interesowałam się swojego czasu doustnymi szczepionkami dla lisów, ale nie mają zastosowania u zwierząt domowych.Lena06 - 2015-03-27, 20:37 I teraz trzeba wybierać miejsce szczepienia, żeby ewentualnie łatwiej wyciąć to, co wyrośnie po szczepieniu...? Paranoja jak dla mnie...Ines - 2015-03-27, 21:13 Jesli ktos boi sie miesaka, to najlepszym rozwiazaniem jest szczepienie w ogon, jego usuniecie jest najprostsze i niesie najmniejsze ryzyko powiklan czy kalectwa.Lena06 - 2015-03-27, 21:30 Jeżeli jakaś szczepionka "przewiduje" takie powikłania, że w razie czego mamy szczepić w to, co łatwiej usunąć, to już nie jest to dla mnie w żaden sposób normalne, bezpieczne i warte uwagi.
Być może wychodzenie kota bez szczepień może wydawać się ryzykowne, ale nikt mi nie powie, że w takim razie szczepienia są bezpieczne, bo patrząc z tej perspektywy postawiłabym je dokładnie na równi. I tu ryzyko i tu ryzyko.
Aj, ale zaznaczam, to tylko moje przemyślenia. Wiecie, głośno myślę Jak zbliża się kolokwium ma się jakoś więcej do powiedzenia... apple - 2015-03-27, 22:29 Lena06,
Powikłania u kota mogą pojawić się nawet po zwykłych iniekcjach, nie tylko po szczepionkach.
Bezpieczniej pod tym względem jest kotu podać tabletkę a nie zastrzyk.
Jednak czy to znaczy, że nie przewidujesz żadnego zastrzyku dla kota?
Podzielam poglądy specjalistów, którzy uważają, że ryzyko zachorowania na daną chorobę jest większe aniżeli ryzyko powstania mięsaka po szczepieniu przeciw tej chorobie (które zresztą jest niskie, zwłaszcza przy wyborze szczepionek bez adiuwantów i atenuowanymi wirusami). Aby dodatkowo to ryzyko zminimalizować a konkretnie skutki mięsaka, wybiera się miejsce szczepienia, które w razie czego można wyciąć z jak najmniejszą stratą. Takim właśnie miejscem są powłoki brzuszne u kota.
Można oczywiście nie szczepić i liczyć na to, że kot nie zachoruje.
Wybór należy do każdego z nas.
Ines
Tak, pierwsze szczepienie Rudolfa było zrobione w ogon - na około 1/3 wysokości od nasady.
Jednak bardziej bezpieczne wydaje mi się szczepienie w powłoki brzuszne, bo szczepionka musi się wchłonąć w "okoliczne miękkie struktury" na które w ogonie nie ma za bardzo miejsca.
Ja to pierwsze szczepienie zrobiłam w ogon, bo to były początki kota u mnie i nie było mowy o dotykaniu brzucha. Myślałam, że tak zostanie, więc w razie problemu nie będę mogła wymacać, że coś się dzieje. Potem jednak sytuacja się zmieniła więc drugie szczepienie miało miejsce w brzuszek.Ines - 2015-03-27, 22:32 Nigdy w życiu nie słyszałam o kocie, który miałby mięsaka jako powikłanie po szczepieniach. Ale jeśli kota trzeba zaszczepić i można to zrobić w miejsce, które w razie czego można bez większej szkody usunąć, to myślę, że warto takie wyjście rozważyć.apple - 2015-03-27, 22:37 Ja osobiście nie znam takiego kota na szczęście, ale Rudolf był pacjentem dr Uznańskiej, która pracowała w klinice onkologicznej (w Warszawie).
Mówiła mi, że napatrzyła się na koty z mięsakami po szczepieniu.
Dlatego szczepiła w nóżki a na moją prośbę zaszczepiła Rudolfa w inne miejsca, konsultując przedtem ze swoim kolegą onkologiem z tej kliniki najnowsze zalecenia.Lena06 - 2015-03-27, 22:39
apple napisał/a:
Jednak czy to znaczy, że nie przewidujesz żadnego zastrzyku dla kota?
Nie przewiduję. Wiem, dla innych może się to wydawać nieodpowiedzialne, jednak to jest mój wybór. Kot jest zdrowy, silny, nie ma obniżonej odporności, nigdy nie przyniósł ze sobą żadnego kataru, czy innych dziwnych rzeczy. Ja, tak jak pisałam, nie spotkałam się z kotem, który nie miał szczepienia i zachorował. Większość dożywała ładnego wieku. Jeśli nie dożywała to przez inne choroby, bądź wypadki. Nie wiem czemu niektórzy sądzą, że kot bez szczepienia nie ma szans długiego życia... To tak, jakby szczepienia warunkowały całe nasze życie. Bez nich ani rusz.
