Niestety moja karmowa hodowla powstanie dopiero na wiosnę, to przez brak ogrzewania na działce, do tego czasu będę okresowo kupować moim fretkom po szczurku, tak jak dziś Sandra - 2012-05-29, 17:56
Sihaya napisał/a:
harpia napisał/a:
będę je ubijała własnoręcznie, mam wtedy pewność, że będzie to szybkie i w miarę bezbolesne
Brakuje jeszcze tylko filmu instruktażowego...., a może chociaż zdjęcia Sihaya - 2012-05-29, 19:45
Sandra napisał/a:
Sihaya masz na razie pisemne
Serio myślę, że są one potrzebne, przynajmniej tym niedoświadczonym karmicielom. Jak już się mówi A, to i B trzeba powiedzieć.
Tylko opis mnie przeraża... te uderzenia o twardą powierzchnię, nie każdy może mieć tyle siły, a tak naprawdę to może nie tyle o siłę chodzi, co o technikę. Zanim jednak ta zostanie dopracowana, ileś tam gryzoni zginie powolną śmiercią w męczarniach :(.
Metoda przerwania rdzenia kręgowego jest według mnie szybsza i niesie znacznie mniej ryzyka nieudanych prób. Nic nie zostało napisane o skrwawianiu, to też szybka, najmniej bolesna metoda.leniwiec - 2012-05-29, 19:57 Tyle że skrwawianie jest powinno być przeprowadzane po wyłączeniu świadomości, nigdy "na żywca".
"Ogłuszanie" pięknie brzmi na piśmie, ale biorąc pod uwagę, że mówimy o żywym, ruchliwym zwierzęciu, dla którego trzymanie za ogon jest dużym dyskomfortem, które boi się i próbuje bronić - odsetek nieudanych (przy pierwszym uderzeniu) ogłuszeń musi być naprawdę spory. Nawet u kogoś, kto ma praktykę. A jak za pierwszym razem nie wyjdzie, trzeba tłuc tym małym ciałkiem do skutku. Niezbyt to humanitarne. Nie wymaga za to żadnych szczególnych umiejętności ani sprzętu i dlatego terraryści go lubią. Jednak z jakichś przyczyn nie jest to już akceptowalna metoda uśmiercania zwierząt doświadczalnych (nawet tych zupełnie niepotrzebnych do dalszych badań).
Za to skonstruowanie komory do usypiania zwierząt dwutlenkiem węgla jest proste i niedrogie, przy odrobinie wiedzy i sprawności manualnej wszystko co trzeba można kupić w zwykłym hipermarkecie, niedrogo.Sihaya - 2012-05-29, 20:04
leniwiec napisał/a:
Tyle że skrwawianie jest powinno być przeprowadzane po wyłączeniu świadomości, nigdy "na żywca".
Z królikami postępuje się właśnie w ten sposób i jest to podobno najmniej bolesne, a sami hodowcy mówią, że lżej znoszone przez króliki niż ogłuszanie pałką. Ile czasu może zająć takiej malutkiej myszce wykrawienie się? kilka do 10 sekund?harpia - 2012-05-29, 20:08 Gryzoni się nie wykrwawia.
Przykro mi, ale zdjęć nie mam zamiaru robić, gdzieś trzeba znać granice, której przekroczyć nie warto.isabelle30 - 2012-05-29, 20:19 Gryzonia mozna wykrwawić ale potem nie będzie się nadawać do jedzenia. Poza tym nie jset to łatwe bo trzeba trafić igłą w serce.
Uderzanie o twardy przedmiot....nie radzę.
Najlepiej się uśmierca albo na gilotynce albo przez przerwanie kręgosłupa. Robiłam to setki razy. Procedura łątwa i bardzo szybka śmierć.leniwiec - 2012-05-29, 20:24 Nie wiem, co by trzeba było zrobić myszce, żeby ją przytomną humanitarnie wykrwawić... Przeciąć na pół? Gardełko poderżnąć? W serce nawet nieprzytomnej myszy nie jest łatwo trafić, a poza tym dla samej myszy (przytomnej) to bolesne. Zwierzę powinno zostać uśmiercone szybko, bezboleśnie i skutecznie za pierwszym razem, a jak ktoś nie chce inwestować w metody chemiczne i nie chce tracić cennej krwi, tylko umiejętna dyslokacja kręgów szyjnych jest do przyjęcia.Sandra - 2012-05-30, 08:40
harpia napisał/a:
Przykro mi, ale zdjęć nie mam zamiaru robić, gdzieś trzeba znać granice, której przekroczyć nie warto.
