To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

Medycyna weterynaryjna - Choroby nerek u kotów

chrisso - 2018-03-09, 13:05

Zrobiłem jej przerwę 3 dni w nawadnianiu, ale jednak pije trochę za mało, bo około 100-110 ml +to co podaję jej w strzykawce, czyli pokrzywę, ale tego jest niewiele, może 10-12ml. Dzisiaj próbowałem dać jej Ringera, bo wet mi zmienł NaCl na (niebieskiego) Ringera właśnie.

Próba była średnio udana, bo weszło z 15ml może. Coś nie chciało lecieć, albo się źle wkłułem, w każdym razie walka z butelką, wężykiem, igłą i kotem zakończyła się ucieczką kota przed drugim wkłuciem, więc mamy to jeszcze dzisiaj przed sobą... Trochę dłuższy jest ten wąż, niż poprzednio, a ja już nie mam jak wyżej zawiesić butelki, więc może stąd ten problem.

Kot je dość słabo. Tzn ma przebłyski, kiedy udaje się jej wchłonąć nawet ze 30-35 gram jednorazowo, ale przez dwa dni zjadła w sumie jedną saszetkę i trochę chrupek. Bardzo pragnęła też zjeść moją parówkę śniadaniową, więc musiałem się z nią podzielić ;)
Dzisiaj jednego dania odmówiła, ale puszeczkę Premiere napoczęła już lepiej, bo w dwóch dawkach ponad 30 gram w ciągu godziny, więc jest szansa, że coś jeszcze zje. Po tym wczorajszym "poście", (w nocy też odmówiła jedzenia), dziś rano zwymiotowała wodą z kłakami, bo zaczęła zmieniać futro i liże się często. Udało mi się podać jej 1/4 alugastrinu, raz żeby trochę jej te soki żołądkowe zobojętnić, a po drugie założyłem (słusznie), że coś jednak będzie jeść, więc jako wyłapywacz :)
Oczywiście, takie dawki pewnie terapeutycznego znaczenia wielkiego nie mają, ale może nie zaszkodzą.

Kocica od czterech dni była dość wesoła. Wymogła na mnie codziennie (dziś jeszcze nie, ale jest słabsza przez ten post), żeby się z nią bawić minimum pół godziny, bo protestowała inaczej dość ostro.

Niestety, sika w tym samym miejscu, a nie jest to kuweta i żadne mycia i płyny nie pomagają. Zamówiłem środek jakiś do wywabiania zapachów i odstraszania. Dziś ma przyjść paczka z Zooplus-a, to sprawdzę czy to zadziała. W każdym razie do kuwety załatwia się tak mniej więcej co trzeci raz... Chyba, że akurat siedzę w kuchni, to kontroluję sytuację i wtedy niechętnie, ale jednak włazi do kuwety.

Pani dr zleciła prócz tego Ringera przez tydzień w małych dawkach (50-60ml) jeszcze taki syrop przeciwbólowy, który podaję jej raz na dobę, żeby wyeliminować ewentualną bolesność przy oddawaniu moczu, która może mieć związek z tym kuwetowym problemem.

No i zobaczymy za tydzień, jak to się wszystko sprawdzi. 19 marca mamy zrobić badanie krwi, żeby sprawdzić jak wyglądają te parametry obecnie. Ringer ma jednak trochę jonów, więc może się coś też pozmieniać w tym zakresie, więc może i dobrze to skontrolować. Nie wiem, czy nie za wcześnie, ale to by był jakiś miesiąc od ostatniego badania (21 luty). A może odczekać po kroplówkach jeszcze kilka dni? W gruncie rzeczy chyba leczenia na razie i tak się nie zmieni, więc co nam da ta wiedza, nie wiem...

Anilina - 2018-03-09, 13:50

chrisso,
masz już diagnozę - kotce najbardziej szkodzi w tej chwili stres. Unikaj stresujących dla niej sytuacji i ogranicz wizyty u weta do absolutnego minimum, warto to przedyskutować z lekarzem.

