BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
Medycyna weterynaryjna - Szczepić/nie szczepić?
Lena06 - 2015-03-20, 13:01 Mój kot lat 4 jeszcze szczepionki nie widział. Jest kotem wychodzącym. Na dworze przebywa od wczesnej wiosny do listopada. I jest okazem zdrowia. Nie uważam też żebym ryzykowała jego życie w ten sposób.
Znalazłam go w wieku 4 miesięcy mniej więcej, być może były właściciel go szczepił, ale szczerze wątpię, bo wtedy nie wyrzucałby malucha na -20 st.rEni - 2015-03-24, 13:11 Mam pytanie, czy kastracja kotki, która nie była szczepiona naraża ją na duże niebezpieczeństwo? Chciałabym mieć trochę więcej czasu na zastanowienie, czy ją szczepić i kiedy. Teraz może mieć ok. 10 miesięcy. Przyznam, że myślałam o zaszczepieniu jej, ale w bardziej dorosłym wieku, np. gdy będzie miała półtora roku. Kastracja jest teraz bardzo pilna, więc biję się z myślami...
Ewentualnie, czy zminimalizuję ryzyko jeśli w lecznicy kotka będzie na operacji jak najkrócej?
Czy macie doświadczenie z kastracją nieszczepionej kotki?AniaR - 2015-03-24, 17:54 http://www.dogsnaturallym...7fcd1f90f50951c
Ciekawy artykul na temat szczepien - jak szczepic to z glowa.rEni - 2015-03-25, 04:46 Moja siostra sterylizowała 2 kotki na wsi, obie po pierwszej ciąży, bardzo duże ranki, obie nie były szczepione, zabieg był u weterynarza w pobliskim miasteczku, nie żadna tam klinika ho ho, ja sterylizowałam kocura w wieku 2 lat, nie był szczepiony. Znam te 3 przypadki zakończone szczęśliwie, bez przywleczenia jakiegoś wirusa z lecznicy. Ale chciałabym usłyszeć o większej ilości takich sterylizacji/kastracji.
Nie można wyciągać wniosku na podstawie pojedynczego przypadku, ale nasza najstarsza kotka, niewychodząca, która ma ponad 20 lat i jest w świetnej kondycji nigdy nie była szczepiona, do lecznicy czasami z nią zaglądamy. Ale to jest cholera jakich mało chodzi po świecie, więc może złe do złego nie klei się.Lena06 - 2015-03-25, 08:18 Mój był kastrowany, a nie był szczepiony. Tak, jak pisałam powyżej - prawdopodobnie nie był, bo wątpię, żeby ktoś go najpierw zaszczepił, a później wyrzucił.
Nic się nie działo, wszystko przeszedł bez większych problemów. Mnie już brak szczepionki by tak bardzo nie martwił, jak dobór narkozy.
Edit. teraz sobie przypomniałam, że moja ciotka sterylizowała kotkę w grudniu. Też bez szczepień. Przywieziona prosto ze wsi i pierwsza wizyta u weta to właśnie sterylka. Zdrowa jak rydz.Ines - 2015-03-25, 11:32 rEni, ja niestety znam przypadek kotki, która mimo szczepienia, w czasie sterylizacji została zarażona panleukopenią i niestety nie wygrała walki z chorobą wątpię, żeby cokolwiek Ci to rozjaśniło w kwestii szczepień.michalina36 - 2015-03-25, 16:28 Ryzyko zarażenia kota czymś w lecznicy istnieje zawsze ze względu na chorych pacjentów którzy się tam przewijają .Oczywiście lecznice są dezynfekowane i myte.Podobne ryzyko jest z wypuszczaniem kota na zewnątrz bez szczepień... Lena06 - 2015-03-25, 19:49 Ryzyko jest zawsze, a szczepienia często i tak w pomijaniu chorób nie pomagają.
To jest dokładnie tak jaku ludzi.
Mój poprzedni pies również nie miał szczepień (z tego co pamiętam te pierwsze, szczenięce). Później całe życie ani jednego. Pomijałam też jak mogłam szczepienia na wściekliznę. Pies żył 14 lat. Zachorował na nerki.
Kotów nieszczepionych i wypuszczanych z domu znam masę. Większość dożywała pięknego wieku, a jak już atakowały je choroby z brakiem szczepień niezwiązane (czyt. nerki, wątroba, pęcherz...).michalina36 - 2015-03-26, 16:44 Lena06, Ryzyko jest większe w przypadku kiedy nie zaszczepi się kotów , to się wydaje logiczne. Na pewno koty nie bywające w lecznicy - skupisku wirusów i potencjalnych chorób i nie wychodzące mają to ryzyko obniżone zdecydowanie. Przypadki kotów wychodzących nie szczepionych i całe życie zdrowych to jednak dla mnie zagadka. Dobrze że mają się świetnie ale nie uważam że to jest dobry pomysł opiekunów .Zresztą ja jestem zdecydowana przeciwniczka wypuszczania kotów samopas więc nie szczepienie takich kotów to wg mnie jeszcze większe narażanie ich zdrowia i życia.Lena06 - 2015-03-26, 17:29 Szanuję Twój pogląd, a Ty uszanuj mój.
