BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
Medycyna weterynaryjna - Choroby nerek u kotów
chrisso - 2018-02-27, 16:35 No, właśnie... stres. Dziś udało mi się podać jej tylko jedną tabletkę, a reszta po walce uległa zniszczeniu. Rano zasikany przedpokój już w kilku miejscach. Karmiłem ją, bo nie chce jeść. Z tymi lekami dałem spokój, bo to jest chyba uporczywa terapia jakaś. I tak nie zmuszę jej inaczej niż chemicznie, żeby przyjmowała pokarmy.
Cóż z tego, że serduszko jest sprawne, skoro i tak się nie ma ochoty ruszać. Nie widać żadnej możliwości, żeby radość życia jej wrócić. Nie wiem, czy coś można jeszcze zrobić. Z drugiej strony, nie jest w takim stanie, żeby wyglądało na koniec życia. Jakaś beznadziejna sytuacja, z której nie widać dobrego wyjścia...Anilina - 2018-02-27, 16:59 chrisso,
piszę na podstawie moich własnych doświadczeń, możliwe, że nie każdy się ze mną zgodzi: troska o psychikę kota w chorobach przewlekłych jest znacznie ważniejsza niż podawanie leków. Po diagnozie mojej kotki też stawałam na głowie, wyszukiwałam leki, terapie, codziennie podawałam kroplówki, jeździłam na konsultacje do różnych wetów. I kot mi niknął w oczach. Przyszedł taki dzień refleksji (miałam już kotkę w pełni zdiagnozowaną, wiedziałam, na czym stoimy) gdy uznałam, że wolę dać jej kilka miesięcy dobrego, spokojnego życia niż kilka lat męczenia i ratowania jej na siłę. Odstawiłam kroplówki, odpuściłam dopajanie, odpuściłam większość leków, których podanie było walką. Skupiłam się na podawaniu jej wartościowego, smakującego jej jedzenia o jak najniższej zawartości fosforu. Moje szczęście, że mięsko zawsze lubiła. I w ciągu kilku tygodni nastąpiła taka zmiana, że trudno było mi uwierzyć, że to mój kot.
Od jej kryzysu mija rok, wyniki w ostatnich miesiącach wreszcie się poprawiają, nauczyłam się robić mieszanki z mięs, które jej smakują, z wyłapywaczy fosforu wybrałam nie najlepszy, ale taki, który chętnie je, do kroplówek nie wróciłam, stopniowo zwiększałam udział wody w mieszankach, do tego kota sama zaczęła pić, na spokojnie wprowadziłam Azodyl, bo daję go tylko dwa razy dziennie, nauczyłam się robić to błyskawicznie (i z poświęceniem, bo połyka szybciej, gdy pozwolę się ugryźć w palca )
Podsumowując: kot musi chcieć żyć. Jeśli nie chce, nie pomoże nic co zrobisz.
Trzymam za Was kciuki.chrisso - 2018-02-27, 17:10 Dzięki Anilina. Właśnie o to chodzi, że kot musi chcieć, najlepiej żeby chciał bardziej niż ja :)
Zaraz jej coś podam, bo jak nie zjadła Peritolu, to udało się ją skłonić od rana tylko do zjedzenia 1/4 saszetki z mięskiem o niskiej zawartości fosforu, dwóch kęsów kurczaka i 15 ml kociego mleka z wodą. Ale bywało już tak, że apetyt jej wracał po 22-iej. Może nie trzeba nalegać tylko poczekać. Akurat jedyną tabletką dziś była 1/3 Alugastrinu, więc z porannego posiłku fosforu dużo się nie wchłonęło ;) Pewnie ten mocznik ją męczy, ale nie wiem, czy go się da zmniejszyć jakoś inaczej...Anilina - 2018-02-27, 17:41 chrisso, skoro Twoja kotka chętnie pije, spróbuj podać jej herbatkę z pokrzywy. Tutaj przepis: http://www.barfnyswiat.org/viewtopic.php?t=477 Ponadto psiarze podają na wysoki mocznik również perz. Ponoć działa. Skoro koty lubią skubać perz jak trawkę, na pewno jej nie zaszkodzi. Przetestuj, dosmacz, może akurat będzie chciała pić. Tu kilka postów o właściwościach pokrzywy: http://www.barfnyswiat.or...der=asc&start=0chrisso - 2018-02-28, 13:23 Noc dramatyczna... Kocica próbowała siusiać, ale dawała radę tylko kilka kropelek z krwią. Potem był już sam śluz z krwią, a ja biegałem od czwartej przez 2,5 godziny pomiędzy kuwetami i plamami w innych miejscach, bo oczywiście kuweta jej się szybko zaczyna źle kojarzyć przy takim bólu.
