To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

Kulinaria dwunogów - Odchudzanie - fakty, mity i polityka

scarletmara - 2015-04-02, 01:39

Lena06 napisał/a:
Opierając się chociażby na zawodach widzimy, że mężczyźni wykonujący ciężką pracę jedzą więcej niż ci zajmujący się pracą siedzącą.

Tak tyle tylko, że mężczyźni wykonujący cieżką pracę fizyczną nie są raczej otyli. Prawdziwe grubasy natomiast jedynie wśród tych siedzących się spotyka, wiec... ?

Lena06 napisał/a:
Naszą wiarę w to, że wysiłek fizyczny spala tłuszcz, opieramy na założeniu, że możemy zwiększyć wydatek energii, nie zwiększając jej spożycia. Jest to myślenie błędne, bo zwiększając aktywność fizyczną, będziemy mieć również większy apetyt. Gdy wzrasta wydatek energii, prawie na pewno wzrośnie liczba kalorii, które spożyjemy w ramach rekompensaty.

Tylko, że u człowieka uprawiającego sport ta energia buduje mięśnie a u człowieka nie ruszającego się odkłada się w postaci tłuszczu, wiec... ?

Ja nadal uważam, że ruch i jego brak ma wpływ na naszą nadwagę lub jej brak. Jak może nie mieć skoro tyle różnych procesów w naszym organiźmie inicjuje aktywność fizyczna i wysiłek, każdy z nich wpływa na pracę naszego organizmu, na trawienie, spalanie, metabolizm ogólnie również.

Dodatkowo z moich prywatnych doświadczeń człowiek aktywny fizycznie nie myśli tyle o jedzeniu bo:
a) napędzają go hormony szczęścia
b) organizm jest zajęty wieloma róznymi procesami i "nie nudzi się"
c) jest mu cieplej.
Człowiek mało aktywny i nieaktywny chodzi głodny i je:
a) z nudów żeby czymś się zająć - organizm też się domaga jedzenia bo chce coś robić :-P
b) żeby się ogrzać bo jak się nie rusza to mu zimno i organizm domaga się pokarmu w celu wyprodukowania energii.
Suma sumarum człowiek aktywny je tyle ile rzeczywiście potrzebuje jego organizm a nieaktywny je więcej niż potrzebuje chociaż w obu przypadkach to organizm się tego jedzenia domaga tylko, że z innych powodów. W pierwszym przypadku z właściwych w drugim ze złych. Dla mnie to też wpływ aktywności fizycznej i jej braku.

Lena06 napisał/a:
ale wszyscy biegacze mieli coraz większą tendencję do przybierania na wadze z każdym kolejnym rokiem.
a nie jest przypadkiem tak, że wszyscy mamy taką tendencję z wiekiem ? Z tym, że to raczej do jakiegoś wieku jest potem chyba ta tendencja się zmniejsza albo nawet w odwrotnym kierunku biegnie jak się człowiek starzeje. Jak inaczej wytłumaczyć tych wszystkich "zasuszonych" staruszków ? Chyba nie tym, że na starość zwiększają wysiłek fizyczny o 500% względem tego jaki podejmowali jak mieli 20lat ?

Lena06 napisał/a:
Dokąd prowadzi nas taka logika? Wyobraźmy sobie 20-kilkuletniego mężczyznę, który przebiega dwadzieścia mil tygodniowo. Według Williamsa i Wooda i bilansu kalorycznego, aby zapobiec przyrostowi wagi, w wieku trzydziestu lat będzie musiał podwoić ten dystans, a po 40-tce potroić. Kobieta w tym samym wielu, chcąc utrzymać piękną sylwetkę po 40 musiałaby biegać po 2h dziennie. Itd., itd. W końcu okazuje się, że najwięcej musimy biegać po 60…

No jak dla mnie to ta logika prowadzi nas do bzdurnych wniosków :-? ale co ja tam wiem, naukowcem nie jestem :roll: :-?

zenia - 2015-04-02, 07:22

Cytat:
No ale przecież brak wysiłku fizycznego sprawia, że człowiek tyje


ja tam osobiscie uwazam że wysiłek fizyczny niewielki ma wplyw na chudniecie lub tycie
przy niezmiennej diecie ,czyli obżeramiu sie,nie wiem ile musialabym chodzic czy ćwiczyc -będe gruba
a odżywiajac sie BARF i siedzac na tyłku (jak to robię prawie ostatnio zawsze) schudne na umór

Lena06 - 2015-04-02, 07:37

scarletmara napisał/a:
Tak tyle tylko, że mężczyźni wykonujący cieżką pracę fizyczną nie są raczej otyli. Prawdziwe grubasy natomiast jedynie wśród tych siedzących się spotyka, wiec... ?

