BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
Hyde Park - Szczepienia - dobrodziejstwo czy pomyłka medycyny?
ciocia_mlotek - 2014-05-04, 16:46 Ale to jeszcze za czasów jak my byliśmy dziećmy matki tak robiły. Bo generalnie im wcześniej dzieciaczek ospę przechodzi tym lżej. naogół, oczywiście, że nie zawsze.
Można się z tym zgadzać lub nie ale to nie jest nic nowego :)
Szczepionka akurat na ospę nie wchodzi w skład obowiązkowego kalendarza szczepień.Dieselka - 2014-05-04, 16:48 nie wiem... mnie mama nie ciągała na takie imprezy :)
w życiu nawet nie słyszałam o takich :Pciocia_mlotek - 2014-05-04, 16:59 Imprezy aż chyba nie, ale np szły w odwiedziny do sąsiadki z chorym dzieckiem. O ile dzieciak już w przedszkolu nie złapał
Ja nie wiem czy bym sama poszła, zwłaszcza, że i sama byłabym w tym momencie narażona na półpaśca
Ale takie dylematy zostały mi oszczędzone. Jak synek miał 3 latka był wysyp ospowy we wsi ale izolowałam go wtedy bo miałam w domu ciężarną dziewczyne i za nic bym wirusa celowo nie sprowadziła do domu. A przy kolejnym wysypie syn sam przyniósł z przedszkola. Na szczęście oboje dizeciaczków przeszł obardzo łagodnieNina_Brzeg - 2014-05-04, 18:11 U nas wszyscy załapaliśmy od siebie, połowa przedszkola na raz, ja miałam wcześniej od brata (który też przyniósł z przedszkola). Wszyscy, którzy przechodzili ospę jako dzieci znosili ją dobrze, z ludzi których znam. Za to moja ciotka złapała po 30-tce, od swojego syna. Właśnie przez chuchanie i dmuchanie mojej babci (która od zawsze traktowała ją jak szklankę i 'chroniła' przed wszystkim, chorobami również). Zniosła to tragicznie, z mega wysoką gorączką. Minęło 20 lat a ona nadal ma głębokie blizny na całym ciele (na twarzy również). Już wolę 'ospa party' isabelle30 - 2014-05-04, 19:29 Ospa party... zjawisko coraz bardziej powszechne i propagoane szeroko w środowisku przeciwników szczepień - oprócz ospa party są rózyczka party, odra party... jakos nikt nie wpada na świnka party wśród chłopców ( a szkoda - zmniejszałaby się w ten naturalny sposób populacja osób wyznających pewne chore przekonania)
Mamuśka takiego dziecka chorego aby zabłysnąć w środowsiku organizuje przyjęcie... nie myśli przy tym o swoim dziecku - ospa katarem nie jest, jest to choroba raczej bardzo obciążąjąca, a dziecko potrzebuje odpoczynku i spokoju. Myśli za to jaka bardzo popularna bedzie... inne mamuśki ciągną swoje dzieci - przeciez nawet jak nie zachorują to sam kontakt da "odporność naturalną". Oczywiście racji nie mają bo ich dzieci, które mogłyby zachrować sobie spokojnie i przechorowac wtedy kiedy przyjdzie na nie czas - rzeczywiście odraczają ten czas - chorując na ospę o bardzo ciężkim przebiegu w życiu dorosłym lub jako nastolatkowie.
Odnośnie tych spraw sądowych... w tym przypadku chyba szans nie ma - idąc na takie przyjęcie sami ponosimy odpowiedzialność za własne decyzje - można by jedynie pociągnąć rodziców do odpowiedzialności za świadome narażenie zdrowia i życia dziecka z pełną premedytacją, w sposób zaplanowany.
Natomiast sama byłam świadkiem jak pewien tatuś groził sądem pewnej mamusi... otóż w przedszkolu pewna pani przyprowadziła rano dziecko do przedszkola, chore, na paracetamolu. Dziecko czuło się coraz gorzej i zauważono wypryski ospowe. Koło południa zaczęto wydzaniac mamusię... ta obiecując że przyjedzie - przyjechała dopiero przed 17. W przedszkolu dostała opier papier nie tylko od personelu... rodzice sobie na nią poczekali. Był czerwiec - pewien tatuś obiecał jej solennie że jeżeli jego dziecko zachoruje - moze się spodziewać wezwania i sporych kosztów - wykupił dla rodziny na lipiec wakacje 3 tygodniowe w Tunezji. Mamuska przyparta do ściany odszczeknęła że powinni jej być wdzięczni - bo jak dzieci zachorują to tylko dobrze dla nich. szkoda tylko, że owe dzieci miały wakacje w domu bo na słońce z bliznami poospowymi wyjść nie wolno a układ odpornościowy po ospie dochodzi do równowagi bardzo długo. Ja akurat miałam już spokój - Kinga przechorowała i to ciężko ospę w wieku niemal 3 lat.
