BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
Off Topic nieBARFny - Człowiek - to brzmi dumnie ?
_Jadis_ - 2013-12-12, 20:04 Bo ludzie sa leniwi i wola spuscic psa , niech biega a oni stoja pod blokiem z rekami w kieszeni. Nie bardzo rozumiem tłumaczenie , ze o 21.00 nikogo nie ma w poblizu. godziny 20-22 to sa pory kiedy psiarze odbywaja wieczorne spacery...
A co do "napastnika" to sie nie wypowiem bo podejrzewam, ze za takie bluzgi przyznano by mi jakies ostrzezenie ciocia_mlotek - 2013-12-12, 20:11 Tam są jeszcze tłumaczenia, że pies był po treningu posłuszeństwa. No i co z tego? Na czole ma to wypisane? poza tym skoro był i tak słuchał - powinien byc momentalnie odwołany.
Nie każdy ma ochotę na podbiegające do niego psy. MNie szlag trafia na ludzi pozwalających na to. Dla mnie jest to ogromny problem. mam psa lękliwego i reaktywnego. taki radośnie podbiegający do niego pies (zwłaszcza większy) jest odczytywany jako zagrożenie. Nasze spotkania z psami muszą byc kontrolowane.
Miałam też kiedyś przypadek, że wielki labrador bardzo przyjaźnie podszedł do mojej 3-letniej córki. dziecko odskoczyło z piskiem (takim pół przestraszonym pół wesołym). Na to usłyszałam od właścicielki psa: proszę się nie martwić on tylko chciał polizać.
No do jasnej cholery, serio????? Serio to jest takie fajne, że twój pies podbiega do małego dziecka bo sobie chce po buzi polizać????? No myślałam, że babę zatłukę. Mimo, że piesek istotnie przyjazny bardzo i w zasadzie ani mi ani córce nie przeszkadzało, że podszedł. Nie o to chodzi a o podejście właścicielkiTufitka - 2013-12-12, 20:17 ciociu zgadzam się z Tobą, każdy opiekun psa powinien odpowiednio panować na nim. Jeśli nie umie, na smyczy powinien prowadzać. Ja nie lubię (może i inni też tacy się zdarzają i ja mam takich na uwadze), żeby obcy pies do mnie (i mojego psa) podchodził ot tak. A może ja sobie tego nie życzę? A może ten pies ma inną energię i spróbuje moją spokojną sunię zaatakować? Niektórzy nie myślą nie mają wyobraźni - nie powinni mieć psa (bez spotkania wcześniej z behawiorystą, który powie jaki pies do nich pasuje). No nie lubię podbiegających psów czy to do nas na spacerze czy tylko do mnie.
Raz pani z psem szła i pies chciał za szybko do nas podejść, i zaczął warczeć a ona " ona chciała się tylko przywitać". Jak warczenie to przywitanie, to ja dziękuję. Oczywiście odpowiedziałam jej ...odpowiednio... isabelle30 - 2013-12-12, 20:20 Ale którego... chyba właściciela ONKa... no sory - pies po szkoleniu taki układny a leci do obcego psa... do tego do psa z którym już ścinka była i tamten został pogryziony.
Chodzisz z psem - dużym psem na spacer codziennie - pozwoliłabyś Pestce pobiec do psa z którym przed chwilą się pogryzła i go pogryzła?
Artykuł napisany w bardzo ładnym tonie ale ... jak internauci zauważyli - bardzo jednostronnie. Na co ci ludzie mieli czekać ? Aż po raz kolejny i kolejny młody i "przyjazny" ON biegający luzem bez odwołania będzie atakował ich psa (nota bene na smyczy i przy nodze)?
Być może reakcja z nożem była mocno przesadzona, być moze gaz by wystarczył. Ale akurat nóż facet miał pod ręką a nie gaz. Nic nie wiemy jak to wyglądało, nie wiemy kim był ten drugi pies, nie wiemy ile razy ci ludzie z tym psem musieli uciekać, przemykać bokiem czy bać się.
