To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

Medycyna weterynaryjna - Choroby nerek u kotów

chrisso - 2018-04-12, 11:41

Cześć,
Jasne, że leczyć powinien weterynarz, więc napisałem co zalecił. To jest nefrolog, więc powinien się znać. Tyle, że np wczoraj kot zrobił siku dwa razy, a dziś, czyli już od 14 godzin, mimo dwóch kroplówek (wieczornej i porannej) podanych zgodnie z zaleceniem, czyli zwiększonych do 70 ml na jeden wlew, nie załatwia się. A przy tym dostaje ten Liquid w ilości blisko 70 ml, bo tyle się wczoraj udało w nią wtłoczyć. Dzisiaj na razie jakieś 15 ml +ze 3 gramy mięsa z indyka, które zjadła sama, bez karmienia.

Ale widzę, że jest smutna i coraz częściej się chowa w różnych miejscach. Tak więc terapia tego rodzaju żywienia jej nie odpowiada. Stąd moje pytanie. No, bo kot jeść musi, a jeśli kolejne kupione karmy lądują na podwórzu, to znaczy, że albo nie będzie już w tym stanie jeść samodzielnie (na 5 gramach mięsa na dobę się raczej długo nie pożyje), albo może jest jakaś karma, którą ktoś testował, a ma na tyle mocny zapach, żeby ten zapach mocznika, który jej towarzyszy, jakoś przebić.

Chyba, że po prostu to już tak jest, że komfort życia kota spada prawie do zera i się nie ma od czego odbić. Nie chciałbym też jej zamordować jakąś uciążliwą terapią. A z drugiej strony, nie można dać kotu umrzeć z głodu.

Tak, jak piszesz, 25 dkg utraty wagi, to nie dramat. No i ona jeszcze trochę masy ma, porusza się przecież samodzielnie, choć się przestała bawić. Nie wiem, jak długo kota można w tym stanie ratować, czy znacie takie przypadki, że przy tych wynikach, które podałem, kot może jeszcze w miarę komfortowo żyć? Myślę, że gdyby udało się ten mocznik zbić, to chęć życia by jej wróciła, ale nie wiem czy to jest jeszcze możliwe, skoro funkcjonuje już tylko (zgodnie z tabelą) może z 10-15% nerek... Gdyby był jakiś preparat w płynie, to ok. Tylko, z tego co czytam, szczepy bakterii które zwalczają mocznik muszą jakoś dotrzeć do jelit, a to znaczy, że syrop raczej zginie w żołądku. Nie chodzi też o to, żeby męczyć futrzaka kolejnym lekiem, którego skuteczność jest od początku nierealna.

gpolomska - 2018-04-12, 15:36

Uczepiłeś się tego mocznika jak rzep psiego ogona. B8erzesz w ogóle pod uwagę nadżerki w paszczy i wrzody? Bo to częste u nerkowców i jeśli je ma, to możesz sobie mocznik do zera zbić i efekt będzie żaden. Twój kot ewidentnie ma mdłości a one nie są tylko od mocznika ale też np. od stanu zapalnego jelit czy ogólnie jakikolwiek silny ból może je powodować.


Z tego co piszesz mam chwilami wrażenie, że oczekujesz tekstu w stylu "nie męcz kota tylko uśpij". Koty PNN miewają straszne kryzysy (kot tylko leży itd.) i nigdy nie wiadomo czy dany nie jest ostatnim.

Pieszczoch - 2018-04-12, 15:38

Nie chcę Cię namawiać,ale ja nie widząc już żadnej szansy u mojego Liska zamówiłam RV 18 MIKTOLITH-homeopatyk(bierzemy od poniedziałku),dzisiaj skrzeczał pod oknem tarasowym,że chce na dwór.Wypuściłam,i sobie spaceruje po ogrodzie.Może spróbuj,takie drogie aż nie jest,a może samopoczucie lepsze kotka będzie miała.
chrisso - 2018-04-12, 15:46

Jasne, że biorę pod uwagę. Tylko, że ich nie widzę, prócz bladości powłok paszczy, a skoro np godzinę temu zjadła pół paczki chrupek, które jednak gryzie się trudniej niż taki liquid Renala, to chyba jednak tak źle z paszczą nie jest. Kupiłem nowe chrupki, chociaż miała już tutaj z 8 rodzajów i nie jadła, ale chciałem jej jakąś nagrodę dać za znoszenie cierpliwie tego Renala.

