BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
BARFne Życie - Malutka, Susu... oraz Rocky.
gpolomska - 2018-02-01, 14:23 Możesz pisać - każde doświadczenie i refleksja są cenne. Czytam też o Twoich zmaganiach ze zdrowiem kotusia. Ciężko. Moja pierwsza kotka umarła na białaczkę - brałam ją ze schroniska jako niby zdrową tylko bez jednej łapki. Jak usłyszałam FeLV to mi się nogi zgięły; do tego uszkodzona wątroba i przewlekłe zapalenie trzustki oraz uszkodzone jelita. Miała mniej niż rok - tylko 4 miesiące życia jej podarowałam. Weci niepotrzebnie ją faszerowali na koniec jeszcze - trafiłam w końcu na dyżur, gdzie mi się nogi zgięły jak mi powiedzieli, jak sytuacja obiektywnie wygląda - kilak godzin później kotka poszła za TM (z bardzo niewielką pomocą weta).
Moją obecną wet lubię za kilka rzeczy:
1) nie obiecuje cudów - kiedy można coś zrobić, to mówi o tym, a kiedy lepiej - dla dobra kota - odpuścić, to też mówi (nie uznaje egoizmu trzymania kota przy życiu za wszelką cenę),
2) kocha koty - nad każdym ubolewa jakby był trochę jej,
3) ma ogromną wiedzę, a jednocześnie pokorę i ciągle się uczy: to cecha nie do przecenienia u lekarza.
Ale ona jest z rodziny z tradycjami (w medycynie ludzkiej) i taki wet z powołania (jako nastolatka wyciągała amatorsko koty ze schronów - jako wet jej to zostało).
Znam jeszcze trzy takie wet (dwie z nich to koleżanki tej mojej tylko o innych specjalizacjach) - też dobre i też z takim podejściem. Wszystkie nie przebierając w słowach potrafią przygadać opiekunowi za zaniedbania czy trzymanie na siłę przy życiu kota, który cierpi coraz bardziej i nie rokuje na poprawę: mają gdzieś, co sobie pomyśli - dla nich najważniejszy jest zwierzak. Zawsze wszystko tłumaczą jak krowie na rowie - co, jak, dlaczego i w jakim celu: jeśli ktoś chce słuchać, to może się naprawdę dużo dowiedzieć. No i zawsze jest analiza za i przeciw przy podaniu leków (znają skutki uboczne). I żadna z nich nie neguje BARFa oraz wyznają zasady, że leczy się kota a nie wyniki. Niestety więcej chyba jednak jest tych wetów, którzy pracują bardziej jak roboty na taśmie realizujące procedury - a medycyna i ludzka, i zwierzęca to jednak bardziej sztuka niż rzemiosło i oprócz wiedzy trzeba mieć tutaj dużo serca, iście kocią intuicję plus otwarty umysł. Taki wet to skarb - warto dla niego nawet trochę km pojechać.Anilina - 2018-02-01, 17:00 Wiecie dziewczyny, łatwo oceniać z perspektywy czasu - że za dużo jeżdżenia po wetach, za dużo zabiegów. Prawda jest taka, że jak zwierzak choruje, szary człowieczek panikuje i szuka ratunku u specjalistów. Też dałam popalić mojej Ticie po diagnozie PNN. A nie każdemu właścicielowi dane jest niestety ochłonąć, choroba wygrywa za szybko.
Ja miałam to szczęście, że z moją kotką nie było tragedii (choć jak wyniki z miesiąca na miesiąc ciągle leciały, miałam palpitacje) i dożyłyśmy dnia, gdy piznęłam (wybaczcie słownictwo, ale właśnie tak zrobiłam) tymi wszystkimi kroplówkami i zastrzykami, które wg weta były absolutnie niezbędne.
Od tego dnia kota z dnia na dzień się poprawiała. Wrócił wigor, chęć do zabawy. Wyniki przestały lecieć.
