BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
BARFna Hodowla - LoveLorien
kelpie87 - 2014-10-12, 16:34 Ines, kociaki piękne, na kocich wzorcach się nie znam więc to subiektywna opinia
A to że pierwszy miot nie wyszedł taki jakby się chciało to wg mnie cenna lekcja dla początkującego hodowcy. Widzisz jakie wady przekazują rodzice i wyciągasz wnioski przydatne w doborze kolejnych skojarzeń. Ja pierwszy mój miot też oceniam jako średnio udany, ale mam moją wyczekaną kontynuatorkę rodu... która też ideałem nie jest ale nie zamieniłabym jej na żadną inną, a charakter też zarąbisty Tufitka - 2014-10-12, 16:57
Ines napisał/a:
A część nie wiem po kim
po Cioci, ich Mama się zapatrzyła w Ciocię i oo Ines - 2014-10-12, 21:40 Nie mogę powiedzieć, żeby pierwszy miot był jakoś szczególnie nieudany - jednak 4 z 6 kociątek spokojnie poradziłoby sobie na wystawach
Zamieszczam aktualne fotki, choć kociaki wyglądają teraz nieszczególnie korzystnie - wchodzą w tak zwaną fazę kaktusa, kiedy to obrastają sterczącym na wszystkie strony futerkiem i wyglądają przez to dosyć pokracznie
Altariel jest dosyć filigranowej budowy (przypuszczam, że trochę się to jeszcze poprawi, bo pamiętam jak rozwijała się Tula - ale na pewno nie będzie wyglądała tak, jakbym tego sobie życzyła), nadrabia to jednak fenomenalnym, doskonałym wręcz kolorem oka i ekstremalnie długim (za długim moim zdaniem, ale cenionym przez sędziów...) futrem.
Ariena już teraz wiele obiecuje budową i zapowiada się na dużą koteczkę - od urodzenia pozostaje największa w miocie. Jak na torcika przystało, jest ciekawie pomalowana i jako że jest jedynym w miocie colorpointem, nie ma u niej problemu ze źle rozłożoną bielą. Obiektywnie rzecz biorąc, jest najlepszym kociakiem w miocie.
Anarion też nie pozostawia wiele do życzenia - poza zbyt jasnym okiem i odziedziczonym po Tuli troszkę zbyt "ostrym" spojrzeniem, to naprawdę świetny kociak. Dobrze zbudowany, z optymalną długością futra i jako jedyny mitted w miocie idealnie pomalowany.
O Ardzie już mówiłam, ale nie przepuszczę okazji, by jeszcze raz wstawić jej fotkę
Dwa ancymonki, które nie mają najmniejszych szans pojawić się kiedykolwiek na wystawie, to Atani i Aule. Chłopcy pomylili rasy - u Ragdolli kociaki o tym maszczeniu powinny mieć białe brody. Chłopcom ktoś najwyraźniej powiedział, że pochodzą z Birmy, a nie z Kaliforni...
Atani oczywiście nic sobie z tego nie robi:
Kociak pojechał po całości, bo poza brakiem białej brody ma też nieprzyzwoicie nierównie skarpety na wszystkich czterech łapciach i niewybaczalną kieszonkę na białym brzuszku. Nadrabia budową, okiem i rozbrajającym charakterem - mimo karygodnych błędów w umaszczeniu ten kociak naprawdę cieszy oczy.
Aule troszkę się wstydzi, ale też kompleksów nie ma
Ten pan już lepiej założył skarpetki i uszanował standard mówiący o białym brzuszku, ale na budowę już mu ambicji troszkę zabrakło.
Wszystkie kociaki zachwycają swoim typowo Ragdollowym charakterem. Są towarzyskie, kontaktowe, ciekawski, chętne do zabawy i uwielbiają pieszczoty. Co do tego nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń
To jednak prawda, że Tula musiała zapatrzyć się mocno na Aurelkę - nie spodziewałam się 5 na 6 kociaków mitted no i w końcu trzy kociaki są, tak jak Aurelka, seal tortie - ale to akurat było zaplanowane
Skoro już o Cioci mowa, to wstawię zdjęcie z balkoningu dwóch torcików - Aurelki i Ardy:
A na deser SuperMama. Tula zmieniła się nie do poznania. Wiedziałam, że kotka po ciąży nabierze dojrzałych kształtów, ale nie spodziewałam się, że aż tak...! Ciągle łapię się na tym, że siedzę i gapię się na nią, wybałuszając oczy - bo czy to jest naprawdę mój kot? Waży dobrze ponad 5kg, jest szersza w barach, ale najbardziej zadziwia mnie to, jakich kształtów nabrała jej dotąd trochę za mała i zbyt delikatna głowa. I, zgodnie z "wróżbami" sędziów, kolor jej oczu również zyskał głębię, której dotąd trochę brakowało.
