To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

Kulinaria dwunogów - Odchudzanie - fakty, mity i polityka

vesela krava - 2015-03-20, 19:54

Ale to w sumie znaczy, ze zastapic sie nie da, ani bialko ani weglowodany nie sa dobrym zamiennikiem dla tluszczu.
Lena06 - 2015-03-20, 20:00

Tak, tak o tym samym pomyślałam. Ludzie nie doceniają roli tłuszczów w diecie niestety.
kretka - 2015-03-20, 20:24

Dokładnie o to chodziło, że więcej węglowodanów lub białka :mrgreen: U mnie akurat węglowodanów.
Rolę tłuszczów w diecie doceniam, jak najbardziej, jem ile tylko pozwala mi na to mój układ trawienny ;-) Jem orzechy, awokado, olej kokosowy. Jednak przy większej ilości tłuszczu mój brzuch się buntuje i daje mi jednoznaczne sygnały, że już więcej nie chce, a to co zjadł czym prędzej usunie z organizmu :roll: :roll: Także nie przeginam.

Anonymous - 2015-03-21, 17:37

Cytat:
Podejrzewam też, że ludzi gubią kolorowe czasopisma z dietami cud 800kcal (oczywiście bez tłuszczu, bo tłuszcz to zło!), człowiek po czymś takim tak sobie spowalnia metabolizm, że każdy "grzeszek" odbija się podwójnie i dupa rośnie.

Masz bardzo dużo racji w tym co napisałaś z tym, że bardziej obstawiałabym tu raczej brzuszysko niż "zakrystię" :mrgreen:
Ja tam nigdy do drobnych nie należałam. Mam typowo "helgowatą" budowę: wąskie biodra, szerokie ramiona i duży biust, ALE dopóki nie zaczęłam się jak wariatka odchudzać to zawsze miałam płaski brzuch i zero cellulitu... Jak się zaczęły wahania wagi (spore wahania) to już niestety brzucho zaczęło wywalać przy każdym nałożonym dekagramie, że o kg nie wspomnę. Inna sprawa, że zawsze po takiej diecie miałam po prostu straszliwe jazdy na węgle + tłuszcz najlepiej wszystko w panierce i smażone na głębokim oleju, które jakoś wcześniej nigdy mi nie smakowały... I szybciuteńko wracałam do wagi, systematycznie ją podbijając.
Dodać do tego siedzącą pracę, w dodatku zmianową i tak przez 10 lat przybyło mnie prawie 30kg mimo coraz to nowych diet. :-/ Teraz walczę z tym bagażem :cry: na razie efekty mizerne, ale nadzieja nie gaśnie...
Przypomniał mi się dowcip o BMI w wykonaniu Halamy. "Policzyłem sobie BMI i za każdym razem wychodzi mi, że jestem za niski " :-P Ja widocznie też ;-)

hysteria - 2015-03-29, 18:50

kurde no miesiąc już naprawdę mocno ograniczam węglowodany, nie liczę ale mam wrażenie że wiecej niż 100 gramów dziennie nie jadam a waga stoi w miejscu :-/ niestety przez to zaczyna mi motywacja spadać i zaczynam też powątpiewywać powoli w całą teorię. jedyne co to mogę powiedzieć że nie tyję od dużych ilości tłuszczów i fajnie że ochota na słodkie mi przeszła prawie całkiem. nie wiem tylko czy mój organizm uważa że mam wagę idealną, ale ja uważam że mi brakuje do tego ze 3-4 kilo.

