To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

BARFna dieta drapieżnika - Barf a psychika (ludzka)

Dieselka - 2014-01-13, 15:48

Tufitka napisał/a:
Ale jak niemięsożerca wpada na pomysł, żeby zwierzęta mięsożerne przestawiać na to co on je, to chyba lekka przesada.

Ale jak mięsożerca karmi swojego przetworzonymi chemicznie ziarnami z minimalnym dodatkiem produktów pochodzenia zwierzęcego, to jest lepiej?
Co za różnica co ktoś je. Jak ma w główce niepoukładane poprawnie to naprawdę zawartość jego garnków nie robi wielkiej różnicy

_Jadis_ - 2014-01-13, 15:52

Można głosic swoje teorie , ideologie, upodobania i nie robić tym samym nikomu krzywdy...problem pojawia się tylko i wyłacznie wtedy kiedy ktoś komuś próbuje NARZUCIĆ swój tok myślenia. Jednocześnie na siłe próbując udowodnić tej osobie , że jej zachowanie jest błędne i tym samym jest kimś gorszym bo robi to i to...


A tak na prawde nie mamy prawa nazywać kogoś morderca, kimś gorszym od siebie samego , bo sami czystych rączek w 100% nigdy mieć nie bedziemy (co już wyżej zostało rozpatrzone dlaczego) i ponieważ wszyscy ludzie rodzą się równi. A to jakie później podejmują decyzje powinno być tylko i wyłącznie sprawą ich sumienia.

Dieselka - 2014-01-13, 16:18

To działa w obydwie strony.
Jak gdziekolwiek pójdę i mówię że czegoś nie będę jadła bo jestem wege to się zaczyna tyrada....ale jak tak można? ale co ty jesz? przecież nie dostarczysz sobie odpowiedniej ilości... czegoś tam.... blablabla
przy okazji zaczyna się patrzenie jak na oszołoma bo przecież każdy wie że wegetarianie nie mają nic w życiu lepszego do roboty niż przekonywanie innych do swojej sekty.
Ewentualnie święte oburzenie, że zawracam tyłek ludziom. Jedzenie jest jedzenie i mam się dostosować. Dlatego tylko bardzo okazjonalnie, będąc w restauracjach jem co innego niż sałatka. Co się będę szarpać :)
Jego sprawa co kto ma na talerzu. Jeżeli nawet będę pszenicę wyciskać i ją jeść to nic innym do tego (ja akurat używam takowych rzeczy ale ktoś na tym forum o tym napisał i bardzo nie podobała mi się z jaką reakcją się spotkał). Jeżeli spotkam kogoś na Ducanie to mogę mu powiedzieć, że uważam tą dietę za niebezpieczną ale też przekonywać nie będę. Normalna, zbilansowana dieta nie jest dla zdrowia niebezpieczna.

Jedynie co mi przeszkadza to hipokryzja. Bo ja, pomimo że nie jem mięsa to w związku z tym, że zdecydowałam się na mięsożerce w domu, to łzami się zalewając dam mu tą padlinę i jeszcze się będę cieszyć że taką fajną znalazłam. Mogę kombinować, żeby mięso kupować ze mniejszych i sprawdzonych ubojni (na tyle, na ile mi warunki pozwalają). Ale nie powiem że tego zwierzaczka nie, bo on uroczy a tamtego tak, bo brzydki. Ja się w stadninie koni wychowałam. Pierwszego konia kupił mi ojciec jak miałam jakieś 8lat, bo się zaryczałam na widok traktowania jej przez rolnika (miała np batem oko wybite). Byłam przy narodzinach małych koników, uczyłam je chodzenia pod siodłem itp. Ale w misce mojego psa są one mięsem. Tak samo nie płakałam kiedy w Macro pojawiły się małe świnki w folii (nastrój na forach wege był taki sam). Dramat i tragedia, bo przecież dzieci to widzą. No kurcze - a to jakaś tajemnica że mięso jest ze zwierzęcia?
Tudzież wielka nagonka na myśliwych. Są między nimi totalni kretyni, którzy nie powinni mieć prawa noszenia broni ale sama idea? jeju jeju bo sarenki takie biedne, pomordowane i jeszcze dzieci zabrali na polowanie. Ale że świnka którą mają na talerzu całą swoją egzystencję spędziła w warunkach absolutnie tragicznych (w przeciwieństwie do biegającej po lesie sarenki) to ok, bo to przecież kotlet a nie zwierze.