Szczepionka przeciwko ospie jest mało sensowna. Nie daje odporności, powoduje tylko znacznie łagodniejszy przebieg. Niestety - u wielu dzieci powoduje jedynie opóxnienie w zachorowaniu i wtedy chorują jako dorośli ludzie. Tak zachrował mój mąż (wtedy jeszcze nie mąż) - w wieku lat 30. Teściowa go zawsze chowała w szklanej kuli... lekarz bywał u nas 4 razy dziennie, nawet w nocy. 4 dni z tamtego czasu nie przypomniał sobie do dziś...motyleqq - 2014-05-04, 19:36 a wiecie, ja nie miałam żadnej takiej choroby, ani ospy, ani świnki. aż się boję jak czytam co Iza pisze i to nawet nie było tak, że mnie mama trzymała w szklanej kuli, bo nie. sama nie wiem, czemu na nic nie chorowałam...isabelle30 - 2014-05-04, 19:40 Ja ospę miałam. Różyczka dopadła mnie na 2 roku studiów - nie było fajnie ale cieszyłam się jak głupia bo było to PRZED ciążą... świnki i odry do tej pory nie miałam i chyba w końcu czas się zebrać i pójść się zaszczepić.
To typowe choroby dziecinne... im póxniej tym gorzej je przechodzimy. Nie ma warunków na ciężkie chorowanie.Maciejka - 2014-05-05, 00:48 Na szczęście odbębniłam wszystkie zakaźne choroby we wczesnym dzieciństwie.
Dla mnie wygoda w dorosłym życiu, ale dla rodziców to były ciężkie przeżycia.
Widziałam odrę u osoby dorosłej - wrogowi nie życzę.
Spotkałam się też ze śmiercią dziecka w wyniku komplikacji ospy wietrznej - i już nie uważam, że to łagodna choroba, którą każde dziecko powinno przebyć.
Świnka i różyczka są łagodne, ale ich konsekwencje już nie bardzo.Dieselka - 2014-05-05, 08:05 Ja świnkę miałam jak mała byłam. Reszta już we wczesnych latach szkolnych.
Odra mi tylko została do kompletu....
Ale na party się nie wybieram Kazia - 2014-05-05, 21:48
isabelle30 napisał/a:
Maciejko - odpowiedź na Twoje pytanie jest proste. Gdyby nie szczepienia - społeczeństwa byłyby dziesiątkowane ospą, cholerą, dżumą. Dzieci masowo chorowałyby na polio. A ludzie umierali by młodo na gruźlicę. Przy obecnym postępie medycyny - a dokłądnie chirurgii - marne szanse mielibyśmy w starciu z żółtaczką wszczepienną.... przy obecnym transporcie po całym świecie owoców i warzyw - raczej słabo widzę przyszłość narodów z powodu żółtaczki pokarmowej.
Po prostu... każda z nas tak jak dawniej, bałaby się panicznie epidemii śmierci minimalizującej wielotysięczne miasto do postaci garstki odpornych osobników. Które notabene i tak miałyby marne szanse przy spotkaniu z kolejnymi patogenami.
Wiesz...to bardzi ciekawe...bo szczepienia istnieją od lat pięćdziesiątych...może ciut wcześniej.
Jakoś nie zauważylam, żeby ludzkość byla dziesiątkowana epidemiami, wręcz przeciwnie, liczba ludzi wciąż rosła. Miasta rosly, i bylo ich coraz więcej...dziwne, że bez tyuch szczepień ludzkość tyle wieków przetrwała.
Osobiście znam dziecko z autyzmem po szczepieniu w 8 miesiącu życia.
Matka opowiadała mi, że następnego dnia po sczepieniu maluch przestał się uśmiechać, czymkolwiek interesować...lalka.
Fizycznie rozwija sie chyba dobrze, ale psychicznie...:(isabelle30 - 2014-05-06, 09:25 Kaziu - co zostało z Paryża po epidemii dżumy? To tak nieco wczesniej niż lata 50te...
I jest to tylko jeden maleńki przykładzik...
Z osady liczącej ok 1000 osób czarna ospa robiła wioseczke składającą się z kilkudziesięciu ludzi - tych najsilniejszych osobników
Tak się cofnijmy nieco dalej.
Zresztą - szczepionki zaczęto stosowac nieco dawniej niż lata 50te...Dieselka - 2014-05-06, 11:16 Myślę że znaczący wpływ na kwestie epidemii miały też inne czynniki.