zaczęłam dumać nad tym co taubes pisze odnośnie sportu - bo mówi że sport nie odchudza. stwierdziłam, że niemożliwe, żeby nie miał w ogóle wpływu, bo skoro tutaj hormony wchodzą w grę bardzo mocno, a wysiłek fizyczny też pobudza do produkcji hormony to jakże? wiec zaczęłam szukać i znalazłam artykuł: odchudzanie a hormony

co myślicie? w szczególności, ponieważ ja jestem bardzo szczupła na górze a mam dół ciężki (33 cm różnicy miedzy talią a bioderkami, o łydkach nawet się nie wypowiem) zaintereosował mnie fragment o estrogenie. dopiero dzisiaj to znalazłam i nie miałam czasu przemyśleć, ale będę szperać. ogólnie poza faktem że jestem dzisiaj sfrustrowana, że nie tracę już na wadze to cała endokrynologia wydaje mi się mega ciekawa. aż sobie chyba jakąś książkę sprawię :P

Lena06 - 2015-03-29, 22:24

hysteria, może faktycznie chodzi o to, że tak dużo do zrzucenie nie masz, jak Ci się wydaje. A jak przedstawia się sytuacja w centymetrach? Ja mam do zrzucenia dużo dużo kilogramów i odkąd jestem na paleo (a może raczej na neo-paleo - takie określenie też słyszałam ;-) ) chudnę regularnie. A jeżeli w jednym tygodniu nic nie zeszłam z wagi to w drugim tygodniu schodzę jakby podwójnie. Ale tak, jak mówię, ja mam sporo do zrzucenia, a przecież im się ma mniej - tym trudniej.

Ja za to chciałabym wrzucić filmik o lekarzu, który poprzez własne doświadczenie zdobył wiedzę na temat otyłości i cukrzycy i zrozumiał mechanizm insulinoodporności:
https://www.ted.com/talks...tes?language=pl
Oby takich lekarzy było kiedyś więcej...

hysteria - 2015-04-01, 13:50

mam wrażenie że cm też stoją, ale nie mierzę się aż tak regularnie jak się ważę. a mięśni to mi raczej też nie przybywa :lol: i na pewno z nóg mam co zrzucać, bo te 3 kilo nadwyżki są właśnie w nogach, z góry już dużo nie zejdzie bo nie ma skąd :P

dzięki za filmik, obejrzę w wolnej chwili :)

scarletmara - 2015-04-01, 14:04

hysteria Ty na pewno masz nadwagę jakąkolwiek :-P ? Pierwsze słyszę o tyciu w nogach kiedy w innych partiach ciałach wszystko jest OK. to raczej nie jest pierwsze miejsce do odkładania się tkanki tłuszczowej, wiec może ty zwyczajnie masz taką budowę ciała, że nogi masz bardziej masywne niż byś chciała mieć. A w takim wypadku rzeczywiście ciężko Ci to będzie zmienić dietą.

Pocieszę Cię (albo i nie), że mi też nic nie ubywa mimo, że na diecie jestem już od 4 miesięcy :( Widać jednak sama dieta nie wystarczy. Trzeba ćwiczyć. Nie wiem skąd się bierze to popularne obecnie twierdzenie, że sport nie odchudza ? Przecież to jest nielogiczne w ogóle. Chyba, że ktoś ma coś innego na myśli pod pojęciem sportu niż "zwiększony wysiłek fizyczny" :-?

Iowa - 2015-04-01, 15:21

scarletmara, a może po prostu jesz za mało lub za dużo? Ciężko jest przytyć na takiej diecie, ale z chudnięciem może być różnie. Możesz jeść za dużo nabiału czy za dużo węglowodanów. Teoretycznie powinno być tak, że jemy "do oporu", a mimo to osiągamy właściwą dla siebie wagę. Tyle, że dla jednych "do oporu" to będzie dokładnie tyle, ile organizm potrzebuje, a dla innych pod korek. Większość z nas ma całkiem poprzestawianą regulację apetytu, sama po sobie to widzę. Już prawie trzy lata, a nadal muszę sobie przypominać, że ja wcale nie jestem głodna i nie muszę jeść. Najlepiej policzyć sobie kilka dni pod rząd co się zjadło i ile to tak naprawdę jest. Jak kiedyś tak zrobiłam, wyszło mi, że jem, jakbym ciężko pracowała fizycznie.
Dokładanie wysiłku fizycznego nie jest wcale potrzebne do chudnięcia, wręcz przeciwnie. Jak trenowałam w zeszłym roku do maratonu, to w ogóle nie chudłam, bo automatycznie jadłam więcej. Organizm się domagał i nie było przeproś ;-) Na forum bieganie.pl jest wątek o diecie LCHF w bieganiu. Praktycznie wszyscy potwierdzają, że przy zwiększonym obciążeniu treningowym blokuje się spadek wagi.

