To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

BARF dla kotów chorych i szczególnej troski - BARF a choroba nowotworowa

drapad - 2021-05-07, 09:54

Dla wielu ludzi ból rozstania ze swoim ukochanym futrzastym przyjacielem wydaje się zapewne śmieszny, czy tez niezrozumiały. A my co pokochaliśmy nasze maleństwa naprawdę cierpimy.
Mój Bootsie ożywił się , nawet ładnie zjadl i był w ogrodzie, nadzieja umiera ostatnia.
A to zdjęcia Bootsa z wizyty rannej w ogrodzie.
https://www.fotosik.pl/zdjecie/a5e0a89b00301545

IzabelaW - 2021-05-08, 05:45

Dziewczyny, przytulam mocno. Dla kochającego opiekuna to straszna decyzja, naprawdę wiem coś o tym, bo uśpiłam wiele swoich kochańców. Ale w sytuacjach, kiedy już nie ma nadziei na lepsze jutro, to jedyna słuszna decyzja, jaką można podjąć, by zwierzę dłużej nie cierpiało. Człowiek musi patrzeć przez pryzmat odczuć zwierzęcia, nie własnych, nie możemy być wtedy egoistami.
Oby ten dzień przyszedł do Was jak najpóźniej, życzę z całego serca...

Margot - 2021-05-12, 22:34

Dziewczyny,

Z góry uprzedzam, że nie przeczytałam dokładnie wszystkich Waszych wpisów, jedynie omiotłam wzrokiem. Nie będę się więc poniżej odnosić do konkretnych Waszych przypadków, ani nikomu doradzać. Od tygodnia nosiłam się jednak z zamiarem chociaż krótkiego podzielenia się w tym wątku swoim doświadczeniem, ale ciągle trudno mi było znaleźć czas.
Zdaję sobie sprawę, że każdy przypadek chorobowy jest inny i nie zawsze da się przełożyć wykorzystane rozwiązania 1:1 na inne zwierzaki. Ze swojego doświadczenia, tj. z doświadczenia z moim najstarszym kotem polecałabym przyjrzeć się (poczytać o szerszym zastosowaniu, w tym w leczeniu zmian nowotworowych) wspominanej już kilkakrotnie na forum (choć głównie w kontekście schorzeń jelit i IBD), boswelli serracie, która jest takim jakby naturalnym sterydem. Ważne jednak, aby w razie czego zdecydować się na preparat naprawdę dobrej jakości z wysoką zawartością kwasów boswelliowych (powyżej 75%-80%), w tym dobrze jeśli ma precyzyjnie podaną ilość najcenniejszych kwasów AKBA ( tak mi kiedyś doradziła dagnes, wtedy akurat na problemy jelitowe –IBD, mojego kota, podsyłając mi konkretne linki do konkretnych preparatów dostępnych w niemieckich sklepach internetowych (te dostępne w Polsce max. zawierały 65% kwasów boswelliowych, i te kiedyś kupowałam i na samo IBD było OK). O szerszym zastosowaniu boswelli zaczęłam czytać z konieczności kilkanaście miesięcy później.

Nie mam niestety czasu opisywać naszego przypadku dokładnie, bo to długa historia, ale w skrócie:

W ubiegłe lato, na 3 miesiące przed czternastymi urodzinami mojego nerkowo-trzustkowo-jelitowego Miśka, jego stan się zaczął pogarszać, waga spadła o ponad 1kg, IBD szalało (niestety na pewien czas przestałam podawać boswellię tę z zawartością 65% kwasów boswellowych,zwaliło mi się tyle różnych problemów, że nawet nie miałam czasu na wznowienie jej zakupu przez Internet i tylko dietą barfną i zmianą mięs walczyłam z IBD, ale po pewnym czasie nie wystarczyło).