Mdłości żadnych kot nie ma od tygodnia co najmniej, mimo że dostaje tylko trochę siemienia na noc, a już nawet Nolpazę odstawiłem. Może kryzys minie, chociaż mimo antybiotyku, teraz, po 17 godzinach wysiusiała się w końcu, ale mocz jest czerwony od krwi, jak farba...

Może jednak jakiś stan zapalny się tam gdzieś jeszcze utrzymuje, chociaż nie miała trudności z załatwianiem się ostatnio.

aina - 2018-04-12, 19:25

chrisso , to że kotka kładzie Ci się na klatce , to akurat dobrze . Nieprzyjemności związane z karmieniem , zabiegami medycznymi trzeba zwłaszcza rekompensować czułością , kontaktem tak długo jak kotka będzie chciała i Tobie pozwoli czas . Mój kot też już był mocno chory a gramolił się do męża pod sam nos
chrisso - 2018-04-14, 15:30

No, niestety od dwóch dni już przestała się kłaść na mnie, a nawet na łóżku choćby. Chowa się za szafką w jednym z pokoi, albo włazi pod szafę w sypialni, skąd bardzo trudno ją wydobyć.

Odmówiła jedzenia czegokolwiek. Wczoraj jeszcze ją karmiłem Renalem Liquid i za każdym razem była awantura, ale 45 ml w ciągu dnia udało mi się jakoś jej podać. Ostatnią porcję wieczorem zwróciła. Nie pozwoliła sobie podać niczego prócz kroplówki. Potem jeszcze pół tabletki Nolpazy, po przejściach, bo walczyła dzielnie, żeby nie połknąć i w sumie to chyba i tak udało jej się część wypluć, a uśliniła się strasznie przy tym. Chciałem ją zabezpieczyć na noc przed wymiotami. Nie udało się. Zwracała o 2-ej i po 4-ej rano. O 5.30 postanowiłem, że skoro i tak spać się nie da, to może chociaż trochę siemienia lnianego jej dam z rozdrobnionym alugastrinem, ale też była awantura (bo wiadomo, Alugastrin z miętą jest, a nawet w rozcieńczeniu kot wyczuwa).

No i skończyło się na tym, że z 4ml wypiła niecałe 2. Od tej pory nie zwracała, więc koło 10.30 dostała kroplówkę i 5ml (więcej się nie dało, bo rozpaczała strasznie) tego Renalu, który właśnie będę musiał wyrzucić, bo już 27 godzin minęło od otwarcia butelki, a chociaż stoi w lodówce, to niby trwałość ma właśnie dobę zaledwie (chyba że producent nie wie co pisze, albo zależy mu, żeby sprzedawać więcej ;)

No i kot się ukrył za szafką. Nawet wody nie chce pić. Sił ma sporo, bo nad ranem wbiła we mnie pazur i walczyła ze strzykawką bardzo dzielnie, a wyciąganie jej spod mebla też łatwo nie przychodzi. Mam wrażenie, że ona po prostu ma dosyć tej uciążliwej terapii. Szczerze pisząc jestem załamany, bo nie chciałbym zagłodzić kota (5ml pokarmu na dobę, która minie za godzinę) to nie jest porcja, przy której da się jakoś funkcjonować, więc pewnie zaraz znów zaczną się wymioty. Po kroplówce (75ml) nie weszła nawet do kuwety, a wczoraj jeszcze piła w miarę normalnie, więc dostała płynów łącznie z Renalem około 180 ml. Z tym, że zwracała, ale w nocy to tylko sama biała piana, bo tam nawet wody prawie nie było.