Próbowałem podać 1/4 No-Spy, ale bezskutecznie. Uśliniła się, podrapała mnie, a tabletkę i tak wypluła. Dziś od rana "chytrze" ukryłem kawałek no-spy w kapsułce, ale tym razem rozgryzła i wypluła. Od drugiej w nocy była w kuwecie ze 30 razy. Teraz też próbuje. Próbowałem ją nawadniać strzykawką, bo wypiła wczoraj trochę mniej wody niż zwykle, a przy tylu próbach siusiania musi mieć też czym...
Wyniki posiewu pani łaskawie ma mi dziś przysłać mailem, ale kiedy będzie miała przerwę, bo od rana dużo pacjentów. Nie wiem czy to cokolwiek wyjaśni, ale wygląda na to, że jednak jakieś kryształki w tym pęcherzu są niezależnie od PNN, chociaż w trzech badaniach moczu teoretycznie powinny być chyba wykryte? Może to jakaś infekcja silna jest. Tylko, że przez ostatni tydzień trzy razy się pojawiły plamki krwi (raz trochę więcej), a siusiała normalnie 7-8 razy na dobę. Żadnych środków moczopędnych nie dostaje, zresztą w ogóle nie dostaje żadnych leków teraz, bo nie chce niczego przyjmować, a Lotensin przestałem podawać, chociaż może zmniejszenie ciśnienia akurat w takiej sytuacji by nie zaszkodziło...
Od wczoraj też nie je prawie nic. Tzn wczoraj ją karmiłem i trochę jeszcze kurczaczka pochrupała sama, ale to było w sumie mniej niż 80 gram przez cały dzień, a od 23-ej praktycznie prócz kilku łyków mleka, nie zjadła nic. Nawet z ręki dziś nie chciała. Siedzi na oknie w słońcu i co kwadrans zeskakuje do kuwety. Dzisiejsze próby podania tabletki skończyły się dziurą w moim palcu i tyle... Nie wiem, czy wiezienie ją do weterynarza, kiedy już wszystkie badania zostały zrobione, ma jakikolwiek sens prócz stresu dla kota i doziębienia pęcherza, bo w aucie mam walnięte ogrzewanie, a upał zelżał dość mocno ;)
Czekam na te wyniki. Pojadę jeszcze po korzeń pokrzywy za jakiś czas. Może warto by ją nawodnić? Tylko płynu Ringera nie chcą sprzedawać bez recepty, a weterynarz powiedział, że może sprzedawać po około 30 zł (w aptece 12). Rozumiem, że każdy chce zarabiać, ale skoro terapia ma być domowa, to chyba należałoby wypisać receptę? Paranoja. Wygląda na to, że jednak muszę do niego pojechać i odstać kolejkę. Kiedy pracować?
W czasie gdy piszę, kotka jest w kuwecie już drugi raz... Tak to teraz wygląda. Co robić?gpolomska - 2018-02-28, 16:07 Może jakiś piasek z pęcherza schodzi? Ale to w badaniu moczu niby powinno wyjść. Kamień chyba też by w USG widzieli. Nie wygląda to dobrze, żeby nie powiedzieć, że bardzo źle.
Co do posiewu - on może być tu bardzo ważny. Przeczytaj ten post: http://www.barfnyswiat.or...p?p=29736#29736shana55 - 2018-02-28, 20:39 chrisso
Może jeszcze ze stresu przyplątały się struwity.. i SUK (FIC) ??
Daj jej tą 1/4 nos-py (z 40mg) zawinięte w maśle albo w tłuszczu surowym. Można ją podawac co 6 -8 godz. w najgorszym momencie.
Chwycić za głowę od tyłu, otwórz delikatnie pyszczek i wsuń głęboko na tył języka ten tłuszcz powinna połknąć. Parz pokrzywę, pewnie byłeś już u weta. Jak kotka się nie wysika może trzeba będzie cewnikować... Trzymamy kciuki chrisso - 2018-03-01, 16:35 Wczoraj pani dr miała przysłać wyniki posiewu, ale się nie udało, więc pojechałem osobiście, no i co się okazało? Otóż, nic nie wyhodowali! Co zresztą już było napisane w tym wyniku podstawowym, ale wersja obowiązująca mówiła, że jeszcze nie zdążyli wyhodować. Nie wiem nawet czy próbowali, bo wierzyć się nie chce, że jeśli jest to jakaś infekcja (a pewnie skoro jest krew, to musi być miejsce skaleczone skąd ta krew się bierze). Zatem chyba jednak jakieś bakterie tam powstają, ale może się mylę. Zatem bakterii nie ma, a kot ledwie żyje...
