To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

Kulinaria dwunogów - Równowaga kwasowo-zasadowa w organizmie.

Snedronningen - 2013-08-14, 10:36

Sojuz napisał/a:
W tym miejscu współczuję wegetarianom, a jeszcze bardziej weganom [poprawiłem błąd - Sojuz], którzy bez suplementacji diety (choćby o witaminy z grupy B, głównie wit. B12, D i E) nie mogą żyć długo i zdrowo
Od 20 lat nie jem mięsa, od kilku produktów odzwierzęcych. Nie suplementuję nic, wynikimi mam w normie. Nie licząc chorób genetycznych nic mi nie dolega.
Sojuz - 2013-08-14, 11:13

Snedronningen, w ludzkim organizmie witaminy mogą się utrzymywać nawet przez pięć lat. Widząc co się dzieje w dzisiejszym świecie i to, czym się żywią masy mogę śmiało stwierdzić, że ludzki organizm jest najbardziej wytrzymały i elastyczny pod względem przyjmowanych pokarmów spośród wszystkich ssaków. Ponadto bez witamin nie można przeprowadzać pewnych procesów komórkowych, co prowadzi do zaburzeń, charakterystycznych dla niedoborów danych witamin (i minerałów). A jakie to są choroby genetyczne, jeśli można spytać? Ponadto wyjątek nie potwierdza reguły.

No nie wierzę, ta zagadka jest banalna i nikt jeszcze nie znalazł odpowiedzi :shock: Panterowo, ciepło, ciepło, ale niecelnie :-)

Snedronningen - 2013-08-14, 11:36

Jeste porfiriałem.
Sojuz - 2013-08-14, 11:47

Osoba będąca porfirykiem niekoniecznie musi być chora genetycznie, choć jest to głównie choroba nieuleczalna (genetyczna). Ten zespół chorobowy możne być nabyty lub wrodzony. Jeżeli robiłaś sobie testy DNA na potwierdzenie to zwracam honor. W przeciwnym przypadku nie jestem pewien co do tego, że taka dieta Tobie w pełni służy...
Dieselka - 2013-08-14, 12:41

tak.... mięso słynie z mnogości witamin :)

Sojuz, ja jestem tylko 5lat słabsza od Snedronningen i też nic nie suplementuje. Na siłowni mi twardo wmawiali, że nie da się mieć efektów bez produktów zwierzęcych. i co? i nico :)

Zakładając teorię jakoby 5lat organizm dawał sobie radę bez zwierzęcych produktów, to ja umarłam już dokładnie 3razy :)

Snedronningen - 2013-08-14, 12:45

Sojuz, testów genetycznych nie robiłam i nie wiem czy w ogóle są. Mam porfirię skórną, od zawsze. Jeszcze w czasach, gdy mięso jadłam.
To czy nazwie się to porfirykiem czy porfiriałem to żadna różnica. Kwestia użycia słowa. Ja lubię określenie porfiriał, przy porfiryku zawsze się jąkam.

Komanka - 2013-08-14, 13:30

Dagnes, rozwiązaniem zagadki jest mocz?? Bo produkcja dzienna to około 1 litra właśnie, czyli mniej więcej kilogram, a że jego odczyn jest kwaśny, to mi pasuje.
Ale jak, u licha, można spowodować w niecałą minutę wzrost pH krwi w powiązaniu z moczem? :mrgreen: Odwodnienie? Częstomocz? Strzelam na oślep :-)

Sojuz - 2013-08-14, 13:33

No dobrze, a jak spożywacie roślinne jedzenie? Gdyby wszystko na surowo to i owszem, byłby problem. Gotowanie czy smażenie warzyw sprawia, że komórki pękają i uwalniają swoją zawartość. Gryzienie surowych roślin daje małą szansę na zmiażdżenie komórek samymi zębami :-P Wyjątkiem są owoce, gdyż większość składników ożywczych mają w przestrzeni międzykomórkowej (sokach owocowych). Założę się, że macie bardzo starte szkliwo lub nawet braki w uzębieniu. Poza tym, jest kilka aminokwasów egzogennych, które znajdują się wyłącznie w produktach odzwierzęcych, a których sami nie możemy wyprodukować.

