BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
BARF dla kotów chorych i szczególnej troski - IBD (nieswoiste zapalenie jelit)
drapad - 2020-07-03, 17:35 Mój Boots ma znów zapalenie trzustki, fpl 3 x podwyższone i pytałam weta czy stosować lypex, mi nie polecał gdyż nie podejrzewają niewydolności trzustki. Czy u Mieszka podejrzewają niewydolnośc trzustki? Bo jeśli nie to może wstrzymaj się z tym lypexem, aby zbyt nie na mieszać z lekami. Sterydy rozwalają również wątrobę. U mojego Bootsa na sterydzie alat był podwyższonny x 5, aspat x 3 po 2 miesiącach brania leku.Sierra - 2020-07-03, 17:54 Molly o taką torbę Ci chodzi?
Sama zastanawiam się nad tym super profesjonalnym sprzętem . W sensie w pracy trafiają mi się koty do zabiegów różnych, a to by ułatwiło WSZYSTKO molly87 - 2020-07-03, 18:42 Drapad według weterynarzy trzustka Mieszka jest w najlepszym porządku. Zresztą gdy był otwierany specjalnie poprosiłam o zmacanie jej, dwóch lekarzy orzekło, że cudna. Ale ja już nic nie wiem.
Wiem za to, że sterydy to najgorsze zło ze wszystkich zeł. Ale miałam do wyboru to albo pozwolić mu umrzeć z głodu.
Sierra tak o tym właśnie myślałam, nie mam pojęcia jak mam jedną ręką go trzymać a drugą wlewać krople. Właśnie przy próbie okazało się, że umie fruwać na dodatek.molly87 - 2020-07-03, 18:59 Mam taką małą torbę na siłownię, próbowałam go do niej wpakować, bez powodzenia. Ostatnia szansa body pooperacyjne, w tym nie jest taki zwinny. Nie ma szans żeby choćby sąsiad mi pomógł, jak Mieszko kogoś słyszy to się rozpływa w powietrzu.drapad - 2020-07-03, 19:18 Molly ja cię zupełnie rozumiem, sama rok temu w styczniu zdecydowałam się podawać mojemu Bootsowi steryd, bo chodl i doszło do codziennych wymiotów nawet z krwia, potem luźna kupa, po USG IBD/chłoniak. Wówczas jeszcze nie byłam na forum i tak zaczęłam przygodę ze sterydem. Udało nam się wyjść ze sterydu w sierpniu rok temu. U nas głównym winowajcą jest nadczynność tarczycy która niekontrolowana podrażniła mu wątrobę, zoladek, jelita, potem alergia na kurczaka, wiele nietolerancji na inne białka i trzustka. Wiem w jakim stresie jesteś. Sama panikuje jak Bootsowi się pogarsza. Mam nadzieję że powoli uda ci się ustabilizować Mieszka i wyjdziecie że sterydu, trzymam kciuki.kryska - 2020-07-03, 19:20 Molly
famidyna to lek też obniżający stężenie kwasu solnego w żołądku, działa na nieco innej zasadzie i nie ma przy nim efektu odbicia. Mnie się u Bibi nie sprawdzał ale możesz spróbować. Tylko nie wszystko na raz. Jak sanofor to nie omeprazol czy famidyna.
Glut z siemienia, podobnie jak kore podaje się na pusty żołądek, min 2h po jedzeniu i min 2h przed kolejnym. Oba upośledzają wchłanianie składników z pokarmu. To rodzaj opatrunku na błonę śluzową.
Fortiflorę można kupić u nas u weta.
Cerenia w Polsce jest tylko 60, czyli 60mg czynnej substancji - maropitantu jest w 1tabletce. Dawka maropitantu to 1mg/kg kotadzień, dla Mieszka 4mg na dzień, czyli 1/15 tabletki. Moja tabletka waży 367mg, 1/15 to 24mg. Łatwiej byłoby odmierzac cerenię 10 czy 20.
