BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
BARFne Życie - Sanatorium pod wezwaniem Szalonej Tity
Pieszczoch - 2019-06-03, 19:54 Anilinko!!! Mrowiszcze - 2019-06-04, 09:25 Buhahahaha aż sie chce zaśpiewać " Never ending story" 🎶🎶
A tak na poważnie : jakie Ty musisz mieć wielkie serducho, żeby rozdawać tyle miłości na lewo i prawo Saga - 2019-06-04, 16:04 A co do Ostary, to Ty nie wiesz, że to koty nas wybierają? One doskonale wiedzą do kogo mają "zapukać" i gdzie ma być ich dom KaiKai - 2019-06-04, 17:05
Saga napisał/a:
A co do Ostary, to Ty nie wiesz, że to koty nas wybierają? One doskonale wiedzą do kogo mają "zapukać" i gdzie ma być ich dom
Strzał w dziesiątkę. Anilina która osoba już Ci to mówi.. ?
Tak jest w tym przypadku.
Wiem ..wiem Ostarka "łatwa" nie jest...a w domu dwa starsze schorowane koty. Może jednak da jakoś radę..
Zresztą co Ty masz tu do gadania Anilina shana55 - 2019-06-04, 21:04 Zapierałam się ... żadnego kota więcej... Po śmierci Rafajela 5 szt. kotów wystarczy...
Ale Lalu miała inne plany I jak takiej nie przygarnąć, nie ukochać, ulubienica wszystkich kotów psów i ludzi... Najsłodszy mikro kotek...
Anilina, skąd wytrzasnąłeś maleństwa w ciągu tak krótkiego czasu?Saga - 2019-06-04, 22:21 Mrowiszcze, koty z całej okolicy wici rozesłały, że chodzi tam taka jedna dobra duszyczka shana55 - 2019-06-04, 22:59 A Anilina żadnemu potrzebującemu pomocy nie odmówi....Wielkie brawa jej za to Anilina - 2019-06-05, 16:11 Chwilę mnie nie było, a dyskusja wre! Nie przyszły mi powiadomienia na maila, że tu zajrzeliście.
Co do nowych kociaków, to zobaczyłam zdjęcie Karbona:
i apel, że kociak 4 tygodnie, że koci katar, że nie mają już miejsca w domach tymczasowych.
Naprawdę nie chciałam kolejnych kociąt. Ale miałam miejsce, wiedzę i umiejętności, by mu pomóc. Mąż się na mnie wkurzył. Gdy go spytałam "A jeśli mu nie pomożemy i umrze w tym schronisku? Jak się wtedy będziemy czuć?" to już nie potrafił odmówić.
Z doświadczenia już wiemy, że nie ma nic gorszego, niż jeden kociak izolowany w domu, więc wzięliśmy od razu drugiego szkraba, który akurat był w schronisku. I tak po tygodniu zastrzyków, zakrapiań i BARFowania mam dwa łobuzy roznoszące mi sypialnię.
Uznałam, że pora pogodzić się z losem i zamiast pomstować, lepiej ogarnąć temat i zacząć lepiej się organizować. To, że kociaki będą do mnie trafiały, to rzecz raczej niezależna od mojego "chcenia"...
Tych z Was, którzy poruszają się na FB, zapraszam na stronę świeżo ochrzczonego domu tymczasowego
Kocinado
To my. Jeszcze raczkujemy.
Ale łapiemy byka za rogi. Albo jak to się inaczej mówi, zwieramy poślady
I dzięki Wam za Wasze słowa i wsparcie. Zawsze, jak mnie rzeczywistość przydusi i się Wam pożalę, jesteście i dodajecie otuchy
Ps. Shana, Lalu to już dorodna panna! A Ty tu z jakimś mikrokotkiem Co te czarnuszki mają w sobie...jak tu nie kochać?
PsII. Jestem na BŚ tak raczej z doskoku w ostatnich dniach, przez te kocięta, pracę zawodową i przygotowanie do obrony pracy dyplomowej. Zmasowany atak ;) Nie bierzcie do siebie proszę, jeśli nie odpisuję na bieżąco.shana55 - 2019-06-05, 20:55 Anilina
Coś jest w czarnuszkach...Te Twoje sa cudne.. ja nie mogę spokojnie patrzeć.