W grudniu zmieniłam dwie rzeczy w diecie - skorupki z jajek zastąpiłam węglanem wapnia a Renagel, na który zaczęła marudzić i odmawiać posiłków, Nefrokrillem, który uwielbia. W ciągu miesiąca jej fosfor spadł (po raz pierwszy od diagnozy) z 4,3 mg/dl do 3,5, a potas ładnie podskoczył z dolnej granicy 4,2 do ponad 5 (Nefro jest m.in. suplementem potasu). Potwierdzam więc słowa Dagnes - węglan jest najlepszym wyłapywaczem. U nas nawet Renagel, już w sporych dawkach (3/8 tabletki dziennie), nie dawał takiego efektu.gpolomska - 2018-02-01, 19:36 Węglan mam już zamówiony - będzie w następnej mieszance.
Przypomniało mi się coś jeszcze- przed operacją dostawała glutka, żeby osłan8ać żołądek i jelita. A po niej pomimo narjozy crea pierwszy raz była w normie. Może zbieg okoliczności, a może nie. Ale warto spróbować- od jutra zacznę jej dawać.
Niczego z potasem nie mogę dawać, bo i tak jest dość wysoki.apple - 2018-02-01, 19:58 U Twojej kotki/kotek sam węglan wapnia (fein) może ładnie obniżyć fosfor, bez dodatkowych wyłapywaczy.
Myślałam, że może do tej pory stosowałaś węglan i pomimo tego poziom P jest spory, ale skoro go nie stosowałaś, to jest szansa.
Zastosowałabym w całości, bez domieszki innych źródeł wapnia, bo szkoda zastępować nawet część cytrynianem, niech całość wyłapuje ten spory fosfor.
Nie wiem, czy ten osad u Malutkiej to jest czy był?
Jeżeli to przeszłość, to na razie bym nic nie dodawała, i tak będziesz pewnie badać mocz po jakimś czasie, to zobaczysz czy się pojawił.
A jeżeli jest, to może można podawać coś innego, ziołowego, co zakwasza.
Co, to akurat nie polecę, nie stosowałam, może ktoś inny poradzi albo w wątku SUK info na pewno się znajdzie.gpolomska - 2018-02-01, 20:46 Był osad. Dawałam urinovet. Złapanie jej moczu graniczy z cudem niestety.gpolomska - 2018-03-30, 14:53 Zmieniłam mieszankę - dałam sodu nie 1,8:1 a 1,5:1 (sól kłodawska zamiast himalajskiej, mocno obcięłam indyka) i węglan wapnia zamiast cytrynianu i skorupek w proporcji 1,2:1 - efekt taki:
http://www.kocie-abc.pl/w..._29.03.2018.pdf
czyli sód już teraz też za wysoko (w wątku o normach ponoć kalkulator każe dawać go za mało a w innym wątku niby żelaza za dużo - żelaza daję tyle ile zaleca kalkulator i jest w połowie normy któryś już raz, sodu daję mniej i tak - ilościowo potasu też) i co?
Po wynikach widzę, że stosując węglan wapnia mogę zamiast 1,2:1 dać spokojnie 1,25:1, bo wchłanialność jest na tyle mała, że wapnia nie będzie za dużo a fosfor spada. Tylko nie wiem jak pozbyć się tego potasu... skoro sodu już nie mogę dać więcej, z mięsem też tak średnio mogę kombinować (kurczak odpada) to zastanawiam się nad opcją herbatki z pokrzywy (4 kwietnia jadą na ogarnianie paszczy - będą na sawofluranie, to przy okazji USG - jak wyjdzie dużo piachu w pęcherzu to tym bardziej ta pokrzywa się przyda - a może wyjść, bo mączki kostnej nie mogę dawać przy takim fosforze). No chyba, że macie jakiś inny pomysł na zbicie tego potasu?
