To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

Kącik behawioralny - Bez kuwety ?

gerda - 2014-01-16, 11:56

Ale fajnie obrazowo Sandra piszesz... :mrgreen:

[ Komentarz dodany przez: Sandra: 2014-01-16, 12:12 ]
dziękuje i zachęcam, bo także lubię czytać Twoje komentarze :-D

Sandra - 2014-01-16, 13:30

dizzy52 napisał/a:
A jego kupsko jest taka, że smród nóżki wykręca.

Pomyśl o przestawieniu Leo na dietę BARF.
http://www.barfnyswiat.org/viewtopic.php?t=27
Przestanie śmierdzieć qpal.

dizzy52 - 2014-01-17, 00:20

Łatwo powiedzieć... Wprawdzie Leo dostaje surową pierś kurczaka i nieco skubnie suchej karmy, ale jak z konieczności sytuacji (a nie z mojego widzi mi się, czy czego tam jeszcze) dawałam mu udko, to mały diabełek nie jadł, choć był bardzo głodny. Wątróbka, też lądowała pare razy w koszu. Kostka z mięskiem - powąchana i do kosza. I tak ze wszystkim. Uparty jak nie wiem, co. A jak był mały, to się cieszyłam, że wsuwa wszystko jak mały prosiaczek. Teraz wiem, że on po prostu szukał swojego smaku. No i znalazł.
I tak już walczę z jego paskudnym nawykiem sikania do wanny i naprawdę nie mam siły dodatkowo się stresować, że kot nie zje innego mięsa, które w rezultacie wyląduje w koszu. No, chyba, że masz jakiś wypróbowany sposób, to bardzo chętnie... )
Margot, ocet też próbowałam. Działa dopóki nie wywietrzeje. Kot zbyt długo przebywa w somu sam no i nie ma kto ponownie spryskać tego miejsca octem, więc jak już zapach się ulotni, to kocisko znowu robi sobie tam siusialnię.

AniaR - 2014-01-17, 02:31

To moze zabudowanie wanny byloby jakims wyjsciem? Z zasuwanymi drzwiami.
Silvena - 2014-01-17, 07:44

To może mu mieszaj ta pierś z innym mięsem? Po kawałku, w końcu może zje coś innego :-)
Tufitka - 2014-01-17, 09:21

Trzeba spróbować dawać mu i inne smaki mięs jak radzi Silvena. Ja swoim już rozszerzyłam "repertuar" z wołowiny (której kiedyś nie chciały, teraz jest zjadliwa) i indyka. Dodałam kaczkę (na razie skórki jakoś są omijane) i próbuję gęś. Doszedł ostatnio królik - przez chwilkę był bee, ale już jest zjadliwy. Jeszcze dziczyzna im nie podchodzi (sarna, jeleń). Na szczęście, to czego one nie chcą to zjedzą wolno żyjące koty dokarmiane przez nas u Mamy na osiedlu. Im się daje te mieszanki (i dla nich też robi). Nic się nie marnuje :mrgreen:
Moje najbardziej lubią indyka (udziec), wołowina, królik, kaczka. Gęś to samo mięsko może wejdzie, ale skórka też powinna (tutaj będę chyba na razie mało dawała, żeby nie zniechęcić a przyzwyczaić do smaku).

Sandra - 2014-01-17, 11:43

Tak sobie myśle, że aby nie offtopować w tym wątku kuwetom, na temat żywienia Leo, podaję dizzy52 linkę do wątku;
Jak "przestawić" kota na BARF
http://www.barfnyswiat.org/viewtopic.php?t=268
Najpierw trzeba przekonać właściciela... kot do sklepu sam nie pójdzie i do miski sobie nie nałoży.
Jeśli dizzy zechce to wpadnie do tematu i pociągnie wątek.
Ten wątek nie jest do tego przeznaczony, a ten poniżej jak najbardziej.
BARF dla początkujących
http://www.barfnyswiat.org/viewtopic.php?t=269

dizzy52 - 2014-01-18, 02:39

AniaR napisał/a:
To moze zabudowanie wanny byloby jakims wyjsciem? Z zasuwanymi drzwiami.

