BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
Kulinaria dwunogów - Zdrowie zębów
Lena06 - 2014-11-05, 18:17 Ja tam scarletmara wierzę i nie uważam, że może przesadzać. Sama mam krzywe, bardzo krzywe zęby. Też taki sam problem, za duże zęby przy za małej szczęce. Nosiłam aparat, ale żeby go używać i tak musiałam zęby wyrwać, a i to nie pomogło...olivkah - 2014-11-05, 18:29 Ja też wszystkim wierzę
Na wiki jest taka ilustracja rosnących zębów stałych
Ines - 2014-11-05, 18:40 Ja niestety też mimo długiej przygody z aparatem mam krzywe zęby do tej pory zawsze smuciło mnie, że do tego są też żółte. Wreszcie mam jakieś pocieszenie dagnes - 2014-11-06, 10:08
olivkah napisał/a:
Ale przecież te zdrowe ludy badane przez Weston. A Price'a jak najbardziej spożywały węglowodany, nawet zboża, tyle że nieprzetworzone i tradycyjnie przygotowane?
Pytanie, ile jadły tych węglowodanów i zbóż? Wiadomym jest, że węglowodany zawsze były jedzone i są ludziom potrzebne (w określonej ilości, ponad którą szkodzą). Jeśli te węglowodany musisz sama znaleźć lub mozolnie wyprodukować przy pomocy prymitywnych narzędzi rolniczych, to nie jesteś w stanie, choćbyś bardzo chciała, zjeść ich dziennie dużo. Dzikie owoce, dostępne sezonowo to nie to samo co sklepy z uginającymi się od przemysłowo produkowanych owoców dostępnych cały rok, w których zawartość cukru wielokrotnie przewyższa to, co można znaleźć w dzikich. Warzywa to cienkie korzonki, do tego jakieś nasiona typu orzechy oraz jakieś jedno zboże, nie przypominające wielkoobszarowej pszenicy, na której oparta jest nowoczesna "cywilizowana" dieta. Ponadto dieta tych prymitywnych ludów nie zawierała cukru ani, w związku z brakiem cukru, jakichkolwiek słodyczy.
Ludy odwiedzone przez Westona Price'a to nie rolnicy, jakich znamy, posiadający maszyny, pestycydy, herbicydy i hektary pól. To mieszanka pasterzy, łowców, rybaków, zbieraczy i czasem prymitywnych rolników. Sposób pozyskiwania żywności przez te ludy nie dawał im możliwości zjadania dużej ilości węglowodanów stale. Jeśli udało im się średnio dziennie zjeść kilkadziesiąt gramów węglowodanów to było wyjątkowo dobrze (zważywszy, że nie były dostępne przez okrągły rok). Tymczasem współcześni ludzie jedzą codziennie, przez cały rok po 300-400 gramów węglowodanów, głównie z cukru i zbóż.
Dodatkowo, dieta tych ludów zawierała ogromne bogactwo najróżnorodniejszych pokarmów zwierzęcych i roślinnych, z których mogły czerpać całą gamę substancji odżywczych. Tymczasem dieta cywilizacyjna opiera się głównie na jednej roślinie - na zbożach, które nie zawierają prawie żadnych substancji odżywczych z wyjątkiem węglowodanów i jeszcze działają ograniczająco na wchłanianie minerałów z innych pokarmów (m.in. wapnia).
Wszystko to powodowało, że ta ilość pierwotnych, nie zmienionych jeszcze przez przemysł zbóż, którą niektóre z poznanych przez dentystę ludów zjadały, nie była jeszcze w stanie zadziałać niszcząco na zdrowie ich zębów.
Więc nie chodzi o to, że węglowodany w ogóle szkodzą, ale o to, że szkodzi ich nadmiar. Natomiast zboża szkodzą zawsze, ale jeśli je się ich mało, a pozostała (główna) część diety jest bardzo urozmaiconą naturalną żywnością, to wpływ tej dobrej żywności na zdrowie jest większy niż zbóż (choć ważne jest tu też chyba to, o jakich zbożach mówimy, bo w przypadku prymitywnych ludów mamy do czynienia tak naprawdę z niewielkimi nasionami traw, które w niczym nie przypominają dzisiejszej pszenicy). Skoro jednak już wiemy, że zboża szkodzą, to po co jeść je nawet w niewielkiej ilości? Można je z powodzeniem zastąpić badziej naturalnymi w diecie człowieka roślinami.olivkah - 2014-11-06, 11:11 No nie wiem, jeszcze nie zapoznałam się w całości z tą książką, ale np. z rozdziału o odizolowanych szwajcarskich rolnikach wynika, że żywili się głównie chlebem żytnim razowym z serem, mięso w raz w tygodniu, inne produkty sezonowo... Z tego by wynikało, że najważniejsza jest jakość. I chyba chodzi nie tylko o to, żeby jeść te wysokiej jakości produkty, ale też, żeby nie dokładać do nich żadnych kiepskich, bo wtedy "średnia odżywcza" się obniży :)
In Loetschental, Grachen, Visperterminen and Ayer, we have found communities of native Swiss living almost exclusively on locally produced foods consisting of the cereal, rye, and the animal product, milk, in its various forms.Sandra - 2014-11-06, 12:35
dagnes napisał/a:
Gdy czytam o zarażaniu się próchnicą przez pocałunki lub wspólny pokarm (matka i dziecko), to włosy mi się jeżą .
