BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
Off Topic nieBARFny - Człowiek - to brzmi dumnie ?
motyleqq - 2014-02-28, 23:09 jej, moje zwierzęta mają tyle różnych niszczycielskich pomysłów, że chyba dawno powinnam je pozabijać, a przynajmniej wywieźć do lasu no ale jakoś sobie u mnie są. i jeszcze je kocham zawsze tylko mówię sobie 'było to schować' Iowa - 2014-03-01, 09:24 Mój kot w czwartek wylał mi pół kubka kawy na stół, z czego część poszła na laptopa. Na szczęście skończyło się tylko na suszarce i kilkugodzinnych nerwowych oczekiwaniach, aż woda wyparuje. Dobrze, że nie mam mikrofalówki, kto wie, co by mi do głowy przyszło Sojuz - 2014-03-01, 09:52 Iowa, przepisy BHP jasno stanowią, że nie stawia się jedzenia i napojów w pobliżu komputerów, więc kto tu jest winny Jeżeli już sobie coś przynoszę do laptopa, to kubek stoi niżej lub z dala od urządzenia ale tak, aby sięgnąć, ledwo, ręką i móc w razie "w" szybko poderwać laptop z podłoża. Iowa - 2014-03-01, 13:01 Kot jest winny, bo się przy kawie na kolanach wiercił W pierwszej chwili ratowałam książki, bo wyglądało na to, że kawa poszła bokiem... dopóki się laptop nie wyłączył.Dieselka - 2014-03-01, 14:33 U mnie koty nie włażą na meble, więc pod tym względem sprzęty bezpieczne. Gorzej jak pracuje "na kablu" i oczywiście wtedy Diesel musi łazić tak, żeby wreszcie się w niego wplątać. Wtedy jest walka z czasem, jak tu opanować kubek kawy, złapać laptopa itp.
Skatowali psa bo zeżarł masło. Laska w ciąży. Ciekawe co będzie jak dzieciak zbije szybę....Ines - 2014-03-01, 14:41 Za kilka lat będzie podobny "news" w sieci - tylko, że z dzieckiem w roli głównej 89ola - 2014-03-01, 17:42 mnie w tym wszystkim najbardziej ciekawi co dzieje się w głowach takich osób.....Skipper - 2014-03-01, 19:20 To chyba psychiatra mógłby być pomocny... Sojuz - 2014-03-01, 19:45 2,50zł. Tyle kosztuje ołowiana "tabletka" serwowana w potylicę Na prawdę, leczy wszystkie choroby.Sandra - 2014-03-02, 18:14 A ja dla przeciwwagi opowiem historię o 8 letniej MC zostawionej na klatce schodowej w transporterku, z papierami rodowodowymi z wyprawką...itp.
Kto zostawił można dojść przecież, bo wystarczy się z hodowcą skontaktować, ale nie w tym rzecz.
Zostawił znaczy się nie chce.
Moi znajomi starsi już ludzie ale nie zgrzybiali jeszcze mają zwyczaj codziennie o tej samej porze chadzać wespół-zespól na spacerki relaksujące i dla zdrowotności.
Dwa razy w ciągu dnia przekraczają progi swego domostwa i wolnym kroczkiem przemierzają swoje rewiry. Kochają zwierzęta i na spacerku żadnemu nie szczędzą pieszczot i przyjaznych słów
Wstęp był istotny, bo ten kto wybrał dom dla MC musiał ich obserwować i wiedzieć co nie co o zwyczajach tych ludzi.
Miesiąc temu, ni mniej ni więcej, bo zimno było solidnie, wychodząc na pierwszy spacer prawie się potknęli o transporter stojący na wycieraczce.
Pełna konsternacja i gonitwa myśli. Co zrobić ?
Żywe w środku, kudłate, przyjazne ??
Wnieśli do domu. Otworzyli drzwiczki ale ten Ktoś ani myślał opuścić zaciszne miejsce.
Otworzyli torbę, która stała obok transporterka z wyprawką i dokumentami i zajęli się przestudiowaniem treści. Wszystko stało się jasne.
Nawet list był dołączony, opisujący pobudki tego uczynku i wynikłej sytuacji.
W międzyczasie piękność wysunęła się ze swego schronienia i zwiedzała dom, po czym wskoczyła na kolanka panu i dała mu buziaka
Oboje byli zdziwieni, bo na kocich obyczajach znali się dobrze.
Wcześniej kilka istot kocich przez ich serca się przewinęło, a teraz po odejściu ostatniego za TM, ze względu na swoje podeszłe lata postanowili już żadnego nie przygarniać, a tutaj prezent od losu
Są tak szczęśliwi i zajęci kotką, a ich życie odzyskało blask.
Znów cos się dzieje. Mają z kim rozmawiać i o kogo dbać. Przestali sie martwić co będzie jak oni pójdą wcześniej za TM. Znów zyją tu i teraz...