Też o tym myśleliśmy, nawet już oglądaliśmy takie drzwi do wanny. Ale mój mąż, jak szybko się do czegoś zapala, tak jeszcze szybciej gaśnie. Chyba doszedł do wniosku, że miałby z tym troche zachodu no i z zabudowy wanny nici. Leń nad lenie w każdym calu, żeby dosadniej nie określić.
Sandra, masz rację. Oczywiście. Ja już dawno czytałam te wszystkie BARFne sekrety i przepisy. Na razie nie mam na to czasu. A wiem, że warto byłoby w to wejść.

dizzy52 - 2014-01-30, 02:40

Chciałam się Wam czymś pochwalić!!! Leo już ponad tydzień nie nasikał do wanny czy do umywalki!!
Kiedyś tak nie mogac zasnać, myślałam, co tu wymyśleć, no bo w końcu kot nie może być madrzejszy ode mnie! I wymyśliłam!! Że to musi być coś, co będzie mu oblepiać łapki i nie będzie mu smakować! Więc co? Olej!!!
Każdego dnia rano po naszej toalecie, kiedy wanna już nie będzie potrzebna, wylewam w to miejsce, gdzie kot sikał, troche oleju i dokładnie na sitko, bo przecież on je też wyjmował i próbował sikać do odpływu. Do umywalki też wlewam troche oleju. No i pomogło!
Pierwszy raz, gdy to zrobilam Leo najpier wspiał się na dwie łapki, zagladajac do wanny, potem zaczał dokładnie obwachiwać, co to też tam jest. No i jedna łapkę delikatnie włożył w ten olej, jakby chac sprawdzić, jaki też będzie skutek jak tego dotknie. No i mu się nie sposobało. Zaczał pieczołowicie wylizywać tę łapkę, chcac ja wyczyścić. Stracił na to duuuużo czasu, biedaczek. A potem okropnie mlaskał, dajac wyraźnie do zrozumienia, że to co było na łapce, było bardzo niedobre. Tak młaskał, jakby chciał się jak najszybciej pozbyć tego smaku z języczka.
Za jakiś czas oczywiście wskoczył na kibelek i zrobił nieco rozwolniona kupkę, na skutek tego zlizanego oleju. No i to było jeden raz.
Leo jeszcze parę razy zagladał do wanny, najprawdopodobniej chcac tam nasikać, a że ciagle widział lepka kałużę, wolał nie ryzykować i nie wchodzić. Dzisiaj już nawet do wanny nie zaglada i pięknie z powrotem sika do kibelka. Olej profilaktycznie jeszcze leję do wanny.
Szkoda mi kociaka tylko, bo wanna była też dla niego pomieszczeniem do harców. Zabierał do niej jakaś zabawkę i tam się z nia tłukł jak diabeł po blaszanym dachu. Teraz do wanny nie wchodzi w ogóle. No cóż... Coś za coś.
Kupiliśmy mu piękne poidełko z 3 fontannami. No i cóż? Kot tylko się tam chlapie. Ja nie nadażam wycierać wokół wody. Ale mniejsza z tym. Musi się w końcu z tym oswoić. Nadal pije wodę z klozetu. Ale - o zgrozo! To poidełko z woda kojarzy mu się, że tam może robić siku, bo przecież tam jest woda :( Trudno mu tylko się odpowiednio usadowić, by nasikać do środka. Już kilka razy go wyciagałam z poidełka, w którym stał czterema łapami i niosłam go do łazienki. Leo oczyiwście warczac na mnie wyrażał swój sprzeciw, ale w końcu postawiony na kibelku, robił siku do niego. Może w końcu załapie, że poidełko ma mu służyć do picia a nie tylko do zabawy woda, a co gorsza - oddawania moczu.
Muszę dać mu szansę i go ciagle uczyć. W końcu to jego pierwsze dni z tym nowym ustrojstwem.
Pozdro dla wszystkich :)