Na USG (3 lipca 2020) wyszły guzy w żołądku ( największy ok. 1.5cm x3cm), jelitach i na węzłach krezkowych. Dr Marciński z zasępioną miną podsumował, że „nie wygląda ta jama brzuszna dobrze”. Od lat do niego chodzę ze zwierzakami i naprawdę widziałam, jak trudno mu było przekazywać te złe wieści. Diagnoza: albo chłoniak albo zapalenie limfocytarno-plazmocytarne (ten guz w żołądku niestety raczej wydawał się groźny, bo tu zazwyczaj powstają te najbardziej złośliwe, więc raczej więcej wskazywało na chłoniaka, ale aby ocenić co to ostatecznie za wróg, potrzebna była dalsza diagnostyka: biopsja aspiracyjna cienkoigłowa lub wręcz otwieranie jamy brzusznej i pobieranie wycinków, a to wykluczałam od razu).

Zapisałam się do onkologa, głównie na konsultację, choć bez przekonania, bo i tak wiedziałam, że nie zgodziłabym się na inwazyjną dalszą diagnostykę, a poza tym, przecież Misiek ma PNN i zapalną trzustkę, więc ewentualna chemia wykończyłaby mu te narządy. Głównie chciałam, aby dr Jagielski ocenił wstępnie jego stan, stopień zaawansowania, jako lekarz mający doświadczenie z wieloma przypadkami. Wizyta miała się jednak odbyć dopiero za ponad miesiąc.

W międzyczasie zdecydowałam się natychmiast na zakup na niemieckim Amazonie Boswelli Serraty dobrej jakości (tej polecanej mi dawno temu przez dagnes, konkretnie tej https://www.amazon.de/dp/...lv_ov_lig_dp_it ). Zanim przyszła dostawa podawałam przez kilka dni małą dawkę, po 1/2 tabletki/dzień sterydu –encortolonu (po ustaleniach bezpiecznej dawki startowej z dr Neską, bo akurat miałam w domu ten specyfik nabyty dawniej na wszelki wypadek do walki z IBD), ale Misiek bardzo źle się na nim czuł, uporczywe wymioty wcale nie ustawały, nawet się nie zmniejszały, także po włączeniu Cerenii, encortolon nie ugasił pożaru w układzie pokarmowym, ani nie poprawił apetytu (tu pomogła dopiero jedna dawka 1ml. syropu Megace, syfiasty skład, ale dał kopa i kot zaskoczył z jedzeniem). W diecie/barfie zwiększyłam ilość wit. E (Solgara), kwasów omega-3, porcji hemoglobiny, bo zaczęły spadać parametry czerwonokrwinkowe (dolna granica normy erytrocytów, hemoglobiny i hematokrytu, a zawsze była górna) i odstawiłam całkowicie węglowodany/warzywa, które podawałam w niewielkiej i tak ilości, w myśl zasady, że glukoza karmi raka. Podawałam także regularnie kleik z kory wiązu, bo ma działanie przeciwzapalne. Na witaminę C się nie zdecydowałam ze względu na chore nerki. W sumie wybrałam drogę przeciwną do tej jaką stosuje się przy stosowaniu chemii, bo teoretycznie dosuplementowując witaminami i minerałami starałam się wzmacniać organizm ale i dokarmiałam nowotwór.

