To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

BARF dla kotów chorych i szczególnej troski - Żywienie w chorobach nerek

Anilina - 2017-10-09, 20:28

Koty powinny jeść często, niewielkie porcje. Zależnie od masy, 130 - 200 g mieszanki/dziennie. Zacznij oswajać się z wątkami dla początkujących: http://www.barfnyswiat.org/viewtopic.php?t=269, http://www.barfnyswiat.org/viewtopic.php?t=364, pamiętaj o skorupkach z jajek, wapń musi być w odpowiedniej równowadze z fosforem. Po wynikach okaże się, czy wątek dla nerkowców będzie Ci potrzebny (oby nie). Możesz spojrzeć na pierwsze posty od Dagnes i Margot - wiedza w pigułce.

Sporo czytania, ale bez tego ani rusz ze zmianą diety. Rób notatki, bo na początku ciężko ogarnąć. Powodzenia :kwiatek:

magda87 - 2017-10-09, 21:05

Anilina :kwiatek:
Dziękuję za Twoją odpowiedź. Dzięki temu wiem że diagnostyka nie jest zakończona ( kotki nie miały zrobionego USG oraz badania moczu ). Podwyższoną lipazę zauważyliśmy, będę na jej temat rozmawiać z wetem. Widziałam że koty na saszetkach czuły się lepiej więc do czasu zakończenia diagnostyki chciałabym żeby były na BARFie nerkowym, będę próbowała ułożyć jakieś przepisy ale wiem że na pewno będę potrzebować pomocy

fenolowa_mama - 2017-10-10, 08:37

Dzięki za wszystkie porady, tematy poczytuje już od kilku dni. Mam jeszcze pytanie, resztę mięsa z tej kury (pierś, szyję) oraz kości ugotowałam z marchewką w nieosolonej wodzie. Powstał rosołek. Czy mogę dać go kotu? Mięsa mu nie dam, ze względu na fosfor, ale zastanawiam się ile z tego przeszło do tej wody. Kot mało pije więc to na pewno byłoby dla niego atrakcyjne.
Potwora - 2017-10-10, 10:21

Fenolowa_mama, tak jak już napisała Anilina pilnuj tego, co się dzieje po głupim jasiu. Jeżeli weterynarz zamierza podać głębszą narkozę (najlepiej izofluran), to dopilnuj, żeby kot w trakcie zabiegu miał też stały wlew dożylny bo trzeba utrzymać ciśnienie w nerkach. Najlepiej pogadaj z nim na spokojnie i dowiedz się jaki ma plan - czy zostanie przy głupim jaśku, czy zastosuje głębszą narkozę.

A trzymanie kota do pobierania krwi poćwicz w domu. Jeżeli (tfu) okaże się, że ma coś z nerkami, to będzie musiał mieć regularnie badania a bez sensu jest co badanie podawać kotu jakieś środki. Też myślałam, że mój przy pobieraniu jest nie do obsłużenia i mam za sobą nawet sytuację, w której kota trzymały dwie osoby a weterynarz i tak nie mógł sobie poradzić z pobieraniem krwi, ale odkąd ja jako opiekun nabrałam pewności siebie w związku z tym co robię ze zwierzęciem, zwierzak też czuje się bezpieczniej i pewniej. Teraz kota trzymam sama i nawet za mocno się nie wyrywa. To wygląda tak, że przyciskasz lekko kota do siebie bokiem, jedną rękę wkładasz mu pod przednie łapy i zdecydowanie go nią obejmujesz, drugą chwytasz za kark i unosisz zwierzaka tak, żeby opierał się na tylnych łapach, ale przednie miał uniesione. Przez to, że będziesz go obejmować pod pachami trochę zablokujesz mu ruch łap i nie będzie tak ich zginał i nimi uciekał podczas pobierania.

fenolowa_mama - 2017-10-10, 10:30

Problem niestety w tym, że on jest w domu bardzo łagodnym kotkiem, mogę mu zrobić wszystko. Ale następnym razem powiem lekarzowi, że próbujemy bez głupiego jasia. Teraz do zabiegu niestety będzie musiał mieć podanego. Na pewno powiem weterynarzowi, że nie zgadzam się na narkozę, a najchętniej to bym była przy zabiegu. Nie wiem czy to możliwe.