Sojuz - 2014-01-30, 07:34

dizzy52, ale masz głuptkaska :lol: Powodzenia w prostowaniu tego kotka ;-)
gerda - 2014-01-30, 09:16

Ja odwrotnie - myślę, że Leo to bardzo pomysłowy kot :mrgreen: swój zapaszek chce zostawić w różnych miejscach dokładnie oznaczając swoje terytorium :mrgreen: Tu rządzi Leo :-P
Sandra - 2014-01-30, 12:50

Kot w swej mądrości zbieranej przez wieki, ma pewne stałe punkty odniesienia, to trochę tak jak Reper geodezyjny.
Utracenie ich skutkuje tym, że terytorium się rozłazi.
Myślę, że sikanie Leo właśnie do odpływu... ma z tym związek.
Szkoda mi go, bo mam kota o równie mocnym instynkcie i wiem, że sprawiłam mu niezadowolenie pozbawiając możliwości załatwiania się tak jak bywało wcześniej, ale tak jak juz wcześniej napisałam.
Ktoś w tym domu musi być Kapitanem.
Wszyscy rządzić nie mogą, a partnerstwo to stan idealny do którego można co najwyżej dążyć ;-)
Zanim my ludzie zrozumiemy dlaczego ten "głuptasek" tak postępuje to dużo wody upłynie...albo nigdy nie zrozumiemy.
Dizzy Twój Leo nadal będzie próbował Cię czegoś nauczyć.... aż zrozumiesz :idea:
Przecież to półdziki samczyk i instynkty do "wywabienia" są mocniejsze niż u naszych Felis domestica :-P

Maciejka - 2014-01-30, 23:19

Dorzucę jeszcze do tych obserwacji kuwetowych swoje trzy grosze.
Czaruś sika po ściance kuwety (na szczęście jest kryta!); do wanny wchodzi, w odpływ się wpatruje jak w mysią dziurę, ale nigdy nie nasiusiał poza kuwetą; Panienka zresztą też nie.
Zakopywanie w kuwecie natomiast zawsze wygląda tak samo. Mogę sprzątać z zamkniętymi oczyma i po ciemku - lewy róg (kuweta jest narożna) jest zawsze pełen dobra wszelakiego, z górą żwirku. Prawy narożnik łysy, wydrapany do gołego plastiku - a wierzcie mi, żwirku im nie żałuję! Panienka na siusiu sobie siada na brzeżku kuwety i wsuwa tyłeczek do środka. Wypróbowałam już różnego typu dywaniki i wycieraczki przed kuwetą - a żwirek i tak sobie wychodzi; mało wychodzi, on się rozłazi!
Mam do wyboru - sprzątać non stop albo polubić. Wybrałam wyjście pośrednie - sprzątam raz dziennie i staram się za bardzo tej podłodze nie przyglądać :-P .

Sojuz - 2014-01-30, 23:40

Odkąd postawiłem kuwetę na drapaku (przez wzgląd na psa, który zaglądał w poszukiwaniu kupy :roll: ) problem roznoszącego się żwirku zniknął zupełnie. Drapak pokryty jest zwykłym dywanem poliestrowym z krótkim włosiem. Ponadto mniejsze szanse na wynoszenie żwirku jest usypanie go w równię pochyłą (niżej przy drzwiczkach), a nie wyrównanie go na płasko, gdyż Perełka ma w zwyczaju szukać miejsca z największą ilością żwirku. Oczywiście mówię o żwirkach drewnianych, nie wiem jak to się odnosi do innych typów podłoża.
gerda - 2014-01-31, 06:01

No zobaczcie - kot znajdzie kuwetę na drapaku, a pies szuka kupy :-P


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group