scarletmara - 2015-04-01, 15:42

No ale przecież brak wysiłku fizycznego sprawia, że człowiek tyje (może nie sprawia ale przykłada się do tego tycia). bo nie da się nic nie jeść tylko dlatego, że się człowiek nie rusza. Takie proste stwierdzenie aktywność fizyczna nie ma wpływu na odchudzanie prowadzi do równie uproszczonego wniosku: To ja się nie muszę ruszać skoro to mi nie pomoże. I tu jest błąd w rozumowaniu bo jak się człowiek nie rusza a tyje to jak najbardziej aktywność fizyczna mu pomoże. A ten tekst o tym, że sport nie ma wpływu własnie do takich ludzi głównie dociera i takie wnioski powoduje. A, ze powyżej jakiegoś poziomu aktywności to już nie działa to ja jak najbardziej jestem skłonna uwierzyć ale własnie tego w tym stwierdzeniu mi brakuje, że ruch jest warunkiem koniecznym szczupłej sylwetki - dla każdego pewnie będzie to inna ilość ruchu ale jak już ktoś się rusza tyle ile powinien to zwiększenie tego wysiłku mu nie pomoże w odchudzaniu. Taka teza ma sens ale uproszczone sport nie odchudza sensu nie ma.

A co do mnie to ja własnie za mało się ruszam i wiem o tym. Staram się to poprawiać ale idzie mi strasznie pod górkę bo mam siedząca pracę. Na szczęście koty mnie mobilizują trochę :-P
Jem zapewne trochę za dużo jak na ten tryb życia ale na bank o wiele mniej niż przed dietą i mniej jest w tym jedzeniu węglowodanów, wiec jakichś skutków się spodziewałam jednak. Ale może skutkiem jest np. to, że nie przytyłam więcej ? Tego nie jestem w stanie w żaden sposób zmierzyć.

Iowa - 2015-04-01, 17:48

Od kilku miesięcy praktycznie nie biegam i jakoś nie tyję, a wcześniej robiłam 40-50km tygodniowo. Głownie siedzę przed komputerem ;-)
Podejrzewam, że spadek wagi po włączeniu wysiłku fizycznego bierze się z szeregu różnych rzeczy, począwszy od tego, że osoby, które nagle zaczynają coś robić, jednocześnie zaczynają mniej lub bardziej rozsądną dietę. Obstawiam też, że ilość jedzenia pozostaje na tym samym poziomie co wcześniej, a to w połączeniu z dodatkowym wysiłkiem daje deficyt kalorii. Większość osób, które zaczyna aktywność fizyczną, bo chce schudnąć, będzie się starała nie objadać, a tym samym nie wyrównywać tego deficytu. Dlatego schudną, a nie przez samą aktywność. I to też nie zawsze. Inna kwestia, to szok, jakim dla organizmu jest zmiana trybu życia: stres jakiemu poddajemy organizm przy każdym wysiłku, zmiany hormonalne, które zachodzą itd. Aktywność fizyczna jest bardzo potrzebna, ale nie po to, żeby chudnąć, a po to, żeby zachować zdrowie, kondycję, kształtować i wzmacniać mięśnie.