Może kiedyś (później/za jakiś czas) jak dam radę opiszę więcej szczegółów naszych zmagań z chorobą.
Teraz wspomnę tylko, że już podczas wizyty u onkologa (5 sierpnia 2020) na USG o, które poprosiłam na miejscu okazało się, że zmiany nowotworowe się najprawdopodobniej zmniejszyły. Dr uważał, że to w wyniku zjedzenia tych 6-u tabletek encortolonu i namawiał nas do rozważenia dalszej diagnostyki i potem ewentualni terapii chemią, twierdząc, że bez niej kot umrze. Ja intuicyjnie czułam, znając mojego kota, że wprowadzone przeze mnie modyfikacje w postępowaniu z nim, w tym przede wszystkim wdrożenie naturalnego sterydu - boswelli serraty z wysoką zawartością kwasów boswelinowych, przyczyniło się do poprawy jego samopoczucia i zapewne do zmniejszenia guzów (na tyle, że nawet, jak się okazało podczas wizyty u onkologa, trudno byłoby wykonać biopsję cienkoigłową). W sumie Encortolon podawałam w lipcu 2020 przez 10 dni, od 3 do 13 lipca, w maleńkiej dawce, jak wspomniałam 0,5 tabletki/dzień, podczas gdy w leczeniu onkologicznym podaje się zwykle dawkę czterokrotnie wyższą jako uzupełnienie do podawanych cytostatyków. Boswellię 85% podawałam od 13 lipca do wizyty u onkologa (5 sierpnia) przez ponad 3 tygodnie + cały czas stosowałam modyfikacje w diecie. Ja byłam przekonana, że zmniejszenie deformacji nowotworowych to właśnie zasługa boswelli, a Pan dr, że to efekt zastosowania encortolonu. Każdy ma prawo do własnej oceny. Po wizycie u onkologa z 5 sierpnia kontynuowałam cały czas obraną drogę. Na dalszą inwazyjną diagnostykę guzów i ewentualne leczenie chemią się nie zdecydowałam. To byłoby za ciężkie doświadczenie dla mojego podatnego na stres kota.

15 września 2020r. na ponownym USG u dra Marcińskiego guzów już nie było wcale. Nadal było widać aktywne IBD, ale te wszystkie deformacje nowotworowe w przewodzie pokarmowym zniknęły, co dr na moją prośbę potwierdził w opisie USG.

Do dzisiaj cały czas idę obraną drogą, czyli cały czas podaję premium boswellię 85%, czasem dodatkową 2 x w tygodniu wit. E Solgara po 200IU (zawsze wyciskam, nie podaję do łykania kapsułek, przez 3 miesiące, ale już jakiś czas po zniknięciu guzów podawałam też spirulinę, którą mój kot, jak się okazało bardzo polubił (nie dodawałam do barfa, tylko rozpuszczałam mu w wodzie i pił chętnie, co mnie bardzo cieszyło, bo to kot który wodę zawsze omijał szerokim łukiem i sam dobrowolnie nie pił).

Od 3 lipca 2020 (badania USG, które potwierdziło obecność zmian nowotworowch) minęło ponad 10 miesięcy. Kot na szczęście żyje. Mieliśmy w tym roku w lutym kryzys na tle IBD, pojawiły się znów uporczywe wymioty i już obawiałam się, że guzy się znów pojawiły, ale na szczęście USG z marca b.r. je wykluczyło.

Jak czytałam na początku naszych zmagań o różnych przypadkach nowotworowych, to natknęłam się też na miau.pl na wątek kotki, która miała zdiagnozowanego wstępnie chłoniaka (opiekunka nie zdecydowała się na dalszą inwazyjną diagnostykę, więc nie poznany był, podobnie jak u mojego kota, charakter i stopień łagodności/złośliwości nowotworu. Zdecydowała się jedynie na permanentne podawanie chemicznego sterydu, który może przepisać w takich przypadkach wet internista i ta kotka funkcjonowała na nim już wtedy ( w momencie, w którym czytałam wątek) przez półtora roku.

Czytałam też o amerykańskim kocie z chłoniakiem, min. nerek, u którego leczenie chemią nie przynosiło efektów i opiekunka zdecydowała się na uzupełnienie leczenia terapią naturalną w oparciu o konkretne gotowe do nabycia w USA preparaty, a nawet z czasem ograniczając się do nich i rezygnując z chemii. Kot wyzdrowiał. Poszukam linku do wątku i podeślę.