Właśnie Gary przytacza tu wiele przykład ludzi, pracujących fizycznych i będących grubych/otyłych. Zwraca uwagę, również na kobiety na wsiach, które z reguły były/są przy sobie, a pracują bardzo dużo. Tu nie chodzi o wysiłek, tylko o to, co zjadasz. Co z tego, że przez pół dnia harowały, jak później ich głównym posiłkiem były węgle i skrobia, bądź jedno z drugie połączone z tłuszczem. Przykładów jest sporo, np. mężczyźni pracujący na polach naftowych, itd itd.
scarletmara napisał/a:
a nie jest przypadkiem tak, że wszyscy mamy taką tendencję z wiekiem ?

nie, tak nie jest. Taubes również to opisuje w swojej książce.

A jaka logika jest w tym, że niektórzy nie ćwiczą, a jedzą za dwóch i są chudzi? Chyba trzeba popatrzeć na to z szerszej perspektywy. No bo, czemu dla jednych niby ruch jest koniecznie niezbędny, by chudnąć, a dla drugich jest on całkiem niepotrzebny. Ba, a jeszcze mogą się nażreć wszystkiego i być chudymi jak palec.

Ja teraz po sobie widzę np. to: Mamy okres przedświąteczny, sporo porządków w ty czasie robię. Całymi dniami spędzam czas na układaniu, myciu, itd. Jest ruch i to sporo. Pewnie kalorii też tracę sporo. Ale co z tego, jak zaraz po sprzątaniu muszę się nawpychać. Gdy nie sprzątałam, np. tydzień temu, mogłam zjeść jeden posiłek i starczył mi on do drugiego dnia rano. Teraz muszę cały czas nadrabiać to, co utraciłam podczas sprzątania. Zauważyłam, że przy tym mam większą chęć na węgle. Gdybym swoje żywienie opierała na powszechnej piramidzie żywienia, już nie mogłabym się cieszyć z tego, że chudnę...

Snedronningen - 2015-04-02, 07:57

Iowa napisał/a:
ale nie po to, żeby chudnąć, a po to, żeby zachować zdrowie, kondycję, kształtować i wzmacniać mięśnie.
a poza tym nigdy nie wiadomo kiedy na swej drodze spotka się psychopatycznego mordercę z siekierą i trzeba będzie przed nim uciekać. I jako ogromna fanka slasherów piszę to zupełnie poważnie.
Lena06 - 2015-04-02, 08:05

scarletmara napisał/a:
Dodatkowo z moich prywatnych doświadczeń człowiek aktywny fizycznie nie myśli tyle o jedzeniu bo:
a) napędzają go hormony szczęścia
b) organizm jest zajęty wieloma róznymi procesami i "nie nudzi się"
c) jest mu cieplej.
Człowiek mało aktywny i nieaktywny chodzi głodny i je:
a) z nudów żeby czymś się zająć - organizm też się domaga jedzenia bo chce coś robić :-P
b) żeby się ogrzać bo jak się nie rusza to mu zimno i organizm domaga się pokarmu w celu wyprodukowania energii.

Przecież tego nikt nie kwestionuje. Sport jest ok i tak jak pisałam, sama chciałabym znaleźć dla siebie coś w przyszłości. Na razie najszczęśliwsza czuję się przy kijkach :lol: , ale strasznie mnie pociąga Crossfit :lol:
Tutaj tylko próbujemy rozważyć, czy faktycznie sport przyczynia się do tego, że chudniemy. W moim przekonaniu nie. Dlaczego w takim razie w dobie, gdzie na każdym rogu powstają siłownie, ludzie biegają itd są też ludzie grubi, albo ludzie którzy mają po prostu problem z paroma kilogramami?
Ostatnio mam okazję obserwować osobę, która jest prowadzona przez dietetyka i jeszcze przez trenera osobistego. Odchudza się... od września jeśli dobrze pamiętam. Ja żadnych efektów nie widzę.. Za to widzę, że po przyjściu z siłowni rzuca się na jedzenie, więc nadrabia wszystko, co utraciła. Albo ten znany dobrze tekst: "Po basenie muszę się najeść..." - śmiechu warte... dla mnie to błędne koło.
Każdy człowiek będzie potrzebował tyle jedzenia, ile potrzebuje. Ćwiczę, uprawiam sport - potrzebuję wydatek energii nadrobić. Pracuję fizycznie - potrzebuję energii więcej. Siedzę, nic nie robię - potrzebuję energii mniej (i tu np mój przykład). Jeśli ktoś siedzi i je i je i je to działa tutaj raczej rodzaj spożywanej żywności, a nie tego, że potrzebuje. Osoby grube jedzą więcej, bo więcej energii potrzebują, mają większą powierzchnię ciała niż szczupłe. Jeśli będą ćwiczyć to i tak energię, którą oddadzą - przyswoją z powrotem. A jeszcze przecież nie można zapominać o insulinoodporności, itd.itd...