Lena06 - 2015-04-01, 20:38

scarletmara, ja nie uprawiam sportów, nie mam na to czasu, gimnastykować się w domu mi się nie chce. Mój wysiłek fizyczny ogranicza się do spacerów z psem i sprzątania. Nie mówię, że to zdrowe (człowiek jak się rusza od razu lepiej się czuje), ale jeżeli chodzi o chudnięcie - brak sportu mi w tym nie przeszkadza. Jak pisałam chudnę regularnie od 3 miesięcy. Jestem na paleo. Jem sporo mięsa, warzyw, niewiele owoców. Odstawiłam całkowicie nabiał (no zostawiłam jaja oczywiście i masło do smażenia czasem), nie jem więc śmietany, mleka nie piję, jogurtów, kefirów itd. Ograniczam się do mleka kokosowego. Batatów i ziemniaków też nie jadam, no i bananów też nie - nie uprawiam sportów, więc wyszłam z założenia, po wielu lekturach, że do życia nie są mi one potrzebne. Pieczywa w ogóle. Tak, jak Iowa o jedzeniu muszę sobie przypomnieć, bo w ogóle mi się nie chce. Trochę gorzej teraz przed świętami zapachy kuszą, ale do słodyczy, ani pieczywa nie mam pociągu.
Chciałabym w przyszłości znaleźć sport dla siebie, taki który nie będzie mnie męczył psychicznie, dla własnej satysfakcji, a nie celu - wyrzeźbienia sylwetki. To ma być tylko przy okazji :-)

scarletmara napisał/a:
No ale przecież brak wysiłku fizycznego sprawia, że człowiek tyje (może nie sprawia ale przykłada się do tego tycia). bo nie da się nic nie jeść tylko dlatego, że się człowiek nie rusza.

O tym w swojej książce pt. "Dlaczego tyjemy i jak sobie z tym radzić" pisze Gary Taubes. Polecam, całkowita odwrotność tego, co stwierdzasz.

hysteria - 2015-04-01, 20:57

scarletmara napisał/a:
hysteria Ty na pewno masz nadwagę jakąkolwiek :-P ? Pierwsze słyszę o tyciu w nogach kiedy w innych partiach ciałach wszystko jest OK. to raczej nie jest pierwsze miejsce do odkładania się tkanki tłuszczowej, wiec może ty zwyczajnie masz taką budowę ciała, że nogi masz bardziej masywne niż byś chciała mieć. A w takim wypadku rzeczywiście ciężko Ci to będzie zmienić dietą.

nie no nadwagi jako takiej nie mam :P i tak, mam taką budowę ciała owszem, zawsze będę miała masywniejszy dół, natomiast były czasy że miałam tam mniej tego tłuszczyku :P bo to tłuszczyk :< no mam różnicę miedzy talią a udem 5 cm :mrgreen:

ja właśnie myślałam tak jak Iowa odnośnie tego ruchu, natomiast zaczynam mieć wątpliwości. ja zeszłęgo lata biegałam i wtedy najbardziej schudłam. owszem, ograniczyłam wtedy węglowodany ale na zasadzie rezygnacji nie tak bardzo jak ostatnimi czasy i nie trzymałam się tego jakoś super rygorystycznie. i zaczynam dumać nad tymi hormonami właśnie. bo np. moje bieganie to takie bardzo amatorskie było, biegałam jakieś 3-4 km i do tego jeszcze zazwyczaj robiłam przerwy po każdym kilometrze powiedzmy pólminutowe szybkim krokiem, i o ile bieganiem interwałowym bym tego nie nazwała, to jednak wysiłek nie był ciągły a właśnie podobno po n.in. po takim wysiłku wydziela się testosteron :P i o ile jestem sobie w stanie wyobrazić, że po 50 km tygodniowo biegiem człowiek je więcej, tak po 3-4 km dziennie 3 razy w tygodniu nie wydaje mi się żebym więcej jadła.

nie wiem na ile sobie teraz tłumaczę po prostu tego że nie mogę teraz schudnąć, natomiast postanowiłam wrócić do biegania ew. ćwiczeń interwałowych z youtubem :mrgreen: więc zobaczymy :mrgreen: na złe mi to nie wyjdzie ;)

