To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

BARFne Życie - Zoltan

Dragana - 2020-07-13, 13:04

gucia_ska napisał/a:
- o, o tutaj: https://www.maxandmrau.pl...ialo-szare.html
Dzięki, przyda się na pewno :mrgreen:
gucia_ska napisał/a:
Hmm, może jeszcze jest nadzieja dla legowiska? :hura:
Musiał się przekonać ;-) U mnie było tak z nowymi członami mikro kotostrady. Wiercenie, montowanie, a one nic. Dopiero parę dni po dołożeniu elementów dobrze poznały legowisko i słupek i zaczęły bardzo intensywnie z nich korzystać.
gucia_ska - 2020-07-19, 22:54

Heej :mrgreen: ,
chciałam coś tak "po prostu" napisać o tym naszym małym Gadzie, bo nic spektakularnego się nie dzieje, żyjemy sobie w miarę monotonnie i szczęśliwie ;-) .

Doszłam ostatnio do wniosku, że Zoltan nie jest takim typowym kotem :-P :
>po pierwsze - smaczki? (Cosma SNACKIES) - "Fuuj, śmierdzi rybą/kaczką, ale w sumie fajnie się paca <pac, pac>". Słowem - niejadalne, nic!
>po drugie - BARFna mieszanka ze wszystkimi suplementami? "Mniam! Będę to zjadł! Dawać!" Czysta wołowinka (czy duży, czy mały kawałek, czy nawet zmielona? - "Blee, zabierz mnie to paskudztwo! Ja, Król Zoltan, jadam tylko w pełni ZBILANSOWANE posiłki!"
>po trzecie - woda? Z fontanny, czy z miski? "Jasne! Zawsze chętnie! Barman, polej kolejkę dla mnie i dla moich przyjaciół!"
>po czwarte - "Będę spał tyle, ile śpi mój człowiek. Spokojnie, śniadanie nie zając!"
>po piąte - skracanie pazurków? "Ale, że co?" - to może ja wytłumaczę: zasnął, więc ściągnęłam sobie zwłoka na kolana, skróciłam pazurki - nawet się nie obudził :P
Poniżej Zoltan - obcinanie pazurków na śpiocha:


Możliwe, że do tej pory miałam kontakt tylko z jakimiś trudnymi kotami, no ale przez to wydaje się, że ten nasz Kot, to taki niezbyt kot :-P .

A dzisiaj Zoltan miał swój pierwszy wypad na miasto w szelkach. To znaczy tak: pojechaliśmy samochodem w transporterze (misja przyzwyczajania Kota do podróży w transporterze) - Zolti ogólnie do transportera nic nie ma, ale jak tylko wsiądziemy do auta, to... no cóż: jest kotem, więc miauczy :oops: . Pojechaliśmy do kręgielni (do prawie pustej kręgielni, w której pracuje mój mąż - do znajomego, współpracownika męża). No i hyc Pana Kota w szelki! Kociak bardzo dzielny, zero strachu, zero stresu, czysta, puchata ciekawość na smyczy xD.
Ja byłam tak zaaferowana, że nie wpadłam na to, żeby cyknąć jakieś foteczki, no trudno :roll: .
W drodze powrotnej miauczał już jakby troszkę mniej...

Zoltan kilka dni temu w domu - pierwszy raz w szelkach


I już trochę bardziej oswojony z szelkami - na balkonie


Zgrzana dupeczka - dzisiaj było baaardzo gorąco!


I na koniec bonus - legowisko nadaje się na dłuższe spanie w nocy (zdjęcie zrobiłam nad ranem)

Sierra - 2020-07-20, 00:29

gucia_ska napisał/a:

>po trzecie - woda? Z fontanny, czy z miski? "Jasne! Zawsze chętnie! Barman, polej kolejkę dla mnie i dla moich przyjaciół!"