A Lalu faktycznie jest malutka, ona ma teraz około 9 miesięcy a wagę tylko 2,80kg, jest długa i cienka i zwinna jak jaszczurka tylko, że na wysokich łapach
Wiesz przy moich smokach to kotek mikro.
Wszyscy trzymamy za Ciebie kciuki dobrze będzie!! Sierra - 2019-06-14, 20:13 Shana na pierwszym zdjęciu zdziwiłam się, że Twój Jaśnie Pan Koci Władca tak śmiesznie ogon zawinął w górę . A Malutka faktycznie malutka! Sierra (też ma 9 miesięcy) waży już 5,5 kg! Wyobraź sobie taką glizdę długołapną! Rozmiarami dorównuje typowemu 6,5-7 kg kotu, tylko jest chuda jak szczypior (co akurat raczej jej przesadnie nie przejdzie, taki typ) .Anilina - 2019-06-24, 14:36 Aaaaa, powrzucam trochę słodziaków.
Ostarcia już po sterylizacji.
Narkozę zniosła bardzo dobrze. Oczywiście nie obyło się bez paniki i wizyty kontrolnej u weta z powodu opuchlizny. W moich oczach "niepokojącej", w opinii lekarza "miernej". Na szczęście wet przyzwyczajony do mojej nadopiekuńczości, powstrzymał się od komentarzy
Zdecydowałam się robić jej zastrzyki z antybiotyku w domu, żeby nie potęgować negatywnych skojarzeń z wizytami w przychodni i podróżą samochodem. Bałam się pierwszego jak nie wiem co. A Ostara nawet nie zauważyła, jak jej doopkę nakłułam. Ufff.
W Osti obudził się instynkt opiekuńczy. Uwielbia Karę i Karbona i trochę im matkuje. Mycie maluchów jest na porządku dziennym, mimo, że to już podrostki i doskonale potrafią o siebie zadbać. Ale wolą przyjść do Ostarki i wyłudzić u niej pielęgnację futerka.
W stosunku do ludzi nadal wahania nastrojów. Jak nas długo nie widzi, to się wdzięczy. Ale gdy nam się zachce pogłaskać, albo SZALEŃSTWO, przytulić, to jest wściek. Nie znosi też ograniczeń wszelkich. Jak jej się staje na drodze do jakiegoś celu potrafi ukąsić jak mała żmijka
Kara rośnie na fantastyczną kotę.
Kontaktowa, zrównoważona (jak na kociaka oczywiście!), proludzka, prokocia. Odważna i przebojowa. Zuch dziewczyna z niej.
Karbon to oczywiście moje oczko w głowie
Czarny, ale wyraźnie już widać, że będzie pręgowany. Trochę spokojniejszy niż Kara, mniej ufny, ale za to wielka przylepa. Gdy mam chwilę, by z nimi posiedzieć w ciągu dnia, zawsze patrzy, jakby się tu położyć i przytulić. do tego mruczuś z niego. Ma śmieszny ogonek, który nosi nad głową. Nie, jak zwyczajny kociak - wyprostowany do góry. On ma ogon położony niemal na grzbiecie. W pełni sprawny, nieuszkodzony, po prostu taki śmieszny. Przezywamy go "Agent Drucik". Walczymy jeszcze z jego dietą. Biegunki ustały, ale qupal nadal nie jest wzorowy. W kręgu podejrzeń jako źródła biegunki są: tran, kurczak, mielone kości. W tej chwili jest na mieszance z easy BARFem i jak już się całkiem unormuje, będziemy testować te składniki.
Jeszcze z dwa tygodnie i maluchy dogonią Ostarę jeśli chodzi o wielkość.
Ciągle walczymy z kocim katarem u czarnuszków.
Płuca i oskrzela mają czyste, ale utrzymuje im się kichanie i ropiejące oczka. Oba były ma antybiotyku (zastrzyki - mają skórę jak małe słoniki! jeszcze nigdy się tak nie namęczyłam, żeby się przebić igłą!), dostały po cztery dawki Lydium (dwie w trakcie antybiotykoterapii i kolejne dwie po wizycie kontrolnej z tymi oczyskami). Obecnie do oczu znów zakraplam Dicortineff, po którym jest co prawda lepiej, ale spodziewam się, że po odstawieniu problem wróci.
