To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

Off Topic nieBARFny - Bezdomne zwierzęta

Tufitka - 2014-11-16, 07:32

Snedronningen napisał/a:
Bo mnie dzieci, z niewiadomego powodu, lubią.
Bo dzieci lubią, jak się je traktuje jak ludzi a nie półmózgie małe dzieciaczki. Wiedzą, że mogą z Tobą porozmawiać na różne tematy, Ty podchodzisz do nich z szacunkiem, nie wyśmiewasz nie wyzywasz od głupoli i masz czas. U mnie w rodzinie też się dziwili. że małe dzieci (wiek przedszkolny i wczesnoszkolny - nastolatki to już nie bardzo, bo swoimi drogami chadzały) do mnie lgną, na spacerach rodzinnych cała trójca (syn i cioteczne rodzeństwo) szło ze mną. Rozprawialiśmy o różnych dla nich ważnych rzeczach, śmialiśmy się, dokazywaliśmy a dziadkowie, wujostwo i inni dorośli szli dalej z tyłu za nami. Też się dziwili co te dzieci we mnie widzą. Dawno zauważyłam, że jak w pobliżu mnie są małe dzieci (w wózkach) to się z zainteresowaniem na mnie patrzą. Nie boją się. Może wzbudzam zaufanie ? :mrgreen:
Ines - 2014-11-16, 10:43

Tufitko, masz 100% racji :kciuk: moje obserwacje są dokładnie takie same.
Anonymous - 2014-11-16, 11:02

scarletmara, moja przyjaciółka swego czasu przeprowadziła się i jej koty zaczęły być wychodzące. Nawet kuwety w domu przestały właściwie używać, ale w przyrodzie nic nie ginie ;-) Okienkiem przez, które wychodzili z domu rezydenci właziła jej do mieszkania dzika kotka żeby się załatwić w kuwecie :lol: Poważnie! Nie interesowały jej zabawki ani żarełko tylko żeby się załatwić do żwirku.
Sandra - 2014-11-16, 12:43

I to sa fajne przykłady na to, że kocia natura jest dla dwunogów skomplikowana...
Czarny diabeł pewnie zostanie bezdomny chyba, że trafi na ludzka istotę, której zrobi wodę z mózgu. Wiecej w nim dzikiego zwierza niz kochanej kici i niech taki zostanie.
Dostałam od niego z łapy dwa razy, a na trzeci nie pozwoliłam, bo trzymałam go na dystans.
Może poszłabym dalej w eksperymentach ...tzn. na co sobie diabeł pozwoli ?
Nie chce go udomowić ani zapakowac do schronu.
Tutaj byłoby chyba uszczęsliwianie na siłę, bo to, że sie diabeł przymila nie musi oznaczać, że chce być w moim domu, raczej oznacza, że ...
gpolomska napisał/a:
tylko idzie na łatwiznę (to prawie jak z ludźmi)

Ines - 2014-11-16, 15:39

A co do takich dzikich kotów, które żyją "obok" człowieka, to pomyślałam o Alannie Hawker, która od 2011 roku śledzi i dokumentuje życie lisów, których terytorium obejmuje część jej ogrodu. Jej ingerencja w ich życie ogranicza się do jego dokumentowania filmami i zdjęciami, udzielania pomocy medycznej, gdy jest taka wyraźna potrzeba, udostępniania zabawek, wody pitnej. Lisy zdają sobie sprawę z jej obecności na "ich" terenie i akceptują ją, ale nie wchodzą w interakcje z człowiekiem. Żyją tak sobie obok siebie - lisy nie tracą swojej wolności i dzikości, nie wadząc człowiekowi, a człowiek nie wadzi im. Fajnie by było, gdyby z "dzikimi" kotami mogło być podobnie.
scarletmara - 2014-11-16, 16:23

Ines napisał/a:
Scarletmara, ale czy to nie jest przesadzanie w drugą stronę - gdy kot ewidentnie pokazuje Ci, że chciałby być Twój, domowy, a Ty mimo to dalej dla zasady chcesz, żeby pozostał dziki i wolny?
Ines to moje koty tak zdecydowały, że ten trzeci nie będzie częścią naszego stadka bo one tego nie chcą i już. Jakby one go zaakceptowały ( a długo na to czekałam i miałam nadzieję, ze tak się w końcu stanie) to by nie było problemu miałabym zamiast dwóch trzy wychodzące koty. A tak jest ciągła szarpanina między nimi bo moje jej nie chcą a ona i tak ciągle wraca. A jak jej się choć trochę ustąpi to jej się włącza agresja i próba dominacji i konflikt sie tylko zaostrza. Maskara. Może gdybym miała większe doświadczenie w tych sprawach toby sie to jakoś inaczej ułożyło. Ale nie mam niestety i trochę metodą prób i błędów próbuję to ogarnąć.