Co do kreatyniny - bardzo mocno spadła. Przypomniało mi się, że rok temu zanim spadła to szedł glutek i probiotyk. Tym razem to samo i efekt taki sam. Wet dzwoniła do Idexx i powiedzieli, że jak nie ma solidnego zaostrzenia stanu zapalnego trzustki to w profilu coś wyjdzie albo i nie, a nawet przy zapaleniu przy badaniach kilka razy w ciągu jednego dnia raz lipaza skoczy, a raz nie. Czyli jednako pozostawiamy wątek PNN (rok temu w USG nie było zmian w nerkach - jeśli w tym roku się potwierdzi, to będzie super) a stawiamy jednak na obciążanie nerek przez jelita/trzustkę... szczególnie, że Malutka ma alergię na kurczaka, mastocytomę miała (oby nie wróciła), więc widać, a i zęby wynędzniałe nie do końca wiadomo dlaczego - a alergie, choroby autoimmunologiczne, choroby jelit i trzustki - to wszystko jest mocno powiązane. Zresztą wiem po sobie jakie bóle dziąseł czy zębów potrafię dostać jak zjem coś, na co mam nadwrażliwość o alergii nie mówiąc.
Co do mastocytomy - rozmawiałam z tą wet stomatolog odnośnie sawofluranu itd. oraz NLPZ i szczepień jako przyczyny - "pocieszyła" mnie, że nawet silny stres związany z "wycieczką" na ogarnianie paszczy może u kota to wyzwolić. Załamka gpolomska - 2018-04-04, 15:12 Dziewczynki (Susu i Malutka) po ogarnięciu paszczy (Kicia rodziców była 2 tygodnie temu). W USG wszystkie dobrze poza Kicią (ma zgrubiałe ściany jelit, ale to stara sprawa - jak miała jelita pełne gnijących kudłów) i trochę piasku u Susu (mocz poszedł do labu; krew na tarczycowe też, bo ostatnio miała lekko podniesione T4). Malutka wygląda idealnie (nerki też).
Zęby Susu super - wszystkie i w dobrym stanie po usunięciu kamienia (rtg zatok itp. też OK - tylko zmiany po starych zapaleniach i ubytki w kościach po zgniciach od herpesa), Malutkiej zostały już tylko kły (dwa trzonowce były zdrowe, ale poszły, bo by jej raniły dziąsła, a przy tak słąbych zębach nie było sensu kombinować z ich spiłowywaniem) a Kicia traci kolejno jak Malutka (czyli zaczęliśmy od wyrwania 5 - w tym 1 kła, stwierdzenia braku 5 i usunięciu resztek korzeni po kolejnych 2). Susu nie musi mieć nic przeciwbólowego a Malutka dostanie chyba opioid jakiś (coś co mogą trzustkowce - jest dobrze teraz i wet nie chce ryzykować wkurzania trzustki metacamem).
Susu ma małą zmianę na pyszczku (w futerku pomiędzy wibrysami) - będę szła na konsultację od pani doktor specjalizującej się w cytologiach (u Malutkiej mastocytomę zdiagnozowała, a w stolicy w instytucie tylko potwierdzili). Tak co by spać spokojnie.
Malutka na BARF jest 2 lata, Kicia - 3,5 roku, Susu - rok. I tylko ona ma piasek (wcześniej jadła chrupki i mięso). A BARF mają od początku bez mączki kostnej - zawsze były skorupki, teraz zamieniliśmy na węglan wapnia. Nie wiem jakie mają pH pozostałe, ale skoro w pęcherzu jest OK, to nie będę nic kombinować w tym kierunku. Dodam, że tylko Susu pije wodę (w oczach Malutkiej i Kici to trucizna).
Wolę dmuchać na zimne i profilaktycznie przy okazji ogarniania paszczy robić USG (mają je robione jak się już wybudzają - narkoza sewofluranem). Susu dostaje łupież u weta w 3 sekundy. Wiem, stres jest straszny dla kotów, ale... po Magnolce uznałam, że lepszy stres raz w roku niż cierpienie i nagła śmierć w dramatycznych okolicznościach - szczególnie, że taki stres nie jest przewlekły i długotrwały, a do krótkotrwałego koty są całkiem dobrze przystosowane.gpolomska - 2018-04-05, 06:38 Ząbki Susu: https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=1217354405066368&id=154350941366725gpolomska - 2018-04-05, 10:42 Była biopsja zmiany na pycholku Susu. Mastocytoma. Na razie maści i konsylium wetów pt. co dalej, bo wycięcie jest problematyczne - szczególnie u niej, bo już oczu nie ma.