A dla Twojego zdrowia psychicznego - może w miejsca, gdzie uparcie sika, rozłożysz podkłady dla szczeniaków? Postawisz w pobliżu kuwetę? Albo w ogóle zmień kuwetę główną na inną (np. odkrytą, jeśli masz teraz zabudowaną), inny żwirek? Ta, którą ma obecnie, pewnie kojarzy jej się z bólem. Zamiast walczyć z biednym kotem, pokombinuj, jak zwiększyć jej komfort. Obojgu Wam wyjdzie to na dobre :kwiatek:

chrisso - 2018-03-09, 14:20

Anilina, ale ona ma dwie kuwety. Jedną krytą, drugą odkrytą. Mam kupić trzecią?
Ona często załatwia się do odkrytej, a w zakrytej raczej spełnia "większą potrzebę" :)
Ale nie ma reguły, bo czasem wchodzi do obu.

Zresztą, jeśli jest nawodniona i siusia częściej, to od razu leci do kuwety i jej wtedy nic nie przeszkadza. Może są za czyste, bo ja myję za każdym razem te miejsca, w których leżał zasikany żwirek i "kopce" usuwam dokładnie. Być może zapach moczu na panelach, nawet wywabiany octem, jest jednak silniejszy... Nie wiem.

Co do stresu związanego z wetem, to jasne, że go się wyeliminować nie da. Chociaż podróż 3km, już teraz w cieplejszych okolicznościach przyrody, nie powinna być gorsza. Tylko czy w ogóle ma sens badanie krwi co miesiąc? Albo może poprosić wet-a, żeby pobrał jej w domu, to zawsze mniejszy stres jednak, tylko koszty sporo większe...

Na razie zobaczę, jak ona będzie funkcjonowała przez ten tydzień. Dzisiaj je, ale co będzie dalej, trudno przewidzieć. Chodzi tylko o to, czy takie badanie może coś wnieść nowego? Jeśli by się okazało, że są gorsze parametry morfologii, to jakieś żelazo czy, coś, ale być może podawanie pokrzywy i pilnowanie żeby jadła, możliwie bez fosforu, to co jej smakuje, jest lepszą opcją niż męczenie zwierzaka diagnostyką?

Anilina - 2018-03-09, 14:51

Wiesz, kupiłabym taką najzwyklejszą, najtańszą (bądź pożyczyła od kogoś znajomego) + inny rodzaj żwirku, na próbę. I postawiła w trochę innym miejscu - nie wiem, na ile masz możliwość manewru kuwetowego w mieszkaniu. Ale rozumiem, że diagnostyka mocno Cię już szarpnęła, więc to tylko taki pomysł na eksperyment, pod Twoją rozwagę. Chodzi o to, by zatrzeć złe skojarzenia z kuwetą. Co do częstego sprzątania, to nie widzę możliwości, żeby czysta kuweta mogła ją zniechęcić, wręcz przeciwnie. Chyba, że czyścisz jakimś intensywnie pachnącym detergentem albo np domestosem.

Sens częstego badania krwi jest np. wówczas, jeśli chcesz ustawić dietę pod jonogram lub w przypadku podawania kroplówek. Co do pierwszego, u Was w tej chwili to nie ma sensu. Ty walczysz o to, żeby kicia jadła cokolwiek, więc wyniki krwi nie mają tu znaczenia. Co do kroplówki - tu przedyskutuj w weterynarzem, nie wiem czy comiesięczne badania są tak ważne przy podawaniu tak niewielkich ilości płynów. I czy weterynarz faktycznie będzie dobierał kroplówki pod wyniki? Nie potrafię doradzić.