Fuks nie znosi cerenii. Piana na pysku. Jedyny sposób to z ociupinką jedzenia najlepiej w formie pasty mieszam sproszkowana cerenię, nabieram całość na palec i całość z palca staram się zostawić na podniebieniu, takie maźnięcie. Jakoś tego nie udaje się mu wypluć.
Odnośnie Lypexu: otwieram kapsułkę i odważam tyle granulek ile chcę i je dodaję do jedzenia. Troche muszę powciskać między grudki jedzenia, żeby Księciunio nie przecedził je przez zęby. Teraz wspomagam Fuksa trzustkę kilkoma granulkami do każdego z 4 posiłków.
Drapad
Ja zaczęłam podawać Fuksowi Lypex bo przy zapaleniu trzustka przestała wydzielać nagle enzymy , na krótki zresztą moment. Kot tyle wydalał ile jadł. Opisałam to Molly wcześniej. Lypex od razu pomógł. Niektórzy weci stosują też enzymy bo:
"W trakcie leczenia zapalenia trzustki, podczas okresowych objawów bólowych zaleca się dodawanie do diety sproszkowanych enzymów trzustkowych. Jest to zasadne nie tylko w przypadku zewnątrzwydzielniczej niewydolności (EPI), ale również w celu odciążenia narządu i poprawy komfortu pacjenta (złagodzenie bolesności) [3, 4, 7]. https://weterynarianews.pl/zapalenie-trzustki-stara-choroba-nowa-odslona/
Jak już wspominałam sproszkowane enzymy można dziś zastąpić lekiem, który tak jak dla ludzi ma enzymy w osłonce, która rozpuszcza się dopiero w jelicie.drapad - 2020-07-03, 19:41 Kryska:
Ja Bootsowi podawałam codziennie tak od połowy września 2019 enzymy Dr Mercola, może to mu zaszkodziło sama już nie wiem
Rok temu pod koniec sierpnia miła podrażnienie trzustki, w listopadzie na USG u specjalisty od diagnostyki obrazowej trzustka wyszła czysta choć w badaniu krwi fpl od sierpnia mial cały czas podwyższone. Tydzień temu miał okresowe badania a ja podejrzewałam zaostrzenie trzustki bądź jelit bo cały czas chciał jeść trawę, zaczął mi wymiotować po surowym, i nie chciał jeść nawet gotowanego Barfa, klakami w ostatnich tygodniach wymiotował parę razy w tygodniu, a to już za dużo, świadczy że coś nie tak się dzieje. No i we krwi fpl X3 ponad normę, no i tarczyca się rozregulowla. Wet mi tylko dał przeciwbólowe opioidowe i Cerenia które dziś skończyliśmy. Odradził enzymy jak na razie. U Bootsa kupka teraz lada, choć na dobrych puszkach, sucha i nie za duża. Od jutra spróbuje gotowana jagnięcinę i za dwa tygodnie kontrola. Przyznam że bardzo martwi mnie ta ostra trzustka bo nie wiem jak mu pomóc aby fpl wróciło do normy. Jedynie co daje extra to kurkumina na wątrobę bo ALAT znów nieznacznie podwyższony.molly87 - 2020-07-03, 20:19 Nie je, boi się mnie, ale łazi po domu. Spróbuję go jeszcze raz złapać, zawinąć w gruby koc i chociażby krople podać, nie będę próbować już dzisiaj płukać tych uszu. Jutro może będę w lepszej kondycji to wpadnę na jakiś genialny sposób pacyfikacji małego terrorysty. Mówię do niego, że mu to pomoże a on nic, udaje, że nie słyszy :D zostawię mu na noc łyżeczkę gotowanego barfa, to co tu schnie od 6 godzin pójdzie jak inne tony jedzenia do toalety ;) jeden sukces jest, barf wołowy dla innych kotów został przez starszego kocura ze smakiem pożarty, a kotka zjada puchę wymieszaną z gotowanym indykiem.drapad - 2020-07-03, 20:40 Nie zazdroszczę a wręcz współczuję tobie i Mieszku. Może Mieszko ma jakiś ulubiony snack abyś mu mogła go podać przed i po nieprzyjemnym zabiegu, aby zminimalizować stres zabiegowy i by Mieszko się cięcie nie bał.kryska - 2020-07-03, 22:10 Molly
Dobrze jest założyć na końcówkę strzykawki miękką rureczke, u mnie to kawałek wentylu do koła rowerowego .Umyty i wyparzony. Można wsadzić wtedy końcówkę z boku, nie urażając dziąseł. Podaję po kropelce, głaski pod bródką i następna. Gdyby foriflora się sprawdziła, to może glut wchodziłby bez strzykawki, z małą posypką. Niestety z kotami trzeba bardzo dużo cierpliwości ale on młody to się da wychować.
