BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
BARFne Życie - Maks i Mufka :)
Skipper - 2016-11-20, 21:34 Saga, Tosiek jak szedł na kastrację to nie miał tyle futra co teraz, ale jak wrócił to jajka (a raczej miejsce po) miał idealnie czarne i wydepilowane Naokoło futro było Saga - 2016-11-20, 23:00 To nie wiem już sama... ten diabeł nie dał za nic sobie obejrzeć miejsca pod ogonem, tylko jak szedł z ogonem zadartym to ewentualnie wtedy tylko lądowałam na podłodze żeby zerknąć taki uparciuch Saga - 2016-11-26, 18:28 Skipper, Maks chyba pozazdrościł Tośkowi . Po kastracji udowadnia mi, że wszędzie da się wejść i wskoczyć . Właśnie od dwóch dni dokazuje w kuchni, biega po szafkach pod sufitem . Najgorsze, że muszę mieć okno zamknięte bo skubaniec próbuje wyjść oknem tyle, że od góry .
Oto dowody przestępstwa :
Ta szafa jest praaawie do sufitu, jakieś 15-20 cm jest wolnej przestrzeni, on tam nie może się wyprostować, tylko poleżeć . Jak tam wskakuje to tylko on sam wie
Potem przeszedł dookoła po szafkach i wlazł na lodówkę. Też jest wysoka (stoi dodatkowo na podwyższeniu), taka trochę równo z szafkami. I zaczął włazić za lodówkę . Problem tylko w tym, że ja lodówkę mam we wnęce, więc jeśli Maks się zaklinuje za lodówką to nie wiem jak go stamtąd wyciągnę
I jeszcze przy okazji Mufcia :
koci, koci łapki z paprotką troszkę widać ten jej wygolony brzuszek
Skubana ćwiczy na kwietniku, łapie się łapkami jak dziecko i się podciąga. A jak widzi, że ja się podnoszę to się kładzie na oparciu tapczana, główka na bok, oczka zamyka i udaje, że śpi . Tylko zapomina ogona wyłączyć Skipper - 2016-11-26, 19:35
Saga napisał/a:
Skipper, Maks chyba pozazdrościł Tośkowi . Po kastracji udowadnia mi, że wszędzie da się wejść i wskoczyć
Saga, bez urazy, ale to to jest Tosiek w wieku 4 miesięcy.... (nieopierzony jeszcze wtedy był i kryzy nie miał)Saga - 2016-11-26, 19:42 No ja wiem przecież . Dlatego napisałam, że pozazdrościł wreszcie dorósł do skoków . Ciekawe tylko, ze dopiero po kastracji..Skipper - 2016-11-26, 19:49 No wiesz, lepiej późno niż wcale. Tylko nie wiem czy to późno na dobre Ci wyjdzie....Saga - 2016-11-30, 12:45 Ale się wściekłam . Napisałam do tej mojej fundacji od kotów maila w sprawie dofinansowania za zabiegi kastracji. Po dwóch dniach dostałam odpowiedź: "rabat w przypadku sterylizacji naliczany jest od razu przy zabiegu wyłącznie w sytuacji, kiedy wykonuje Pani zabieg w jednej z lecznic z którymi współpracujemy". Kurde, w umowie adopcyjnej nie ma śladu takiego zapisu, jest tylko częściowa refundacja i koniec. Mało, że kasują przy adopcji pieniądze za koty, bez gadania tyle się należy i koniec, to nawet na umowie nie napisano, że zapłaciłam 100 zł za koty . A to ponoć dobrowolny datek był . No wnerwiłam się jak nie wiem co . Ciekawe co w przypadku, gdy koty zabierane są poza Łódź, przecież ludzie z Poznania adoptowali koty i co, teraz do Łodzi mają przyjeżdżać na zabieg kastracji? Rolują ludzi jak się a potem czytam lamenty na stronie i na fejsie jacy to ludzie są podli bo ciągle narzekają doradora - 2016-11-30, 12:58 Saga, akurat to, że dofinansowanie jest tylko u wybranych wetów rozumiem bardzo dobrze, prawdopodobnie rabat jest przysługą weta dla fundacji i to dana, konkretna lecznica tnie koty taniej, w ramach działalności charytatywnej właściciela
nie chcesz korzystać z usług tego weterynarza (bo koty w Poznaniu, bo nie odpowiada narkoza itd.) to nie, Twoja decyzja
("dobrowolna" opłata 100 zł za kota dalej mnie oburza)