A co do tego postu powyżej to mi tez się to marzy :) taka koegzystencja.

Ines - 2014-11-18, 22:33

scarletmara napisał/a:
A co do tego postu powyżej to mi tez się to marzy :) taka koegzystencja.


Mój teść tak żyje w towarzystwie kotów, które urodziły gdzieś w okolicach jego ogrodu. Koty są dzikie, ale lubią żyć obok nie wtrącającego się w ich sprawy człowieka. Teść wystawia im wodę, wpuszcza do pomieszczeń w czasie mrozów... i karmi czasem, miewa w tym temacie głupie pomysły, ale go prostujemy ;-)

monikasan - 2015-01-28, 20:57

Piszę tutaj bo rzecz dotyczy bezdomniaka.
Mamy problem z "zakładowym" kotem :-(
Od zawsze do nas do pracy przychodzi kocica na jedzenie,przychodziła w towarzystwie innego kota,takiego bidoka,kulawego,chudego ale jakoś sobie radził.Jakiś czas temu ten kulawy wyglądał jakby stoczył jakąś walkę(z innym zwierzem lub człowiekiem),miał poranioną głowę,nadszarpnięte ucho,w ogóle taki jakiś mizerny był.Teraz już nie przychodzi(może już nie żyje :-( ) Odkąd tego kulawego nie ma kocica ma jakby spuchnięte oczka(ale bez wydzieliny) i nastroszone,mokre futerko(zawsze była czyściutka i milutka w dotyku).Do tego jest jakby wydrapana,ma gołe,różowe placki na skórze.Prawie ciągle się liże i drapie,siedzi u nas na oknie taka smutna i wyraźnie jest zmęczona swoim stanem.Chociaż jak wychodzimy,żeby dać jej jeść to biegnie do nas z podniesionym ogonem,głośno miałczy i bardzo się ociera o nogi(chyba ją mocno swędzi skóra),ma apetyt.
Chcę ją jutro zabrać do weta,ale macie pomysł co jej może być?Być może ten kulawy kot też na to chorował?Żal patrzeć jak cierpi bidulka...

monikasan - 2015-01-30, 22:01

Załatwiłam dzikusce leczenie na koszt miasta.Wczoraj byłam z nią u weta.Diagnoza-świerzb skórny.Dostała zastrzyk z iwermektyny i krople na pchły.Dzisiaj cały dzień przespała w kartonie (mam nadzieję,że jest to spowodowane tym,że już ją nie swędzi ta skóra i wreszcie mogła odpocząć a nie negatywny skutek iwermektyny).Kurcze tak się przejęłam jej losem,że gdyby coś poszło nie tak to pewnie będę ryczeć jak po swoim własnym kocie...
Tufitka - 2016-08-01, 08:21

aniamonkos napisał/a:
w cenie do przeżycia?
jaka jest dla Ciebie do przeżycia?
aniamonkos napisał/a:
Dokarmiam koty takiej pani , która ma ich za dużo cały czas się między sobą rozmnażają.
a da się te Panią namówić na sterylki/kastracje na koszt gminy? Popytajcie w gminie - każda ma obowiązek sporządzać program opieki nad bezdomnymi zwierzętami. Przedstaw sprawę, że ta Pani przygarnia koty bezdomne, ale trzeba jej pomóc. Gminy finansują/dofinansowują sterylki, kastracje. Trzeba zatrzymać przyrost populacji, bo się nie pozbieracie. Mogę Ci na e'mail (podaj mi na PW) przesłać taki plakat, który wisi w przychodni weterynaryjnej, gdzie bywam ze swoimi kotami. Może jak to zobaczy, to ją przekona.
Jeśli gmina ma możliwość (i w uchwale zapisze) to i karmę też zapewniają. Moja Mama z sąsiadką korzystają z tej pomocy, dokarmiają koty wolno żyjące na terenie ich osiedla.
Choć sama im robię też mieszanki i dostają od nas mokrą karmę (lepszej jakości, np. miamor Miamor Milde Mahlzeit czy Pastete ( http://www.zooplus.pl/sho.../pastete/545777 )

tutaj masz przykład takiej uchwały gminnej i przykład pracy z mieszkańcami w sprawie zwierząt.
http://www.nadarzyn.pl/pl...12-2016-pdf.pdf
http://www.nadarzyn.pl/252,kacik-adopcyjny.html