_Jadis_ - 2014-01-13, 16:23

Dieselka napisał/a:
To działa w obydwie strony.


Tak, to dziala w dwie strony, dlatego post jest NEUTRALNY odnoszacy sie do obu stron konfliktu. ;-)

motyleqq - 2014-01-13, 16:50

jeśli chodzi o sam konflikt, to przyznaję, że czasem mi głupio, że jestem po tej stronie co jestem. niektórzy są tak strasznie agresywni, albo dyktatorscy, że aż strach z nimi rozmawiać. co gorsze, takie osoby totalnie odrzucają od weganizmu, a tym samym od jakiegokolwiek pomyślenia o naszych codziennych wyborach.
ale jest też mnóstwo agresywnych wszystkożerców. tylko że oni w zasadzie niczego nie bronią. nie ma powodu, by kogoś, kto zrezygnował z mięsa, namawiać, by znów je jadł. także nie razi mnie aż tak agresja po tej stronie. chociaż też jest bezsensowna.

ciocia_mlotek dobrze napisała, że nie tylko zawartość talerza się liczy, ale w ogóle konsumpcjonizm. czy kupujemy tylko byle taniej, nie patrząc na to, dlaczego coś jest tak tanie. że ktoś inny, albo zwierzę, albo człowiek, albo środowisko, zapłacił za to, byśmy my zapłacili mniej.

ja mam to szczęście żyć wśród ludzi, którzy zaakceptowali moją zmianę. na wigilię rodzice mojego chłopaka specjalnie zrobili wegańskie pierogi(zawsze do ciasta dodawali jajka i mleko). w sumie tylko mój brat różne docinki robi, ale przyszedł do mnie z narzeczoną w święta i nie marudził, że wszystko na stole jest wegańskie ;-) wujkowie zjedli mój pasztet nie dowierzając, że nie ma w nim mięsa :mrgreen:

na co dzień nie poruszam tematu, chyba że ktoś sam zapyta o moje wybory. unikam rozmów przy stole, bo uważam, że to mało przyjemne rozmawiać o rzeźniach, gdy ktoś je w danym momencie mięso.

jeśli chodzi o afiszowanie się. no raczej nie będę ukrywać swojego wyboru, bo od tego zależy, czy będę miała co zjeść w gościach :mrgreen: muszę ustalić z gospodynią, czy mam przynieść coś sama, czy ma chęci coś przyrządzić itp.
wege strony, wydarzenia itd są bardzo potrzebne. to oczywiste, że zależy nam na tym, by jak najwięcej osób zmieniało swoje decyzje. nawet jeśli ktoś nie zrezygnuje całkiem z produktów odzwierzęcych, to redukcja albo przerzucenie się na eko mięso jest też baardzo ważne.
ostatnio mój kolega który chciał być wege przyznał mi się, że mu się nie udało. ale że je dużo mniej mięsa i w związku z tym stać go na to, by kupować takie, które było sprawiedliwie i z szacunkiem pozyskane. pochwalilam go ;-)

Dieselka - 2014-01-13, 17:05

a to zaraz musi być jakiś konflikt?

Jedni mięso jedzą inni nie. Człowiek na jednym i drugim może żyć. Mi mięso nie jest do szczęścia potrzebne i nawet gdyby było możliwe kupienie go z próbówki (o czym tu zostało powiedziane) to bym go nie ruszyła. I to wcale nie oznacza że będę zasuszonym słabeuszem, bo sportowcy na dietach wegańskich doskonale sobie radzą :) Tak samo z resztą jak i Ci jedzący mięso. Ale o dietach możemy rozmawiać w odpowiednim dziale.