Podstawowe przyczyny powstawania próchnicy (żródło z Biuletyny stomatologiczne), są co najmniej cztery i powinny zaistnieć wspólnie aby doszło do rozwoju próchnicy, bo to, że każdy oddzielnie jest warunkiem koniecznym nie oznacza wcale, że jest wystarczającym do rozwoju próchnicy. Wymienia się bakterie, cukry, podatność zębów i czas.
Bakterie bedą miały pole do popisu i mogą zainicjować próchnicę, poprzez wytwarzanie kwasów w wyniku metabolizowania cukrów. Zakwaszone srodowisko w jamie ustnej pozwala na uszkodzenie szkliwa i tworzenie sie płytki nazebnej.
O cukrach juz było.
Podatność zębów jest cechą osobniczą ...i tak jak przy wielu chorobach wymienia się te cechę/klucz pod którym kryje sie całe mnóstwo wątków i wąteczków, i nadal czekają na swoich odkrywców.
Czas, podobnie jak podatność zebów, to warunek, który moznaby połączyć z cecha osobniczą, bo nawet duże ilosci spozywanego cukru przy odpowiedniej profilaktyce nie musi doprowadzic do rozwoju próchnicy i ten drugi garnitur zębów może nam wystarczyć.
dagnes napisał/a:
Choroby zębów zawsze są chorobami układowymi, nie miejscowymi. Chory jest cały organizm, a na zębach widzimy jedynie zewnętrzne objawy choroby, której przyczyny leżą przede wszystkim w diecie (własnej oraz tej, którą spożywała matka w czasie ciąży i karmienia piersią).
To jest jedna z prawd w temacie i to jak najbardziej słuszna ale nie jedyna ( tak jak i odkrycia Price'a).
Układowa choroba to określenie uzywane bardzo często przy wszelkiego rodzaju chorobach autoimmunologicznych gdzie medycyna nie wie prawie nic albo nic i stosuje jedynie sterydy w walce z objawami.
W wielu artykułach mniej lub bardziej profesjonalnych napotykam na tezę;
Ślina to jeden z najpotężniejszych sprzymierzeńców w walce z próchnicą
Jej rola i zadania nie do przecenienia;
Cytat:
- nasycenia związkami wapnia, fluoru, fosforu i soli mineralnych, które zawieszone w
płynnej bazie stanowią doskonałą ochronę śluzówki jamy ustnej;
- docierania do wszystkich zakamarków wnętrza ust, omywania zębów z każdej strony i
wypłukiwania resztek pokarmowych ze szczelin;
- zwartości składników bakteriobójczych i przyspieszających gojenie się ran (mucyna, lizozym,
histatyna i inne białka).
Kazdy z nas ma inny skład oraz ilość wydzielanej śliny, zmienia się on w sposób dynamiczny.
Oczywiscie, że nasza dieta decyduje jaki bedzie jej skład ale i leki jakie przyjmujemy mają na to wpływ, równiez schorzenia ślinianek lub stres.
Co jest istotne na juz, co można zrobic na dziś i jaką stosowac profilaktykę aby okazała sie skuteczna, a nie przereklamowana.. ?
Dieta i jej zmiana to w wiekszosci przypadków proces długotrwały. Często utopia.
Dla niektórych nigdy nie będzie osiagalna dieta Paleo czy tez inna LC.
Człowiek tak ma i z tym nie dyskutuje...to cecha osobnicza :)
Jemy to co jest dostępne na pólkach i za rozsądna cenę, jemy to co dostajemy na stół w domu rodzinnym, itp. itd.....a zęby się nam psują
Dlaczego ?....bo mogą...., a dlaczego mogą ?
Bo nie zdajemy sobie sprawy czym skutkują pewne nawyki nie tylko zywieniowe.