W hodowli by się chciało, żeby kot wyglądał doskonale już, teraz... Tula nieustannie uczy mnie, co to tak naprawdę znaczy długo rozwijająca się rasa. I mi ciągle się wydaje, że już się tego nauczyłam... a potem Tula znów płata mi psikusa pokazując, że jeszcze nie wyjęła wszystkich asów z rękawa
(Nie zagadujcie mnie o kociaki, bo jak widać jestem w stanie zagadać Was na śmierć )Tufitka - 2014-10-13, 18:28 Te Twoje opowieści są bardzo ciekawe, tyle wiesz o tej rasie i ciekawie, z humorem przedstawiasz
Wszystkie koty i te małe i dorosłe są śliczneee, pięęękne Ines - 2014-10-29, 10:07 Najwyższy czas się trochę przypomnieć. Niektórzy już mieli okazję nas odwiedzić i zobaczyć kociaki na żywo - tych, którzy nie mieli okazji, a mają możliwość, serdecznie zapraszam! Tym małym głaskożarłokom pieszczot nigdy dość.
Kociaki mają już 10 tygodni i zachwycają nas i naszych gości swoją śmiałością, otwartością i rezolutnością. Zgodnie z naszymi pragnieniami, każdemu (no… prawie – ale o tym za chwilę) ich mama przekazała coś ze swoich licznych, charakterystycznych cech lub zachowań.
Altariel uwielbia ze mną spać. Jak tylko usiądę na chwilę – Altariel zaraz materializuje się przy mnie, zapadając w natychmiastową drzemkę. Musi mnie przy tym oczywiście dotykać. Czymkolwiek – główką, brzuszkiem, pleckami, łapką, ogonkiem – nieważne. Musi czuć, że jest przy niej człowiek – i wtedy śpi spokojnie.
Podobnie jak niegdyś jej matka, Ariena bawi się jak szalona. Jej imię to imię Ducha Ognia i ten duch zdecydowanie objawia się, ba! wybucha z cała mocą, jak tylko na horyzoncie pojawi się myszka, piłeczka lub wędka. Zresztą… cokolwiek. Wszak bawić się można wszystkim.
Tego kociaka Tula się nie wyprze, o nie! Tulę czasem nieładnie nazywamy – małpą. A to przez jej małpie wrzaski, gdy czegoś chce, gdy chce nam coś oznajmić, wytłumaczyć czy wybić z głowy. Z czasem tak dobrze nauczyliśmy się rozmieć jej “słowne” komunikaty, że rozumiemy się z nią lepiej, niż z niejednym człowiekiem. Tak samo jest z Aulem. On również komunikuje się z nami używając do tego kocich “słów”.
Jeśli koty mają drugie imię, to drugie imię Ardy zdecydowanie brzmi – Mruczysława. Nie trzeba jej głaskać, by zaczęła mruczeć. Wystarczy na nią spojrzeć. Albo pogłaskać kocię, które leży dwa kociaki dalej. Albo spojrzeć na te kocię. Albo sięgnąć po coś, co leży nieopodal Mruczysławy. Albo poprawić się siedząc koło niej. Albo koło niej przejść. Albo strącić coś, co spadnie koło niej. Ba – nawet gdy skarcić tego urwiska się nie da, bo chwyt za kark to również pieszczota. Tula urwipołcia karcić też nie umie. Arda mruczy nawet wtedy, gdy Tula przychodzi za karę skrócić rozbójnikowi wibrysy. Każdy powód do mruczenia jest dobry. Gdy nie wiemy, gdzie się schowała – wołamy ją i podążamy za donośnym mruczeniem. Wołają – znaczy będą głaskać! Warto więc zamruczeć na zapas. Adra była pierwszym kociakiem, który zaczął mruczeć. Ona też najszybciej opanowała mruczenie do perfekcji. Podobnie jak Tula – umie nawet mruczeć z otwartym pyszczkiem!