Silvena - 2015-04-02, 10:26

Jak juz wcześniej pisałam organizm szybko adoptuje sie do wysiłku fizycznego i jeśli ktos chce schudnąć tylko bieganiem to to jest logiczne, ze będzie musiał biegać coraz wiecej, zeby móc chudnąc dalej.

Widziałam przemiany, gdzie w pół roku ludzie gubili kilkadziesiąt centymetrów z siebie jedząc po 1700kcal dziennie (jedni na LC inni na zwykłej diecie optymalnej z BTW 30/30/40%), ale zapieprzaly na siłownie dźwigać wolne ciężary, a nie chodzić sobie na bieżni czy jeździć na rowerku ;-)
Mięśnie zjadają tłuszcz i jak ktos nie ma miesni to raczej nie moze liczyć na spektakularne efekty. A jak wiadomo z biologii rzeczy nieużywane zanikają ;-)

Lena06 napisał/a:
A jaka logika jest w tym, że niektórzy nie ćwiczą, a jedzą za dwóch i są chudzi? Chyba trzeba popatrzeć na to z szerszej perspektywy. No bo, czemu dla jednych niby ruch jest koniecznie niezbędny, by chudnąć, a dla drugich jest on całkiem niepotrzebny. Ba, a jeszcze mogą się nażreć wszystkiego i być chudymi jak palec.


Pewnie mają tasiemca, dlatego nie tyją jak normalni ludzie :lol:

Lena06 - 2015-04-02, 10:34

Silvena napisał/a:

Pewnie mają tasiemca, dlatego nie tyją jak normalni ludzie :lol:

Kurcze, robi się niebezpiecznie. Przebywam właśnie wśród takich ludzi... :mrgreen:

Odnośnie siłowni, fitnessu... Kiedyś chodziłam w celu, by schudnąć m.in. ale, jak powtarzała trenerka: po mniej więcej trzech tygodniach zwiększaj ilość powtórzeń, bo ci inaczej metabolizm stanie... :shock: No ok, to jeśli chodziłabym dalej to co, ile ja bym miała tych powtórzeń teraz robić...? Takie stwierdzenia są też popularne w gazetach o dietach, odżywianiu. Rozumiem, że jakbym ilości nie zwiększała po jakimś czasie, to w ogóle bym nie chudła :roll:

olivkah - 2015-04-02, 11:39

Cytat:
Właśnie Gary przytacza tu wiele przykład ludzi, pracujących fizycznych i będących grubych/otyłych. Zwraca uwagę, również na kobiety na wsiach, które z reguły były/są przy sobie, a pracują bardzo dużo. Tu nie chodzi o wysiłek, tylko o to, co zjadasz. Co z tego, że przez pół dnia harowały, jak później ich głównym posiłkiem były węgle i skrobia, bądź jedno z drugie połączone z tłuszczem.


Mieszkam na wsi i mogę to potwierdzić. Imponujące bicepsy od pracy u niektórych kobiet i jednocześnie znaczna nadwaga.

Silvena - 2015-04-02, 11:45

To zwiększasz obciążenie albo zmieniasz ćwiczenie :-)
Nie ma sensu robić wiecej jak 15-20 powtórzeń. 8 z odpowiednim ciężarem juz jest wystarczające.
Poza tym mozna tez manipulować dieta.
Niestety jak ktos ma złe geny a chciałby być chudy jak modelka, to czeka go bardzo dużo ciężkiej pracy i wyrzeczeń. Jak ktos chce być bardzo umięśniony z widocznymi mięśniami to tez.
Nie ma żadnych cudownych diet czy pigułek. Jest ciężka praca albo skalpel :->
Tak samo nie da sie wyćwiczyć tylko jednej partii ciała np. żeby pośladki były jędrne i okrągłe, a reszta ma pozostać bez zmian; trzeba ćwiczyć całe ciało :-)

olivkah - 2015-04-02, 12:08

scarletmara napisał/a:
Pierwsze słyszę o tyciu w nogach kiedy w innych partiach ciałach wszystko jest OK. to raczej nie jest pierwsze miejsce do odkładania się tkanki tłuszczowej, wiec może ty zwyczajnie masz taką budowę ciała, że nogi masz bardziej masywne niż byś chciała mieć.


