BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
Kulinaria dwunogów - Jak być młodym, pięknym i zdrowym przez 120 lat
ciocia_mlotek - 2012-10-06, 13:59 Dagnes - piszesz sporo o tym co jest niedobre. To co jest dobre? Masz ogromną wiedzę biochemiczną/fizjologiczną i myślę, że takiej wiedzy warto ciut zaufać
Piszecie o "magicznych kosmetykach" które zawierają rzeczy, które i tak zewnętrznie nie pomogą. Zgoda (z resztą i tak nie używam tego typu specyfików) nie da jednak się ukryć, że skórze można przeciez pomóc od zewnątrz. Również, a może przede wszystkim w moim przypadku owym okropnym owsem. Stosuję od jakiegoś czasu i wygląd skóry bardzo się poprawił. Nie tylko jest czystsza ale i gładsza.
Co do iluś tam porcji owoców i warzyw w ciągu dnia. Ja tak jadam bo tak lubię i czuję się z tym bardzo dobrze. Mięso jadam właściwie tylko dlatego, że moja rodzina jada. Mogłabym zupełnie bez niego się obyć - miałam już takie momenty, że przez kilka tygodni na samej "zieleninie" jechałam i czułam się fantastycznie.
Nie próbuję się z tobą absolutnie kłócić. Potraktuj proszę moje powyższe wypociny jako pytanieisabelle30 - 2012-10-06, 14:14 Płatki owsiane świetne są tylko do mycia twarzy. Garść zalewamy wrzątkiem w małej ilości i czekamy aż to ostygnie i się "rozmaśli". Taką papką myjemy twarz zamiast mydła. Świetnie usuwa obumarły naskórek, jako że ciepłe poprawia ukrwienie skóry szczególnie że są tam jednak jakieś cząstki którymi podczas masażu "szorujemy". Dobrze zmywa tluszcz, a po dokładnym spłukaniu czujemy jak nasza skóra oddycha. Takie mycie także pozostawia na skórze cieniutką warstwę dzięki czemu nie czujemy ściągania jak po mydle. Polecam, szybko się to "przyrządza" i bardzo fajne efekty daje.
Płatki owsiane do jedzenia? błeeee....ciocia_mlotek - 2012-10-06, 14:17 Ja myję wodą z płatków taką "po naciągnięciu" a nie papką. Papkę czasem nakładam jako maskęzenia - 2012-10-06, 14:42 czyli cos tam juz rozumiem
z tym że w teorii to fajnie
gorzej w praktyce
mnie gubi kilka kaw dziennie i niestety do kawy ciasto
z tego nie zrezygnuje chocbym miała wygladac jak niemowle
wiem tez że za malo piję
a właściwie nie piję wcale
nic oprócz kawy isabelle30 - 2012-10-06, 14:52 I to picie jest istotne...masz za mało wody w organizmie i dlatego sucha pergaminowa skóradagnes - 2012-10-06, 14:59
edmundo napisał/a:
Mam nadzieje, ze jak znajdziesz troche czasu, rozwiniesz watek.
Edmundo, postaram się rozwinąć wątek. To są tematy, które mnie interesują i lubię o nich rozmawiać, także dyskutować i wysłuchiwać zdań innych. Przez ostatnie parę miesięcy miałam bardzo ciężki czas i z bólem serca musiałam zaniedbać pisanie na Forum. Od kilku dni próbuję choć czytać zaległości, ale jak się ma ponad 1500 nieprzeczytanych postów, to jest trudno. Próbuję też odrobinę pisać. Muszę uporać się w pierwszej kolejności z zaległościami i porobić tu jakies małe porządki, potem obiecuję, że bardziej zaangażuję się w tematy niekoniecznie BARFowe.
ciocia_mlotek napisał/a:
Dagnes - piszesz sporo o tym co jest niedobre. To co jest dobre?
(...)
Co do iluś tam porcji owoców i warzyw w ciągu dnia. Ja tak jadam bo tak lubię i czuję się z tym bardzo dobrze. Mięso jadam właściwie tylko dlatego, że moja rodzina jada. Mogłabym zupełnie bez niego się obyć - miałam już takie momenty, że przez kilka tygodni na samej "zieleninie" jechałam i czułam się fantastycznie.