To, czego jestem pewna na 100% - nie ma niczego istotniejszego dla zdrowia kota niż jego komfort psychiczny.

chrisso - 2018-03-09, 15:38

Dzięki Anilina,
Też widzę, że komfort ma znaczenie. Kiedy na nią wrzasnąłem i potrząsnąłem z powodu tych sików, bo już nie zdzierżyłem, po kolejnym powrocie do domu, gdzie przedpokój zalany był dokładnie, a kuwety czyste i w dodatku nalała jeszcze precyzyjnie na styk paneli z progiem, żeby się siki dostały pod spód :) - to się schowała w jednym z pokoi za głośnikiem i nie chciała wyleźć.
Ona jednak wie, że to nie jest kuweta, bo inaczej się zachowuje po wyjściu z kuwety, a inaczej kiedy sika pod drzwiami, albo w innym miejscu, co ostatnio w zasadzie się nie zdarza. Tylko ten mały fragment podłogi przy samym wejściu ją szczególnie "interesuje".

Z drugiej strony, to jest problem, żebym postawił kuwetę w drzwiach wejściowych, bo jednak nie jest to najlepsze miejsce. Trzeba może przeczekać. Piasek mogę zmienić, tzn wrócić do gruboziarnistego, jaki miała kilka miesięcy temu, kiedy jeszcze problem nie występował. Odstraszacz w postaci aerozolu przetestuję. Może przynajmniej te ślady zostaną zamaskowane jakoś, żeby jej nie kusiło.

Anilina - 2018-03-09, 15:55

Ojej, aż mi się serce ścisnęło jak sobie wyobraziłam, jak krzyczysz na takiego chorusiego kota. Nie wolno chrisso. Ona nie robi tego ze złośliwości, nie robi z głupoty. Manifestuje w jedyny znany sobie sposób, że coś jest nie tak. Nie potrafi Ci tego inaczej powiedzieć. Wiem, że nerwy czasem puszczają, ale to tylko pogorszy sytuację, a Ty przecież tak dbasz i troszczysz się o tę kotkę. Nie niwecz własnych wysiłków o poprawę stanu jej zdrowia. Wyobraź sobie, że jesteś na jej miejscu i nikomu nie jesteś w stanie wyjaśnić, co Ci dolega, co Cię boli, a za próby komunikacji jeszcze Cię karzą. Głęboki oddech i skieruj energię na wymyślenie, jak zabezpieczyć zasikiwaną podłogę. Rozkładaj podkłady wychodząc, może zasłoń jakąś folią. Tymczasowo zaklej taśmą izolacyjną ten próg. Nie ma sytuacji bez wyjścia. Nie koncentruj się na problemie - przechytrz kotkę i wymyśl rozwiązanie. Na pewno Ci się uda. Ślę pozytywną energię i oby zmiana aury za oknem oboje Was podniosła na duchu :kwiatek:
chrisso - 2018-03-14, 13:49

Już wyglądało, że jest nieźle. Wprawdzie przez dwa dni jadła około 70 gram mokrego, więc za mało, nawet przy jej wadze, ale wczoraj dostała samego surowego kurczaka oraz pół kotleta z indyka. W sumie ponad 160 gram, więc od dawna jej się nie zdarzyło przekroczyć nawet tych 90-100, które już (jak na nią) byłyby ok, bo żarłokiem nie jest i jako zdrowy osobnik też nie jadła dużo.

Dostała przez trzy dni kroplówki, a właściwie przez dwa, bo pierwszy raz mi się nie udało wkłuć dobrze, albo przewód był za długi, w każdym razie ze 20 ml się wlało w kota i trochę na pralkę ;)
Wczoraj nawet ta kroplówka poszła ładnie i było około 80 ml. Sama wypiła około 90 + to co jej podaję, czyli jakieś 17-20 ml pokrzywy, do której się przyzwyczaiła i nawet nie protestuje.

No i dziś nagle od rana zwróciła, jeszcze zanim coś zjadła. Woda z kłakami. Fakt, że zaczyna się pora zmiany futra, więc liże się częściej. Odczekałem, może trochę za krótko i postanowiłem ją nakarmić. Jakieś 15 gram puszki z indykiem Premiere zjadła, po 10 minutach niestety ślizgałem się już na tej porcji w przedpokoju... Nie sądziłem, że nagle jej się może tak odwrócić w ciągu jednej doby. Ostatnią porcję kurczaka jadła wczoraj przed północą, więc niby ten czas na czczo nie był taki długi (ona suchego już praktycznie nie jada za wyjątkiem swoich chrupek od czasu do czasu). Na misce, coś tam ma, gdyby ją w nocy głód przycisnął, ale nie korzysta.