Jest taka choroba pod nazwą lipodemia (lipoedima)

Lena06 - 2015-04-02, 12:44

Właśnie, ja też mam taki problem. Mimo, że swego czasu byłam szczupła i już bardziej się nie dało, to górę nosiłam 38/36, a dół 42, czasem nawet 44. I nie wiem ile bym się nie starała, to i tak dół mam i będę miała potężniejszy. Cycki mi zanikały, a tyłek i tak okrągły, nie mówiąc o udach. Cieszyło mnie jedynie to, że dla wielu moja wada była zaletą :mrgreen:
Manipulować dietą? Znaczy jak? Miałam jeść jeszcze mniej niż jadłam. Moja dieta nie była głodowa, ale jakbym zaczęła więcej ćwiczyć, a mniej jeść to by już dobrze to nie wyglądało. Pewnie bym chudła, ale z czasem byłoby to za mało. Wtedy zwiększyłabym porcje żeby wreszcie mieć paliwo do pracy, ale odbijałoby się to na mojej wadze. Chyba żeby bym zaczęła jeszcze więcej ćwiczyć.
Znacznie bardziej podoba mi się moje dzisiejsze podejście do diety --> paleo :mrgreen:

scarletmara - 2015-04-02, 12:49

Silvena napisał/a:
Jak juz wcześniej pisałam organizm szybko adoptuje sie do wysiłku fizycznego i jeśli ktos chce schudnąć tylko bieganiem to to jest logiczne, ze będzie musiał biegać coraz więcej, żeby móc chudnąc dalej.
No i z tym sie zgadzam.
I jakby taki człowiek uprawiający codziennie jogging odżywiał się racjonalnie to nie miałby żadnej nadwagi do zrzucania no bo skąd ?
Ale jeśli poza tym joggingiem jego dzień to siedzenie za biurkiem i zero jakiegokolwiek innego wysiłku fizycznego a dieta nie jest kontrolowana w żaden sposób to można nadal mieć nadwagę wystarczy, że nadal będzie się pożerało więcej niż się potrzebuje. Ale w ten sposób rozumując to rzeczywiście ile by się sportu nie uprawiało to jak się będzie jednocześnie żarło do oporu to to nic nie pomoże. Tylko to nie oznacza, że sport nie odchudza tylko, że człowiek nie powinien uzupełniać powstałych w ten sposób "deficytów" dojadaniem bo jak się odchudza to znaczy, że powinien spalać ten tłuszcz, którego ma za dużo i stąd uzupełniać deficyty jak inaczej ma schudnąć ? Jaka dieta miałaby mu niby pomóc jeśli nie zmniejszy ilości dostarczanych organizmowi kalorii czy jak to tam nazwać, których nadmiar wyraźnie odkłada mu się w postaci tłuszczyku ?

Lena06 napisał/a:
scarletmara napisał/a:
Dodatkowo z moich prywatnych doświadczeń człowiek aktywny fizycznie nie myśli tyle o jedzeniu bo:
a) napędzają go hormony szczęścia
b) organizm jest zajęty wieloma róznymi procesami i "nie nudzi się"
c) jest mu cieplej.
Człowiek mało aktywny i nieaktywny chodzi głodny i je:
a) z nudów żeby czymś się zająć - organizm też się domaga jedzenia bo chce coś robić
b) żeby się ogrzać bo jak się nie rusza to mu zimno i organizm domaga się pokarmu w celu wyprodukowania energii.

Przecież tego nikt nie kwestionuje.