O Anarionie Rafał mówi czasem – mała Tula. Nie, nie trzeba dodawać “męska”. Tula to kawał chłopa, jest wystarczająco męska (gorące pozdrowienia dla sędziego, który na pewnej pięknej wystawie przez kilka chwil oceniał Tulę jako delikatnie zbudowanego kocura). Oczywiście, Ani nie jest nieodrodną kopią swojej mamy – wiele cech charakteru i wyglądu różni go od “oryginału”. Ale jest coś, czego nie da się podrobić – to ostre, przenikliwe spojrzenie. Mówimy na niego Doktor Kot – i to znakomicie do kociaka pasuje, bo czasem mierzy nas takim wzrokiem, jakby właśnie kończył dysertację, a jej tematem było pożałowania godne niedołęstwo ludzkich umysłów. Diagnoza jest taka, że przy tym kociaku można poczuć się naprawdę… głupim!
Atani, Atani, Atani… to jest zagadka, nad którą głowiliśmy się przez dziesięć tygodni. W końcu doszliśmy do wniosku, że to musi być dziecko… Aurelki! Ta słodka nieporadność, wiecznie zdziwiona minka, okrągłe oczka, nierówno założone rękawiczki… Szczególnie te rękawiczki – Aurelka i Atani mają identycznie wymalowane, nieco za krótkie rękawiczki na prawych łapciach. Jakby tego było mało – od pierwszych tygodni życia to Aurelka w dużej mierze karmi Ataniego… fakt, przepiórkami – ale karmi!Ines - 2014-12-01, 22:20 Dzis ostatnie kociatko odwiezlismy do nowego domku.
Anarion (Ani) szaleje ze swoim lustrzanym odbiciem we Wroclawiu, a Atani kumpluje sie z psiakiem i krolikiem w Swidnicy.
Ariena (Antosia?) przelamuje lody ze znana Wam Ragdollka Dalia w Krakowie, a Altariel (Tosia) zaprzyjaznia sie z rowniez obecnym na forum Ragdollem Rysiem w Jeleniej Gorze.
Aule (Olaf?) wlasnie dokocil 15letniego, pieknie starzejacego sie Ruska w Poznaniu. Niebieski arystokrata z godnoscia przyjal swoj nietypowy prezent urodzinowy ;)
Wszystkie domki rzecz jasna barfne, choc niektote dopiero zaczynaja swoja przygode z takim sposobem zywienia :)
Choc teskno nam za kocietami to nie zgodze sie, ze oddawanie ich do nowych domow to najciezsze chwile w zyciu hodowcy. Jest zupelnie przeciwnie! Widok przeogromnej radosci, jaka kociaki wnosza w swoje nowe rodziny i radosnego podekscytowania, z jakim maluchy zwiedzaja nowe katy, to chwile, w ktorych serca rosna w nas ze szczescia. To moim zdaniem jedne z najpiekniejszych, najradosniejszych chwil w hodowli.
Weekend byl dla nas bardzo intensywny - odwiezlimy do nowych domkow Ariene, Altariel i Aulego, a w miedzyczasie Aurelka nie odmowila sobie udzialu w BISie na wystawie w Lodzi ;) jutro czeka nas wreszcie zasluzony odpoczynek, ale juz lada dzien wroce do internetow, oczywiscie z masa zaleglych zdjec ilustrujacych powyzsze zajscia :)Ines - 2014-12-09, 10:13 Nie wiem, czy ktoś to w ogóle czyta... Najwyżej będę pisać do siebie, też lubię
Anarion, szalony Doktor Kot:
(mam nadzieję, że niebawem odezwie się tu jego kocia mama )
Atani i jego kumpel psiak:
Ariena zacieśnia więzy z forumową Dalią:
W międzyczasie Aurelka mimo futra nie do ogarnięcia trafia do BIS:
Altariel oczarowuje forumowego Rysia:
Biedny Ryś. Był tak podekscytowany i zafascynowany siostrą, że nie spuszczał jej z oczu nawet na sekundę, chyba się bał, że jak mrugnie, to dziewuszka zniknie. Nie spodziewałam się, że kot może być aż tak niewyobrażalnie szczęśliwy z towarzystwa drugiego kota już od pierwszej sekundy!
Aule za to pilnuje, żeby dziewczyny w jego nowym domu pilnie się uczyły. Proszę nie odchodzić od książek, kot leży na kolanach!