No i teraz nie wiem co dalej, bo próba karmienia po dwóch godzinach przerwy byłą nie udana. Nie podoba jej się ani puszka (nówka), ani wczorajszy kurczaczek, którego odrobina została w lodówce. Mam jeszcze Perito, więc mogę spróbować jej wcisnąć. Na razie dostała kilka ml pokrzywy, bardziej na przepłukanie "japy". Przyszła nawet do kuchni pół godziny temu, powąchała żarcie i poszła.

Siusia tak samo od kilku dni, czyli co trzeci raz pod drzwiami, a dwa razy w kuwetę. Wczoraj nawet 3 razy w kuwetę. Dzisiaj zmieniłem jej podłoże na nieco inne (też pelet drewniany, ale taki, który miała przed chorobą). Na razie tylko raz się załatwiła, ale już na ten nowy.
Pije mniej niż tydzień temu, jakoś przestała jej się podobać fontanna, w której zmieniam wodę codziennie. Pije ze spodka w innym pokoju, ale niecałą setkę, a wcześniej prócz tego jeszcze piła przynajmniej 40-50 ml z fontanny.

Chyba ją też nawodnię dzisiaj, skoro zwracała dwukrotnie. Chociaż z drugiej strony, nie wiem czy to rzyganie to jest na pewno kwestia mocznika, bo jej z pyska nie śmierdzi szczególnie, no i fakt, że jakiś apetyt ostatnio miała, a wczoraj nawet "wilczy"... Może przy Ringerze zmieniają się jakoś też te parametry potasu, który miała w górnej granicy, sodu itd. Nie wiem. Niby, takie nieduże kroplówki (raz dziennie przecież) nie powinny chyba mieć aż tak dużego wpływu na "jonogram".

Skończył się też wczoraj ten środek przeciwbólowy w syropie, który dostawała. Na razie nie widzę zmiany, tzn jakiejś negatywnej, bo czy z syropem, czy bez, to i tak siusiała ostatnio tak samo, a poza kuwetą załatwia się nad ranem regularnie. W ciągu dnia rzadziej. I nie wiem, czy, jak radzi Anilina zostawić ją w spokoju i nie jechać do weta, czy jednak jechać, bo może jakiś przeciwwymiotny środek powinna dostać. Na pewno nie może nie jeść, więc coś z tym trzeba zrobić...

Pieszczoch - 2018-03-14, 20:07

chrisso,spróbuj może dać kotce ,kawałeczek piersi z indyka.Mój Lisek też ma mocznik wysoki,chore ząbki itd...Często mamy kryzysy,ostatnio dzięki pokrojonej w drobne kosteczki(takie dosłownie ciapki)piersi,zrobienie małej kuleczki-podanej do pyszczka,po troszeczkę zaczął jeść.
chrisso - 2018-03-14, 20:17

Próbowałem tak zrobić z kurczakiem, bo akurat indyk się skończył. Zresztą wczoraj wcinała tego kurczaka, aż jej się uszy trzęsły.

Przed wieczorem dałem jej kroplówkę i próbowałem karmić ręcznie. W końcu "zaskoczyła" i zjadła kilka kawałeczków kurczaka, ale po chwili zwróciła. Chyba bez leków się nie obędzie, bo odruch wymiotny może wynikać z nudności. Zapalenia żołądka raczej jeszcze nie ma, bo karmiona jest dość regularnie i jadła w małych porcjach nawet 6 razy dziennie i czasem w nocy.

aina - 2018-03-19, 22:29

C H R I S S O

wysłałam do Ciebie PW

pestka76 - 2018-03-26, 23:20

Chrisso
Jeśli dalej stosujesz żwirek drewniany to spróbuj zmienić na bentonit. Wiem, że ciężki, nie można wyrzucać do toalety... moja kotka też siusiała na dywaniki bo miała drewniany. Po zmianie na drobny betonit od razu jej przeszło.
Spróbuj położyć dłoń albo lepiej stopę na drewnianym i na bentonicie;.... kiedy to zrobiłam. , to doprawdy dziwie się ze koty do drewnianych chcą wchodzić.
Są juz drobne silikonowe, ale bentonit ma naturalny zapach zbliżony do zapachu ziemi.