Dodam, że zakup Boswelli na niemieckim Amazonie jest łatwy i można płacić za pomocą przelewy24, co ważne dla tych co nie mają karty kredytowej. Już przy zakupie dwóch opakowań wspomnianej wyżej boswelli (60 kapsułek w opakowaniu) przesyłka do Polski jest darmowa (tj. od 65 euro). Można ustawić stronę w języku polskim, co ewentualnie ważne dla osób nie posługujących się niemieckim.

Margot - 2021-05-12, 23:06

I kilka linków do info o boswellii serracie z uwzględnieniem zastosowania w chorobach nowowtworowych

https://www.odkrywamyzakr...wellia-serrata/

https://zdrowie360.com/suplementy-diety/kadzidlowiec-indyjski/

https://neuroexpert.org/wiki/kadzidlowiec-indyjski-boswellia-serrata/

https://www.dietmoderator...interakcje.html

IzabelaW - 2021-05-13, 06:58

Margot bardzo dziękuję Ci za ten post :kiss: Wieczorem przeanalizuję go dokładnie, bo teraz juz mi się młyn w pracy zaczął
IzabelaW - 2021-05-13, 07:27

Jeszcze na szybko przyszło mi do głowy pytanie: tego samego efektu "koncentracji" boswelli nie da się osiągnąć większą dawką preparatu mniej skoncentrowanego?
IzabelaW - 2021-05-13, 19:22

I kolejne pytania:
- czytając o różnych przypadkach nowotworów spotkałaś się, by ktoś łączyl obie terapie, tzn. podawał steryd chemiczny i boswellię?
- jaką dawkę stosowałaś u Miśka - 1 kapsułkę 400mg dziennie? Jednorazowo? Z jedzeniem czy w przerwie między posiłkami i innymi suplementami?

Margot - 2021-05-13, 21:47

IzabelaW napisał/a:
Jeszcze na szybko przyszło mi do głowy pytanie: tego samego efektu "koncentracji" boswelli nie da się osiągnąć większą dawką preparatu mniej skoncentrowanego?


Tu nie chodzi tylko i wyłącznie o efekt koncentracji kwasów boswelliowych, choć oczywiście jest on bardzo istotny, ale ważna jest też jakość preparatu, a w przypadku niższej zawartości kwasów w kapsułce resztę stanowią"śmieci" i wypełanicze, a po co faszerować nimi kota podając mu większą dawkę preparatu.

Pozwolę sobie w tym miejscu zacytować fragmenty wypowiedzi dagnes z naszej korespondencji sprzed blisko dwóch lat, kiedy podpytywałam ją o boswellię w związku z zachorowaniem na IBD mojego kota. Myślę, że nie miałaby nic przeciwko.

"Boswellia serrata jest najlepszym roślinnym sterydem na stany zapalne w jelitach i nie tylko. Sama stosuję (u ludzi) z dobrymi rezultatami.
Skutki uboczne nie są dobre tylko gdy boswellia jest przedawkowywana lub spożywana z alkoholem. Ponadto ważne jest jakiego preparatu się używa. Jeśli jest to słaby ekstrakt i zawiera dużo zielska to może drażnić przewód pokamowy. Kupuj wyłącznie ekstrakty z min. 75% zawartością kwasów bosweliowych oraz z koniecznie podaną konkretną ilością AKBA".

"65% kwasów bosweliowych to troszkę mało, lepiej byłoby 75-80% (na takich preparatach robiono badania, one zawierają przeciętnie ok 2% AKBA, o ile nie są robione z samych „śmieci”).
Ja używałam tych preparatów:
https://www.vitabay.net/b...8?number=VM1500
https://www.amazon.de/dp/...lv_ov_lig_dp_it
Są też fajne preparaty z 85-90% kwasów bosweliowych ale bez podanej zawartości AKBA:
https://www.amazon.de/dp/...lv_ov_lig_dp_it
https://www.amazon.de/dp/...lv_ov_lig_dp_it

Boswellię podaje się 2 razy dziennie. Dawkę dla kota należy przeliczyć z dawkowania dla ludzi w zależności od schorzenia.
Można podawać długoterminowo, nawet dożywotnio."