Drapad
Bardzo Ci współczuję. Czytałam o Twoich perypetiach wcześniej. Koty są niestety bardzo trudne do zdiagnozowania, weci sobie często nie radzą. Moja wetka, bardzo popularna wśród kotów nerkowych przynajmniej potrafi się przyznać, że nie wie co jest grane.molly87 - 2020-07-04, 13:33 Hej. Drapad no właśnie on gdy nie je to mogę w niego rzucać suszonym tuńczykiem i nie ma reakcji. Potem gdy wraca mu apetyt to wszystko się staje ulubionym snackiem. Tyle, że odkąd jest podejrzenie alergii nic nie dostaje poza posiłkami, żadnych przekąsek, smaczków, nic.
Kryska ja nie wiem jak go wychować, tyle miesięcy dostaje różne lekarstwa i tez zawiesiny, próbowałam go karmić strzykawką i nic, coraz gorzej reaguje. Jak był mały to byłam go wstanie jeszcze jako tako sama w coś zawinąć i utrzymać.
Więc w nocy raz wymiotował śliną i trawą , nie wiem skąd ją wziął, trawa schowana. Przyjechała mama, dała znak że jest pod drzwiami, musiałam go ściągać siłą z drapaka, zawinęłyśmy go w gruby miękki koc, pierwszy raz uciekł, później udało się wlać płukankę do uszu.
Straumatyzowany się zbunkrował, po 2 godzinach wyszedł, zaczęłam mu śpiewać i z nim gadać, trochę zaufania wróciło, to mogłam go złapać i zakroplić uszy. Na 2 razy.
Przygotowałam glutka z siemienia, jest już w strzykawce odmierzone 10 ml, czekam aż znowu przestanie się mnie bać i spróbuję choć troszkę. On się nawet zawinięty w koc tak wyrywa, że ciężko cokolwiek podać. Tabletki podaję zazwyczaj z zaskoczenia, w klinice mnie nauczyli.
Czy ja mogę sanfor podać jako zawiesinę w strzykawce?
Mnie chodziło z tym glutkiem wcześniej o to, że ze 2 godziny po ostatnim posiłku zamieszałabym tego glutka z jaką małą ilością jego indyka aby nie musieć mu na siłę podawać.
Kryska Fortiflora jest w błękitnym pudełku tak?
Trzymajcie kciuki za operację "glutek"
Ogólnie to widzę, że czuje się lepiej pomimo nie jedzenia, łazi po mieszkaniu, poszedł na balkon.
PS: Ok, zdecydowałam się zamówić Fortiflorę na zooplusie, czy jest coś jeszcze godnego polecenia w tym sklepie? Za godzinę powinna być paczka z sanforem.Sierra - 2020-07-04, 14:48 A ja się tak zastanawiam...
Czy przypadkiem chłopak nie wymiotuje ze stresu? Z tego co piszesz to młody kociak, a jego życie polega na "wytargali mnie przemocą z kryjówki, zmusili do zabiegów, wyrwłem się i uciekłem, chwila przerwy..." i od nowa .molly87 - 2020-07-04, 15:27 Sierra, nie wykluczam. W końcu kocia psychika jest delikatna a on bardzo wrażliwy. Tyle tylko, że robię od początku co mogę, aby koty czuły się u mnie komfortowo, kontaktuję się także z behawiorystą. U mnie w domu nie ma telewizora, głośnej muzyki, obcych ludzi i imprez. Sama jestem bardzo spokojnym człowiekiem ceniącym ciszę. Gdyby te wymioty były tylko na tle nerwowym to by także wymiotował w klinice i podczas pobytu u mojej przyjaciółki, weterynarz kazał mi sprawdzić czy to czasem u mnie w domu nie ma stresora.