gpolomska - 2018-04-03, 18:30

chrisso, moja kotka po 3 miesiącach gluta i probiotyku ma spadek kreatyniny z 2,1 na 1,55 (a żadnych kroplówek ani leków nie dostawała). Niby w profilu trzustkowo-jelitowym nie wyszło, że coś jest nie tak z trzustką czy jelitami, ale... moja wet zadzwoniła do Idexx i okazuje się, że w fazie zaostrzenia w wynikach widać zmiany, a jak jest faza uspokojenia, to pomimo nieprawidłowo pracującej trzustki zmian w wynikach może nie być (czyt. jak jest wysoka lipaza, to jest na pewno problem z trzustką, ale niska jeszcze nie oznacza, że trzustka jest OK). Co więcej - jak trzustka porazi nerki (a jej problemy mogą być efektem zapalenia jelit), to trzustka już będzie OK, a nerki nadal nie.

Także pomimo wszystko weź poprawkę na tę trzustkę i jelita (piszę to odnośnie tego, że u typowych "nerkowców" robi się bardzo tłustą mieszankę, która przy problemach z trzustką może nie być najlepszym pomysłem).

Kolejna rzecz - problemy z trzustką mogą mieć też podłoże alergiczne (u ludzi to wiadomo, a u kotów... wg mojej wet alergie i choroby autoimmunologiczne u kotów są mało opisane i stosunkowo niewiele póki co o nich wiadomo): zaobserwuj, czy nie ma pogorszenia po jakimś mięsie (karmie z danym mięsem) - zawsze najbardziej podejrzane są kurczaki i wołowina, ale de facto to może być dosłownie wszystko (przy nietolerancji kot niekoniecznie musi się drapać - może być tak, że jedyny objaw to np. śluz w kupie).

Nie mówię, że w Twoim przypadku też tak jest, ale weź poprawkę, że może jednak tak być.

chrisso - 2018-04-09, 15:27

Jakiś czas się nie odzywałem, bo też stan był mniej więcej podobny. Tzn jadła niewiele, ale prawie samodzielnie. Kiedy apetyt zniknął niemal całkiem, zacząłem ją dokarmiać strzykawką. No i niestety kocica znosiła to fatalnie. Do tego jeszcze co najmniej połowa zawartości lądowała w różnych miejscach łazienki, albo na szybie, kiedy karmiłem ją na oknie w pokoju, bo nie chciałem, żeby ta łazienka jej się tak fatalnie kojarzyła. I tak dostaje tam kroplówki...
Kot był momentami całkiem żywotny i bawił się popychając swoje nowe pudło nosem, chowała się w nim i polowała na sznurek (też ulubiona zabawa).

Z kuwetą sprawa opanowana o tyle, że zafoliowałem kilka miejsc, a ona siusia poza kuwetę co trzeci raz mniej więcej, więc da się przeżyć. Piachu nie zmieniam, bo to nic nie da. Skoro jej przez prawie 6 lat nie przeszkadzał, to chyba nie w piasku leży problem...

Kroplówki były dotąd tylko symboliczne, bo ona wypijała około 100-110 ml wody +coś z karmy, więc dostawała 50-60 ml raz dziennie, a zdarzały się dni, że piła więcej i nie dawałem jej kroplówki wcale. W piątek zrobiłem badania krwi, bo minęło 6 tygodni, a kot jadł już ostatnio 50 gram dziennie i nie było za bardzo szans, żeby jej coś wcisnąć dodatkowo. Wyniki są generalnie gorsze, bo wprawdzie czerwonych krwinek przybyło, ale jest znaczna anizochromia i anizocytoza. Fosfor skoczył na 9,75 przy normie do 6,8 (która oczywiście i tak byłaby już dramatem (poprzednio miała zresztą 6,1).