Nie próbuję się z tobą absolutnie kłócić. Potraktuj proszę moje powyższe wypociny jako pytanie
Ciocia_mlotek, będę pisać więcej o tym, co wg. mnie jest dobre, choć i o tym, co niedobre warto wiedzieć, by móc unikać. W mass-mediach panuje tak ogromne zamieszanie w tej tematyce, poleca się tysiące różnych diet wzajemnie się wykluczających, co chwila ktoś wyskakuje z newsem o nowoodkrytym rzekomym cudownie działającym specyfiku lub o tym, że jakaś od dawna jedzona substancja jest szkodliwa. Trudno sie w tym połapać nie mając poukładanej wiedzy podstawowej o tym, jak działa organizm i jakie reakcje w nim zachodzą. Żeby tą wiedzę przekazać, zabrakłoby jednak miejsca na Forum , a i mojego czasu, który niestety z gumy nie jest . Dlatego często podaję odnośniki do źródeł, mając nadzieję, że zachęci to Użytkowników Forum do własnych studiów. Polecałam już też na Forum kilka pozycji książkowych, z którymi moim zdaniem należy się zapoznać by mieć jakieś podstawy do dyskusji bądź odrzucenia tej wiedzy. Tutaj są dwa wątki, w których, wprawdzie bardzo pobieżnie, ale choć w części pisałam o tym co jest zdrowe i co należy jeść by między innymi młodo wyglądać:
http://www.barfnyswiat.org/viewtopic.php?t=453 http://www.barfnyswiat.org/viewtopic.php?t=462
Takich pozycji książkowych jest oczywiście więcej i będę jeszcze o nich na Forum pisała, jak tylko czas mi pozwoli.
Odnośnie twojego pytania. Nie traktuję twoich wątpliwości i pytań jako chęci do kłótni . Wiedz jednak, że poruszyłaś tak obszerny temat, iż szczegółowe wyjaśnienie go zajmie mi sporo czasu. Proponuję byś zaczęła od powyższych linków i książek tam opisywanych, a ja w międzyczasie przygotuję jakiegoś informacyjnego posta w temacie o młodym wyglądzie, OK?
Co do twojego fantastycznego samopoczucia w trakcie kilkutygodniowej diety na samej "zieleninie", to teraz jedynie w telegraficznym skrócie mogę napisać, że mnie ten fakt absolutnie nie dziwi. Między innymi z książki Konarzewskiego można dowiedzieć się o naukowo udowodnionym fenomenie jakim są głodówki lub pół-głodówki, które przedłużają życie oraz zdrowie organizmom takim jak ludzki. Taka kilkutygodniowa "zielona" dieta to nic innego jak właśnie pół-głodówka. Druga rzecz to fakt, że na każdej jednorodnej diecie organizm będzie, przez pewien czas, funkcjonował lepiej niż na powszechnie stosowanej w zachodnim świecie diecie pt. "jedz wszystko, ale przede wszystkim zboża", polegającej m.in. na łączeniu w jednym posiłku pokarmów, które nie mogą być jednocześnie strawione oraz opierającej się, jako na podstawie diety, na produktach zupełnie nieistotnych z punktu widzenia potrzeb organizmu.
Postaram się w najbliższym czasie przygotować informacje o tym, co jest najważniejsze w diecie z punktu widzenia jakości skóry i młodego wyglądu, bo o tym jest ten wątek. Tematy dietetyczne pokrewne będą się też pojawiały w innych wątkach, a mam chociażby jeden taki bardzo zaległy, nawet w tym dziale, o którym już myślę od dłuższego czasu.....koniczynka - 2012-10-06, 17:36 Co do dbania skóry od wewnątrz to ja regularnie wcinam drożdże oraz olej z łososia, a od niedawna też raz w tygodniu łyżeczkę tranu. Efekt pojawił się dość szybko w postaci mniej przesuszonej skóry, lepiej wyglądającej itd., a miałam właśnie problem z suchością. Mąż także powiedział mi, że mam bardziej gęste i lśniące włosy, nie mam też problemów z paznokciami. Prawda jest taka, że metody zewnętrzne są tylko doraźne moim zdaniem i jeśli ktoś pije dużo kawy, pali papierosy i źle się odżywia to żaden krem nie pomoże itd. Miałam okresy gdzie się źle odżywiałam i od razu to było widać na skórze. Teraz staram się jeść jak najbardziej różnorodnie (różne ryby, mięsa, owoce, warzywa itd.) i wsłuchuję się w swoje zachcianki, bo czasami mam nieziemską ochotę na dany owoc, czy dane mięso i wydaje mi się, że organizm sam wie, że tego potrzebuje (kiedyś oglądałam program o facecie, co ileś tam czasu dryfował na tratwie ratunkowej i łapał surowe ryby i po jakiś czasie zauważył, że wątroba i inne narządy straszliwie mu smakują i zajadał się nimi jak najwspanialszym rarytasem). Wydaje mi się, że w Polsce je się bardzo mało różnorodnie. U mnie w rodzinie i w męża rodzinie króluje schabowy, kurczak i ziemniaki w różnych wariacjach i postaciach tak w wielkim skrócie. Jak wspominam, że jemy np. regularnie łososia no to uważane jest to za burżuazję.Sandra - 2012-10-06, 18:39 Dobrze ....więc ja podam perzepis najprostszy na świecie, a że skuteczny ?