Margot - 2021-05-14, 00:06

IzabelaW napisał/a:
I kolejne pytania:
- czytając o różnych przypadkach nowotworów spotkałaś się, by ktoś łączyl obie terapie, tzn. podawał steryd chemiczny i boswellię?


Wydaje mi się, że jak już później czytałam kiedyś nasz forumowy wątek nowotworowy, któraś z dziewczyn (z Francji) chyba pisała, że łączyła chemioterapię doustną, steryd, boswellię (ale krótko, bo szybko z niej zrezygnowała) i curcuminę. Ale nie pamiętam czy podawała steryd zamiennie z boswellią czy razem. Podstawą były tam jednak cytostatyki doustne (inny rodzaj nowotworu).

W jednym z załączonych w moim poście wyżej linków do informacji o boswellii, tym dotyczącym interakcji boswellii z innymi lekami, jest napisane:

„- Boswellia i leki sterydowe stosowane razem mogą nasilać swój niekorzystny wpływ na przewód pokarmowy (zapalenie błony śluzowej żołądka, uszkodzenie śluzówki przewodu pokarmowego i krwawienie z przewodu pokarmowego),
[Zioło to jest uważane za skuteczne i bardziej bezpieczne w kontrolowaniu obrzęków tkanki mózgowej w guzach mózgu od leków sterydowych. Jeśli nie można zupełnie odstawić sterydów i zastąpić ich preparatami Boswelii, to dąży się do jak największego zmniejszenia ich dawki.]

Szczerze mówiąc, gdy ja podjęłam decyzję o zastosowaniu boswellii w celu walki z guzami przewodu pokarmowego u Miśka, nie czytałam nigdy wcześniej o nikim konkretnym kto w ogóle zastosował boswellię w leczeniu nowotworu u swojego zwierzaka. Moja decyzja była samodzielna i nie konsultowana z nikim, nawet z żadnym wetem. A jak do tego doszło i dlaczego postawiłam na boswellię?

Podczas mojej wizyty na USG z Miśkiem u dr'a Marcińskiego, tej, podczas której dowiedziałam się o deformacjach nowotworowych w układzie pokarmowym, zapytałam go, jakie zostałoby mi wyjście, gdybym nie chciała się decydować na chemioterapię i czy w takim przypadku byłby sens udawać się konsultację do onkologa. Doktor odpowiedział, że jeśli wykluczałabym chemioterapię, to wizyta u onkologa nie ma sensu i wtedy pozostają sterydy do codziennego stosowania, które może mi przepisać zwykły wet internista i ustalić dawkę. Wspomniał, że jeśli te deformacje nowotworowe u Miśka to złośliwy chłoniak, to te sterydy mogą pomóc oprócz poprawy samopoczucia trochę wydłużyć mu życie, a jeśli to zapalenie limfocytarno-plazmocytarne, to na takich sterydach może „pociągnąć jeszcze całkiem długo” (tj. nawet wiele miesięcy, a może i nawet lat, a nie tylko tygodni, ale nie chciał oczywiście operować konkretami).