Bardzo ładny ten opis - młody i przyjacielski i chciał się bawić - gdyby taki był to czy doszłoby do walki w której ten drugi zotał pokaleczony? No błagam - nie muszę tego tłumaczyć, nie Tobie... obie doskonale wiemy że dwa obce i nie zaprzyjaźnione psy po ścince już nigdy nie będą się tak łądnie bawić - nie bez żmudnej pracy wykonanej nad nimi oboma (a i wtedy będą tylko chodzić równolegle we względnym pokoju)
Kiedyś spcerowałam z tasakiem - akurat kurier przyniósł do rodziców i odebrałam go na wieczornym spacerze. Gdyby wtedy jakiś pies zaatakował Brutusa - pies który go już pokaleczył (czyli wiekszy, silniejszy, mocniejszy) - pewnie tasak miałby premierę w parku. Nic w tym nie byłoby dziwnego. Właściciel psa "pizdeczki" nie ma wyboru - albo obroni swojego psa sam albo pozwoli go poważnie uszkodzić / zabić. ON to nie golden który podczas walki dużo ryczy a nawet nie zarysuje bo ma "miękki" pysk. ON gryzie aby uszkodzić.
Jeżeli wiem, że w okolicy bywa słabszy, mniejszy pies - wróg, lub jakikolwiek wróg Brutusa - na spacerze mam oczy wokół tyłka. To mój obowiązek - nie dopuścić do awantur między psami, do uszkodzeń czy agresji. Nawet w nocy w parku nie odpuszczam i patroluję bacznie cały teren aby wyczaić pierwsza i złapać psa na smycz.
Dlaczego właściciel ONa - psa o niskim progu pobudzenia tego nie robił? Dlaczego psu pozwolił pobiec do psa z którym miał już na pieńku? Dlaczego nie odwołał póki był czas skoro był taki szkolony?
Nie muszę Tobie tego tłumaczyć, mając trudnego psa, rotka - wiesz na ten temat znacznie więcej niż ja.
Wkurza tylko i boli bo kolejny pies ponosi konsekwencje głupoty swojego własciciela...
I znowu ludzie mają pożywkę - zlinczować kazdego kto ma psa, kto psa spuści ze smyczy, zabić i zutylizowac kazdego napotkanego psa... czytałaś komentarze? Przez takich głąbów bierzemy w tyłek my wszyscy.
Przez takich właśnie ludzi kazda z nas moze sobie flaki wypruć aby z psa swojego uczynić anioła - a i tak dla wielu będzie on diabłem wcielonym i krwiożerczą bestią a my celem ataków pełnych nienawiści. Przez takie historie zaraz pojawi się kolejny wariat który b edzie napychał kiełbasy trutką na szcury i rozkładał po krzakach. Pojawią się kolejne zakazy i nakazy.
Teraz będą rozlekac bo facet miał 2 promile. I co z tego? Dorosły jest - nie ma zakazu wypicia kieliszka wódki na imieninach u cioci a potem pójścia na spacer z żoną i psem... gdyby był nie po alkoholu to by coś zmieniło? ON nie poleciałby do jego psa?
Co musiałby poświęcić aby to co zrobił zostało uznane za obronę konieczną? Ilu świadków tego i innych zdarzeń z udziałem tego ONka tam było i ilu się wypowiedziało?
A teraz krótki przykład - codziennie po pracy idę z psem na spacer. I codziennie przy wyjściu z parku spotykamy tą samą kobietę z tym samym (o ironio) ONKiem... Piksel czy jakiś inny Pimpuś... młody, wielki samiec, rusza do nas z charakterystycznym polowaniem. Ja biorę Brutka do siebie i za nogami kazę mu usiąść i czekać i zamknąć mordę. I codziennie krzyczę babie aby zabrała psa... i codziennie słyszę - on się tylko chce przywitać - a ja dobrze wiem że jak tylko podejdzie to żadnych powitań nie będzie. Dzień w dzień muszę wyciągać gaz aby pies dostał komendę do odwrotu. I tak od paru miesięcy. I tak... dobrze wiem jak wyglądają powitania tego psa... bo jakiś czas temu po całej akcji pieseczek poszedł się witać z innym pieskiem - małym i nie młodym już sznupem. ON został skopany, babka dostała w japę i skończyła na bruku. Bo trafiło na barczystego faceta ale bez noża i gazu. Ile w parku jest takich ofiar powitań ONa? I kiedy baba nauczy się trzymać psa na lince i patrolowac teren i puszczać go na bezludziu?_Jadis_ - 2013-12-12, 20:29 Ciocia_mlotek to sluchaj tego.