Mięso to nie jest jedyny pokarm który się powinno spożywać. Ba, samo mięso też jest szkodliwe dla zdrowia. Trzeba jadać całą zwierzynę (prócz kości, choć to temat na inną okazję), żeby móc zaspokoić wszystkie potrzeby żywieniowe organizmu ludzkiego. Dodatkowo powinno się spożywać jakieś węglowodany, głównie owoce, choć większość warzyw jest dopuszczalna, aby utrzymać wagę ciała i umożliwić spalanie tłuszczów.

dagnes - 2013-08-14, 13:52

Widzę, że nikt się nie zbliżył do prawdy, nikt pewnie też nie szukał zbyt wnikliwie ;-) .
Pisałam już Dieselce, że jej rozważania idą w złym kierunku, a inni też się zafiksowali na jedzeniu. Jedynie komanka wyszła poza stereotyp :-) . A ja nigdzie nie pisałam przecież, że chodzi o coś do jedzenia:

dagnes napisał/a:
Co jest największym ilościowo, najbardziej znaczącym zakwaszaczem w organizmie? (jeszcze bliższa podpowiedź - u dorosłego człowieka to prawie kilogram dziennie)

Najbardziej znaczącym ilościowo zakwaszaczem jest dwutlenek węgla (CO2) wytwarzany non-stop przez komórki organizmu w dziennej łącznej ilości około 0,6-0,8 kg (u osób bardzo aktywnych więcej).

dagnes napisał/a:
Każdy z nas jest w stanie łatwo spowodować u siebie wzrost pH krwi do ponad 7,45 w ciągu niecałej minuty, bez nadmiernego wysiłku. Jak się postara, to może tak sobie zalkalizować krew, że będzie w stanie zagrażającym życiu.

Najprostszym i najszybszym sposobem zwiększenia zasadowości płynów ustrojowych ponad normę jest hiperwentylacja. Wzięcie kilku głębokich oddechów powoduje zmniejszenie stężenia dwutlenku węgla w organizmie, co skutkuje zmniejszeniem tzw. ciśnienia parcjalnego dwutlenku węgla i rozwojem zasadowicy (alkalozy) oddechowej czyli podniesieniem pH krwi powyżej 7,45.

Przeciwieństwem tego stanu jest kwasica oddechowa, powodowana zmniejszonym wydalaniem dwutlenku węgla przez płuca i wzrostem jego stężenia w organizmie.

Oddychanie zewnętrzne (wymiana gazowa przez płuca) jest podstawowym mechanizmem utrzymania równowagi kwasowo-zasadowej w organizmie.

W porównaniu z ilością dwutlenku węgla, inne kwasy w organizmie to kilka-kilkanaście gramów. Z dwutlenku węgla powstaje w płynach ustrojowych kwas węglowy.

Oprócz płuc utrzymanie równowagi kwasowo-zasadowej odbywa się przy udziale nerek (zwrotne wchłanianie jonów HCO3) oraz przy pomocy buforowania zmiennych ilości jonów wodoru (bufor wodorowęglanowy, hemoglobinianowy, białczanowy, fosforanowy) w przestrzeniach wewnątrz- i międzykomórkowych. Upośledzenie funkcji nerek prowadzi dlatego do kwasicy metabolicznej, natomiast chorobowe zaburzenia w działaniu buforów skutkują kwasicą lub zasadowicą metaboliczną.

Jak ogromne znaczenie dla równowagi kwasowo-zasadowej ma oddychanie płucne można sobie uświadomić wywołując u siebie hiperwentylację i zasadowicę w ciągu kilkudziesięciu sekund. Skoro kilka-kilkanaście głębokich oddechów jest w stanie tak mocno podnieść pH płynów ustrojowych organizmu, że rozregulowują się wszystkie jego funkcje, to o czym bajają ideolodzy "odkwaszania" przy pomocy marchewki? Wystarczy jeden głębszy oddech by "odkwasić" (a ściślej - bardziej zalkalizować) płyny ustrojowe, więc jeśli ktoś zechce mi wmówić, że kawałek mięsa ma mnie "zakwasić", to nie pozostaje mi nic innego jak wybuchnąć smiechem ;-) .