Sprawdzony wielokrotnie w rodzinie i nie tylko .
............. należy zmieszać w równych ilościach nasiona dyni, lnu, babki płesznik, wiesiołka, ostropest plamisty (najważniejszy jest wiesiołek i dynia i przynajmniej te dwa składniki muszą wchodzić w skład tej mieszanki).
Zmielić wszystko w ręcznym (najlepiej) lub elektrycznym młynku (używając wolniejszych obrotów) i przechowywać w lodówce lub suchym chłodnym miejscu w nieprzepuszczającym światła zakręcanym szklanym słoiczku.
Ja mielę raz na dwa dni.
Jeden raz dziennie spożyć 2 duże łyżki tej mieszanki lub 2 razy dziennie po 1 dużej łyżce z posiłkiem......lub zmielone nasiona dorzucamy do czegoś co uwodni i ułatwi przełknięcie np. do jogurtu bez tłuszczowego i bez cukrowego + owoce sezonowe.
Należy jeść codziennie przynajmniej przez rok i nie marudzić, że się znudziło Nitka - 2012-10-06, 19:00 a ja mielę wszystko na świeżo przed wypiciem
do tego jeszcze dodaję ze dwie-trzy śliwki... mmmm... bajer...
oczywiście pestki dyni i słonecznika są zmielone razem ze skorupkamishana55 - 2012-10-06, 20:01 Pięknie
Wychodzi na to, że rację miała moja babcia, która uważała, że śniadanie powinno być bardzo wysoko kaloryczne, czyli jajacznica z trzech jajek na tłustym boczku lekko przysmażonym i w miarę ścięta, do tego bułeczka z masłem i kawa ze śmietanką. (też tak lubię ) a potem praca, po południu dobry obiad a wieczór po kolacji, do łózka kieliszeczek Krupniku. Dożyła w dobrym zdrowiu i świetnie wyglądając 90 lat. Ciekawa jestem, czy mnie też się uda...........gerda - 2012-10-06, 22:32 Słucham swojego organizmu - i co ? Dawaj słodkie! - ciacha z czekoladą, batoniki itp !!! Pewnie tego potrzebuję dagnes - 2012-10-06, 22:44 Dziewczyny (Sandra, Nitka), mam do Was prośbę. Jeśli mamy dyskutować merytorycznie, to podając przepisy na różne odżywki / dodatki / posiłki / sałatki piękności itp., piszcie konkretnie w jaki sposób dane produkty oddziałują na tkankę skórną, włosy oraz inne atrybuty młodości i piękna, jakie konkretnie substancje zawierają poszczególne produkty i co te substancje powodują. W przeciwnym wypadku będziemy tu mieć plebiscyt "cudownych" porad rodem z Claudii . A ja mogę nie mieć możliwości przeanalizowania wszystkich wpisów i odniesienia się do nich.
I jeszcze zanim zacznę pisać coś więcej o diecie, odniosę się do jednej ważnej, choć kontrowersyjnej pewnie kwestii, skoro już się pojawiła, bo później może mi umknąć:
zenia napisał/a:
mnie gubi kilka kaw dziennie i niestety do kawy ciasto
z tego nie zrezygnuje chocbym miała wygladac jak niemowle
wiem tez że za malo piję
a właściwie nie piję wcale
nic oprócz kawy
isabelle30 napisał/a:
I to picie jest istotne...masz za mało wody w organizmie i dlatego sucha pergaminowa skóra
Picie wody jest ważne, ale...
I tu zaczyna się las.