Mialam psa przez 14 lat. I przez jakies 10 lat uzeralam sie z wlascicielem wielkiego wyzla. Porownaj sobie foksterier a wyzel.
Za kazdym razem jak wychodzilam na podworko mialam psa na smyczy i dusze na ramieniu (gowniara 15 lat) bo sąsiad z bloku naprzeciwko mogl wyjsc ze swoim"pieskiem". A pies uparty, jak tylko zobaczyl nas na 2 koncu podworka od razu toczyl piane z pyska i pedzil na nas(nie do nas, NA nas).
Sasiad mieszka na 2 pietrze. Pies za kazdym razem wypuszczany z mieszkania luzem , bez smyczy, bez kagańca wybiegal z bloku (bo drzwi od piwniby tez otwarte) z mordem w oczach (serio - nie znosily sie te nasze psy - ich prawo , ale obowiazkiem wlasciciela jest nad swoim psem panowac) TYmczasem sasiad laskawie wychodzil po kilku minutach z papieroskiem, stawal kolo drzwi klatki (bez smyczy, bez kaganca)podczas gdy jego krowa za przeproszeniem (bo nawet z urody przypominal takiego cielaka) szerzyla spustoszenie na podworku.
Nie raz, nie dwa bylo tak, ze musialam uciekac wrecz z podworka i do domu wracac okrezna droga, bo sama sie balam (bo jak ja niby mialam rozdzielic dwa psy gdyby sie zaczely gryzc) . Nie raz byla wzywana straz miejska, ze pies stwarza zagrozenie, byly upomnienia, kolegium nic nie docieralo. Psa czasem wyprowadzala tez sasiadka - starsza pani, ktora robila identycznie jak wlasciciel (papierosek, rece w kieszen) zreszta ciekawe jak ona miala sobie poradzic z psem ktory warzyl wiecej od niej...
Skonczylo sie tym, ze ktoregos razu matka byla z Baxem na spacerze,krowa wyskoczyla zaatakowala ja jak akurat przechodzila kolo klatki. MAtka zdazyla tylko psa zlapac na rece, wyzel rzucil sie na nia. Wyszarpal dziure w nodze mojego psa. Wet-narkoza-operacja. WIeczorem przyszedl do nas wlasciciel, popatrzyl ,poogladal i wysmial twierdzac ze to nie mogl byc jego piesek bo ojciec poluje wiec na pewno dzik tak go poharatał.
Ludzie sa.... (ocenzurowano)
I co z takim zrobic? ciocia_mlotek - 2013-12-12, 20:38 Ja miałam problemy z mikropsami. Miałam psa w typie ONka. agresywny do psów ( po pogryzieniu) więc musiałam bardzo uważać. Po osiedlu tylko na smyczy i często w kagańcu. i zawsze podlatywały jakieś yorki itd na pełnym alarmieisabelle30 - 2013-12-12, 20:39 Jadis - ja miałam takiego sąsiada piętro wyzej - tamten to był wielki ON w starym typie a mój mały kundelek. Reszta tak jak opisałaś... razu pewnego Argo dopadł Dżeka - złapał za żebra i rzucił nim o beton. Puścił dopiero gdy Atos - piękny wielki masywny bokser też starego typu zakochany na zabój w Dzeku i mnie przybiegł na odsiecz słysząc skowyt Dżeka i mój krzyk - złapał Argo za kark i ten musiał się bronić. Ja miałąm naście lat, ludzie wrzeszczeli, facet wyrwał jakiś drąg z płotu...