Kciuki potrzebne. Bardzo.małga - 2018-04-05, 11:40 biedna, ale będzie dobrze jak u Malutkiej w końcu więc się nie martw na zapas gpolomska - 2018-04-05, 12:09 Oby. Tylko u Malutkiej było stosunkowo łatwo, bo pół ucha obcięli i wyrwali dziadostwo z korzeniami. U Susu jest dużo gorsza lokalizacja i ciężko by było normalnie wyciąć, bo to centralnie na środku powierzchni z wibrysami i wycina się z min. 2cm marginesem a co dopiero w sytuacji, gdy ona już nie ma oczu i jeszcze mocniej używa wibrysów przy poruszaniu się.IzabelaW - 2018-04-06, 06:30 gpolomska, trzymam mocne kciuki, by wszystko było dobrze.
Nic nie wiem o mastocytomie (muszę doczytać historię Malutkiej ), ale temat mnie zainteresował - czy możliwe jest przeniesienie patologicznych komórek między kotami (zarażenie) czy to tak duży zbieg okoliczności, że 2 koty miały/mają ten sam problem? I jak wyglądała ta zmiana na pyszczku Susu, że Cię zaniepokoiła?gpolomska - 2018-04-06, 07:00 Nie da się tym zarazić. Pytałam nawet wet choć wiem, że to zaburzenia mastocytów o podłożu genetycznym raczej. Powiedziała mi, że to nie zaraźliwe tylko po prostu mam strasznego pecha z tymi kotami.
Zmiana nie wyglądała na nic szczególnego- po prostu mam zwyczaj dmuchać na zimne - szczególnie jak czuję, że coś musi być nie tak (to tylko intuicja- zero podłoża naukowego, ale nigdy mnie nie zawodzi gdy jej słucham).gpolomska - 2018-04-06, 10:09 Przyszły wyniki od Susu - http://www.kocie-abc.pl/wyniki/SUSU_04.04.2018.pdf ; mocz był pobrany po zabiegu (czyli też po kroplówce) jak w USG wyszły jakieś małe osady w pęcherzu, stąd jego mała gęstość.
Poziom T4 niby podniesiony, ale... zaczęłam szukać i znalazłam, że np. w USA norma jest do 4 mcg/dL a nie do 3 jak w ŚlaVET, a w Idexx [przykładowy wynik Kici od rodziców: http://www.kocie-abc.pl/w...19.03.2018.pdf] po przeliczeniu tym wręcz do 4,66 (przy czym od 2,33 jest tzw. "szara strefa" dla kotów starszych i z objawami sugerującymi nadczynność tarczycy).
Wg wet Susu nie ma problemów z tarczycą - podejrzewała, że coś z jedzeniem nie tak. Nie daję nic poza mięsem mięśniowym i sercami oraz wątrobą, więc nie bardzo jest skąd. Chyba, że moje algi z Lunderlanda mają jakiś nietypowo wysoki poziom jodu (w sumie bada się próbki a nie konkretne opakowanie), więc chyba jeszcze im ten jod obniżę (Malutka miała ostatnio 2.75).
Co ciekawe - na tej samej diecie Susu ma pH 6, a Malutka 8. Tyle, że Susu miała mocz pobrany u wet, a Malutka - pobrany z podłogi, bo ona w stresie się nie wysika i rzadko w ogóle z daleka można ją zobaczyć przy sikaniu (nieważne czy do kuwety, czy obok).Ewik72 - 2018-04-11, 20:51
gpolomska napisał/a:
Co do kreatyniny - bardzo mocno spadła. Przypomniało mi się, że rok temu zanim spadła to szedł glutek i probiotyk. Tym razem to samo i efekt taki sam
Rozumiem że glutek z siemienia, a probiotyk? jaki?
W jaki sposób może mieć to wpływ na spadek kreatyniny?
co do T4 i chorób tarczycy: już jakiś rok temu nasza lekarka wspominała że jest istny "wysyp" problemów tarczycowych. U zwierzaków na różnorakim jedzeniu.
U moich kotów też wygląda to "interesująco". Opiszę oddzielnie w założonym przez Ciebie wątku.