To, co robi zenia prawdopodobnie prowadzi do odwodnienia organizmu i na długą metę jest bardzo niezdrowe (pomijając samą szkodliwość kawy). Piszę "prawdopodobnie" bo nie wiem ile wody zenia dostarcza sobie faktycznie i czy zaspokaja zapotrzebowanie (nie jest ważna tylko czysta wypijana woda lecz i to co w pokarmach). Jeśli pije tylko kawę, a reszta jest poniżej potrzeb, to jest to przegięcie w jedna stronę. Ale przegięciem w drugą stronę jest to, co powszechnie zaleca się dziś w mass-mediach czyli picie ogromnych ilości wody przez wszystkich, zawsze, na co dzień, bez względu na okoliczności i odczuwane pragnienie bądź jego brak.
Zdrowy organizm posiada mechanizmy zachowania homeostazy, które w zakresie gospodarki wodnej działają poprzez wzbudzanie pragnienia lub jego brak. Każdy człowiek ma określone potrzeby co do ilości wody, w dodatku te potrzeby są zmienne w czasie, zależne od płci, wagi ciała, wieku, aktywności fizycznej, temperatury i wilgotności powietrza oraz, co z reguły jest zupełnie pomijane, od ilości zjadanego pokarmu. Woda jest bowiem potrzebna w określonych ilościach do metabolizowania tego, co jemy oraz do wydalenia z moczem odpadów metabolicznych. Oczywiście tracimy wodę z potem i oddechem, ale każdy poci się w innym stopniu i każdego dnia inaczej w zależności od tego co robi i jaka akurat jest pogoda.
Tymczasem zaleca się powszechnie wypijanie przez wszystkich, dużych i małych, kobiety i mężczyzn, aktywnych i nieaktywnych, latem i zimą w każdych okolicznościach min. 2 litrów wody, czasem nawet 2,5. litra. Jako że ta ilość to często podawane minimum, ludzie biorący sobie zalecenia do serca wypijają 3 litry wody, nie licząc wody zawartej w pokarmach. Nierzadko widzę osoby, które nie rozsatają się z wielką butlą (plastikową!) wody mineralnej i popijają z niej w autobusie, na ulicy, w parku, windzie czy gdziekolwiek są po to, by wykonać dzienną normę. Zwykle są to kobiety, bo one częściej ulegają takim absurdom. Byłoby to śmieszne, gdyby nie było tak tragiczne.
Czy ktokolwiek z Was widział lub słyszał o jakimkolwiek stworzeniu, które żyjąc w swych naturalnych warunkach pije więcej wody niż dyktuje mu pragnienie? Włączając w to zdrowe, prymitywne ludy, które żyły i żyją z dala od cywilizacji, nie wiedząc ile wody aktualnie zalecają mass-media? Widzieliście by zwierzęta odmierzały sobie wodę i piły więcej niż mają ochotę?
Po to odczuwamy pragnienie by je zaspokajać tak długo aż je zaspokoimy. Jaki sens ma picie ponad faktyczne zapotrzebowanie organizmu? Bo przecież pragnienie jest odzwierciedleniem potrzeb. Nikt mi nie wmówi, że ludzie, jako jedyny gatunek istot na tej planecie, mają zaburzenia pragnienia i nie wiedzą kiedy chce im się pić (oj tak, słyszałam lekarzy mówiących, że trzeba pić wg. wyznaczonych zegarkiem norm odmierzone ilości wody, bo najczęściej "nie czujemy, że chce nam się pić"). Poza tym organizm to nie jest jakaś zapchana rura kanalizacyjna, którą trzeba intensywnie przepłukiwać by pozbyć się niechcianych osadów. A mniej więcej taki jest często wydźwięk opisu powodów, dla których powinniśmy pić więcej wody niż potrafimy. Że trzeba "wypłukiwać" z organizmu toksyny czy inne odpady.
Oczywiście picie ponad zapotrzebowanie jest nie tylko bez sensu, ale i szkodliwe. Nadmierna ilość wypijanej wody wiąże się z obciążeniem układów wydalniczych oraz utratą minerałów z organizmu. Nie ma innej możliwości, gdyż zdrowy organizm nie może wydalić jako moczu czystej wody. Dla zachowania równowagi kwasowo-zasadowej oraz w celu nadania moczowi właściwości bakteriostatycznych, nerki decydują o składzie moczu, wydalając z nim m.in. minerały. A ponieważ w wypijanej wodzie nie ma wystarczającej ilości minerałów, organizm musi brać je z zapasów tkankowych. W ten sposób traci się głównie sód i potas, ale też magnez oraz wapń. W połączeniu z promocją nie używania soli jest to bardzo niebezpieczne. A gdy do tego dołożymy niskokaloryczne diety, bardzo niedoborowe w minerały, często stosowane przez pijące tak duże ilości wody kobiety, to mamy prostą drogę do choroby.