Mocznik 274 (wzrost o 100 przy normie do 70). Tylko kreatynina (6.08) w stosunku do poprzedniego badania jest na podobnym poziomie tzn przekroczona już nie 3,5 raza, tylko 3,37 raza... Wapń 10,51 (norma do 11,1). Może wyłapywać ten fosfor alugastrinem, albo kupić jakiś wodorotlenek i odmierzać?

Ona tabletek generalnie łykać już nie chce wcale. Za każdym razem jest wojna straszna, mimo owinięcia kota ręcznikiem. Pół tabletki Nolpazy, którą dostaje, zwykle na noc, albo wczesnym rankiem, żeby zmniejszyć ilość kwasów (dzięki czemu prawie wcale nie zwracała), czasem sprawia problem żeby połknęła, chociaż to jest wielkości 2,5 x 2,2 mm.

Od rana dziś dostaje Renal Liquid, ale nie specjalnie jej się to podoba. Mnie zresztą też nie... Bo o ile jestem w domu, to co 2 godz mogę jej podać strzykawkę (10ml) lub półtorej - więcej nie wytrzymuje na jedną sesję, ale jeśli będę 8-9 godzin poza domem, to potem jej nie wtłoczę na raz 10 strzykawek. No i cena też nie jest atutem tego "wynalazku". Miejmy nadzieję, że chociaż się przyjmie. Na razie nie zwraca.

Powłoki paszczy bladoróżowe i jak stwierdził wet pojawiła się nawet ropa gdzieś tam. Ja nie widziałem, ale może faktycznie. No i sikała dwa dni ze sporą ilością krwi, więc włączył jej antybiotyk w zastrzyku (dwutygodniowy podobno). Kazał też zwiększyć ilość płynu do około 140 ml w dwóch dawkach, co też od wczoraj dostaje. Ale z kolei wtedy sama pije mniej i sika mniej. Na tę paszczę podobno kora czerwonego wiązu jest dobra, ale jeszcze nie mam.

No i to tak w skrócie wygląda na dziś. Kot dosyć smutny, poleguje. Wprawdzie przyłazi do kuchni czasem i kładzie się w swoim pudle, ale zabawą zainteresowany nie jest :(

Wygląda to na taką równię pochyłą, po której sobie zjeżdża, niestety już nieco szybciej teraz...

chrisso - 2018-04-10, 17:56

No i cisza... Już nikt nie ma pomysłu na ratowanie mojej kocicy? Hm...
Od wczoraj jedziemy już w 100% na Renalu Liquid. Wczoraj udało się wtłoczyć około 70 ml, więc sporo za mało. Dzisiaj już 65, ale jeszcze dwa, może trzy karmienia, więc jest szansa, że przekroczymy 90ml, co też jest o 1/4 za mało, ale ona więcej niż 15 ml na sesję nie daje rady. Tzn, oczywiście w strzykawkach mam zawsze ponad 20, ale i tak część się uleje, a część wypluje.

Próbowałem dziś dawać jej prócz tego surowego indyka, gotowanego kurczaka, pasztet Gourmeta z indykiem i niestety, nic. Fileta z indyka zjadła dwa malusieńkie kęsy. Ilość mocznika sprawia, że apetyt zniknął całkowicie. Jednak głód się pojawia, bo mimo, że karmiona co 2-3 godziny, to wpada czasem do kuchni mówiąc, że coś by zjadła. Niestety, nic nie smakuje. Płukanie paszczy pokrzywą, które dotąd działało nieźle, już też nie działa. O ile piła ten korzeń pokrzywy, wprawdzie bez wielkiego entuzjazmu, ale pozwalała sobie wtłoczyć na raty przynajmniej 15-20 ml na dobę, to teraz już 2ml jednorazowo sprawiają problem.

Przygotowałem "gluta" z siemienia lnianego, ale to na noc, albo wczesny poranek, bo może blokować wchłanianie. Jeśli w pyszczku są nadżerki, to przydałoby się czymś je smarować może, ale nie mam pomysłu.