Dostałem za to od pani kroplówkę do podania podskórnie tzn NaCl samo bez dodatków 250ml, z zaleceniem, żeby to podać na trzy razy - czyli w ciągu trzech dni. No i jeszcze zastrzyk p.bólowy, który podałem jej wczoraj ok 18-ej, ma podobno działać dobę. No i chyba działa, chociaż kocica siusiała od wczorajszego wieczora tylko raz, po prawie 19 godzinach. Piła mniej, bo jakieś 100-110 ml wody, więc dałem jej dzisiaj 70ml tej kroplówki. Ożywiła się na chwilę i nawet domagała się jedzenia, ale żadnego z proponowanych pokarmów (saszetka z kaczką - której wczoraj zjadła 2/3 na trzy raty, wołowinka, wieprzowinka surowa i gotowana, dwie karmy nerkowe Bephar, plus 4 rodzaje ulubionych przysmaków) i nic... W desperacji wróciłem do kociego mleka i wypiła kilka łyków. Tak więc od rana jest na 10 gramach z saszetki, które jej jakoś wmusiłem prawie i 10ml mleka bez laktozy.
Próbowałem podać Peritol, ale skończyło się walką i wypluciem, więc już nie wiem, co można zrobić. Leży sobie kot wyciągnięty jak długi na kaloryferze i udaje zdrowego, a jedzenia odmawia. Jeszcze wtłoczyłem jej ze strzykawki jakieś 10 ml rozwodnionej herbatki z kory pokrzywy. Nawet nie protestowała tak bardzo, traktując to chyba jako zwykłą wodę. Tyle, że to na poprawę apetytu raczej nie zadziała, a mocznika też nie wyczyści. Pomysły mi się skończyły.
Pani dr powiedziała, że jakby było źle z tym pęcherzem, to może trzeba zrobić badanie z kontrastem. Może trzeba było od tego zacząć... a ja już nie mam sumienia jej ciągnąć na kolejne badania, bo ona każdy taki wyjazd znosi źle, a do tego jeszcze te "trzaskające upały" na zewnątrz ;)shana55 - 2018-03-01, 18:58 chrisso
Nie wyhodowali... przy SUK nie bakterie powodują sikanie z krwią, tylko nie wiadomo co.
Idiopatyczne Zapalenie Pęcherza nikt nie wie co go powoduje, chociaż ja skłaniam się do tezy, że to stresss. Przerabiałam z Dragonem podobną sytuacje 4 razy (pisałam o tym na Forum) szukałam ratunku na wszystkie sposoby. A wystarczył Barf, nospa, napar z pokrzywy i UrinoVet Cat i spokój zapewniony kotu. Tak, że daj kotce spokój na dwa, trzy dni podaj te kroplówkę, jest takie jedzenie dla kotów jak nic nie chcą jeść, żeby z sił nie opadły
http://www.zooplus.pl/sho...lescencja/48903
Poczytaj, pomyśl, jak już nic nie wypali a kotka powinna jeść może taka karma jej na chwile siądzie.gpolomska - 2018-03-01, 20:16 Wg mojej wet SUK/FIC to przede wszystkim stres (predysponowane fo tego są tzw. koty o neurotycznej osobowości) i ponoć wtedy może się dziać dosłownie wszystko - istne cuda i zero zasad. Inny wet mi mówił, że co bardziej wrażliwe koty potrafią dostać nawet kamieni na nerkach ze stresu.
Zapewnij jej spokój. Może by np. Zylkene też jej pomogło? Wg koleżanki behawiorystki dość dobrze się sprawdza.chrisso - 2018-03-01, 20:40 To jest możliwe, że jest zestresowana, bo nie każdy kot dostaje pewnie kilka tabletek dziennie...
I to się udawało nawet, ale do czasu, bo od trzech dni nie mogę podać nawet jednej.