O, widzę, że Jaśnie Zoltan dogadałby się z Tulką :lol: . Ona też nigdy nie odmawia wody (albo moje herbaty owocowej) 8-) . Dalej uparcie twierdzę, że ragdolle muszą mieć coś wspólnego z syberyjczykami. Są bardzo podobne do siebie z wyglądu (u niektórych ciężko stwierdzić czy to nevka czy radgoll na pierwszy rzut oka), zachowania i gustów... tylko tyle, że ragdolle są podobno zdecydowanie przyziemnymi kotami, z syberyjczyki kochają wysokości i wspinają się jak wiewiórki ;-)


Po za tym Zoltan jest dość normalnym, dobrze wychowanym kotem. Patrząc na Tulkę (bo Sierra to przypadek specjalny :lol: ), na Kutachiego i na koty moich klientów - właśnie tak zachowują się koty z porządnych hodowli, socjalizowane i uczone dobrego wychowania od malucha :mrgreen: .

Maluchy zazwyczaj niechętnie jadają to, czego nie poznały przy mamie... więc wybrzydzają :twisted: . Głód im nigdy dupek nie ścisnął, to i pozwalają sobie na fanaberie.
Zoltan nie wie też co to jest mieszanka bez suplementów, więc na wszelki wypadek tego nie tyka.
To takie naturalne zabezpieczenie kociaków przed jedzeniem trujących głupot, jak mamusia nie patrzy (albo jak koci nastolatek zostanie już sam).

Zoltan śpi tyle samo co wy, bo... to maluch i jeszcze dużo sypia... jest rasy umiarkowanie aktywnej... i od początku był pewnie uczony, że w nocy się śpi. Nie wiem jak to wygląda u innych, ale u nas Sierra uczyła Kutachiego od ok. 9-10 tygodnia życia. Tulka przyjechała już rozumiejąc, że nie wypada po nas w nocy skakać

Obcinanie pazurków na śpiocha jest w tej chwili absurdalnie proste, bo mały jeszcze jest mały i pada jak dzieciak :mrgreen: . Tylko małe dzieci (gatunku dowolnego) potrafią paść w sekundę martwym trupem, można z nimi robić wszystko... Kiedyś się trochę zdziwiłam, jak 4-miesięczny szczeniak padł mi tak w połowie spaceru :lol: . Musiałam Stellę zanieść do domu na rękach (skromniutkie 20 kg, duża rasa), bo obudzieć się nie dało :twisted: .