Było szycie,narkoza... potem trzeba było pruć i czyścić jeszcze raz. Wyrwane do kości, rana paskudnie się goiła parę tygodni a nie był to czas kiedy wet ze sprzetem był na każdym rogu.
Nasz sąsiad zapłacił za leczenie a syna porządnie zlał. Potem Argo latał w kagańcu._Jadis_ - 2013-12-12, 20:52 No to tyle dobrego , ze zaplacil za leczenie. U nas ten "sasiad" nigdy nie widzilal problemu. Co najgorsze moja ciotka ma suke foksteriera (ciotka mojego Baxia) i ta krowa sie czasem pomylila to i do niej startowala, dopiero jak byl juz blisko i zauwazyl , ze to nie ten pies to odpuszczal... on byl ewidetnie ciety na mojego psa. I zeby nie bylo Baxi w kasze sobie dmuchac nie dal ale nie byl agresorem , potrafil pieknie sie bawic z dobermanem sasiadki i jakos nei widzial problemu z tym, ze to wiekszy pies czy cos....isabelle30 - 2013-12-12, 21:15
Kiedyś dostałam prośbę o podpisanie petycji w sprawie obdzierania psów żywcem ze skóry przed wrzuceniem ich do gara na mięso... tam był film. Też sprawa dotyczyła Chińczyków.
Koszmar śnił mi sie będzie do końca życia.
Okrutny naród, okrutna kultura... to co robią z niedźwiedziami aby pozyskać żółć - która podobno leczy... też bez komentarza.
Ponoć Chiny to cywilizacja mająca korzenie o wiele dalej niż nasza cywilizacja.
Ktoś mądry kiedyś powiedział że poziom cywilizacji narodu mierzy się stosunkiem do dzieci i zwierząt.
Dla mnie Chińczycy to naród pierwotny...Snedronningen - 2013-12-12, 21:54 Iza, moja suka nie ma kompletnie prawa podejść do nikogo bez mojej zgody, a także nikt nie ma prawa bez tej zgody podejść do mnie.
Ale, tu wszystkich zaskoczę, Pestuchna może "pokłócić się" z obcym psem a i tak za chwile zapraszać go do zabawy. Ona sobie zwyczajnie pewnych rzeczy nie generalizuje. Pies może ją 100 razy atakować za każdym razem jak ją spotka a za 101 ona i tak będzie pozytywnie do niego nastawiona. Pracując z większą grupą na raz, sama chodzisz z Brutkiem na zabawy z grupą psów to pewnie też to znasz, byłam świadkiem scysji bo jeden pies drugiemu zrobił nie tak jak powinien, kończyło się na fruwających kłakach, zadrapaniach, obślinieniach, przytrzymaniu psów przez właścicieli i puszczenia do dalszych zabaw. Jeżeli pies chce drugiemu coś zrobić to mu to robi i nie kończy się na zadrapaniach. Ale niestety wielu przewrażliwionych właścicieli już uzna to za mega agresję.
Nie wiem na ile reakcja gościa z nożem była właściwa. Dla mnie mocno przesadzona i facet powinien trafić na obserwacje psychiatryczną. Iza, wyobrażasz sobie, że musisz dźgać nożem psa aby sobie poszedł skoro udało Ci się go złapać i przytrzymać? Gnoja bym rozszarpała. Tak, rozumiem wnerw na podbiegające psy, sama wiesz jaki miałam z tym problem, dopóki suka nie ześwirowała, ale nie rozumiem takiej reakcji. I nigdy jej nie zrozumiem. Może to wnika z tego, że szkolę i pracuje z psami. Zazwyczaj o twardych charakterach i w sytuacji, że wiem, że zostanę pogryziona i nie mam już nic do stracenia sama przejmuję inicjatywę i potrafię ruszyć na delikwenta. Tego co zrobił ten gość nigdy nie zrozumiem.
Nie bronię faceta od ONka, bo pozwolił aby jego pies podleciał do innego ale piętnować będę dźganie nożem psa, którego można było złapać i odprowadzić do właściciela. Ale tak jak pisałam wcześniej, ja pracuję z psami więc mogę patrzeć na to wszystko z zupełnie innej perspektywy.
