BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
Archiwum - Choroba kota Dieselki - problemy jelitowe i nie tylko
Dieselka - 2013-05-30, 21:37 Obudziłam Małe na antybiotyk i coś się dziwnego dzieje.
Gdyby nie te oczy i świszczący oddech to ona na zdrową wygląda.... prawie....
Jest ciekawska, chodząca, paca mnie łapą jak ją dotykam, wodzi ślipiami za sznurkiem jak jej macham - jakby się szykowała do polowania.....
Ale oczywiście jest mega ALE
Ona wygląda jakby nie wiedziała gdzie jest i co się dzieje. Chodzi po mieszkaniu i zagląda we wszystkie kąty, zwiedza... Dodatkowo chodzi jakby była totalnie naćpana. Łapki to takie jakby nie jej i nie do końca wiadomo jak je używać. Jak je stawia to jej się trzęsą i musi chodzić na przygiętych. To wszystko takie jakby nie jej
Jeść jakby chciała ale jak przychodzi co do czego to w ogóle nie jest zainteresowana.
wzięłam ją na kolana to położyła się jak za dawnych czasów. Wbiła pazury w kolano i sobie łapki zaczęła myć.
Musiałam jej dać antybiotyk ale ona strasznie nie lubi tabletek w strzykawce. Nie wiem ile mi się udało dać bo wypluwała a na koniec się jeszcze spieniła na pysiu i nie wiem ile z tą pianą wyszło. Jutro ostatnia tabletka i będę musiała jakoś ją wcisnąć do pysia całą (nie umiem tego nawet zrobić swojemu psu ale wyjścia nie ma)
Nie powinna to reakcja na przeciwbólówkę ani na cykloferon.
Nie wiem co się dziejegerda - 2013-05-30, 21:52 Tabletkę trzeba oblepić masłem i włożyć głęboko na tył języka, potem głowa do góry i podrapać pod bródką - często się udaje, bo koty lubią masło.Dieselka - 2013-05-30, 22:17 no własnie Sihaya zrobiła mi całą instrukcję obsługi.
Nie udało mi się tego zrobić jak Małe miało kilka tygodni, nie udało mi się to z wielkim malamutem ale też przy pierwszej kroplówce, którą podawałam zwierzakowi "odpłynęłam"
A później, jak była już histeryczna walka o życie, to byłam w stanie zrobić absolutnie wszystko.
Ja z medycznej papiery zabrałam bo na widok igły odlatywałam, a dzisiaj podałam zastrzyk domięśniowy. Więc chyba wszystko kwestia motywacji.
Dzisiaj jej już nie będę dawać drugiej tabletki, bo jednak coś w tą paszczę wpadło i nie jestem w stanie powiedzieć ile.
Jedyne co mnie pociesza to że zawsze jak ja wpadam w histerię a mama jest pełna nadziei to kończy się to dobrze. A że ja teraz już sama w alkoholizm popadam i rzygam ze stresu, a mama mówi że może to przełom, to może tak właśnie jest?
Ona wygląda jakby nie wiedziała gdzie jest i co się dzieje. Chodzi po mieszkaniu i zagląda we wszystkie kąty, zwiedza... Dodatkowo chodzi jakby była totalnie naćpana. Łapki to takie jakby nie jej i nie do końca wiadomo jak je używać. Jak je stawia to jej się trzęsą i musi chodzić na przygiętych. To wszystko takie jakby nie jej
Nie występuje tu nagromadzenie płynu w jamie brzusznej i klatce piersiowej, ale pojawia się gorączka, brak łaknienia i pragnienia, żółtaczka, spadek masy ciała, depresja, anemia, wymioty i biegunka.
Występują tu objawy typowe dla układu neurologicznego i wzroku: zaburzenia równowagi, porażenie, drgawki, zmiany nastroju, oczopląs, utrata wzroku.
Oby to nie było to gerda - 2013-05-30, 22:46 Małe jest piękne, czarno-białe ! Osłabione, więc chodzi niepewnie, jednak reaguje na wołanie, trochę jakby oglądało świat od nowa ? Może to dobry objaw ? Najważniejsze żeby jadło, na razie wszystko co lubi - jak się wzmocni, będzie szybciej zdrowieć. Ma wolę życia, niech śpi i je, musi oszczędzać siły na walkę z wirusami - nie powinno tracić sił na chodzenie. Cały czas trzymamy kciuki, będzie dobrze "Duża" też musi odpoczywać, bo stres nie służy nikomu, a w dodatku się udziela. Czekamy na mam nadzieję dobre wiadomości rano Dieselka - 2013-05-31, 16:05 u nas dzisiaj zdecydowanie gorzej.
Małe nie chce jeść. Wcale nie jest zainteresowana jedzeniem ani piciem.