Tak więc chyba ma już dość tych terapii. Kroplówkę 4 minuty wytrzymała jakoś ale popiskując, bo NaCl chyba trochę szczypie. Nawet się bałem, czy przy jednoosobowym podawaniu nie odjedzie mi nagle razem z szafką, na której zawieszona jest wysoko kroplówka ;)
Katovit odpada, bo ten, który przyjechał jako karma nerkowa (6 saszetek w różnych smakach) okazał się niejadalny. Wprawdzie nie sprawdziłem wszystkich, ale skoro kot nawet powąchać dobrze tego nie chciał, to jednak chyba zostanę chwilę przy Real Nature, bo jednak trochę tego jadła. Może inny smak się przyjmie. Podejmę próbę. A jak nie, to może coś na apetyt w zastrzyku, bo to znosi dobrze. Próba z Peritolem w maśle podjęta dziś trzykrotnie spełzła na niczym. Masło było już niby w gardle i nawet tam zostało, tecz tabletka w magiczny sposób wróciła i to mimo zamkniętej dość długo paszczy.
Kot sika i dziś bez krwi, więc może chociaż to się uspokoi na razie. Zobaczymy, bo czasem apetyt jej wracał dopiero po 23 :)
Dzięki dziewczyny za rady. Jesteście WIELKIE!chrisso - 2018-03-01, 23:13 No i kot po operacji z tabletką zniknął. Oczywiście, spała sobie trzy godzinki w wersalce :)
I apetyt nagle częściowo wrócił. Tzn, żadne tam normalne mięsko, czy zwykła puszka... Nie, nie...
Panna sobie zjadła z przyjemnością Northern Turkey z Real Nature za 7 zł saszetka...
No, mój drogi kocie! (po angielsku: My expensive cat!)
Wiosny to nie czyni, bo zjadła tylko 1/3, ale jest szansa, że tak jak wczoraj będą jeszcze powtórki. Może lepiej, niż by miała zwrócić. Chociaż ona nigdy nie należała do kotów łapczywych. Największa jej waga, to 4kg z małym ogonem. Dobrze, że zjadła cokolwiek, bo przecież koty potrafią nie jeść wcale. No i obyło się bez chemii...
Może jest tak, że czasem to kot wie lepiej? ;)gpolomska - 2018-03-01, 23:36 Koty czasami wiedzą lepiej - tak jak dzieci (szczególnie alergicy). Niestety nie zawsze. I tu jest właśnie problem. W każdym razie obserwuj wszytko co się da, a kocinie zapewnij maksymalny spokój (kot chory lubi mieć cicho i ciemno - także wersalka była całkiem dobrym lokum) - nieważne, na co jest chora: u kota stres to największy wróg (i jak to pogodzić z chodzeniem do weta...). Szczególnie stres przewlekły, bo do chwilowego to natura je przygotowała pod warunkiem, że odreagują - poczytaj: http://www.barfnyswiat.or...php?p=4180#4180dagnes - 2018-03-02, 11:37
chrisso napisał/a:
Otóż, nic nie wyhodowali! (...) Nie wiem nawet czy próbowali, bo wierzyć się nie chce, że jeśli jest to jakaś infekcja (a pewnie skoro jest krew, to musi być miejsce skaleczone skąd ta krew się bierze). Zatem chyba jednak jakieś bakterie tam powstają, ale może się mylę. Zatem bakterii nie ma, a kot ledwie żyje...
Skoro nie wyhodowali, to znaczy że bakterii nie ma (błąd mógłby być tylko w drugą stronę).
Jałowe zapalenie pęcherza u kotów daje właśnie takie objawy: krwiomocz, kropelkowanie, ból przy oddawaniu moczu. Tam nie ma żadnej infekcji. Choroba nazywa się FIC (Feline Interstitial Cystitis) i nie jest schorzeniem pęcherza, tylko ogólnoustrojowym, ze źródłem w układzie nerwowym i hormonalnym.
Poczytaj ten mój stary post. Tu najważniejsze treści:
dagnes napisał/a:
U młodych, ogólnie zdrowych kotów, do 10. roku życia, prawdopodobieństwo wystąpienia bakteryjnego zapalenia pęcherza wynosi 1%, o czym możesz wyczytać m.in. w podanym przez Margot linku. 99% zapaleń pęcherza to tzw. zapelenia idiopatyczne czyli jałowe, których przyczyną w przytłaczającej większości przypadków jest szeroko pojęty stres. Podstawowymi objawami są: kropelkowanie (częstomocz), krwiomocz, ból podczas oddawania moczu. Leczy się je wyłącznie lekami łagodzącymi objawy np. no-spa, przeciwbólowe, zwiększoną podażą płynów oraz eliminacją stresu z życia kota. Epizody idiopatycznego zapalenia pęcherza mijają zwykle samoistnie u kotów, bez leczenia, po kilku dniach. Diagnoza idiopatycznego zapalenia pęcherza (FIC czyli Feline Interstitial Cystitis) odbywa się poprzez wykluczenie zakażenia bakteryjnego, kamicy (zatorów) i wad anatomicznych.
dagnes napisał/a:
FIC nie jest wyłącznie chorobą pęcherza - to choroba będąca powiązaniem nieprawidłowości zlokalizowanych w systemie nerwowym, hormonalnym, układzie krążenia, której przyczyny leżą głęboko w naturze kotów nie będących przystosowanymi do życia w zamknięciu oraz w środowisku wielokotnym, a także do ciągłego stresu, którego źródłem jest człowiek i jego zachowanie.