Trzeba również pamiętać, że "granica" u ludzi umiejscowiona jest w różnym miejscu, u niektórych już dawno została przekroczona, a inni mają ją jeszcze przed sobą.
Ja ze swojej strony dziękuję Ci, że zaoszczędzisz nam drastycznych widoków. harpia - 2012-05-30, 08:55
Sandra napisał/a:
harpia napisał/a:
Przykro mi, ale zdjęć nie mam zamiaru robić, gdzieś trzeba znać granice, której przekroczyć nie warto.
Trzeba również pamiętać, że "granica" u ludzi umiejscowiona jest w różnym miejscu, u niektórych już dawno została przekroczona, a inni mają ją jeszcze przed sobą.
Ja ze swojej strony dziękuję Ci, że zaoszczędzisz nam drastycznych widoków.
Tu może nawet nie chodzi o Was, ale nie wyobrażam sobie jak miałabym zabić gryzonia szybko, mając w prawej ręce aparat, albo byłoby szybko i bez fotorelacji, albo zwierzak konałby długo na potrzeby filmu.Sihaya - 2012-05-30, 09:48
harpia napisał/a:
Tu może nawet nie chodzi o Was, ale nie wyobrażam sobie jak miałabym zabić gryzonia szybko, mając w prawej ręce aparat, albo byłoby szybko i bez fotorelacji, albo zwierzak konałby długo na potrzeby filmu.
Nie no harpia, wtedy musiałabyś ustawić samowyzwalacz albo kamerę, ewentualnie poprosić kogoś, kogo fascynują takie rzeczy o pomoc w trzymaniu aparatu.Maciejka - 2012-05-30, 14:24
harpia napisał/a:
taką mam mentalność, ubijałam już kury, kaczki, króliki, gołębie czy przepiórki, jestem zimnym oprawcą, który chyba za bardzo kocha swoje drapieżne frety
To najwyrażniej wpływ Twoich fretek. A może w poprzednim wcieleniu byłaś jakimś drapieżcą i ci tak zostało:mrgreen: ?
A wracając do meritum - czy tylko będziesz hodowała myszki na bieżące potrzeby czy też rozważałaś kwestię mrożenia i "eksportu"? Chętnie bym się podpięła do jakiegoś pewnego źródełka.harpia - 2012-05-30, 16:07 Mam ojca mistrza masarskiego, sama jestem kucharzem, który specjalizuje się w potrawach mięsnych więc składając wszystko w całość, wychodzi, że nie mam sumienia i nie jeden wege chciałby mnie rozstrzelać
Temtyka hodowli to dopiero za rok, ale nie widzę przeszkód by nadmiar sprzedawać, zwróci się za jedzenie i zakup klatek (bo to muszę zrobić od zera)
Gdyby nie fakt posiadania przemiłych sąsiadów, hodowlę miałabym w piwnicy, jest ciepło, jest prąd i blisko, ale gdyby ktoś doniósł do mieszkaniówki, miałabym problemy Maciejka - 2012-05-31, 11:30
harpia napisał/a:
nie widzę przeszkód by nadmiar sprzedawać(
To daj znać jak wystartujesz. I powodzenia martaj - 2012-06-20, 19:09 Witam wszystkich,
Jestem tu nowa i dopiero zaczynam czytać forum, jakos tak zaczęłam od tego wątku..
Chciałabym dodać moje doświadczenia - mianowicie pracowałam kilka lat temu w dużym sklepie zoologcznym w Warszawie i niestety mysie oseski nie były tam uśmiercane humanitarnie. Przyjeżdzały raz w tygodniu zywe i były na żywca wsadzane do zamrażarki.. i tam umierały z zimna.