Kotka tak jakby wiedziała, ze nic złego jej tu nie spotka rozpanoszyła się tak jak to tylko kot potrafi Komanka - 2014-03-02, 18:52 Sandro, dzięki za uratowanie tematu tym optymistycznym koniec końców wpisem. Omijam ten wątek od dawna, bo nie daję rady czytać o okrucieństwie, wyobraźnia robi swoje i "widzę" te obrazy w głowie dołując się potwornie, ale dziś po podglądzie ze strony głównej czułam, że będzie pozytywnie. Dzięki! Sandra - 2014-03-02, 19:00 Mam pobożne życzenie aby chociaż od czasu do czasu nasi kochani użytkownicy wydłubali historie budujące dobre i ciepłe emocje rozgrzewające serca i cisnące łzy do oczu.
Nie muszą to być linki do mediów, które wyłącznie epatują się złem, okrucieństwem i tragedia, bo one są bardzo nośne i dają posłuch i oglądalność..
Przecież wokół nas są również dobrzy zwykli ludzie o których chociaż tutaj warto wspomnieć...
Ja także dziękuje Komanko, ze zauważyłas....isabelle30 - 2014-03-02, 19:02 To może kolejna optymistyczna przypowiastka...
Koleżanka moja w roku pańskim 2012 w styczniu - w mrozy siarczyste wybrała się do znajomych gdzieś poza Wawę. Zawsze chciała dużego psa a miała dwa mikruski. Wracając póxną porą do domu utknęła na skrzyżowaniu gdzieś w jakimś zadupiu. Akurat jak zmieniało się światło zadzwonił tel, złapała więc szybko i ten wyleciał jej z reki. Oczywiście nie ruszyła a jak telefon podniosła to znowu było czerwone. Namolny ktoś się rozłączył w tak zwanym miedzyczasie (potem się dowiedziałam że to byłam ja).
Zakląwszy w duchu spojrzała przez boczną szybę i na śniegu, a raczej na lodzie na czymś chodnikopodobnym zauważyła małe coś. Wyglądało jak pies zawinięty w kłębek. Jakoś ją to zaniepokoiło więc korzystając ze ruch był zerowy otworzyła dzrwi i zawołała. Coś ani drgnęło. zaniepokojna ruzyła do cosia ... było to małe puchate psie nieszczęście przymarznięte do lodu. Nie otwierało oczu, nie reagowało ale oddychało. Odskrobała to coś, zabrała do samochodu, owinęła szmatą i zabrała do domu ze stwierdzeniem ze jak przeżyje do rana do odwiezie do schronu.
W domu małe coś ogrzane, rozmasowane zaczęło się ruszać ale oczu nie otwierało. Dotało jeść na ciepło i mało nie zabiło się miską.
Koleżanka poszła spać.
Rano coś otworzyło oczy i spojrzało... a potem zrobiło na środku pokoju kupę która zaczęła szybko rozłazić się we wszystkich kierunkach. Ogromny stos robali.
Koniec końców wyrosło na dużą sucz, która roku pańskiego 2012 w sierpniu złamała mi nogę...
Koleżanka ma wymarzonego, duzego psa. Czyli razem już 3 sztuki.
Kolejny przykład jak marzenia można znaleźć pod krzakiem, na chodniku lub na wycieraczce. Tylko trzeba pod nogi patrzeć.Sandra - 2014-03-02, 19:10 Isabelle30 tyle czasu trzymałaś te historie tylko dla siebie ??? Wspaniała.
Zostaniesz ukarana z godnie z Regulaminem
...muszę sprawdzić czy pod coś podpadasz ? Dieselka - 2014-03-02, 20:44 Jako że działam w fundacji to ja mam na szczęście, wystarczającą ilość pozytywnych opowieści.
Ba! Wystarczy że popatrzę w bok.
Diesel to pies kojcowy, który pierwsze 3lata życia spędził w kojcu za stodołą, człowieka widząc raz dziennie jak jeść przynosili. Jeść = kasza na kości gotowana.
Z domu wyleciał bo własciciel chciał sad mieć a kojec miejsce zajmował.
Gorzej było z Dziką. Dzikus to kot wyciągany z byłego szpitala. Szpital padł, budynek wrócił w ręce księży, którzy stwierdzili że koty nie są potrzebne i puści się psy coby sprawę załatwiły. Część kotów udało się uratować, część wpadła w łapy zwyrodnialców, którzy wieszali je na drzewach. Część zaginęła w dziwnych okolicznościach.
http://wroclaw.naszemiast...58423,t,id.html
A Dzikus ma to wszystko w nosie i w żaden sposób wdzięczności nie okaże. Bo jej się przecież wszystko należy :)
ale to są te mniej spektakularne akcje. Niektóre są takie, że normalnie się płakać chce ze szczęścia. I w zasadzie tylko dlatego można jeszcze działać.