Może jeszcze kupię gdzieś Ranigast Fast musujący, bo przeczytałem, że jest coś takiego i bez mięty, za to ma smak pomarańczowy. Ranitydyna ponoć (wg felinecrf.org) zabezpiecza przed refluksem nawet do 12 godzin, a ze strzykawki coś tam zawsze wypije. Tylko, że to nie jest pokarm, więc nie wiem czy jakoś inaczej można ją skłonić, żeby zjadła cokolwiek. Tak źle jeszcze do tej pory nie było. Ona nawet się chowała czasem w nowych miejscach ostatnio, ale wychodziła sama z kryjówki po 5-6 godzinach. Na razie nie widać chęci jakiejkolwiek współpracy, a mam wrażenie, że po tej opresji związanej z karmieniem strzykawką, zaczęła traktować mnie jako główne zagrożenie i to nie wróży najlepiej...

Ktoś ma jeszcze jakieś pomysły na dokarmianie, które działa, a nie wiąże się dla kota z takim stresem?

IzabelaW - 2018-04-14, 16:53

chrisso, spróbuj kawałeczek mięsa (uprzednio dobrze sparzonego, ale nie gotuj go długo) pokroić w bardzo cienkie kawałeczki, po czym posyp to rozkruszoną w drobny pył chrupką. Potem dawaj malutkie porcje ręką pod nos, może się skusi
chrisso - 2018-04-15, 08:49

Niestety, nic nie działa. Przy próbie podania Ranigastu uśliniła się strasznie, mimo, że smak jest pomarańczowy, a koty (teoretycznie) kwaśne tolerują. Wypiła pół mililitra, zamiast 2,5 więc zadziałać nie miało szansy. Podczas mojej nieobecności zwymiotowała tylko raz, ale już nie ma czym, bo przecież nie jadła nic ponad dobę.

Dałem jej kroplówkę trochę powiększoną (około 110 ml), bo skoro nie je i nie pije, to jakoś nawodnić ją trzeba. Otworzyłem balkon, na który dość chętnie wcześniej wychodziła i w ten sposób opuściła swoją kryjówkę na chwilę. Posiedziała tam około 10 minut wdychając nocny zapach lipy i innych roślin, które rosną na podwórzu. Płakać mi się chce, bo już nie wiem jak jej pomóc. Oczywiście, nie zjadła nic. Nie udało mi się jej przekonać, żeby wypiła choć trochę wody. Miskami z wodą obstawiłem całe mieszkanie zresztą, na wszelki wypadek, żeby miała blisko, kiedy się ruszy z tej "dziupli" swojej. Ale ona nie wychodzi już stamtąd. Trzy kroplówki, czyli w sumie prawie 300 ml płynów, a ona nie siusiała. Przy próbach podawania jej wody strzykawką też się odwraca i miauczy (a w zasadzie skrzeczy, bo głos od refluksu, albo już z innych przyczyn, jej się zmienił). Nie było jeszcze tak, żeby kot czystej wody ze strzykawki w ilości 2-3 ml nie dał sobie podać.

Noc przespała w dziupli i już nie wiem, co zrobić, bo mój wet - nefrolog w niedzielę nie przyjmuje, a kota do poniedziałku chyba nie można trzymać bez jedzenia, bo to już by były trzy doby prawie. Zawiozę ją do innego lekarza, bo coś trzeba robić chyba jednak. Takiego kryzysu jeszcze nie było dotąd.

gpolomska - 2018-04-15, 09:38

Sprawdzałeś dokładnie paszczę i pod językiem czy nie ma nadżerek?
dagnes - 2018-04-15, 10:35

chrisso napisał/a:
mocz jest czerwony od krwi, jak farba...