my też koty kastrowaliśmy "za swoje", bo za daleko było jeździć do weterynarza, z którym współpracuje fundacjaSaga - 2016-11-30, 13:19 Wiesz, no ok, ja mogę to zrozumieć, ale do cholery takie rzeczy powinny być umieszczane w umowie, to powinno być wszystko jasne i klarowne. Bez niedomówień. Nie chciałam iść na kastrację do tej lekarki fundacyjnyj mimo, że mam ją dosłownie prawie po drugiej stronie ulicy bo raz, ze za nic nie mogę się z lekarką dogadać (pisałam wcześniej o różnych jej wyskokach) a dwa to warunki w tej... niby przychodni mi nie odpowiadały. To są dobre warunki do obcięcia pazurków albo do zrobienia zastrzyku a nie do operacji. Poza tym przecież ja nie chcę dofinansowania np. połowy mojego rachunku tylko chodzi mi o taką kwotę jaką dofinansowują ze swoich lecznic. Ogólnie oburza mnie całokształt - wypychanie kotów na siłę byle poszły, bardzo małe, jak już coś skubią same to niech spadają i to pobieranie pieniędzy. Doczytałam, że jeśli mają koty, które lekko trącają jakąś rasą to pobierają więcej niż te 50 zł za kota, tak pisali oburzeni ludzie. I ok, mogę też zrozumieć, że ponoszą koszty, czasem koty w DT dość długo są, trzeba je wykarmić, odrobaczyć, podleczyć, zaszczepić. Ja brałam koty 6-cio tygodniowe i za wszystko płaciłam sama, w ich lecznicy. Pierwsze odrobaczenie było tylko darmowe. Koty były przebadane na oko, wszystko ok, nic im nie jest i już. No po prostu ogólnie nie podoba mi się takie działanie i tyle Saga - 2016-12-03, 13:55 Wrzucam do obejrzenia popisowy numer Pana Maksa - pseudonim domowy Maniuś .
https://youtu.be/Ont-aqD68rY
w drugiej części jest zabawa kostką, rzuciłam im do ogryzienia Basiek - 2016-12-03, 16:19 Maksiu szaleju się najadł . Obrus - wróg nr 1 Skubaniec, a że ze stołu nie zlecił, przy tych szaleństwach. Moje dawno by wylądowały na podłodze.
Z kostką sobie radzi, wie po co ma ząbki. Nie jak moje gamonie. Dostały oseska myszy, to się na niego patrzyły jak na UFO. W końcu Gucio zmęczony obserwacją, usnął przy zwłokach. Saga - 2016-12-03, 16:37 Takie popisy na stole to u niego norma, jeszcze nigdy nie spadł . Ja nie mogę mieć żadnego obrusika na stole, żadnej serwety, nic. Tylko ten ale bieżnik, on jest odporny na kocie pazury. Na obrusy to polują i to od samego początku tak było. Wisi róg więc można go łapać i ściągać. Ostatnio zmieniłam firankę i pod kolor położyłam serwetę, myślałam, że koty już zmądrzały. Serweta ciemny brąz a na niej białe margaretki czy coś i koty latały po tych kwiatkach i łapały je łapkami jakby to były motylki no i oczywiście zjeżdżały po serwecie na podłogę. Musiałam zdjąć
A z tą kostką to właśnie o dziwo się nauczył, od wczoraj były podchody, od szyjki się zaczęło, podchodziły, odchodziły aż wreszcie Maks nauczył się i wszamał. Gorzej ze skrzydełkiem, u Mufki muszę obejrzeć dziąsła bo nie chce chrupać . Ale dziś za kostkę się zabrała i ogryzła ładnie, na filmiku to już się wylegiwała po Basiek - 2016-12-03, 16:56 Myślisz, że moje też załapią, że osesek jest do jedzenia? Ile razy podawałaś skrzydełko zanim Maks zaczął szamać?
U mnie na stole obrus leży sobie spokojnie. Spada tylko wtedy, gdy dostają głupawki i biegają jak szalone. Saga - 2016-12-03, 17:01 Raz podałam przed kastracją i nie było problemu ze skrzydełkiem . A po kastracji cofnęły się w rozwoju i już nie wiedziały co mają ze skrzydełkiem zrobić . W sumie po kastracji to 2 razy podawałam, wczoraj drgnęło przy szyjce.
A może oseska posmaruj łososiem? Tylko wtedy pewnie olej zliżą a z oseskiem się zaprzyjaźnią Skipper - 2016-12-03, 18:12
Saga napisał/a:
Serweta ciemny brąz a na niej białe margaretki czy coś i koty latały po tych kwiatkach i łapały je łapkami jakby to były motylki no i oczywiście zjeżdżały po serwecie na podłogę. Musiałam zdjąć
Kwiatki trzeba było zamalować
Basiek napisał/a:
U mnie na stole obrus leży sobie spokojnie. Spada tylko wtedy, gdy dostają głupawki i biegają jak szalone.
U mnie obrus zjechał raz. Razem z laptopem. Od tego czasu zero obrusów