Na interesujacy art. w temacie natrafiłam tutaj
http://www.czytelniamedyc...tologiczny.html
To jest nasza rzeczywistość i teraźniejszość i wiele z tych porad zastosowane na juz moga pomóc i zapobiec.scarletmara - 2014-11-06, 14:26 O i teraz to ma dla mnie sens :) dzięki Sandra.
Pozostaje jeszcze kwestia krzywych zębów.
Bo z tym wpływem diety na moje krzywe zęby to ja się jakoś zgodzić nie mogę. Książki tego Price nie czytałam ale tak jakoś na logikę mi to nie pasuje i już. No bo niby czemu za duże uszy mogą wyrosnąć ot tak same z siebie a za duże zęby to już wina diety ? No chyba, że za duże uszy też od diety ?dagnes - 2014-11-06, 14:29
olivkah napisał/a:
I chyba chodzi nie tylko o to, żeby jeść te wysokiej jakości produkty, ale też, żeby nie dokładać do nich żadnych kiepskich, bo wtedy "średnia odżywcza" się obniży
Tak, ta "średnia odżywcza" jest bardzo ważna, też ją miałam na myśli pisząc, że zboża jedzone przez niektóre ludy znalezione przez Price’a nie odgrywały najwyraźniej tak znaczącej roli jeśli reszta pokarmów była dobra.
olivkah napisał/a:
np. z rozdziału o odizolowanych szwajcarskich rolnikach wynika, że żywili się głównie chlebem żytnim razowym z serem, mięso w raz w tygodniu, inne produkty sezonowo
Czytając dokładnie ten rozdział doszłam do trochę innego wniosku. Ziarna żyta były dla tych Szwajcarów tak cenne, że podczas przenoszenia zawijali każdy kłos w płótno by nawet jedno ziarno nie wypadło z niego i nie zostało utracone. Wynika z tego, że nie mieli dużo tego zboża:
Cytat:
The rye is so precious that while being carried the heads are protected by wrapping them in canvas so that not a kernel will be lost.
Dodatkowo, sposób obróbki ziarna oraz procedura wypieku chleba nie umożliwiały wyprodukowania tak dużej jego ilości by zaspokoić większość potrzeb energetycznych społeczności. Ręczne młócenie ziarna, a następnie mielenie go w kamiennych młynach było ciężką i czasochłonną pracą, w dodatku bardzo mało wydajną. Później chleb był wypiekany we wspólnym dla całej wioski piecu i każda rodzina otrzymywała zapas chleba na cały miesiąc.
Czy możesz sobie wyobrazić jaki to był chleb i jak ludzie musieli go oszczędzać by starczył na ten cały miesiąc?
Cytat:
The rye is thrashed by hand and ground in stone mills which were formerly hand-turned like the one shown in Fig. 2. Recently water turbines have been installed. Water power is abundant and the grinding is done for the people of the mountain side in these water-driven mills. Only wholerye flour is available. Each household takes turns in using the community bake-oven, which is shown in Fig. 2. A month's supply of whole-rye bread is baked at one time for a given family.
Z opisów wynika też, że ludzie ci nigdy nie jedli samego chleba, zawsze była to jedna kromka i do tego ser z koziego lub krowiego mleka. Należy wziąć pod uwagę, że w czasach Westona Price’a nie były jeszcze znane tabele wartości odżywczej pokarmów i mógł on jedynie wzrokowo oceniać objętość/ilość danej potrawy lecz nie jej zawartość (kalorie, składniki odżywcze) i stąd mylne wrażenie, że jeśli kromka była większa od kawałka sera to większą część diety stanowił chleb. Tymczasem to ser dostarczał większości kalorii z tłuszczu i białka oraz większość minerałow i witamin.
Spójrzmy jeszcze na jedną rzecz. Price pisze, że lud ten jadał mięso raz w tygodniu, lecz w dalszej części rozwija nieco temat opisując, że raz w tygodniu, w niedzielę, było zabijane jedno zwierzę dla określonej liczby rodzin, z których każda otrzymywała swój przydział mięsa. Kości i różne skrawki mięsa były wykorzystywane do gotowania na nich zup w ciągu całego tygodnia. Zatem ludzie ci jadali także mięso i mięsne produkty w innych niż niedziela dniach:
Cytat:
The general custom is to have a sheep dressed and distributed to a group of families, thus providing each family with a ration of meat for one day a week, usually Sunday. The bones and scraps are utilized for making soups to be served during the week.