Podobnie postępowałam z moim poprzednim psem, Maksem. Miał szczepienia szczenięce. Dalsze lata obyły się bez. Zabrała mi go zupełnie inna choroba.
Jeżeli chodzi o mięsaka, nie wykonanie szczepienia zasugerowała mi sama wetka, którą cenię, więc tutaj ona również odegrała dużą rolę w moim podejściu.scarletmara - 2015-03-27, 22:55 A ja tak trochę z innej beczki. Czy wet ma obowiązek informować o ryzyku i możliwych powikłaniach różnych zabiegów np. takich mięsakach poszczepiennych czy nie ? Lekarz ludzki niby musi o takich rzeczach informować pacjentów, a weterynarz ? Ja od swojego nic nie słyszałam, ale mój nie powiedział mi też jakie ryzyko niosą za sobą szwy kosmetyczne i akurat pech chciał, że moja Wiki miała powikłania po sterylce właśnie przez takie szwy. A wybrałam te rozpuszczalne po to żeby jej cierpień i wizyt u weta oszczędzić Czemu dowiedziałam się, że mogą być powikłania dopiero jak się pojawiły? Czemu wet mi nie powiedział, że istnieje takie ryzyko przed zabiegiem ? Nie ma takiego obowiązku ? Czy wasi weterynarze udzielają wam takich informacji czy tez milczą jak zaklęci ? Czy weci pytają np. o to jaką narkozę chcielibyście wybrać dla kota do sterylki albo pytają o jakąkolwiek decyzję odnośnie zabiegu czy tak jak u mnie "robią swoje" mając nadzieję, że człowiek się nie zna i sam nie dopyta ? Ja dopiero po fakcie sie zorientowałam, że sterylka moich to była totalna katastrofa i wszytsko było nie tak jak powinno Czy weci naprawdę nie mają żadnych zobowiązań w tym temacie wobec nas ?Lena06 - 2015-03-27, 23:00
scarletmara napisał/a:
Czy wasi weterynarze udzielają wam takich informacji czy tez milczą jak zaklęci ? Czy weci pytają np. o to jaką narkozę chcielibyście wybrać dla kota do sterylki albo pytają o jakąkolwiek decyzję odnośnie zabiegu czy tak jak u mnie "robią swoje" mając nadzieję, że człowiek się nie zna i sam nie dopyta ?
Moja obecna wetka mówi mi o wszystkim. Przekazuje wszystkie informacje sama. Nieraz mi się zdarzyło, że jeszcze dodzwaniała żeby coś dodać. Bardzo w porządku kobieta.
Niestety nie miał tego szczęścia mój kot, który kastrację przechodził u innego weta, gdy tej Pani jeszcze nie znałam. O narkozie cicho sza, myślałam że wszystko ok. Z tego forum dowiedziałam się, że wcale ok nie jest.Ines - 2015-03-27, 23:07 A ludzcy lekarze to niby informują nas, pytają o coś? Jak jakiś czas temu trafiłam na pogotowie z rozciętą ręką to zanim się zorientowałam, byłam już po zastrzyku przeciw tężcowi i nikt się nie fatygował, by mnie zapytać co o tym sądzę.Lena06 - 2015-03-27, 23:19 Tu racja. Czego się spodziewać po wetach, jak nasi lekarze również zawodzą...apple - 2015-03-27, 23:31
Lena06 napisał/a:
apple napisał/a:
Jednak czy to znaczy, że nie przewidujesz żadnego zastrzyku dla kota?
Nie przewiduję.
Nie da się przewidzieć, czy nie będzie potrzeba podać kotu jakiegokolwiek zastrzyku. Oby nie.
Nigdzie nie napisałam, że krytykuje osoby które nie szczepią.
Nie prowadziłam osobistych statystyk odnośnie zachorowań kotów szczepionych i nie szczepionych.
Do mnie przemawia początkowe szczepienie, w dzieciństwie, bez regularnego powtarzania przez całe życie jak niektórzy zalecają.
Odnośnie weterynarzy - jak już muszę ich odwiedzać, chociaż unikam jak ognia, to nie pozwalam na robienie czegokolwiek bez mojej wiedzy. Dopytuję i ingeruję w to, co zalecają.
Nie pozwoliłam na podanie antybiotyku gdy Rudolf miał kryształy w moczu, ostatnio wet chciał podać Rudolfowi lek przeciwymiotny, bo kot raz zwymiotował i źle się czuł. Nie pozwoliłam. Na drugi dzień kot miał apetyt za dwóch i wymioty się nie powtórzyły.
Jednak takie rozmowy czasami nie należą do najprzyjemniejszych.