Dałam jej ok 8ml rosołku z rutinoscorbinem, krwią i wapniem.
ze 2-3ml zółtka z jajka
więcej nie jestem w stanie w nią wcisnąć. Walczy niesamowicie, ucieka, wyrywa. A mi serce pęka, że ona już się boi być u mnie na kolanach. Bo nie kojarzę się jej już z bezpieczeństwem, tylko z męczeniem i wciskaniem czegoś do buzi. Nie chcę żeby tak mnie pamiętała
A ona cały czas leży. Nie śpi jak wcześniej. Siedzi pod kołderką z butelką ciepłej wody i duma.
A ja cały czas rozpamiętuję. Maleństwo było takie strasznie dzikie kiedy do mnie przyszło. Nie ufała nikomu, tylko Dieslowi. Bo to jest jego kot, którego on oswoił, mył, pocieszał i się nim opiekował. Małe nawet najgorszy lęk przełamało, jeżeli Diesel jej pokazał że jest fajnie. No i była zawsze tak cudownie o niego zazdrosna. Nie wolno było dotknąć psa, żeby Małe nie biegło z krzykiem i nie wpychało sie pomiędzy. Bo przecież o kocie nie wolno zapominać
taka była Maleńka:
Ja sobie nie wyobrażam że miałoby jej nie byćKazia - 2013-05-31, 16:12 Nie karm jej na kolanach. Ani leków nie podawaj.
Karmienie i leki w wydzielonym miejscu, najlepszy jest blat w kuchni. Jak tam jest niesiona, wie, że będzie strzykawa.
Wszędzie indziej tylko pieszczotki.gerda - 2013-05-31, 18:15 Może ten interferon jej nie służy ? Może jest za słaba na leki i trzeba jej dać odpocząć ? Stres jaki wywołują w niej zastrzyki może bardziej szkodzi niż lek leczy ? Dieselka - 2013-05-31, 19:44 zastrzyki sama podaje.
tzn. od dzisiaj. Zdecydowanie lepiej to znosi niż to strzykawkowanie. Gdyby był antybiotyk domięśniowy to zaraz bym brała. A podskórnie jej nie potrafię.
Ja bym chciała jej dać przeciwbólowego. ale też gdyby było domięśniowe.
albo może z niej dzisiaj schodzi ten stres z wczoraj?
zaraz walka z tabletką.... :( i znowu dręczenie. A ona dopiero co zasnęła.Tufitka - 2013-05-31, 21:45 taka słodziutka, trzymamy kciuki za MałeDieselka - 2013-05-31, 22:12 Żebym wiedziała że z masłem tak łatwo podaje się tabletki to bym od początku jej nie dręczyła strzykawką. Bo to jednak nigdy nie wpadnie całość. No a wczoraj to już totalnie nie wiadomo ile dostała.
No i ona wtedy tak gryzie buzie od środka. Dźwięk jest jakby gumę gryzła. Może przez to ją to gardło tak boli...
a z masłem to fik i tabletka w brzuszku.
Jutro z rana biegnę po tabletki przeciwbólowe do weta. Może zacznie sama znowu jeść. Bo dzisiaj to absolutna masakra.
Jedyne co jej w miarę wchodzi to covalescent royalowski. Wiem że to badziewie ale przynajmniej aż tak nie walczy podczas podawania. Szkoda tylko że tak późno się zorientowałam - dostała tego raptem łyżkę rozrobioną z rosołkiem. do tego olej z łososia i kapsułka tranu.
no i to pół żółtka z rosołkiem, troszkę hemo i wapnia
jeżeli tak dalej będzie to trzeba będzie myśleć nad innymi rozwiązaniami. Ale mam nadzieję że po przeciwbólówkach jakoś wróci do normygerda - 2013-06-01, 08:02 Bardzo się cieszę, że masło pomogło Mooocccno trzymamy kciuki Dieselka - 2013-06-01, 13:38 Małe dostało metacam jako przeciwbólówkę. Wet stwierdził że to przy dłuższym stosowaniu będzie lepsze, bo nie będzie powodowało owrzodzeń
Zmieszałam to z covalescentem i olejem z łososia i w pysia.
Jak zaczęło działać to trochę śmietanki polizała (ja nie wiem co ona ma do tego nabiału - nigdy nie lubiła). Wypiła trochę wody, zjadła pół serduszka z kurczaka i polizała mieszankę (zmiksowaną na breje) - ale to dosłownie ze dwa lizy.
Ale jej się zimno zrobiło, więc wsadziłam pod kołderkę. Siedzi z butelkami skitrana z całą głową i się grzeje.
Dużo tego w brzuszku nie ma, ale coś jednak jest. Niech się prześpi i wygrzeje. Mam nadzieję że jak wstanie to będzie lepiej.