Oczywiście podczas tamtej wizyty byłam kompletnym laikiem jeśli chodzi o postępowanie w nowotworach, dopiero po wizycie zaczęłam zgłębiać tajniki leczenia kolejnego schorzenia. Jednak po usłyszeniu hasła „sterydy” od razu pomyślałam o naturalnej boswelli serracie o właściwościach charakterystycznych dla sterydu, zwłaszcza, że czytałam o niej wcześniej w związku z IBD i stosowałam ją wcześniej i kot nieźle sobie na niej radził z IBD (niestety zaprzestałam w pewnym momencie, jak wspomniałam we wcześniejszym poście). Pamiętałam też, że w artykułach o boswelli były m.in. wzmianki o badaniach, które pokazały, że potrafi ona hamować wzrost guzów i prowadzi do apoptozy komórek nowotworowych.
Od razu wróciłam ponownie do czytania o boswelli i zdecydowałam, że docelowo postawię na nią, ale, jak napisałam wcześniej, ponieważ lepszej jakości preparat musiałam sprowadzić z Niemiec, zaczęłam w pierwszych dniach od klasycznego sterydu. Podawałam przez kilka dni po 1/2 tabletki encortolonu (2,5 mg prednizolon’u), a następnie zaczęłam zgodnie z zaleceniami go stopniowo wycofywać (nie wolno sterydu odstawić zbyt gwałtownie) i podawałam 1/4 tabletki przez cztery dni (po środkowym posiłku) a rano i wieczorem już wdrażałam boswellię zaczynając od mniejszej dawki (5mg/kg m.c./2x dzień , rano i wieczorem). A potem, to jak już pisałam, była sama boswellia + dodatkowe porcje supli do barfa.

IzabelaW napisał/a:
- jaką dawkę stosowałaś u Miśka - 1 kapsułkę 400mg dziennie? Jednorazowo? Z jedzeniem czy w przerwie między posiłkami i innymi suplementami?


Trochę już napisałam powyżej. Boswellię podawałam/podaję 2 x dziennie. Przy okazji porannego i wieczornego posiłku (na koniec). Ponieważ zgodnie z inną jej nazwą (Kadzidłowiec indyjski) pachnie jak kadzidło, nie jest przysmakiem dla kota, więc odmierzoną porcję proszku zawijam w kawałek mięsa (plasterek trochę grubszy niż w Carpaccio), po tym dopajam kota/koty strzykawką.

Co ważne, kwasy boswelliowe nie są łatwo przyswajalne, a na pewno znacznie lepiej w obecności tłuszczu, dlatego lepiej podawać w trakcie/tuż po posiłku, w którym znajduje się tłuszcz. One (te kwasy) powinny się potem stopniowo kumulować w organizmie i działać.

Co do mojego dawkowania, to Misiek ważył w tym najtrudniejszym okresie ok. 5,2kg (wcześniej 6,5-6,7kg). Kapsułka boswellii, którą ja podawałam/podaję zawiera 450mg boswellii, w tym 85% kwasów boswelliowych, czyli 382,5mg. Ja podawałam w tym najtrudniejszym czasie walki ze zmianami ok. 1/5- 1/4kapsułki dziennie (2x ok.1/10-1/8), czyli ok. 80-90 mg kwasów boswelliowych/dzień, czyli ok. 14mg-16mg/kg masy ciała dziennie. Dzisiaj, kontynuując podawanie boswellli w związku z IBD, daję ok. 60-70mg kwasów boswelliowych/dzień też w dwóch dawkach, porannej i wieczornej i oczywiście przy okazji posiłków.

W artykułach zalinkowanych wcześniej jest podane dawkowanie dla ludzi w leczeniu różnych schorzeń. Zwykle chyba dawki dla zwierząt przelicza się z ludzkich dzieląc przez co najmniej 10.

Margot - 2021-05-15, 12:43

Załączam link do wspomnianego wcześniej opisu (jest po angielsku) przypadku kota leczonego najpierw chemioterapią, która nie zadziałała, a później terapiami alternatywnymi. Kot już nie żyje, ale po wyleczeniu chłoniaka przeżył kolejnych sześć lat. W tekście są odniesienia/linki do preparatów, które stosowała opiekunka.