I jeszcze raz chciałabym podkreślić to, o jakich granicach tego "odkwaszania" czy też raczej "alkalizowania" w ogóle mówimy: poruszamy się w prawidłowym, bardzo wąskim przedziale pH 7,35-7,45 czyli w granicach zawsze zasadowych. Spadek pH krwi do poziomu poniżej 7 (czyli do odczynu kwaśnego) gwarantuje każdemu szybką śmierć. Natomiast 3 głębokie oddechy podnoszą nam pH krwi powyżej 7,45, co natychmiast odczuwamy w swoim mocno pogarszającym się samopoczuciu. Czy ktokolwiek po zjedzeniu garnka marchewki dostał tężyczki normokalcemicznej? Albo umarł z powodu kwasicy po zjedzeniu kotleta? Odpowiedź na te pytania powinna wiele wyjaśnić :-) .

Gdyby kotlet lub marchewka były w stanie spowodować zakwaszenie lub odkwaszenie organizmu (płynów ustrojowych), to ludzka rasa wymarłaby bezpotomnie już w pierwszym pokoleniu po stworzeniu takiego kulawego organizmu.

Nie wnikając już zbyt głęboko w biochemię można jeszcze napomknąć, że specyfika buforów utrzymujących równowagę kwasowo-zasadową wskazuje na możliwośc lepszego ich funkcjonowania u zjadaczy mięsa niż u zjadaczy roślin. Zgłębienie tego wątku pozostawiam już jednak szczególnie zainteresowanym ;-) .

Słyszałam dotąd i czytałam mnóstwo wege-mitów, tak ochoczo podchwytywanych przez popularną medycynę gazetową i wygląda, że się na nie uodporniłam. Jednym z nich jest właśnie mit o odkwaszaniu marchewką oraz zakwaszonych mięsojadach. Jeśli ktoś chce w to wierzyć, to ja nie poradzę, podaję jedynie wyjaśnienia naukowe dla tych, którzy wolą sprawdzić.

Odnośnie tego zapachu ciała u zjadaczy mięsa - mam wrażenie, że wegetarianie są w tym względzie nieco pogardliwi. Wiadomo, że dieta ma wpływ również na wydzieliny zewnętrzne organizmu; jednak u kogo zapach ciała jest zapachem naturalnym, świadczącym o prawidłowym przebiegu procesów metabolicznych - u jaroszy czy u mięsożerców? Dyskusję pozostawię tym, którzy w dobie powszechnego użycia dezodorantów, perfum, pachnących mydeł, żeli oraz zapachowych płynów do odzieży potrafią wychwycić delikatne niuanse w naturalnym/nienaturalnym zapachu ciała ;-) .

A bardziej poważnie - znam odrobinę kulturę chińską oraz osobiście jakąś tam liczbę Chińczyków. Więc może analogia do Japończyków nie będzie aż tak odległa. Otóż - dla Chińczyka każdy Europejczyk śmierdzi, bo.... używa dezodorantów lub perfum. Chińczycy preferują naturalny zapach ciała, a nasze pachnidła są dla nich mocno drażniące. Już wielu "naszych" długo i mocno zastanawiało się podczas pobytu w Państwie Środka, dlaczego wszyscy odsuwają się od nich z obrzydzeniem w środkach komunikacji miejskiej. Zastanawiali się tak i zastanawiali, i pewnie doszli by ostatecznie do wniosku, że są "zakwaszeni" mięsem, gdyby w końcu ktoś nie uświadomił ich dając dobrą radę o zaprzestaniu używania pachnideł. Także mój osobisty mąż miał okazję doświadczyć takiej właśnie "przygody" w Chinach :mrgreen: .
Nie doszukujmy się zatem wszędzie "zakwaszenia" oraz śmiercionośnego mięsa, gdyż rozwiązania wielu zagadek potrafią być o wiele bardziej prozaiczne :-P .