Rozmawiałam z okulistką bo chciałam jeszcze dokonsultować jak mam dbać o te oczka. Ale powiedziała że nic teraz nie pomoże. Zmiany oczkach są od czegoś innego niż herp a leki nie penetrują wewnętrznych części oka.Margot - 2013-06-02, 12:36 Dieselka, czytam te Twoje dalsze zmagania z biednym Maleństwem i martwię się o tego kota. Oczywiście jest zawsze jakaś szansa i nadzieja, że to nie bezwysiękowy FIP (mimo charakterystycznych dla tej choroby objawów jakie towarzyszą zachowanu Małej i wyników badania krwi). W połowie lat 90-tych moja 6-letnia wówczas kotka nagle zaniemogła, nie chciała jeść ani pić , chowała się po kątach. Biegaliśmy z nią po różnych wetach (to były inne czasy i inny poziom diagnostyki), była leczona chyba bardziej na "chybił trafił" (tak trochę jak twoja kotka) różnymi lekami i antybiotykami. Weci (kilku) podejrzewali nawet białaczkę, skoro jej stan się szybko nie poprawiał (wtedy nie było chyba testów, nie pamiętam, żeby ktoś nam proponował taką diagnostykę). Aż któremuś udało się "trafić" z lekami i koteczka wyszła z choroby, która z białaczką nie miała nic wspólnego. Był to po prostu jakiś paskudny wirus. Trwało to wszystko jednak nie aż tak długo jak u Maleństwa i moja kotka nie była aż tak wyniszczona i odwodniona przez chorobę, jak Maleństwo na załączonym przez Ciebie filmiku.
Rozumiem, że teraz priorytetem jest walka z potencjalnym wirusem i objawami mającymi poprawić komfort funkcjonowania koteczki. Jeśli jednak jest ona narażona na przyjmowanie tak licznych i toksycznych leków, może warto jednak byłoby ją trochę powspomagać kroplówkami. Jeżeli okaże się, że to nie FIP, czego z całego serca Ci życzę, boję się, że ta lekoterapia porządnie odbije się na wątrobie, a szczególnie nerkach kotki. Antybiotyki, sterydy i leki niesteroidowe przeciwzapalne (Tolfedyne, a zwłaszcza powszechnie już uważany za nefrotoksyczny Metacam) są potwornie obciążające, a przy odwodnionym kocie naprawdę mogą doprowadzić do zniszczeń w w/w organach.
Jeżeli np. bywasz u weta co kilka dni z kotką, poproś go o kroplówkę dla Małej za każdym razem. Jeżeli sama w domu nie dasz rady z pomocą mamy zaaplikować jej kroplówki, to próbuj jakoś przemycać jeszcze częściej wodę lub ten rosołek.
Na twoim miejscu zastanowiłabym się też poważnie nad alternatywą dla tego Metacamu, jako środka przeciwbólowego. Jeśli miałaś okazję czytać wcześniej różne wątki chorobowe, na chociażby naszym forum (chociaż domyślam się , że nie, bo pewnie tak łatwo nie zgodziłabyś się na wybór Metacamu), to w wielu postach pojawia się ostrzeżenie przed tym nefrotoksycznym lekiem, a jego negatywne skutki mogą wystąpić zwłaszcza u odwodnionego zwierzęcia.
Trzymam kciuki za Ciebie i za biedne Maleństwo.Dieselka - 2013-06-02, 13:43 szczerze to ja nie mam pojęcia co by było lepsze niż ten metacam. Oczywiście nie pogardzę propozycjami.
Od jutra mam zamiar dawać jej mniejsze dawki. Teraz dostaje na swoją wagę ale wet mówił żeby starać się zmniejszać.
po kropelkach oczka już nie płaczą, więc to z głowy. Z drugiej strony te oczka wyglądają coraz gorzej. Nie dość że są coraz bardziej mleczne i źrenica nie ma już swojego pierwotnego kształtu, to jeszcze całe oko traci swój pierwotny owal.
Po przeciwbólowych jest zdecydowanie lepiej. Podziubała łososia troszeczkę i zjadła pół medaliona z indyka. Bardzo rozwodnionej mieszanki dostała ok 6ml (razem z metacamem). + śmietanki troszkę i mleko (nie będę jej tego odmawiała skoro jej aż tak strasznie smakuje)
Poza tym była kupa i sik.
Ona aż tak jakoś wybitnie odwodniona to nie jest wbrew pozorom.
Ja powiem tak - jestem pewna, że gdybym nie trafiła na samym początku do tamtego kretyna-profesora, to cała sprawa byłaby już tylko wspomnieniem. Może nawet by się udało uratować oczka. Ona była w bardzo "dobrym" stanie jak do niego poszłam. Polowała na pająki i muchy, była chuda ale poza tym zachowywała się normalnie (noooo może więcej spała niż normalnie).
Wytrzymała 2tygodnie "leczenia" przez tamtego idiotę i dopiero wtedy ją złamało. Gdyby wprowadzić leczenie kiedy ona jeszcze jadła wściekłe ilości jedzenia i była w dobrej formie, to byłoby zupełnie inaczej. A teraz to ja się cieszę jak mi kot zje pół serduszka z kurczaka i utrzyma na łapach na odcinku 1m ;/