Nie wiadomo także z tych tekstów, ile tego mięsa przypadało na jednego człowieka, ale nawet jeśli objętościowo znacznie mniej niż chleba, to przecież zawartość w nim składników odżywczych jest nieporównywalna. Domniemuję również, że skoro nawet kości i skrawki były pieczołowicie wykorzystywane, to ludzie ci nie marnowali żadnej części zwierzęcia i zjadali także wszystkie wnętrzności, z wyjątkiem jedynie zawartości jelit, pewnie wykorzystywali również krew. Zatem faktycznie lud ten jadł całkiem nie mało produktów zwierzęcych (mleko i jego przetwory, mięso i wszelkie podroby), które musiały mu dostarczać większość substancji odżywczych (których w ziarnach żyta zwyczajnie nie ma).
Ponieważ Price był dentystą, a nie dietetykiem i pracował w czasach gdy nie była jeszcze znana dokładnie zawartość składników w pokarmach ani ich tzw. biodostępność, to jego dzieło jest przede wszystkim udokumentowane pod kątem badań stomatologicznych. Pod względem dietetycznym ograniczył się do ogólnikowych opisów diety, szacując mocno na oko proporcje różnych jej składników. Nie był w stanie dokonać szczegółowych wyliczeń, by ocenić, co dostarczało danemu ludowi większość składników odżywczych lub kalorii. Dlatego przy rozważaniach nad dietą warto brać również pod uwagę inne źródła, jak późniejsze badania nad zawartością składników w pokarmach, w tym nad zawartością tzw. składników antyodżywczych w roślinach, badania nad działaniem glutenu, prace doktorów: Millera, Steinmana i Leonory oraz wiele innych zdobyczy nauki. Warto również sięgnąć do archeologii i badań szkieletów ludzi epoki paleolitu, w których nie znajdowano śladów próchnicy, a Weston A. Price jednak notował ją u swoich zdrowych (jak na tamte czasy) ludów. Skoro jesteśmy przy tym szwajcarskim ludzie jedzącym żytni chleb, to:
Cytat:
In each one hundred teeth examined 5.2 were found to have been attacked at some time by tooth decay.
Czyli 5,2% zębów tego szwajcarskiego ludu (całej populacji) było atakowanych przez próchnicę (były tam też inne ludy, które badał Price i u których znalazł próchnicę w ilości do 2,3% zębów lecz z tego, jak zrozumiałam, badał on tam wyłącznie dzieci, bez uwzględnienia dorosłych, natomiast te 5,2% odnosiło się do całej populacji).
Spójrzmy jak to wyglądało u Eskimosów, którzy nie jedli żadnych zbóż i prawie żadnych węglowodanów:
Cytat:
Of these eighty-eight individuals twenty-seven with 796 teeth had lived almost exclusively on natural foods, and in this group only one tooth was found with dental caries, or 0.1 per cent.
0,1% u Eskimosów oraz 5,2% u Szwajcarów to jednak potężna różnica.
To oczywiście i tak nic w porównaniu z żyjącymi współcześnie z doktorem ludźmi Zachodu, do których porównywał swoje zdrowe ludy. Więc w porównaniu z ludźmi Zachodu, z których prawie każdy miał próchnicę, Szwajcarski lud jawił się jako oaza zdrowych zębów.
Chodzi więc przede wszystkim o skalę problemu, który jak widać nasila się wraz rozwojem cywilizacji rolniczej.olivkah - 2014-11-06, 15:16 No wiesz, oni nie robili tego chleba zmęczeni po powrocie z pracy, tylko tym właśnie się zajmowali. Narobienie sera koziego to też nie jest chwila. Wcale nie twierdzę, że chleb zaspokajał większość potrzeb energetycznych, tylko że najwyraźniej nie jest tak samo szkodliwy jak glukoza podawana dożylnie :)
To 5,2% dotyczy ludu, który uprawiał winogrona na wino, najwyraźniej to nie pomaga na próchnicę (ja tam bym wzięła 5,2% zepsucia zębów z pocałowaniem w rękę ;)
scarletmara - chyba wszystkim zęby stałe rosną większe niż mleczne, tak? Gdy pojawiają się zęby stałe, dziecko jeszcze rośnie, czaszka też się zmienia, i powinno się zrobić wystarczająco dużo miejsca na te zęby. Tu przykład:
Zębów jest tyle samo, ale z lewej się nie mieszczą, a z prawej już tak. Z prawej kształt łuku jest bardziej łagodny (chodzi o dolne zdjęcia). Powinien sam się taki wykształcić, i według Price'a zależy to od odżywiania.