https://www.naturalcatcar...grade-lymphoma/

Pieszczoch - 2021-05-15, 16:53

Dzięki Margot za link.Kiedyś natknęłam się już na niego,i czytałam o tym chorym kocie.No,i tak na szybko,nie myśląc już o niczym-tylko o mojej małej chorej Myszce,tzn. Lisku,zamówiłam,te zioła.Ostatnie wyniki Liska były tragiczne!Wczoraj zrobiona morfologia,była prawie idealna(oprócz odwodnienia),kreatynina i mocznik w normie!Trzy m-ce temu,kreatynina podwyższona razy trzy,mocznik razy cztery.Wyniki na papierze okey!Lisek niestety nie-okey!
Te ziółka,pije już od dwóch m-cy.Większość tych ziół jest zrobiona na glicerynie.Tylko BK-DETOX,ma 6%spirytusu.To są jedyne leki,zioła,których się sam domaga,a nawet miauczy i prosi
o nie.

kryska - 2021-05-19, 14:13

Margot, fajnie, że zajrzałaś na forum mimo zmartwień. Dziewczyny, które mają onkologiczne koty maja się teraz nad czym zastanawiać. Rzuciłam się do Internetu i faktycznie jest sporo danych na temat antynowotworowych i ogólnie przeciwzapalnych właściwości boswelli.
Dodam fajny przeglądowy artykuł w temacie boswelli
https://www.sciencedirect...221169117304914

Mnie bardzo interesuje w kontekście IBD. Z tego co napisałaś wynika, że nawet ekstrakt z 65% kwasami pomagał Miśkowi a przerwa w jego podawaniu, prawdopodobnie spowodowała drastyczne pogorszenie. Jestem bardzo ciekawa jak objawiała się poprawa, czy była widoczna na USG, po jakim czasie nastąpiła? Czy nowy preparat z większą ilością kwasów trzyma w ryzach IBD? Napisałaś, że Misiek miał w lutym kryzys mimo jego stosowania.
Mój 9 letni Fuks w tym samym czasie co Misiek, przeszedł zapalenie trzustki i przy tej okazji Marciński stwierdził nieznaczne IBD. Niestety konsekwencją w przyszłości może być chłoniak, więc nie mogę zostawić bez leczenia. Neska zaproponowała mi encortolon w małej dawce, powołując się na swoje pozytywne doświadczenie z tym lekiem. Fuks ma pnn na granicy II/III fazy. Nie zgodziłam się na tym etapie IBD i sama wprowadziłam pewne zmiany w nadziei, że przystopuję IBD. Teraz po roku sprawdzę na USG, czy jest poprawa, objawowo wygląda, że jest lepiej. Nie będę się w tym wątku rozpisywać na ten temat .
Mam nadzieję, że mimo wszystko znajdziesz czas na odpowiedź, może w watku o IBD?

IzabelaW - 2021-05-19, 18:54

Margot dziękuję za sugestię z boswellią, dzięki Tobie odważyłam się pierwszy raz coś zamówić w zagranicznym sklepie :-) Jeszcze nie doszła. Jakbyś miała chwilkę zajrzyj do mojego wątku, proszę, może coś Ci przyjdzie jeszcze do głowy :kiss:
Margot - 2021-05-20, 00:20

Iza, zajrzałam, coś tam skrobnęłam, ale wiele nie pomogę.
A tak na marginesie, to zalinkowana boswellia, którą stosuję, pojawiła sęi na polskiej stronie Amazona. Jeszcze kilka tygodni temu jej na pewno tu nie było. Ale i tak dostawa jest z magazynu z Niemiec, więc czas dostawy taki sam. Jedyne udogodnienie, to, że można wybrać punkt odbioru, a jak się zamawia przez stronę niemiecką do dostawa do Polski pod wskazany adres. Jeśli będzie DHL-em, to przez nich można sobie zmienić miejsce dostawy, ale czasem miałam przesyłki dostarczane przez Pocztę Polską i tu trzeba było czekać na kuriera w domu.

gpolomska - 2021-05-21, 09:31

Używam tej: https://www.doz.pl/apteka...i_60_szt._Yango ; ma 65%, u moich się sprawdziło. Kupić łatwo.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group