Jutro spróbuje pobrać mu mocz na badanie, mam nadzieję, że się uda.

doradora - 2017-10-10, 11:17

Potwora, nasze spokojne koty trzymają 2 osoby, a trzecia tylko pobiera...
nieobsługiwalną bestię trzymały trzy osoby (kotka 4 kg) i czwarta krew pobierała, a mimo to tak mnie pogryzła, że na antybiotykach jestem, więc uwierz, że to może być problem :kwiatek:

niemniej, teraz z perspektywy czasu wiem, że to wyłącznie moja wina, że pożarta zostałam, gdybym od początku dobrze trzymała, to byłabym cała, a kot miałby mniejszego stresa

fenolowa_mama, bardzo przydaje się ręcznik na kocią głowę, tak aby nie widział co mu robisz

Potwora - 2017-10-10, 12:04

doradora napisał/a:
niemniej, teraz z perspektywy czasu wiem, że to wyłącznie moja wina, że pożarta zostałam, gdybym od początku dobrze trzymała, to byłabym cała, a kot miałby mniejszego stresa


No i to jest klucz wszystkiego. Wiadomo, że są koty kompletnie nieobsługiwalne i w tych przypadkach się tego po prostu nie przeskoczy, ale lwia część tych wszystkich sytuacji w których kot nabiera diabelskiej siły i nic nie jest w stanie nad nim zapanować to tak naprawdę wina właścicieli, ich niewiedzy, strachu i stresu. Jeszcze jak kot jest diabłem wcielonym w domu, to można się spodziewać, że taki sam będzie u weterynarza, ale w przypadku miłego i łagodnego zwierzaka takie zachowanie jest kompletnie niespodziewane, bo przecież to nasz puszek który na co dzień nam mruczy i strzela baranki. To wpływa na odbiór sytuacji a jak my jesteśmy roztrzęsieni, to kot się bardziej wkurza - to tak w nawiązaniu do tego, co pisała Fenolowa o swoim kocie. Mój też jest do rany przyłóż, a jak zaczęłam z nim chodzić po weterynarzach to myślałam, że bez rozlewu krwi przy pobieraniu się nie obejdzie bo było naprawdę fatalnie. Tymczasem cała ta agresja ze strony zwierzaka to była tylko i wyłącznie wina mojego podejścia, strachu i nieumiejętnego przytrzymywania. Jeszcze stosunkowo niedawno słysząc o trzech osobach przytrzymujących kota do pobierania krwi pokiwałabym ze zrozumieniem i współczuciem głową, teraz mam trochę inne podejście. Bo popatrz - co czuje 4 kilogramowe zwierze przytrzymywane przez dwójkę czy trójkę dorosłych ludzi i jak bardzo musi to potęgować jego stres? Kot lubi mieć otwartą drogę ucieczki, tymczasem kilku gigantów z jego opiekunem na czele nie tylko mu ją odcina, ale też w dość drastyczny sposób go unieruchamia. Tak sobie myślę, że gdyby mnie ktoś wielokrotnie ode mnie większy w niekomfortowej dla mnie sytuacji przytrzymywał w taki sposób, w jaki w kilka osób przytrzymuje się kota (a wiem jak, bo mam to niestety za sobą) to też nie przebierałabym w środkach i robiłabym wszystko żeby tylko się uwolnić. Nie wiem Doradora jakie są Twoje koty i to Ty je znasz najlepiej, ale ja bym jeszcze kilka razy spróbowała pobierania na spokojnie w pojedynkę bo nie chce mi się wierzyć, żeby trafiły Ci się 3/3 (czy ile tam masz kociaków, nie wiem) egzemplarze których nie da się obsłużyć bo taka ich natura i już.

fenolowa_mama - 2017-10-10, 12:23

Popróbuję następnym razem.

A co myślicie o tym rosołku? Mogę mu podać? Nie chciałabym mu zaszkodzić.

doradora - 2017-10-10, 13:11

fenolowa_mama, gdzieś była na forum rozmowa o tym, ale nie znajdę... może w temacie o galaretce?