Chociażby gęstość zaludnienia i migracja. Nawet jak coś wytłukło do zera jedną wioseczkę, to okoliczne wcale nie musiały na tym ucierpieć. Ba! w ogólnej historii nikt nawet o tym pamiętać nie musi :)
Co do dżumy, to nie przez przypadek PL ona nie dotknęła, kiedy pół europy wybite zostało :)Kazia - 2014-05-06, 12:14 isabelle30, faktem jest, że epidemie dziesiątkowały ludzi.
Ale też faktem jest, że mimo tych epidemii (a także innych "klęsk żywiołowych" jak choćby wojny krzyżowe, wojna trzydziestoletnia, obie wojny światowe itp ludzkość jednak stawała się coraz liczniejsza, i "parła do przodu " :)
Chodzi mi o to, żeby nie popadać ze skrajności w skrajność.
Trudno mi sie wypowiadać czy szczepienia są potrzebne czy nie, czy robią więcej szkody czy więcej pożytku, bo nie interesowałam się tym do tej pory za bardzo.
Jednak myślę, że ludzie, w szczególności rodzice, powinni być uczciwie informowani, że szczepienia to nie tylko samo dobro, że mogą być powikłania ważące na całym późniejszym życiu dziecka (a nawet śmierć dziecka), i że rodzice w szczególności powinni mieć możliwość sami podejmować decyzję, czy szczepić dziecko, w jakim wieku szczepić, na jakie choroby.
Zresztą, jest coraz więcej głosów za tym, żeby ograniczyć ilość szczepień serwowanych malym dzieciom.
I to głosów naukowców, popartych badaniami.
Jak ślepym trafem zaszczepiłam się na żółtaczkę (bo po kilku latach okazało się, że jednak muszę być operowana), to dopytałam, że jest to żółtaczka typu A, czyli ta najłagodniejsza. Na B nie szczepią (nie ma szczepionki? już nie pamiętam). Czyli i tak ta ochrona jest iluzoryczna.
Zarażanie dzieci chorobami dziecięcymi wcale nie jet takie głupie.
Oczywiście nie powinno się odbywać spontanicznie na ospa party czy innych takich, ale....moje dziecko zaraziło się ospą w 14 miesiącu życia (zresztą od cioci, która nas odwiedziła jak jej dorosła córka miała wiatrówkę). Tomek zachorował równo 2 tygodnie po jej wizycie. Chorował tydzień, no wiadomo, choroba to nie żadna frajda, ale przeszło bezboleśnie.
Ja zachorowałam 2 tygodnie po nim.
Normalnie pamiętam, że umierałam...:(ciocia_mlotek - 2014-05-06, 12:22 Na WZW B jest szczepionka. W polsce dzieci mają ją w obowiązkowym kalendarzu szczepień. Jest to jedna ze szczepionek, które podaje się w pierwszej dobie życiaDieselka - 2014-05-06, 13:07 ja nie mówię żeby szczepić na wszystko i kompletnie bez refleksji.
Np nie ma mowy, żeby ktoś mnie namówił na szczepienia przeciwko grypie.
Ale też nie wylewajmy dziecka z kąpielą. Wielki ruch antyszepieniowy chce cofnąć ludzkość do średniowiecza. Bo ja w tych histeriach, które co jakiś czas ktoś wrzuci mi na fb nie widzę info "dowiadujcie się i szczepcie na to co potrzeba". Ja widzę "spisek! nie szczepcie dzieci bo zachorują na autyzm, umrą i w ogóle będzie źle!"
Chociaż fakt, przerażająca jest dla mnie kwestia, która kiedyś tu poruszałam. Syn koleżanki, bardzo chory, pierwsze 6miesięcy życia w szpitalu, miliard operacji, powikłań itp itd.
Przyszła pora szczepień (co tutaj zostało skomentowane: niech tego absolutnie nie robi! ). Dzieciak ledwie odratowany, więc nie można mu podać standardu przychodniowego. Potrzebował szczepionki o podwyższonej klasie czystości i ogólnie w wersji pro (za którą trzeba zapłacić). Koleżanka o tym wiedziała i tylko dzięki temu wyśmiała przychodnianą lekarkę, która na hurra chciała dziecku podać zwykłą.
Dla mnie ten obrazek jest przerażający. Bo ja rozumiem: są leki gorsze i lepsze. Albo cie stać i się leczysz tymi super-działającymi albo Cię nie stać i jesz rutinoscorbin. Ok, nikt nie mówił że świat musi być sprawiedliwy.
Ale jak można podawać szczepionki, które nie tyle są mniej skuteczne co po prostu szkodliwe z założenia?