Staram się jak mogę zaspokoić kocie potrzeby i zawsze najpierw szukam winy w sobie, analizuję, czytam. Pierwsze wymioty zaczęły się w grudniu, nic się wtedy w domu nie wydarzyło. Później w styczniu się rozchulało. Gdy podejrzewałam konflikt z moją kotką to kotka poszła na 3 tygodnie do mojej mamy, nic się nie zmieniło. Zauważyłam, że kotka na niego syczy tylko wtedy, gdy pachnie wetem lub lekami, wtedy staram się go izolować. A tak to leżą wszystkie na łóżku czy się ganiają. Kotka nigdy go nie zaatakowała ani nie zrobiła krzywdy, mały na początku przechodził u mnie socjalizację z izolacją. Jest wybawiany.
Niestety gdy on jest chory i muszę mu podać leki to nie ma wyjścia, staram się to robić tak delikatnie na ile mogę. Nie przeskoczę tego. Nie przeskoczę tego, że muszę mu podać krople do oczu czy glutka.
Jak już wspominałam próbowałam z CBD, kroplami Bacha, Feliway i nawet puszczam mu kocią muzykę.
I jego życie nie wygląda tak ciągle, ponieważ nie ma ciągle zapalenia ucha. Sterydy dostaje do jedzenia jak je, wiec tu nie ma stresu. Zawszę proszę wetów o coś do pokarmu, on był parę dni w klinice i sami stwierdzili, że jest niesamowicie strachliwy.
Jego codzienne życie polega na tym, że śpi, je, bawi się, przytula, kombinuje, robi zapasy z kocurem, zaczepia kotkę, próbuje coś zachachmęcić gdzieś, zrywa tapety, miauczy na mnie gdy jest głodny lub chce się bawić, goni muchy, opala się na osiatkowanym balkonie.
I później zaczynają się wymioty i brak apetytu, tydzień czy dwa leczenia i znowu jakiś czas jest stabilny. Dlatego chciałam barfa, żeby był dłużej stabilny.
Kocham go najbardziej na świecie i proszę uwierz mi, codziennie myślę o tym co robię źle, ciągle się obwiniam.molly87 - 2020-07-04, 15:36 Dwa pozostałe koty też nie przepadają za zabiegami, ale są łatwe w obsłudze w miarę. U nich nie ma histerii, uciekania, wbijania mi pazurów.
Miałam wcześniej kotkę z astmą, nauczyłam ją klikerem i przysmaczkami tolerować inhalacje ze sterydu. Tylko, że ten steryd najprawdopodobniej obniżył odporność, koronawirus zmutował i dostała FIP wysiękowego. Karmiłam ją strzykawką, też nie lubiła, ale dawałyśmy radę.
On już taki jest, staram się jak mogę, ale nie jestem wszechmocna. Te zabiegi myślę, że ja bardziej przeżywam, ponieważ cały czas jestem rozbita, a on się wystraszy, przeżyje to jakoś, prześpi i dalej biega.Sierra - 2020-07-04, 18:31 Molly absolutnie i w żadnym momencie nie przyszło mi do głowy obwiniać Ciebie, że robisz za mało . Po prostu zastanawiam się jak można by chłopakowi pomoc, a czasami ktoś "na polu bitwy" może przeoczyć, że zwolenie tempa jest czymś najbardziej potrzebnym.
Przestań również samej się zamartwiać... Ja wiem, że łatwo mi mówić, ale zwierzaki widzą. Widzą nasze humory, czują, że się martwimy... i same się przy tym denerwują - bo chcą nam pomóc, ale nie wiedzą jak.
Naprawdę, ciągłe przejmowanie się (nasze) potrafi pogorszyć stan zwierzaka. Weź koty do łóżka, obejrzyjcie ulubiony film... weźcie sobie wieczór wolny od nerwów, strachu i zamartwiania .