Potwora, otworzyłaś mi oczy tym porównaniem :kwiatek:
a koty mam 3, z tego jeden jest u weta jak sparaliżowany i wszystko można mu zrobić, drugi nie traci rezonu i mu się nie podoba, że ktoś w nim "dłubie" oraz Żaba, diabeł wcielony, bestia warcząca, aczkolwiek pierwszy raz mnie pogryzła

Anilina - 2017-10-10, 14:18

fenolowa_mama, podczas gotowania kości wypłukuje się z nich dużo fosforu. Dużo fosforu + chore nerki = jeszcze bardziej chore nerki. Jeśli jest podejrzenie niewydolności nerek, na rosołku zrób pomidorówkę dla dwunogów :-P A jeśli chcesz kotu wspomóc picie, to wywar przygotuj tylko z mięsa, bez kości.
Saga - 2017-10-10, 16:06

Anilina, możesz podać źródło jeśli chodzi o dużą zawartość fosforu w takim rosołku?
Anilina - 2017-10-10, 17:05

Saga, rozumiem, że nie dyskutujemy tu o wysokiej zawartości fosforu w kościach, bo ten temat przewija się od pierwszego postu Dagnes niniejszego wątku.
Co do zawartości fosforu w wywarze, to bardziej drogą dedukcji. Gotowanie powoduje wypłukiwanie minerałów z kości. Opis tego, co dzieje się z kością podczas obróbki termicznej jest zamieszczony w pierwszym poście wątku o kościach (niestety nie da się go zacytować) http://www.barfnyswiat.org/viewtopic.php?t=2070
Skoro minerały - w tym fosfor - zostają wypłukane, trafiają do wywaru. Dlatego nie podałabym rosołku z kości nerkowcowi.
Wspominała również o tym na 34 stronie wątku nerkowego
Margot napisał/a:
Do rosołku przedostają się minerały z mięsa z kością, a więc i fosfor. Dla nerkowca to średni pomysł.
(muszę popracować nad wklejaniem linków, bo jeszcze nie ogarnęłam :-P )
Saga - 2017-10-10, 17:35

No oczywiście, że pytam o rosołek a nie o kości bo o rosole pisałaś. Zapytałam z ciekawości, bo z tego co czytałam są dwie szkoły na temat tego przedostawania się minerałów do wywaru. Myślałam, że masz jakieś wiarygodne źródła. Np. w tym wątku: http://www.barfnyswiat.or...p=120191#120191 Dagnes podaje:
Cytat:
Niemiecka baza danych podaje, że domowy rosół zawiera 66mg fosforu w 100g. Nie piszą jaki to rosół (z jakiego mięsa , czy z mięsa z kością), więc pewnie to jakaś wartość średnia dla różnych sposobów przyrządzania i różnych "wsadów".

Anilina - 2017-10-10, 18:41

W sumie to ciekawy temat.
Wyszukiwanie na polskich stronach nie przynosi specjalnie efektów, bo większość opracowań dla ludzi chorych na PNN dotyczy zaleceń wprowadzenia diety niskobiałkowej, czyli nawet mięso jest be, co nijak się ma do naszych mięsożerców.
Z drugiej strony, na anglojęzycznym portalu dla osób chorych na niewydolność nerek znalazłam przepis na zalecany bulion ze skrzydełek lub całego kurczaka https://www.nwkidney.org/...chicken-broth/#
Podają w nim, że zawartość fosforu w 100ml takiej zupki to tylko 55 mg.

Żadnych wiarygodnych źródeł niestety nie mam Sago.

Bądź tu człowieku mądry i dbaj o kota...

IzabelaW - 2017-10-11, 06:03

Jednym z podstawowych zaleceń diety nerkowej jest barf robiony bez kości. Więc logicznym dla mnie jest, że rosół też musi być bez nich. A co do żródeł zawartości fosforu w rosole, to doszukiwanie się ich wydaje mi się bez sensu ;-) Bo rosół to pojęcie ogólne- to wywar z mięsa. I w zależności, jakich mięs użyjemy, w jakiej ilości, w jakich proporcjach, jakie dodatki warzywne zastosujemy, jak długo będziemy wszystko gotować, tak możemy uzyskać różne wyniki.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group