gucia_ska - 2020-08-18, 20:23

Dawno nas nie było, więc najwyższy czas, żeby Wam się trochę ponarzucać na oczy :mrgreen: !
Mamy za sobą dwa wyjazdy:
1. pierwszy- to mały, taki tylko na próbę, żeby Kociak poznał swoich ludzkich dziadków i ciocie :-D . Dwa dni- jeden nocleg. Trasa niby krótka, bo około 100 km, ale o tyle problematyczna, że jak jedziemy do rodziny, to każdy chce, żeby go odwiedzić - można więc śmiało nazwać ją "wycieczką objazdową".
No i tu trzy główne wnioski: a/ Zoltan serio, ale to serio NIE ZNOSI jeździć samochodem! Rytmiczne "miau-miau-miau" w równych odstępach przez całą drogę :shock: . Ciągle jeszcze mam nadzieję, że z czasem mu się znudzi :roll: .
b/ Nasz Kotek (moja przyjaciółka mówi na niego -m.in. przez takie zachowania- "niekotek") każde nowe miejsce w którym się znajdzie, praktycznie od razu uznaje za swój teren. Dwa razy powącha, po czym albo pójdzie buszować za szafką, albo zwinie się gdzieś w kłębek do spania, albo znajdzie sobie coś do zabawy. No i do tego każdy napotkany człowiek, to z automatu JEGO CZŁOWIEK - winien mu dozgonny zachwyt i uwielbienie :lol: ! No chłopak jest niesamowity!
c/ Na takich wyjazdówkach "do rodziny" BARF sprawdza się, jak należy - w "domu docelowym" lodówka i zamrażarka jest przecież dostępna. W ciągu dnia próbowaliśmy się wspomagać wysokomięsnymi saszetkami, ale z powodu wrażeń i dosyć wysokiej temperatury saszetka nie miała dużego wzięcia - a wieczorem duża porcja mieszanki została równo zeżarta! :mrgreen:
2. drugi wyjazd troszkę dłuższy: 4 dni (3 noclegi). Wybrane odpowiednie miejsce: zaciszne, nad jeziorem, hotel przyjazny zwierzakom :mrgreen: . Podróż około 2x dłuższa, temperatury dużo wyższe (akurat wcelowaliśmy w falę upałów).
No cóż - stosunek Zoltana do podróży samochodem nie uległ poprawie. W pierwszą stronę mieliśmy 3 godziny miauczenia i ziajania (stres+wysiłki związane z rozpaczą w transporterze+ wysoka temperatura). W połowie drogi mieliśmy godzinny postój, żeby kot odpoczął, więc jakoś dojechaliśmy.
Na miejscu Zoltan od razu poczuł się szczęśliwym kotem, pokój hotelowy stał się jego drugim domem, a wieczorem poszliśmy na spacer w szelkach na smyczy nad jeziorem (jakieś dziecko z domku kempingowego, widząc nas wyłaniających się z ciemności: "Ooo! Jaka odblaskowa smycz! Mamoo, a czemu temu psowi tak się oczy świecą?! Chyba, że to kot? Tak, to kot!" - turlałam się ze śmiechu! :lol: )
Podczas naszego wyjazdu, ze względu na temperatury, Zoltan w ciągu dnia zostawał w pokoju (Kotek hotelowy :mrgreen: ), a wieczorami chodził z nami na spacery, albo na plażę - raz byliśmy z nim na plaży rano, bo akurat znaleźliśmy super dziką plażę, całkiem pustą i całkiem zacienioną. Raj dla ciekawskiego kociaka (który tym swoim puszystym ogonem zbierał przy okazji cały syf świata - wszystkie paprochy jego! :roll: ).
No i trzeba tu wspomnieć jeszcze raz o mocy uroku osobistego Zoltana... Mnóstwo osób wyrażało zainteresowanie Kociakiem: od krótkich komentarzy-wyrazów uznania, poprzez wdawanie się w rozmowy z nami typu: "a co to za rasa?", "chłopiec, czy dziewczynka?", "a jak się wabi?", "ile ma lat? ... coo?? a ja myslałam, że to dorosły kot!" xD itp., aż po spoufalanie się z samym kotem :roll: (a Zoltanowi w to graj! "Wielbcie mnie, głaszczcie! Mówcie, jaki to jestem uroczy! :twisted: ") Ja to jestem taka mało kontaktowa, więc to dla mnie zupełna nowość, że ludzie oglądają się za nami na ulicy i że zagadują do mnie :shock: ...
Jeśli chodzi o jedzonko na naszym wakacyjnym wyjeździe, to zdecydowaliśmy się na saszetki Gussto w różnych smakach - bo niestety, w hotelu nie mieliśmy dostępu do lodówki, ani do zamrażalnika, więc była to jedyna rozsądna opcja. Kociak w każdym razie nie narzekał na zmianę diety ;-) .
Powrót z wakacji poszedł nam trochę lepiej, bo wyjechaliśmy wcześniej, więc w samochodzie nie było gorąco i jakoś tak podróż szybciej minęła. Zoltan oczywiście miauczał, ale tak jakby trochę mniej rozpaczliwie :roll:

To może kilka zdjęć z wakacji:

Kotek hotelowy :)


Plażowicz



Pan jeziora :king:


Wymowne spojrzenie :twisted:


Totalny relaks

Mamy też dwa krótkie filmiki z wakacji:

Zoltan nad jeziorem
Zabawka podróżna*
*Naszą zabawkę podróżną -Catit Play-N-Scratch – 3 in 1 serdecznie polecamy! Zajmuje mało miejsca w bagażu, a Kociak ją uwielbia :hura: !

Rozpisałam się, a mamy coś jeszcze do napisania o nowych "kocich gadżetach", ale to już może następnym razem :sleep:

Sierra - 2020-08-18, 22:36

Gucia ja tylko napiszę, że przeczytałam... gratuluję sukcesów i zadroszczę wolnego czasu - akurat mam sezon letni i zaiwaniam jak mały samochodzik :roll: . Wmawiam sobie, że za 2 tygodnie sezon letni się skończy i W KOŃCU odpocznę...

Odmawiam myślenia o pełnym szczeniaków sezonie jesiennym, uwielbianym przez ciepłokluchowe lenie sezonie zimowym i wykorzystywanym na przedwakacyjne wycieczki sezonie wiosennym :twisted: .



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group