Widzę, że kot się męczy tym dokarmianiem +dwie kroplówki, przy których wprawdzie siedzi grzecznie, ale jęczy zawsze, więc nie jest fanką takiej terapii. Trzeci dzień już nie ma kupy. Fakt, że przez dwa dni zjadła nawet mniej niż "kot napłakał", ale jednak po tym Renalu, skoro słychać burczenie w brzuszku, to jednak coś powinno się zadziać.

Nie wiem jak można jej ten mocznik i fosfor zmniejszyć. Wyłapywać teraz nawet nie ma z czego, bo w Renalu fosforu nie ma. Z kolei odkąd Biopron 9 uapdł (bo 6 apsułek na dobę wytrzymała tylko przez tydzień), to ja nie widzę środka, który miałby szansę być skuteczny, a jednocześnie w płynie, bo z tabletkami już raczej się nie uda.

Jeśli nie odzyska apetytu, chociaż na kilka dni, to nie ma jej jak ani dokarmić solidnie, ani kot nie ma z życia żadnej frajdy, prócz tego, że siedzi w oknie i gapi się na ptaki czasem. Częściej jednak siedzi zestresowany pod szafką, w wersalce, albo szuka innych miejsc gdzie by się tu schować przed kolejnym karmieniem. Owszem, kiedy leżę w łóżku, to kocica czuje się bezpiecznie i zaraz kładzie mi się na klacie, żebym przypadkiem nie obejrzał czegoś nieodpowiedniego w telewizji ;) Ale to nie oznacza, że jest szczęśliwa chyba jednak...

Może ktoś ma jakiś pomysł jeszcze? Te z felinecrf już w większości sprawdziłem i istotnie niektóre nawet dość długo działały (zwłaszcza te z karmieniem), ale już przestały działać...
W ciągu niecałych 2 miesięcy kot schudł 25 dkg, co biorąc pod uwagę jego ówczesną masę ciała (3,2 kg), jest jednak sporym ubytkiem.

gpolomska - 2018-04-10, 18:32

chrisso napisał/a:
Już nikt nie ma pomysłu na ratowanie mojej kocicy? Hm...

Leczyć może tylko weterynarz - a nie forumowicze. Najlepiej nefrolog (dobry). Nikt nie przeskoczy jej stanu organizmu ani tego, co jesteś w stanie zrobić przy niej i jak ją karmić. Wiele zależy od samego kota. I od tego jak Ty jesteś nastawiony.

Kot może też być głodny, ale go jednocześnie odrzuca jak ma wysoki poziom gastryny - częste u "nerkowców"; niekoniecznie to wyłączna wina mocznika. Zwykle pomaga famidyna ew. inne podobne (dawkę ustala lekarz). Glutek tutaj też bardzo pomaga - jeszcze lepsza kora wiązu, ale koty zwykle lepiej tolerują podawanie glutka.

Wyłapywacz w postaci węglanu wapnia możesz dodać do dowolnego mięsa - u kotów z PNN jest lepsze tłuste. Co do nadżerek - wielu kociarzy poleca Balsam Szostakowskiego (avilin) - nawet przy infekcji calici ponoć pomaga (wtedy pycholek to często jedna wielka nadżerka). Poza tym czytałam o przypadku, gdy kotka umarła z głodu powolną śmiercią, bo... pod językiem miała nadżerki i nikt nie wpadł na to, żeby tam wcześniej zajrzeć. Kot, którego odrzuca zapach nie będzie jadł, ale kot z nadżerkami w paszczy czy podrażnionym żołądkiem lub jelitami też nie.

Co do chudnięcia - tyle w 2 miesiące to jeszcze nie jest dramat.

Koty z jednej strony są twarde, a z drugiej potrafią z byle - naszym zdaniem - powodu robić dramat i nie chcieć żyć. Niestety nikt nie zna Twojego kota lepiej od Ciebie - musisz z nią pogadać, wsłuchać się w nią i wykombinować jak jej poprawić komfort życia.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group