Dieselka - 2013-08-14, 13:54

niejedzenie mięsa wcale nie oznacza rezygnacji z "ognia" :)
część produktów jest surowa (głównie latem). Zimą z oczywistych przyczyn, większość jest gotowana.
Bo ja np. nie tknę takiego "świeżego" brokuła w środku zimy :) bo tam chyba więcej chemii niż w moim labie :P

Tufitka - 2013-08-14, 21:03

dagnes napisał/a:
Najprostszym i najszybszym sposobem zwiększenia zasadowości płynów ustrojowych ponad normę jest hiperwentylacja. Wzięcie kilku głębokich oddechów powoduje zmniejszenie stężenia dwutlenku węgla w organizmie, co skutkuje zmniejszeniem tzw. ciśnienia parcjalnego dwutlenku węgla i rozwojem zasadowicy (alkalozy) oddechowej czyli podniesieniem pH krwi powyżej 7,45.

Mój organizm sam niekiedy głęboko weźmie oddech/wydech. Inni zaraz się pytają co ja tak wzdycham :shock: A ja po prostu głębiej odetchnę. To dobrze, czy źle?

dagnes - 2013-08-14, 22:45

Oddychanie jest jednym z podstawowych odruchów bezwarunkowych i jego głębokość oraz częstotliwość regulowana jest fizjologicznie. Jeżeli nie przeszkadzamy instynktowi i nie regulujemy oddechu świadomie, to organizm sam będzie dążył do zachowania równowagi. Jeżeli głębsze "westchnienie" jest odruchowe to OK, jeśli jednak spowodowane jest jakimiś zaburzeniami nerwowymi (np. stres) czy sytuacją społeczną, to jest nieadekwatne do potrzeb organizmu i podnosi pH krwi.

Powszechnie spotykany jest pogląd (podpierany zaleceniami medycyny gazetowej), że świadomie regulowane głębsze oddychanie jest dobre dla zdrowia, bo powoduje lepsze dotlenienie organizmu. Jest to wprowadzanie ludzi w błąd, który skutkuje pogarszaniem się ich zdrowia jeśli stosują się do tych porad. W rzeczywistości głębsze niż fizjologiczna potrzeba oddychanie skutkuje wydaleniem zbyt dużej ilości niezbędnego organizmowi dwutlenku węgla, co ostatecznie prowadzi do wzrostu pH krwi oraz rozregulowania funkcji organizmu. W czasie hiperwentylacji organizm wydala więcej dwutlenku węgla niż w danym momencie produkują jego komórki, co właśnie prowadzi do zasadowicy krwi i całego szeregu nieprzyjemnych reakcji, aż do stanu zagrożenia życia jeśli hiperwentylacja jest silna lub przedłuża się, albo jeśli występuje chronicznie.

O tzw. syndromie hiperwentylacji można poczytać np. tutaj:
http://members.westnet.com.au/pkolb/magarian.htm

majra - 2014-05-13, 22:36

Nie wiem gdzie umieścić ten post najlepiej.
Zahacza o zakwaszanie więc padło na ten.

Czytałam porady odnośnie problemów z grzybicą. Zakwaszony organizm = grzybica (candida) ogólnoustrojowa..zaleca się alkalizować organizm aby zniszczyć grzyba.
I jak to się ma...czy mając grzybicę (pochwy, skóry) nie jest tak, że tylko
ten efekt widzimy w określonym miejscu organizmu a tak naprawdę cały organizm jest zagrzybiony?