No ale przecież to jest własnie wpływ aktywności fizycznej tyle że takiej raczej ogólnej aktywności i wysiłku w ciągu całego dnia a nie sportu w sensie 1h czy nawet 2h dziennie na fitness czy siłowni a reszta dnia bierna i zero ruchu. Ciało trzebaby zająć na dłużej żeby powyższe procesy zachodziły. Inaczej to rzeczywiście można się zapętlić i po tych 2h ćwiczeń uzupełnić zużytą energię i nic się nie zmieni wtedy. No może nie całkiem nic bo jednak metabolizm się poprawi i mięśnie zaczną się budować, więc jakby nieruchliwy człowiek zaczął tak ćwiczyć nie zwiększając zbytnio ilości spożywanego pokarmu to powinien i tak schudnąć albo przynajmniej wolniej tyć, zależy o ile za dużo je. W każdym razie efekt będzie.

Wydaje mi się, że nawet człowiek odżywiający się kiepsko i skarżący się na otyłość jeśli zwiększy wysiłek fizyczny nie zmieniając diety to powinien schudnąć a w każdym razie stracić zbędny tłuszczyk. A to jak dla mnie oznacza, że sport pomaga a nie że nie ma wpływu.

Lena06 napisał/a:
Jest ruch i to sporo. Pewnie kalorii też tracę sporo. Ale co z tego, jak zaraz po sprzątaniu muszę się nawpychać.
widzisz ja mam odwrotnie. Jak nic nie robię w sensie fizycznego wysiłku to się nudzę i mam ochotę coś przekąsić z tych nudów. Tzn. moje ciało się chyba nudzi bo ja w tym czasie myśli mam zajęte pracą, czytaniem albo forum :-P i mi się nie nudzi ale i tak mnie ssie. Ale jak zaczęłam robić porządki w sobotę i cały dzień praktycznie szorowałam, układałam itd. to w ogóle zapomniałam cokolwiek zjeść. Pierwszy posiłek zjadłam dopiero jak skończyłam i to tez nie od razu tylko po kilku godzinach sobie przypomniałam, że ja przecież jeszcze nic dzisiaj nie jadłam - było już po 19 wtedy i nie miałam szans nawet jakbym chciała nadrobić tego "deficytu". Ale o dziwo nawet nie chciałam, wystarczył mi normalny posiłek żeby się najeść. To tyko świadczy o tym, ze ludzie różnie reagują na nagły zwiększony wysiłek fizyczny ale nie o tym, że wysiłek nie pomaga spalać zbędnych kalorii bo to nie sportu wina, że człowiek się potem nawpycha i para pójdzie w gwizdek ;-)
Lena06 - 2015-04-02, 12:56

Tylko człowiek też nie zajedzie długo na ujemnym bilansie energetycznym, jeżeli coś takiego istnieje. Bo generalnie spal więcej niż zjadłeś to taka trochę głupia zasada, no bo jak już pisałam, każdy mam zapotrzebowanie, które chcąc nie chcąc musi pokryć.

Ok, wysuwając więc wniosek na naszych życiowych doświadczeniach, aktywność nie jest koniecznością do chudnięcia, ale też jej obecność nie przeszkadza w tym by schudnąć, a niektórym pomaga... :roll: Jakoś tak nie po polskiemu, ale może być ;-)

scarletmara - 2015-04-02, 13:04

Lena ale ten jak to nazwałaś "ujemny" bilans przecież tylko do czasu uzyskania pożądanej sylwetki utrzymujesz. A na diecie to niby jak jest ? Też ograniczasz w ten czy inny sposób jedzenie. Jak nie masz ujemnego bilansu to jakim cudem chudniesz ? Wyjaśnij mi ten cudowny mechanizm :-P

Zgadzam się, ze aktywność nie jest koniecznością, koniecznością jest ujemny bilans energetyczny - a to dają dieta i ruch, więc ich połączenie daje najlepsze rezultaty tylko tak jak Silvena napisała: to jest pot i ciężka praca i dlatego niektórzy wolą samą dietę a inni tylko sport zależy co dla kogo jest mniejszym wyrzeczeniem.

Lena06 - 2015-04-02, 13:08

Nie uważam, żebym teraz miała ujemny bilans. Mam niemalże zerową aktywność fizyczną, więc nie spalam tego, co zjadłam... Chyba że przez takie codzienne czynności, ale na pewno w ten sposób nie spalam tyle co zjadam. Więc ujemnego bilansu raczej nie mam. Brak aktywności, a chudnę. Dziwne więc?
Byłam na wielu dietach w życiu, od kiedy zmagam się z nadwagą i żadna nie przynosiła takich rezultatów. Jeśli byłam na diecie, ograniczałam kalorie, z czasem miałam je zwiększać, ale daleko mi było do tego, co jedli "normalni" ludzie. Obecnie jem więcej i co? Jakim cudem waga się zmniejsza?



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group