Nie miałam w moim życiu do czynienia z kotem, który miałby problemu ze względu na to, że jest nieszczepiony i do tego wychodzący. Nie szczepiłam i szczepić nie zamierzam, chyba że zmieni się mój światopogląd z jakiś powodów.
Na temat kotów wychodzących to nie jest wątek, ale sama go poruszyłaś (moderatorów przepraszam za OT)... Cóż, dla mnie z kolei trzymanie kota w domu za wszelką cenę, aby czasem mu się nic nie stało, też jest czymś niezrozumiałym. Nie mówię tu o mieszkaniu w bloku. Bo tutaj nigdy go nie wypuszczam, ale na działce?. Gołym okiem widać, jak bardzo jest wtedy szczęśliwy... Przecież to kocia natura (koniec OT, więcej się nie pojawi).
Szczepić, nie szczepić to odwieczne pytanie. Dotyczy ludzi jak i zwierząt. Ja jestem przeciwna i tutaj i tutaj, i o.michalina36 - 2015-03-26, 17:41 Wypuszczanie kota na zewnątrz bez opieki jest jak najbardziej powiązane z tematem szczepień ponieważ stwarza dodatkowe ryzyko zachorowań na wirusy kocie oraz np. wściekliznę i nie jest tematem nie związanym z wątkiem. Jestem przeciwniczka wypuszczania kotów bez opieki i wyraziłam swój pogląd podobnie jak Ty zrobiłaś to zaraz po mnie .Lena06 - 2015-03-26, 17:50 Odnośnie szczepień na wściekliznę - tak, miałam taką chęć przez chwilę, ale wetka mi odradziła z powodów, które były podane na początku całego wątku dotyczącego szczepień (O, znalazłam, o mięsaki chodziło.). Zrezygnowałam więc.scarletmara - 2015-03-26, 20:16 Ja z kolei swoje zaszczepiłam zanim zaczęłam je na dwór wypuszczać. Wyszłam jednak z założenia, że ryzyko powikłań poszczepiennych jest jednak mniejsze niż ryzyko zachorowania na którąś z tych chorób i wolałam zaszczepić. Ale to tak mi intuicja podpowiadała.
Na wściekliznę też szczepiłam. Akurat u nas wścieklizna szalała wtedy w okolicy podobno dlatego wet zalecił szczepienie. Ale sam mówił, że w przypadkach kiedy w okolicy nie słychać o zarażeniach wścieklizną to on na szczepienie nie namawia bo ryzyko jest znikome wówczas.
Nie wiem ale ja jakoś nie boję się szczepień. To się robi naprawdę rzadko i szczepionka z definicji nie powinna być szkodliwa, więc ja wolę zaszczepić. Ja już bardziej się boję ciągłego podawania preparatów od pcheł i kleszczy. Z tym problemem to ja się nadal zmagam psychicznie bo jak na razie nic nie podaję ale cały czas mam taki lęk, że może źle robię i co jeśli mi futro złapie jakieś choróbsko przez kleszcze roznoszone ? Przy tym dylemacie to problem szczepień to dla mnie pikuś.kretka - 2015-03-26, 20:25 Moje też szczepione, samą podstawą, bo nie wychodzą Lena06 - 2015-03-26, 20:31 U mnie okolica spokojna, bardzo. Kot, tak jak pisałam gdzieś indziej, chodzi w dobrze znane mi miejsca - pomost nad jeziorem, ogródki sąsiadów, gdzie chodzą koty znajomych i ewentualnie taki dół po starym bagnie zarośnięty, gdzie Kidi poluje na myszy. Sam nawet do lasu nie pójdzie. Ewentualnie zabiera się kawałek z nami, ale cały czas jęczy, że chce wracać.
W moim mniemaniu nie mam czego się obawiać, intuicja mi nic nie podpowiada w tym zakresie, chyba że mam ją słabą
Ja właśnie na odwrót, bardziej boję się powikłań poszczepiennych, i u kotów, ale i u psów. Tak, jak pisałam osobiście nie spotkałam się z chorobami złapanymi przez kota przez nie-szczepienie (choć wiem, że istnieją, to jasne), ale za to spotkałam się ze złą reakcją kota na szczepienie. Także ile ludzi, tyle opinii i tyle podejmowanych decyzji
EDIt: Ach, u Taco też wystąpiła niezbyt fajna reakcja na szczepienie w tamtym roku. Z racji wyjazdu musiałam zrobić na wściekliznę. Pies przez dwa dni był nieprzytomny, zasypiał na stojąco, nic nie jadł i nie pił. A to był szczeniak pełen energii...
Edit. Mój Kidi mimo tego, że wychodzi ani razu nie złapał pcheł i kleszczy. Jakiś odporny bardzo. Z Taco to samo i mam nadzieję, że tak pozostanie. Pamiętam, że mój poprzedni psiak często łapał i pchły i kleszcze, a Kidi już był i ani razu się od niego pchłami nie 'zaraził'.