[ Komentarz dodany przez: Snedronningen: 2014-05-14, 09:21 ]
Poprawiłam dubel

Sojuz - 2014-05-14, 18:59

Grzybica, patogeneza w skrócie
Grzyby (drożdżopodobne) candida nie są niebezpieczne w normalnych warunkach. To łagodne "stwory", niektóre z nich są symbiontami. Organizm musi być na prawdę nieszczelny (pęknięte bariery - skóra, błony komórkowe) i osłabiony, aby dać tym grzybom możliwość rozwijania się czy to wewnątrz (płuca, układ pokarmowy) czy na zewnątrz (skóra w miejscach wilgotnych) w nadmiarowych ilościach. Ani krew ani nawet limfa nie może zmieniać zbytnio pH, bo po prostu byśmy umarli. Zmienić się może skład wydzielin (śluz w pochwie, płucach czy łój i pot w pozostałych miejscach na skórze, gruczoły dokrewne, itd.), ale nie jest to aż tak istotne w rozwoju grzybicy. Przez niewłaściwe odżywianie, choroby (problemy z otyłością, trzustką i cukrzycą, nieprawidłowe poziomy hormonów, itp.) często niedobory witaminowe (z grupy B), zbyt niskie spożycie tłuszczów organizm przerzuca rezerwy na narządy, odbierając te brakujące składniki komórkom nabłonka. Inna przyczyna to nadmierne przyjmowanie antybiotyków, co w efekcie niszczy florę bakteryjną w jelicie cienkim i grubym. Bakterie to naturalne ofiary grzybów, dlatego wypracowały odpowiednie mechanizmy obronne, skutecznie ograniczając ich rozrost czy całkowicie zabijając. Ponadto, gdyby faktycznie grzybica "ogólnoustrojowa" miała miejsce, nie wiem czy by ten ktoś długo żył. To stan podobny do SEPSY - cały organizm ma w sobie patogeny z którymi nie może sobie poradzić.
Inna sprawa to nadkwasota żołądka. To naturalny odruch obronny organizmu! Gdyby przeczytać o żywności która pobudza do wydzielania dużej ilości kwasu żołądkowego (produkty zabronione przy tej dolegliwości) nie można się dziwić, że są to produkty niestrawne (trujące) lub powodujące ból, m.in.: cebula, chrzan, ocet, kapusta, groch, fasola są znane ze swoich właściwości drażniących - czy na surowo czy po obróbce termicznej.

Kwestia alkalizacji
Grzyby potrzebują minerałów do życia, ale nie mogą ich sobie pobrać z otoczenia, które występują najczęściej w postaci związków nieorganicznych. Grzyby przyswajają minerały, podobnie jak większość żywych organizmów, w postaci chelatów. Aby otrzymać postać zchelatowaną potrzebny jest szereg reakcji za pomocą kwasów organicznych lub enzymów trawiennych. Grzyby korzystają z enzymów, które same wytwarzają, albo korzystają z kwasów organicznych np. zgniłego liścia czy zwierzęcia (częściowo strawiony pokarm w jelicie). Na forach winiarskich można przeczytać, że drożdże i grzyby drożdżopodobne nie lubią niskiego pH (poniżej 3,3), natomiast dość dobrze sobie radzą w środowisku neutralnym czy lekko zasadowym (takie właśnie jest w jelicie czczym, 7-8pH).

Dieta
Tu ponownie możemy przekonać się, że odstawienie węglowodanów poprawia samopoczucie, ale nie rozwiązuje problemu. Najważniejsze to powstrzymać eskalację szczepów i przywrócić równowagę we florze jelitowej. Niezbędne będą probiotyki. Naturalne to... żwacze nieoczyszczone. :hair: Można też posilić się preparatami. Nie analizowałem leczenia tej choroby, ale sama zmiana diety jest dużym odciążeniem dla organizmu, który może zająć się walką z grzybicą. Najlepiej przyjąć typową dietę niskowęglowodanową, zalecaną w książce Lutza "Życie bez pieczywa", czy przejście na dietę paleo, raw paleo.

To niesamowite ile można się dowiedzieć w 6 godzin na temat, o którym nie miało się bladego pojęcia :mrgreen: Korzystałem z różnych źródeł: opracowań naukowych, podręczników biologii, podstaw biochemii, forów mikrobiologicznych, artykułów popularnonaukowych czy wypowiedzi internautów, nie tylko w języku ojczystym oraz logicznego myślenia i kojarzenia faktów :-P

olivkah - 2014-05-14, 20:16

Ciekawe z tym oddychaniem. Na stronie normalbreathing.com facet się rozpisuje, że teraz ludzie oddychają więcej niż zakładają normy medyczne ustalone na początku 20 wieku, i to powoduje najrozmaitsze problemy. Jest bardzo przeciwko głębokiemu oddychaniu. Podaje test na pojemność płuc: odpocząć przez 5 minut. Na końcu normalnego wydechu zatrzymać oddech, łapiąc się za nos. Sprawdzić, po ilu sekundach pojawi się pierwsze pragnienie oddechu. Podobno powinno to być co najmniej 40 s. Po teście trzeba oddychać normalnie, to ma być bez wysiłku, a nie ile się wytrzyma. (U mnie wychodzi słabiutko).


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group