Pęcherz nie jest tylko prostym zbiornikiem na mocz:
Cytat:
The bladder is a deceptively sophisticated organ.29,30 Its internal covering consists of an epithelium with its underlying neurovascular supporting tissue, which is surrounded by both smooth and striated muscle.31 These structures engage in complex neuroendocrine communication with the rest of the body to determine the appropriate conditions and timing for voiding. Bladder neural connections include sensory afferent, central, and somatic, sympathetic, and parasympathetic efferent neurons that interact throughout the neuraxis between the urothelium and the cerebral cortex.32 In addition to a variety of neurotransmitters, bladder function also is influenced by both adrenocortical and sex hormones.33
Dlatego w jego obrębie ujawniają się wszelkie nieprawidłowości zachodzące w układzie nerwowym i hormonalnym (stres niszczy zarówno układ nerwowy jak i równowagę hormonów w organizmie).chrisso - 2018-03-02, 23:55 To ciekawy wątek. Poczytałem trochę, ale nie wiem, co mogę zrobić, zwłaszcza że poziom mojego stresu już powoli przekracza normy. Zwłaszcza, kiedy czyszczę panele, wracam po czterech godzinach i obie kuwety czyste, a przedpokój tonie w moczu...
Zacząłem już kłaść folie, bo nie daję rady. Kot zjadł wczoraj do 1-ej w nocy prawie całą saszetkę i dziś odrobinę rano. Potem była przerwa, aż do 17ej, kiedy podjęła próbę już z inną puszką. Najpierw zjadła trochę i zwymiotowała, ale po godzinnej przerwie, na raty do 22-ej przyjęło się około 100 gram, co jak na nią jest niezłym wynikiem. Oczywiście, najpierw karmienie z ręki, a potem stopniowo przechodzimy na miskę.
Niestety, chciała dostać wieczorem jakieś chrupki w prezencie. Bo ma taki zwyczaj, że wskakuje na lodówkę i wykonuje jakąś figurę, po czym dostaje zwykle swój przysmak. Tym razem żaden z 4 rodzajów łakoci jej nie smakuje. Może i lepiej, bo one pewnie mają fosforu ponad przeciętną ilość, a w tych drogich mokrych karmach, które teraz je jest tylko 0,26%.
Kroplówkę dostała 60ml, bo coś tam pije, więc uzupełniłem tylko płyny do tych wymaganych 180ml, a i tak już próbowała mi się wyrwać z igłą na początku, więc nie chciałem jej trzymać zbyt długo. Pokrzywy dziś nie przyjmowała. Zresztą nie wiem, czy te kilka łyczków, które udało mi się podać ze strzykawki nie było też jedną z przyczyn wymiotów, bo kilka minut później właśnie się to stało.
Nie wiem czy jakoś mogę jej próbować zredukować te metabolity w jeszcze inny sposób. Może Pronefra, ale skoro to jest syrop, to znaczy, że bakterie bez osłony raczej wędrówki przez przewód pokarmowy nie przetrwają, żeby spełnić swoje zadanie. W każdym razie nie znalazłem żadnych pozytywnych opinii, potwierdzonych wynikami badania (żeby mocznik spadł przynajmniej trochę).
Wczoraj miała przez chwilę ochotę na zabawę, ale po 5 minutach jej przeszło. Dzisiaj już niespecjalnie. Do lasera nawet się nie ruszyła, chociaż przyglądała się z pewnym zainteresowaniem. Widać, że jest słabsza, mimo tego, że zaczęła jeść.
Krwi w moczu dzisiaj nie widziałem. Wprawdzie była w przedpokoju jakaś podejrzana wyschnięta plama, ale mam wrażenie, że po prostu przeoczyłem ją wczoraj, albo dwa dni temu bo w takim nietypowym miejscu, gdzie kot nigdy nie sikał. Chyba, że właśnie zaczął... ;)