Ja się sprzeciwiam zdecydowanie sprzeciwiam podburzaniu nastrojów i poprzez opowiadanie jacy to Ci inni są źli. Uważam za skrajnie śmieszne twierdzenie przez "mięsożerców" że jeden gatunek jest lepszy niż drugi albo że zabranie dziecka na polowanie to jakiś dramat (lub ogólnie sama idea polowania), czy pokazanie że mięso pochodzi ze martwego zwierzęcia. Toć to jedzenie jest. Z drugiej strony wielce oświeceni weganie, karmiący psy marchewką, czy stwierdzający "mięsa nie zjem ale ta torebka taka śliczna". Piróg mnie kiedyś zabił tekstem: tak, mam skórzane buty bo tak czy siak tyle zwierząt się zabija dla jedzenia a skóra jest produktem ubocznym. No kurcze.....

Ja nie walczę w życiu z "mięsożercami", tylko formą produkcji mięsa. Bo co innego w "ludzi" sposób wyhodować zwierzę i je humanitarnie zabić a co innego, stwierdzić - to tylko mięso. Ale nie oszukujmy się: popatrzmy na głupie jajka. Ludzie wiedzą że te klatkowe to syf jakościowy. Wiedzą jakim cierpieniem są one okupione. Ale są przecież tańsze o 40gr. I tu często kończy się moralność.

Oszołomy zawsze były, są i będą. Nie ważne co mają na talerzu, jak się ubierają, jakie mają wykształcenie czy kolor włosów. Tacy są mocno uniwersalni :)

motyleqq - 2014-01-13, 17:59

nie wiem, czy musi być konflikt, ale chyba sama dobrze wiesz, że taki istnieje. nie chodzi mi o dyskusję tutaj, tylko ogólnie
Dieselka - 2014-01-13, 18:27

niezbyt :) Ja się w takowe konflikty nie wkręcam. Mogę się "skonfliktować" z konkretną osobą jak mi bzdury gada ale nie w wymiarze ogólnym :)

Nie ma co robić sztucznego szumu. Co do tych wyliczeń czy taniej utrzymać krowe czy bezpośrednio.... uważam, że teoria o zachowaniu energii jest całkiem prawdziwa. nie wierzę że ekonomiczniej wyjdzie powołanie do życia kolejnego ogniwa. Ale to też taka dyskusja.....

Ja nie będę twierdzić, że stawiam obydwie diety na równi. Uważam że wegańska jest zdecydowanie lepsza (gdyby było inaczej, to wybrałabym co innego). Ale tez nie zamierzam wchodzić komuś do jego talerza. Krytykuję to o czym pisałam: oszołomów i hipokrytów wszelkiej maści. Krytykuję też konsumpcjonizm. Że są ludzie, którym byle syf się wciśnie a oni się będą cieszyć że taniej. I nie ważne będzie środowisko, dobrostan zwierząt czy własne zdrowie.

ciocia_mlotek - 2014-01-13, 18:58

Hahah no dobra, ale teraz to już zupełni enie ma odniesienia do barfa w tym wszystkim. Zaczęła sie dyskusja w rodzaju "mama, ale to on zaczął" :lol:
Odnieśmy więc to do barfa.
Ja zawsze i bezwzględnie będę "tępić" ludzi narzucających zwierzętom mięsożernym dietę wege. Argument o ilości zwierząt, które muszą zginąć zupełnie oddalam. A może raczej nie oddalam ile mówię: to walcz o to, aby było mniej mięsożernych zwierzat domowych a nie z ich dietą - bo to jest znęcanie się nad zwierzęciem. Najlepiej zacznij od siebie - nie miej w domu psa, kota czy fretki. Ale jeśli się już decydujesz na takie zwierzę to nie paś go jak krowy (z dodatkiem ton sztucznych supli) bo tylko go krzywdzisz
Tak, wiem będą mi podawane przykłady psów żyjących wiele lat na diecie wege w pełnym zdrowiu. Dla mnie to są wyjątki potwierdzające regułę. Równie dobrze można powiedzieć o niektórych psach na suchej karmie - ale czy to znaczy, że sucha karma jest zdrowa? I że mamy udawać, że nie widać związku pomiędzy rosnącym rynkiem suchych karm a coraz większą ilością chorób psów i kotów? Chorób, które w tej chwili traktuje się, jakby to było coś zwyczajnego, normalnego i naturanego