A Arda
Jestem w niej zakochana po uszy. Cieszę się, że mam ją przy sobie
No i oczywiście na koniec nie może zabraknąć Królowej.
Nigdy nie przestanie mnie bawić ta groźna mina i władcza postawa, którą uparcie raczy nas Tula. Pod grubym futrem tej twardej babki kryje się najgorętsze, najczulsze serce na świecie.gerda - 2014-12-09, 11:06 Czytamy tylko nie chcemy zaśmiecać... Anonymous - 2014-12-09, 11:32 Czyta, czyta, ale nie można się ciągle zachwycać i słodzić, bo Ci się w głowie poprzewraca situnia - 2014-12-09, 12:22 Czytamy Tufitka - 2014-12-09, 14:34 Ja z zaciekawieniem czytam o Twoich kotach - tak interesująco o nich piszesz Komanka - 2014-12-09, 17:34 Masz ty rękę do kociaków i nowych domków azar - 2014-12-09, 18:54 Ja też czytam, jak wszystko na tym forum. I choć jestem wielką fanką rasy brytyjskiej, to mam oczy i widzę, że koty innych ras też są piękne. A twoje maluchy (i dorosłe panienki też) są wspaniałe.
Poza tym , nie powiem, że zazdroszczę, ale też chciałabym, by moje koty odżywiały się zdrowo - ale tak niestety nie jest. Napotykam różne trudności z którymi sobie radzę, ale pomału. Chętnie więc czytam co piszesz o swoich kotach, o tym co jedzą, jakie są. Pierwszego kota w życiu mam od niewiele ponad roku i na razie jestem na etapie poznawania i fascynacji.Ines - 2014-12-21, 14:11 Azar, nie od razu Kraków zbudowano. Nawet jeśli posuwasz się do przodu małymi kroczkami - to zawsze do przodu
Cieszę się, że jednak cichaczem mnie podczytujecie Komanko - odpukać, rzeczywiście udało mi się znaleźć kociątkom fantastyczne domki. Ze wszystkimi mam bardzo dobry kontakt i często dostaję zdjęcia i nowinki z życia maluchów.
Tosia niestety miała ostatnio trochę brzuszkowych problemów, ale na szczęście znów wszystko wróciło do normy. Mała jednak ani na chwilę nie straciła dobrego humoru ani apetytu. Na zdjęciu ze swoim starszym "bratem", Rysiem:
Z wizytą do Ataniego jedziemy po Świętach. Nie mogę się doczekać
Antosia i Dalia już są najlepszymi kumpelkami:
Między Olafem i Maksem też relacje coraz bliższe:
U Anariona byliśmy w odwiedzinach w zeszłym tygodniu. Ani nas rozpoznał, ale był trochę obrażony, tak na wszelki wypadek - wyglądało to trochę tak, jakby się bał, że go zabierzemy z powrotem, na wszelki wypadek nie chciał się więc z nami przesadnie spoufalać i pokazywał, że woli z tymi drugimi ludźmi widać, że jest w nowym domku bardzo szczęśliwy.
azar - 2014-12-21, 20:13 Jestem bardzo cierpliwa, ale może niezbyt konsekwentna. Z Paryskiem nie mam problemów o tyle, że od początku je surowe mięso. Niestety mieszanki zgodne z kalkulatorem omija z daleka. Kilka porcji poszło do kosza. Myślę, ze nie lubi niektórych mięs, np. kaczki, czasem wątróbki. Zdecydowanie nie lubi ryb. Nie lubi jak do mieszanki dostanie taurynę. Kombinuj e tak. Staram się robić mieszanki zgodnie z kalkulatorem , natomiast te suplementy, których Parysek nie lubi , dostaje dopyszcznie strzykawką we właściwej ilości. Trochę muszę liczyć, ale ogarniam.
Natomiast jeśli chodzi o Tolę to aż wstyd się przyznać. jedyne co ten małpiszon je to RC dla shorthairów. Suplementy dostaje strzykawką wg wyliczeń . Nieraz łaskawie pozwoli się nakarmić ręką osrobiną wołowiny. Indyk jest be.
Czytam więc co mogę żeby zmienić upodobania panienki. Ale efektów prawie nie ma.
Całe szczęście, ze moje koty to koty pijące.
Przepraszam, ze się tak rozpisałam w tym miejscu.