Silvena - 2015-04-01, 23:25

hysteria,
Jeżeli jesteś typem gruszki to polecam ćwiczenia siłowe z ciężarami. Treningi krótkie 20-30min, ale na maxa. Przy aerobach gruszki niestety maja tendencje do odkładania tłuszczu miedzy mięśniami w udach :-(
Czasami lepiej rozbudować gore, zeby była proporcjonalna do dołu, którego i tak na dobra sprawę za bardzo sie nie ruszy ;-)
Swoją droga to dobra dieta to jakieś 70% sukcesu przy redukcji. Trzeba tylko jesc odpowiednio kalorycznie, a nie jak to większość dziewczyn ma tendencje do dziobania i nawet 1000kcal dziennie jest im za dużo. 1300kcal to jest absolutne minimum (potrzebne do codziennego leczenia i pachnienia), poniżej to juz dieta glodowkowa i nie powinno sie tym sposobem odchudzać.
Poza tym każdy organizm jest inny i u jednego dieta LC sie sprawdzi doskonale a inny będzie sie źle czuł.
Tak samo jak jeden moze jesc co chce i nie tyje a inny musi dokładnie patrzeć co do miski wkłada, bo każde "odstępstwo" kończy sie nieciekawie.

Jak organizm jest przemęczony zbyt długa dieta i deficytem kalorycznym to tez nie będzie sie zbyt chętnie pozbywał resztek tłuszczu zmagazynowanych na czarna godzinę ;-)


Ja tez tyje w nogach/biodrach najszybciej i najtrudniej mi ten zapas zrzucić. Chudnie mi zawsze najpierw góra ciała :-(

Lena06 - 2015-04-01, 23:38

Gary Taubes prezentuje badanie wykonane przez P. Williamsa oraz Petera Wooda, którzy zbierali szczegółowe informacje na temat niemal trzynastu tysięcy osób regularnie uprawiających jogging, a następnie porównywali przebiegane przez nich tygodniowe dystanse z ich wagą w kolejnych latach. Ci, którzy biegali najwięcej, zwykle ważyli najmniej, ale wszyscy biegacze mieli coraz większą tendencję do przybierania na wadze z każdym kolejnym rokiem. Warto zaznaczyć, że Williams i Wood byli wyznawcami doktryny bilansu energetycznego. Stwierdzili jednak, że nawet najzagorzalsi biegacze muszą zwiększać dystans o kilka mil tygodniowo rok po roku jeżeli chcą pozostać szczupli. Dokąd prowadzi nas taka logika? Wyobraźmy sobie 20-kilkuletniego mężczyznę, który przebiega dwadzieścia mil tygodniowo. Według Williamsa i Wooda i bilansu kalorycznego, aby zapobiec przyrostowi wagi, w wieku trzydziestu lat będzie musiał podwoić ten dystans, a po 40-tce potroić. Kobieta w tym samym wielu, chcąc utrzymać piękną sylwetkę po 40 musiałaby biegać po 2h dziennie. Itd., itd. W końcu okazuje się, że najwięcej musimy biegać po 60…
Powszechna wiara w pogląd, że im więcej kalorii wydatkujemy tym mniej ważymy opiera się na tym, że ludzie szczupli zwykle są bardziej aktywni fizycznie niż osoby grubsze. Tego nie da się zakwestionować.
Naszą wiarę w to, że wysiłek fizyczny spala tłuszcz, opieramy na założeniu, że możemy zwiększyć wydatek energii, nie zwiększając jej spożycia. Jest to myślenie błędne, bo zwiększając aktywność fizyczną, będziemy mieć również większy apetyt. Gdy wzrasta wydatek energii, prawie na pewno wzrośnie liczba kalorii, które spożyjemy w ramach rekompensaty. Opierając się chociażby na zawodach widzimy, że mężczyźni wykonujący ciężką pracę jedzą więcej niż ci zajmujący się pracą siedzącą.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group