Może jednak jakiś stan zapalny się tam gdzieś jeszcze utrzymuje

chrisso napisał/a:
Po kroplówce (75ml) nie weszła nawet do kuwety, a wczoraj jeszcze piła w miarę normalnie, więc dostała płynów łącznie z Renalem około 180 ml.

chrisso napisał/a:
Trzy kroplówki, czyli w sumie prawie 300 ml płynów, a ona nie siusiała.

chrisso, natychmiast podaj kotce no-spę (1/4 tabletki 40mg, powtórzyć po 4-6 godzinach). Ona ma zapalenie pęcherza i nie potrafi się wysikać (już wcześniej miałeś tu podane informacje o FIC!). Albo od razu pędź do weta na pilne cewnikowanie, bo inaczej pęknie jej pęcherz. Jeśli nie sika od 2 dni to jest już strasznie źle...

chrisso - 2018-04-15, 10:50

Mam wrażenie, że ona po prostu umiera. Nie przyjmuje płynów, jedzenia ani leków. Kuweta jej w ogóle nie interesuje, ani miejsca obok, gdzie siusiała często. Nie wychodzi praktycznie ze swojej "norki" i nie daje się ani karmić, ani poić. To już druga doba, bo wczoraj podejmowałem próby i bezskutecznie.

Jadę zaraz do weta i zobaczymy, co powie, ale nie wiem, czy jest sens ją dalej męczyć przy tych wynikach. Gdyby można było zrobić dializę, to może byłby sens, ale w Łodzi nie ma czegoś takiego dla zwierząt.

Przykro mi patrzeć, jak się męczy, a pomóc jej nie mogę. Nie wiem. Badania były tydzień temu i jest progresja choroby wyraźna, a jeśli nie da się zredukować inaczej mocznika, to ona nie zacznie przecież jeść, bo jest zwyczajnie otruta. No i ten fosfor, który jej nerki wykańcza, albo już wykończył całkowicie.

chrisso - 2018-04-15, 13:43

Po wizycie...
Byłem u wet-a, niestety nie u nefrologa, bo dziś niedziela. Widać, że gość się stara, ale wie niewiele chyba. W każdym razie zaproponował dwa rozwiązania:

1) Eutanazja - ponieważ wyniki i objawy wskazują na to, że kot się może udusić, jako że nerki nie pracują wcale. Podawanie płynów w tej sytuacji ją zabije w krótkim czasie i będzie to straszna śmierć, bo zacznie się dusić...
Kot ma pęcherz wielkości śliwki, a więc to nie jest kwestia pęcherza, że nie może się wysikać, tylko nerki nie podają. Poza tym kot stygnie, bo ma temperaturę 36 z ogonem, czyli 1,5 stopnia mniej niż niska norma. Po zważeniu okazało się, że kot waży 3,1 kg a już było kilka dni temu 2,85. Jasno widać, że te płyny w nim zostają, bo przecież w ciągu 3 dni zjadła tylko około 30 gram karmy + liquid w ilości 70ml a ostatnio tylko 5ml, na dobę. Zatem przytyć nie miała od czego. To jest kwestia metabolizmu, o czym Helen pisze na felinecrf.

2) Spora dawka Furosemid-u, żeby nerki podjęły jakieś funkcje i do tego Cerenia, Ranigast w zastrzyku +dodatkowo jakieś aminokwasy do kroplówki, żeby ją trochę odżywić, no i próbować dalej karmić płynną karmą (której zresztą już nie mam, bo ostatni Renal po 36 godzinach (2/3 butelki jeszcze) wywaliłem, jako że i tak się nie nadaje...

Przy tym wszystkim kocica, chociaż chodzi z trudem, bo jest słabiutka, to głos wydawała z siebie oraz zachowywała się u wet-a jakby była całkiem zdrowym kotem. Zresztą oko ma wciąż bystre i nie wygląda na kota, który jest śmiertelnie chory.

Reasumując, otrzymałem 5 minut, żeby pożegnać się z kotem, lub podjąć decyzję. Postanowiłem, że walczymy nadal. Kolejne 120 zł. Trudno. Dostała te zastrzyki. Kroplówkę podam za kwadrans. Niestety, minęło 1,5 godz i nadal nie sika. Nawet nie szuka kuwety, więc to nie jest kwestia pęcherza. Obawiam się, czy kroplówka jej nie zabije, ale może jednak zacznie sikać w końcu i jeszcze uda się ją jakoś "reanimować". Nie chciałbym tylko, żeby cierpiała bez potrzeby.