Nie można nic nie jeść i pić mnóstwo wody, bo w ten sposób zostawiamy w ubikacji nasze młode zdrowe kości, zęby i skórę.
Własne zapotrzebowanie na wodę powinniśmy zawsze odnosić do odczuwanego pragnienia - pić tyle, by je zaspokoić. Jeśli ktoś chciałby jednak jakoś wyliczyć sobie to zapotrzebowanie, bo nie ufa swoim zmysłom , to przyjmuje się jako bazę (punkt wyjścia) przeciętne zapotrzebowanie na wodę uzależnione od ilości spożywanych kcal dziennie. I tak - podobnie jak u kotów - na każdą spożytą 1 kcal energii powinien przypadać 1 ml (1g) wody. Włączamy w to oczywiście całą wodę jaką spożywamy w pokarmach - tego zastrzeżenia zwykle nie ma w zaleceniach o piciu 2-3 litrów wody dziennie i stąd biorą się patologie typu chodzenie wszędzie z butlą. Od tego punktu wyjścia musimy poczynić jednak wiele modyfikacji w dół i górę bo mężczyźni potrzebują przeciętnie więcej wody niż kobiety bo więcej się pocą, gdy temperatura na zewnątrz spada potrzebujemy mniej wody, gdy intensywnie uprawiamy gimnastykę lub pracujemy fizycznie potrzebujemy więcej wody, a odnosząc zapotrzebowanie do wagi ciała, ustalamy około 30 ml wody na każdy 1 kg wagi. Musimy to wszystko połączyć i wziąć pod uwagę by obliczyć to swoje zapotrzebowanie. Nie prościej jest po prostu pić tyle, na ile ma sie ochotę?
Wszystko co w nadmiarze jest trucizną, nawet woda .shana55 - 2012-10-06, 23:38 Dokładnie Dagnes, dokładnie ciocia_mlotek - 2012-10-06, 23:44
Cytat:
........ Jeśli mamy dyskutować merytorycznie, to podając przepisy na różne odżywki / dodatki / posiłki / sałatki piękności itp., piszcie konkretnie w jaki sposób dane produkty oddziałują na tkankę skórną, włosy oraz inne atrybuty młodości i piękna, jakie konkretnie substancje zawierają poszczególne produkty i co te substancje powodują.
Widzisz tu może być problem. Ja na przykład miałam kilka przepisów (głównie na naturalne kosmetyki), które sobie sprawdziłam, stwierdziłam, że dają lub nie dają różnicy a nie mam pojęcia o tym co w nich jest i jak to biochemicznie wpływa na moją skórę. Tak może być i z przepisami pokarmowymi. Można podzielić się przepisem i ewentualnymi zaobserwowanymi efektami. Nie każdy z nas ma głęboką wiedzę z tego zakresu. Mnie uczono podstaw chemii i fizjologii na studiach ae takich konkretów jak ty po prostu nie znam.
Inna sprawa. Ja napiszę, że mój poprzedni pies, od czasu jak mama zaczęła mu dodawać siemię lniane do jedzenia, dostał tak fantastycznej sierści, że trudno było uwierzyć. Ty mi powiesz, że siemie lniane jest tylko balastem bo pies go nie strawi bo fizjologicznie nie ma takiej możliwości. Ja w takim wypadku jestem w kropce. Bo z jednej strony ścisła naukowa wiedza a z drugiej moja praktyczna "wiedza" o tym jak wyglądała sierść psa bez tego dodatku a jak z (żadnych innych zmian w diecie, wodzie, środowisku - a różnica była ogromna)Nina77 - 2012-10-07, 09:39 a ja ostatnio czytałam na temat takiej roślinki co nazywa sie STEWIA i jest naturalnym słodzikiem roślinnym.. zaczęłam sie zastanawiać nad jej uprawą gdyż jestem ogromną fanką słodyczy..
tu podaje link do strony opisujacej stewie
http://stewia.info.pl/