Wczoraj ponad dwie godziny wertowałam wątki na Forum związane z Herpesem i Kalici (u Karbona była nadżerka na języczku) i nadal nie mam pomysłu jak im pomóc. Dostają już terapeutyczne dawki betagukanu w jedzeniu, są na 100% BARFie, w domu jest ciepło, unikamy przeciągów, stresów żadnych praktycznie nie mają. Szczęśliwe urwisy no. Pora szykować do szczepienia i adopcji, ale jak szczepić skoro widzę, że nie jest całkiem dobrze? Po adopcji odporność może jeszcze im polecieć i dopiero będzie.
Przyznam, że do tej pory miałam farta jeśli chodzi o koci katar. Większość tymczasów miała, ale jednorazowa antybiotykoterapia + dieta + betaglukan szybko stawiały je na łapki. Co ciekawe, Ostara, mimo że przebywa z nimi, jedzą ze wspólnych miseczek, myją się nawzajem, w ogóle nie miała żadnych przejawów infekcji. Nawet sterylka nie zachwiał jej odpornością, czego się mocno obawiałam.
Znacie może jakieś nowinki w temacie KK? Może jest coś, co mogę jeszcze zrobić...Mrowiszcze - 2019-06-24, 16:29 Anilina, niestety nie pomogę w sprawach zdrowotnych Twoich czarnuszków, ale chcialam powiedzieć, że jestem absolutnie zakochana w Karbonie czarny pręgowany tygrysek - toż to jak marzenie (ja mam trochę czarnego i trochę pręgów , ale nie na jednym kocie )Anilina - 2019-06-24, 16:55 Mrowiszcze, przyznam, że mnie też zachwyca. Początkowo było po nim jedynie widać, że ten czarny jest taki niejednorodny. Ale z upływem kolejnych tygodni pręgowanie staje się coraz wyraźniejsze.
Swoją drogą obserwuję wokół coraz większą różnorodność umaszczeń kotów. W pobliskim schronisku, w zeszłym sezonie, było kilka przypadków kotów czarno-srebrzystych. Czarnych, ale ich najdłuższe włosy zakończone były szarym. Jeden z moich zeszłorocznych tymczasów (Radar) trafił do domu z czarnym kocurkiem o srebrnych uszach (też schroniskowiec).
Widuję też umaszczenia podobne do Twojej Nikity, co jeszcze z 5 lat temu było dla mnie zupełną egzotyką.
A najbardziej szokujące było dla mnie zetknięcie się z rudą kotką. Płci żeńskiej. Normalnie rude, pręgowane, nie żadne trikolorki. Przez całe życie byłam przekonana, że rudy to może być tylko kocurek, bo nigdy nie spotkałam się z rudą kotką. Taką były rzadkością. A teraz to żadne wydarzenie.
Zastanawiam się, z czego to wynika. Czy może to być pokosie coraz większej popularności kotów rasowych, których właściciele nie dopilnowują i które rozsiewają geny w populacjach "naszych" kotów?
Po Nowym Targu ponoć lata zgraja pół-bengali, bo ktoś ma wychodzącego, niewykastrowanego kocura.Saga - 2019-06-24, 20:07
Anilina napisał/a:
Przez całe życie byłam przekonana, że rudy to może być tylko kocurek, bo nigdy nie spotkałam się z rudą kotką. Taką były rzadkością. A teraz to żadne wydarzenie.
O właśnie, też mnie kiedyś zaskoczył widok kotki całej rudej, nawet myślałam, ze może ma gdzieś białą łatkę ukrytą dla oka ludzkiego
Anilina napisał/a:
Zastanawiam się, z czego to wynika. Czy może to być pokosie coraz większej popularności kotów rasowych, których właściciele nie dopilnowują i które rozsiewają geny w populacjach "naszych" kotów?
No to jest bardzo możliwe, niestety
Ale widok mieszańca bengala... matko, to ciekawostka. Ale pod względem zachowania to może czasem być mieszanka wybuchowa. Bo w takim "bukiecie kwiatowym" z ulicy to nie wiadomo co siedzi a tu jeszcze bengal dojdzie. Ech...