motyleqq - 2014-01-13, 19:06

dla mnie robienie z mięsożercy roślinożercy to jakaś abstrakcja. mimo moich poglądów, nie mogłabym. i też uważam, że jak komuś to przeszkadza, to po co mu pies/kot?
Dieselka - 2014-01-13, 19:08

ciocia_mlotek napisał/a:
Argument o ilości zwierząt, które muszą zginąć zupełnie oddalam. A może raczej nie oddalam ile mówię: to walcz o to, aby było mniej mięsożernych zwierzat domowych a nie z ich dietą......

walczę :D

Wszystko co mi w łapy wpadnie sterylizuję, mam zwierzaki "z odzysku", działam aktywnie w adopcjach i na każdym kroku powtarzam że psów w PL jest za dużo. Głośno krytykuję też wszelkie pseudohodowle (nawet jeżeli mają piękne rodowody i rozmnażają tylko championy).

Wiem, że posiadanie przeze mnie zwierzaka to zwykła fanaberia. Wiem i biore to na własne sumienie.

W naszej fundacji to ja jestem ta "nawiedzona" od żarcia. Wiem że nie zmuszę ludzi do kupowania lepszego jedzenia ale jeżeli ktoś mi mówi, że będzie pedigree i nie dociera, że takim nie można to psa nie dostanie. Z innymi karmami muszę się pogodzić. Lepiej że będzie żarł purine i będzie kochany, niż ma dokonac żywota w schronie. Ale każdy pies idzie ode mnie z instrukcją, jak to idealnie powinno wyglądać :)

Tilia - 2014-01-13, 19:13

motyleqq napisał/a:
dla mnie robienie z mięsożercy roślinożercy to jakaś abstrakcja. mimo moich poglądów, nie mogłabym. i też uważam, że jak komuś to przeszkadza, to po co mu pies/kot?


Otóż to. Sama mięsa nie jem - bo nie muszę (ani nie lubię). Mam zwierzaki mięsożerne, więc karmię je mięsem z pełną świadomością tego, skąd to mięsko pochodzi. Gdybym nie była w stanie tego zaakceptować - być może miałabym zwierzęta, które takich potrzeb nie mają, ale z pewnością nie próbowałabym naginać ich rzeczywistych potrzeb.

Zofijówka - 2014-01-13, 20:08

motyleqq napisał/a:
dla mnie robienie z mięsożercy roślinożercy to jakaś abstrakcja. mimo moich poglądów, nie mogłabym. i też uważam, że jak komuś to przeszkadza, to po co mu pies/kot?


Człowiek też ma kły, za to nie trawi celulozy :twisted:
I żeby nie było- mięsa nie jem 20lat, ale ludzi nie nawracam (nienawidzę natomiast komentarzy i wtrącania się obcych ludzi do mojego talerza).
Ale przeliczenia, że człowiek mógłby sam jeść tę trawę, którą je krowa czy koza, którą potem on zje - wydaje się ostrą abstrakcją.
Podstawą wydaje się życie w poszanowaniu zwierząt, z których na różne sposoby korzystamy.

ciocia_mlotek - 2014-01-13, 20:17

Zofijówka, nie liczyłam trawy a "zieleniny" w znaczeniu pokarmu pochodzenia roślinnego. To były bardzo uogólnione rozważania :mrgreen: . W których z resztą na początku popełniłam kardynalny błąd, o cyzm tez pisałam
Zofijówka - 2014-01-13, 20:34

Ciocia, ale Ty w ogóle masz fajne podejście i fajne możliwości z lokalnymi źródłami. Nie wiem, czy w Szkocji zaczęłabym jeść mięso, ale z pewnością podoba mi się Twoje podejście do sprawy ;-)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group