BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
Off Topic nieBARFny - Hodowle zwierząt rasowych - kontrowersje
Wilga - 2014-03-06, 13:42 Cóż każdy DT ryzykuje ale nie dlatego że mniej kocha swoje zwierzęta ale dlatego że nie tylko je kocha. Można powiedzieć że nasze futra ponoszą ryzyko dla dobra całego gatunku...Dieselka - 2014-03-06, 13:48 Ja nie uważam, żebym ryzykowała jakoś wyjątkowo przyjmując tymczasy pod swój dach.
Po prostu nie robiłam tego bezrefleksyjnie.gpolomska - 2014-03-06, 14:29
Margot napisał/a:
Z drugiej strony, myślę, że to działa także w drugą stronę. Gdyby na świecie nie było bezdomniaków , a jedynie same porządne i luksusowe hodowle tryskających zdrowiem, wypielęgnowanych zwierząt, wiele osób nigdy nie zdecydowałoby się na własnego zwierzaka pod wspólnym dachem (i nie chodzi tu o ograniczenia finansowe). Wolałaby je po prostu podziwiać u kogoś, na odległość, bez brania na siebie dodatkowego obowiązku i świadomego fundowania sobie cierpienia, związanego z przyszłym nieuchronnym odejściem ukochanego pupila za TM. Podejrzewam, że byłabym w tej grupie.
Pewnie sporo osób by było. U mnie w domu zawsze mówili, że nie chcą zwierza w domu, bo to ograniczanie wolności i takie tam - do czasu aż poznali Mokate i musieli przyznać rację, że jednak koty nie zawsze mogą być wolne i czasami jedynym ratunkiem jest dom. Właśnie - ratunkiem. Chyba spore znaczenie ma tu motywacja - czy ktoś "chce mieć kota", czy też "chce pomóc jakiemuś kotu dając dom". W drugim przypadku nigdy nie będzie to kot z hodowli - zawsze z ulicy lub schroniska... i gdyby takich kotów zabrakło, to osoby kierujące się tym drugim raczej by kota nawet gratis z hodowli nie wzięły, bo nie chodzi o to, że to kot za pieniądze, lecz o to, że to nie jest kot - ofiara innych ludzi, wobec którego czujemy się zobowiązani w jakimś sensie nadrobić zło, które inni wyrządzili, ale celowo powoływany do życia, żeby zaspokoić czyjąś chęć posiadania kota.Nina_Brzeg - 2014-03-06, 16:32 Gdyby nie było bezdomniaków to ja pewnie i tak miałabym jakieś zwierzęta. Ale na pewno nie w takiej ilości jak teraz (3 przygarnięte psy). Jest opcja, że w ogóle bym psów nie miała bo zawsze miałam alergię a Majka trafiła do nas przypadkiem. Na nią nie reagowałam alergicznie więc trafiła do nas druga suka, wyrzucona z samochodu, stara i najbrzydsza na świecie, której pewnie nikt normalny by nie wziął. Trzeci pies trafił do nas na dt i naprawdę byłam przekonana, że lada chwila znajdą się jego właściciele, bo gnojek ładny. Ale okazało się, że pies nie do końca normalny, bardzo zwichrowany i nikt go nie chciał bo otwarcie mówiłam jaki jest, jakie są z nim problemy i że nie może trafić do nikogo niedoświadczonego czy do domu z dziećmi. Tym sposobem mamy 3 psy, których tak naprawdę nikt w naszym domu nie chciał gpolomska - 2014-03-06, 19:59 Sama kiedyś pisałam o DOBRYCH HODOWLACH (tutaj), bo niestety problem jest spory. Wiem, że jakieś koło w Żorach robiło plakaty uświadamiające itd. - tylko to są takie pojedyncze akcje. Tak jak w Policji jest BSW oczyszczające szeregi, żeby czarne owce nie psuły wizerunku reszty, tak i hodowcy powinni dbać o swój wizerunek, a przede wszystkim - dobro kotów. Alighieri dawno temu napisał "Najgorętsze miejsce w piekle przygotowane jest nie tym, co zabijają, lecz tym, którzy bezczynie się temu przyglądają" - skoro dobrzy hodowcy mają wiedzę wystarczającą do oceny jak dużą krzywdę robi się kotom w złych hodowlach, to nie powinni odwracać głowy i robić dobrej miny do złej gry, bo to koleżanka itd., lecz głośno - choćby w swoim gronie - piętnować złe postępowanie oraz dokładać starań, aby takie osoby eliminować ze swoich szeregów, żeby dbać o dobro ukochanej rasy oraz samemu nie dostawać etykietki "rozmnażacza dla kasy".