Tak to rozumiem na swój chłopski rozum.dagnes - 2014-11-06, 16:06
olivkah napisał/a:
najwyraźniej nie jest tak samo szkodliwy jak glukoza podawana dożylnie :)
Albo jak jadłospis składający się z płatków kukurydzianych, makaronów, chleba, bułek, ryżu, ciasteczek i czekoladek, z dodatkiem chipsów i "soków owocowych" z kartonika . I tak codziennie....Dieselka - 2014-11-06, 16:15 no ja wlasnie mam wrazenie ze tu nie ma rozroznienia na jedzenie absolutnie weglowodanowo-rafinowane
typu wlasnie platki na sniadanie, kanapeczki na lunch, zagryzione paroweczka z glutenu
i to wszystko w jakosci gorszej niz pasza
A normalnym jedzeniem, nawet zboz. JA nie wierze, ze zboza sa tak strasznie dla ludzi szkodliwe. Wcale nie uwazam, zeby mi szkodzilo zjedzenie prawdziwego chleba raz na jakis czas. Tak samo jak co ktorys tam obiad zjem kasze gryczana czy jeczmienna a na sniadanie owsianke
I przypominam, moje zeby byly tak samo tragiczne w okresie miesnym, jak i wege (wege to przede wszystkim wegle). proste tez jakos wybitnie nie sa :Pscarletmara - 2014-11-06, 16:53
olivkah napisał/a:
scarletmara - chyba wszystkim zęby stałe rosną większe niż mleczne, tak? Gdy pojawiają się zęby stałe, dziecko jeszcze rośnie, czaszka też się zmienia, i powinno się zrobić wystarczająco dużo miejsca na te zęby.
Tak trochę większe są zawsze z tego właśnie powodu że się jeszcze rośnie i te trochę większe się zmieszczą. Ale moje nie są trochę większe tylko 2-3 razy większe. Aż tak dziecku czaszka się nie zmienia. Olivkah na załączonym przez ciebie przykładzie dokładnie widać, że "przed" były duże przerwy między zębami dlatego te zęby z przodu są cofnięte albo wyglądają na cofnięte względem pozostałych, to dzięki zlikwidowaniu przy pomocy aparatu przerw między zębami udało się je ustawić wszystkie w jeden ładny łuk. Gdyby od razu wyrosły jeden przy drugim bez tych przerw to problemu by w ogóle nie było. Moim zdaniem z łukiem jest tu wszystko OK, więc do teorii Pierca to nie pasuje.Sandra - 2014-11-06, 17:01 Musze uzupełnic swój powyzszy post, o wyjasnienia.
Zalinkowany art http://www.czytelniamedyc...tologiczny.html jest z 2004 roku zawiera zalecenia profilaktyki fluorkowej.
Poza tym akapitem wart jest przeczytania.
W miedzyczasie ukazało wiele opracowań udowadniających szkodliwe działanie tego pierwiastka....
Pisano i na naszym Forum równiez o tym.
http://www.barfnyswiat.or...p?p=14024#14024Snedronningen - 2014-11-06, 17:48 scarletmara, z ogromnymi zębami poniekąd Cię rozumiem. Poniekąd bo takie za duże mam tylko dwa - dolne ósemki. Jedna wyszła z łuku i lekko wrosła w policzek, a druga miała szczęście, bo na jej drodze jest zepsuta szóstka (jeden z dwóch moich zepsutych zębów, drugi to szóstka po drugiej stronie), którą strzaskała doszczętnie - zostało pół korzenia i ćwierć ściany, bo miałam to szczęście, że wiele lat temu wypadła z niej źle założona plomba. Obydwie dolne ósemki są tak wielkie, że nie byłoby nawet możliwości ich wyrwania, bo nie ma jak się dostać. Dentysta był generalnie w szoku, jak zobaczył jak duże są to zęby.
Czy to ma związek z dietą? Nie wiem, ale wydaje mi się, że nie do końca, bo od wielu wielu lat odżywiam się tak samo. No, teraz trochę lepiej, bo beż zbóż.olivkah - 2014-11-06, 18:04 The physiques of the Indians of the far north who are still living in their isolated locations and in accordance with their accumulated wisdom were superb. There were practically no irregular teeth, including no impacted third molars, as evidenced by the fact that all individuals old enough to have the molars erupted had them standing in position and functioning normally for mastication. The excellence of the dental arches is shown in Fig. 17. Where the Indians were using the white man's food tooth decay was very severe, as shown in Fig. 18. In the new generation, after meeting the white civilization and using his foods, many developed crooked teeth, so-called, with deformed dental arches, as seen in Fig. 19.
Powyżej Indianie żyjący tradycyjnie, praktycznie żadnych nieregularności zębów, w tym ósemek. Poniżej po spotkaniu z białą cywilizacją.
Przykłady podobno typowe. Weston A. Price zwraca szczególną uwagę na dietę rodziców.