Facet wcześniej pił, było ciemno. Jesteś pewna, że on wiedział, że to właśnie ten konkretny pies do niego leci? Bo ja nie.
Swoją drogą, wiesz kto ma do mnie najwięcej pretensji o posiadanie "takiego" psa? Ludzie z psami niewychowanymi, które rzucają się na wszystko co się rusza.
Ja też mam zupełnie inny rodzaj psa, gdyż psy z reguły wolą ją omijać szerokim łukiem. Nie wiem, ale podejrzewam, że ta jej psychoza jest dla nich w jakiś sposób widoczna.
btw, jak ktoś coś ma do mojego psa to zawsze może mu to powiedzieć prosto w pysk Mnie i tak już rożne debilne obostrzenia spotkały i szkoda, że nie dotyczą one wszystkich psów a tylko poszczególnych ras.Nina_Brzeg - 2013-12-12, 22:11 Ja również nienawidzę podbiegaczy. Zwłaszcza, że mam 3 psy. Często wychodzę z nimi sama (zazwyczaj chodzimy na raty albo w dwie osoby, ale jak rodzice w pracy a ja np chora to wolę pójść raz na szybkie siku i wracać do wyra) i wtedy jest to najbardziej uciążliwe. Moje psy to trzy totalnie różne charaktery, każdy ma jakiś swój typ psa, którego nie lubi (z różnych powodów). Np Fox nienawidzi labradorów bo mieliśmy sąsiada labradora, który zawsze biegał luzem, z baaardzo dominującą postawą odnosił się do mojego psa - a on tego nie lubi bo się boi. Teraz każdy biszkoptowy labrador to wróg, dopóki Fox nie zobaczy, że to nie TEN pies. Vega nienawidzi shih-tzu. Bo sąsiedzi mają taką sukę, która zawsze biega luzem i rzuca się do moich psów z rabanem i zębami. Przestałam liczyć ile razy dostała ode mnie z buta. Właściciel ma to gdzieś bo 'pies musi latać luzem'.
Rozumiem więc wkurzenie, rozumiem kopnięcie takiego psa. Ba, mogę nawet zrozumieć, że pies by oberwał kijem. Ale nóż?! Noża się używa, żeby zabić.ciocia_mlotek - 2013-12-12, 22:29 Snedronningen, kolesia, który psa zadźgał nikt tu chyba nie broni. To jest wariat jakiś. Pomijam fakt, że w Polsce z nożem ot tak sobie chodzić nie wolno. Poza tym reakcja mocno przegięta. tak czy inaczej pies nie zaatakował a tylko podbiegł. Faktem jest, że za śmierć tego psa w równym stopniu odpowiedzialny jest pańcio. Bo to on pozwolił, żeby pies podbiegł a reakcji ani psa ani osoby, do której pies podbiega - nie przewidzisz
Co do psów samych. Fakt, każde spotkanie może byc inne. Bo psy myślą i reagują teraz a nie wczoraj. Najlepszy kumpel któregoś dnia wkurzy i może być jatka
Mój Nero nie lubił psów ogólnie a nienawiścią pałał do jamników. natomiast bullterier był przyjaciel. To właśnie Nero zaraził mnie miłością do nich. On i Jonathan Carroll Snedronningen - 2013-12-12, 22:50
ciocia_mlotek napisał/a:
Mój Nero nie lubił psów ogólnie a nienawiścią pałał do jamników. natomiast bullterier był przyjaciel.
Wcześniejsze, pseudodalmatyńskie suczydło, lubiąc wszystkie psy i nie wchodząc z nimi nigdy w zwady,g dyż było ugodowe i to bardzo, uczuciem szczerym i niezmierzonym nienawidziło wszystkich rottweilerów. Pojawienie się jakiegokolwiek przedstawiciela tej rasy oznaczało kłopoty. Obecnego pyszczydła by tez nienawidziła _Jadis_ - 2013-12-16, 23:35 Ostatnio coś było o tym czego to sie nie robi w schroniskach no to prosze