Co do bezdomności - dopóki nie będzie obowiązkowego czipowania z rejestracją w jednej wspólnej bazie i zakazów posiadania zwierząt na lata za znęcanie czy wyrzucenie zwierzaka, a także za notoryczne "bo mi uciekł" czyli brak wyobraźni, to lepiej nie będzie. Niestety liczenie na rozwagę i odpowiedzialność wszystkich opiekunów jest jak wiara w elfa z garnkiem złota na końcu tęczy.Dieselka - 2014-03-06, 20:05 w kwestii malamutów :)
http://mals.pl/2013/04/jak-wybrac-hodowle/Ines - 2014-03-06, 20:18 Pięknie tu piszecie dobre hodowle - złe hodowle, jakby wszystko było czarne lub białe. A nie jest. Ilu jest hodowców, tyle jest opinii na temat tego, jak hodowla powinna wyglądać. Czysto teoretycznie - mi może się nie podobać, jak ktoś ma wielką hajzę a w niej boksy i hoduje koty w ten sposób. A temu komuś może się nie podobać, że ja mam małe mieszkanie i w nim hoduję koty. Mi się może nie podobać, że ktoś karmi RC. A temu komuś może się nie podobać, że ja karmię barfem - bo może z niewiedzy pomyśleć, że to z oszczędności rzucę kotom byle ochłap do miski. Mi może się nie podobać, że ktoś hoduje koty nie jeżdżąc na wystawy i nie wiedząc co się w świecie dzieje, ten sam ktoś mi może zarzucić, że stresuję koty zabierając je na wystawy. I z drugiej strony - mi się może nie podobać, że ktoś zabiera na wystawy koty, które ze stresu robią górą i dołem, a temu komuś może się nie podobać, że ja na wystawy jeżdżę w gruncie rzeczy niezbyt często. Mi może się nie podobać, że ktoś oddaje emerytowane hodowlane koty - komuś może się nie podobać, że ja koty nie nadające się do hodowli sobie zostawiam. Nic nie jest czarne ani białe, pomiędzy jest cała skala szarości.Meri - 2014-03-06, 20:34 Ciężko się nie zgodzić z Ines, każdy z nas ma inne oczekiwania od hodowcy, a każdy hodowca ma swój sposób. gpolomska - 2014-03-06, 20:38 Oczekiwania oczekiwaniami, ale nie przesadzajcie - jeśli koty mnożą się między sobą,n ie są badane na wirusówki czy choroby genetyczne itd. to jest oczywiste, że z "hodowcą" jest coś nie tak. To jak z wychowaniem dzieci - poglądy są różne, ale jak dziecko biega głodne, z gilami do ziemi i w podartych butach, a do tego ma zaburzenia psychiczne, to raczej nikt nie będzie twierdził, że to kwestia uznaniowości.
Oddawanie emerytowanych kotów świadczy o tym, że były tylko przedmiotem użytkowym i są niepotrzebne, więc się ich pozbywa pomimo, że latami się przywiązały do domu - trudno to uznać za coś OK w wykonaniu "miłośnika kotów".Dieselka - 2014-03-06, 20:41 dokładnie.Meri - 2014-03-06, 20:44 Z drugiej strony trzymanie emeryta i kolejnej garstki kotów nie spowoduje, że kot będzie szczęśliwy i ten emeryt. Kot to zwierzę w końcu terytorialne, a dom nie z gumy. Lepiej, żeby ten emeryt znalazł dom niż, żeby młodziaki miały go "tępić". Nie mówię, że to dobre rozwiązanie, bo dla mnie samej byłoby to trudne, aczkolwiek to lepsze wyjście niż gromadzenie dużej ilości kotów, a hodowla niestety bez nowej krwi się nie rozwija.Ines - 2014-03-06, 20:48 I o tym właśnie pisałam... gpolomska - 2014-03-06, 21:02 Widzisz, a dla mnie to złe - skoro dom nie jest z gumy i nie ma miejsca dla hodowli, to jej nie zakładam. Tak jak ktoś, kto ma małe dochody i 2 pokoje nie powinien sobie robić 10 dzieci, bo później jest problem - z tym, że wtedy żyje na koszt innych i czasami spory dom dostanie; oddanie części dzieci do domu dziecka, bo kolejne w drodze, a mnożyć się trzeba... może i dla niektórych to normalne, ale dla mnie osobiście nie do zaakceptowania. Tak samo jak zbieractwo zwierzaków, gdzie w mieszkaniu 2 pokoje jest ich 10 czy 20, bo żal - a później ani dobrze karmić, ani leczyć nie ma za co, ale niektórzy uważają to za jedyną słuszną drogę i dziwią się jak można nie przygarnąć 15 kota potrzebującego. Różne jest podejście. Ja bym nie umiała tak zawieść zaufania kota, żeby go oddać, bo potrzebna nowa krew; oczywiście lepiej oddać niż wyrzucić na ulicę, ale to jak wybór pt. lepiej mieć zmiażdżoną nogę niż głowę.Meri - 2014-03-06, 21:07 Ja doskonale rozumiem Twoje nastawienie!
Ale nikt nie ma tak dużego domu, żeby stworzyć własną linię hodowlaną. Po prostu się nie da, chyba, że ktoś chce po prostu sobie hodować, a nie planuje tworzyć własnej linii. Są sposoby, jak trzymanie kotów u rodziny i itp, ale nie wszyscy mają możliwość i chęci. Dlatego wolę, żeby oddali emeryta niż trzymali w łazience, albo pozwolili, alby młodziki go lały.motyleqq - 2014-03-06, 21:07 pytanie tylko, co jest ważniejsze: rozwój hodowli, czy stresowanie starego kota przeprowadzką? czy osoby, które ze względu na mały metraż w domu, muszą oddawać kastraty, w ogóle powinny brać się za hodowlę? może należałoby pomyśleć PRZED, a nie dopiero wtedy, kiedy narobi nam się kastratów i nie ma miejsca dla młodzików.
my oprócz rasowych kotów, mamy dwie kotki domowe, kastratki. nie wyobrażam sobie, by zostały oddane, bo w planach jest nowy kociak i nie chcę nawet myśleć, jakim szokiem byłoby to dla naszej seniorki. moja siostra, do której w zasadzie kot należy, niedługo się pewnie wyprowadzi na studiach i mimo chęci, raczej nie zabierze kotki ze sobą, bo byłby to dla niej stres. a co dopiero do obcych ludzi...