[ Komentarz dodany przez: vesela krava: 2016-08-02, 20:41 ]
Dyskusja przeniesiona z watku o karmach dla kotow. Odpowiedz na tego posta: http://www.barfnyswiat.or...p=110739#110739

aniamonkos - 2016-08-01, 12:44

Sprawa jest skomplikowana.Ta pani nie chce słyszeć o żadnej sterylce na moje oko ma coś z "glowa".Jak idę sypać karmę to nocą żeby mnie nie widziała. Był tam również wet powiatowy kilka razy i jak zawsze dla niego nie ma żadnych uchybień, bo miastu tak jest wygodnie.Mamy dwie organizacje , które jak twierdzą juz się poddaly OTOZ i Fundacja pomocy bezdomnym kotom FELIS , ale te koty nie są bezdomne , bo są od tej pani.Wiec poprostu jest im łatwiej zapomnieć , a ja mieszkam za blisko , żeby zapomnieć i nie będąc lekarzem widzę, że nie są ani zdrowe ani nakarmione. Na marginesie są tam również psy , ale do nich nie mam dostępu bo są w kojcach.Nikt nie chce włożyć kija w mrowisko.
A jeśli chodzi o karmę to gdzieś wyczytałam ze Smilla jest w porządku tez z zooplus.

Tufitka - 2016-08-02, 05:50

No tak, z osobą, która nie dopuszcza do sterylizowania kotów robi im tylko krzywdę. Może prześlę Ci te ulotkę (wydrukuj, włóż jej do skrzynki, może trochę pomyśli jak poczyta) i zmieni zdanie?
A może udałoby się (pod osłoną nocy) próbować łapać po jednym kocie i zabierać na sterylkę/kastrację? Umówić się z jakąś fundacją czy z gminą i sterylizować/kastrować po trochu. Może nie zauważy. Niech ona się zastanowi, co się stanie z kotami, jak jej zabraknie? Kto się nimi zaopiekuje? Może podrzucić jej to pytanie, niech przemyśli? Wiecznie żyć nie będzie, a rodzina się zajmie tymi kotami? To jej podejście jest egoistyczne, bo jak umrze, to co dalej? :banghead:
aniamonkos napisał/a:
Nikt nie chce włożyć kija w mrowisko.
może trzeba wsadzić jednak ten kij w mrowisko. A ma jakąś rodzinę? Może się da z kimś pogadać, kto inaczej niż ona o tym myśli. Metodą kropelkową trzeba podziałać, powoli, po troszku jej kłaść do głowy, że trzeba wysterylizować, bo ona tak naprawę zadaje cierpienie tym zwierzętom, nie zdając sobie z tego sprawy. Mając taką ilość zwierząt na pewno nie jest w stanie ich dobrze nakarmić. Głodząc je, wyrządza im większą krzywdę, niż gdyby sie już nie rozmnażały. Zwierzęta nie myślą tak jak ludzie, ciągłe ruje kotki osłabiają i sprawiają, źe krócej żyją, mogą dostać ropomacicza. Może jaki z różnych stron ludzie będą na spokojnie jej tłumaczyć, to w końcu zmieni zdanie?
Dragana - 2016-08-03, 14:39

Tufitka napisał/a:
A może udałoby się (pod osłoną nocy) próbować łapać po jednym kocie i zabierać na sterylkę/kastrację? Umówić się z jakąś fundacją czy z gminą i sterylizować/kastrować po trochu. Może nie zauważy.

Tak od strony prawnej - czy tak można? Podebrać komuś kota i go ciachać? Chodzi mi o to, żeby Aniamonkos nie miała problemów, kiedy pani się zorientuje, a jakiś sąsiad czy krewny jej podpowie, że w sądzie może coś ugrać. Prawdopodobnie przesadzam i coś takiego nie miałoby miejsca. Też uważam, że trzeba coś zrobić, ale jak...?
Może by jeszcze pomęczyć TOZ, bo jednak duża ilość kotów mnożąca się jakieś trzy razy do roku to przesada.

Ines - 2016-08-03, 16:18

Myślę, że ta pani raczej nie ma żadnych papierów na to, że koty są jej, więc można powiedzieć, że się myślało, że to bezdomne.
Dragana - 2016-08-05, 17:46

Pewnie nie. Nie wiadomo też, czy ta pani by się zorientowała, że któregoś kota nie ma przez kilka dni, skoro na pewno jest ich mnóstwo. Chyba nie.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group