Po powrocie od wet-a posiedziała pół godzinki na balkonie, a teraz wlazła znów do swojej dziupli. Idę ją wyciągnąć i podam tę kolejną setkę płynu. Może jeszcze jest jakaś szansa na przedłużenie życia.

Odpowiadając zatem Dagnes i w kwestii nadżerek, to NIE jest kwestia nadżerek, że kot nie sika oraz nie pęknie jej pęcherz, bo jest (a w każdym razie był) pusty... No, chyba że ten wet nie potrafi zbadać kota, ale mimo że akcja pod tytułem "Furosemid" nie do końca mi się podoba (bo od takiego leczenia przecież kiedyś właśnie uciekłem szukając fachowca), to zakładam, że coś tam jednak wiedzą.

W tej sytuacji nie było innej propozycji (nie licząc eutanazji, oczywiście), a w gruncie rzeczy, to wygląda dość sensownie. Jeżeli nerki nie podejmą pracy, to będzie oznaczało, że już nie ma w zasadzie nerek, a wówczas dalsza terapia (bez dializy) jest już wyłącznie męczeniem futrzaka.
Jeżeli nerki zafunkcjonują jakoś, to być może ona da się jednak nakarmić, albo coś sama zje.
Może być jednak tak, jak pisze Helen, że przychodzi faza, kiedy funkcje trawienne przestają działać i kot dlatego też już nie przyjmuje karmy, płynów i nie sika.
Tyle tylko, że ona nie spełnia pozostałych kryteriów, tzn chowa się wprawdzie, ale też nadal jest ciekawa świata, skoro wychodzi na balkon. Nie ma matowych oczu, nie śmierdzi, jak często to jest u kotów z mocznicą. Ma ładne futro i nie schudła przesadnie. Nie siedzi też cały czas w pozycji meatloaf, a wyniki morfologii miała całkiem niezłe ostatnio. Fakt, że widać kłopot z chodzeniem, bo się chwieje, ale jak człowiek nie je prawie 3 dni, to też może się chwiać.

Postanowiłem, że jeszcze spróbujemy zawalczyć. Może to będzie podarowanie tylko kilkunastu godzin. Nie wiem tego, ale kocham zwierzaka i jest mi bardzo smutno...

dagnes - 2018-04-15, 14:01

Dobrze, że pojechałeś tak szybko do weta. Przynajmniej wiesz na czym stoisz. Ta krew w moczu, a potem brak sikania i przebyte epizody z pęcherzem zawsze mocno wskazują na zamknięcie światła cewki moczowej, co w pierwszej kolejności trzeba wykluczyć bądź potwierdzić. Jeśli rzeczywiście pęcherz jest mały, to niestety nerki całkowicie przestały filtrować :-( .
Wkrótce się okaże, czy można jeszcze coś zrobić dla kici. Trzymaj się!

chrisso - 2018-04-15, 14:25

Podałem kroplówkę. Nawet trochę mniej niż setkę, żeby się kot nie udusił, kiedy mnie nie będzie w domu, bo muszę wyjść na 3 godziny. Na razie siedzi na balkonie w słońcu i się trzęsie. Faktycznie temperatura jej spadła. Kroplówka nie była chowana do lodówki, więc jest ciepła. Tylko chyba za dużo tych medykamentów w stosunku do normalnej diety...

No i ten jej stan ogólny, osłabienie, zatrucie toksynami itd... Wet powiedział, żeby ją dogrzewać butelką z bardzo ciepłą wodą. Fakt, że ona uwielbiała kaloryfer, jak chyba wszystkie koty. A teraz nie ma się do czego przytulić. Spróbowałem z butelką, ale na balkonie nie zadziałało. Odsuwa się. Może jak wejdzie do swojej dziupli. Zobaczymy.

małga - 2018-04-15, 15:02

posiedź z nią na kolanach, przykryj ją kocykiem, daj jej po prostu siebie. Przykro mi, że nie umiem pomóc, ale cały czas jestem myślami z Wami.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group