BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
Kącik behawioralny - Kocie furie i ataki
mirela - 2012-02-08, 15:03 Jak kupowaliśmy sierści to podkreślaliśmy, że to ma być kociak sześcioletniej wtedy dziewczynki. Poprze forum devonów udało mi się takiego cudaka zdobyć.
Jak rozmawiałam z panią, to mówiła, że maluch jest nauczony niewyciągania pazurków. Nikt mi w to nie chce wierzyć, ale jak się tarmosimy i gryziemy to bandzior ma schowane pazurki. Zabawa z nim to prawdziwa przyejmność.
Z drugim z kolei jest inaczej- pani karciła go za takie zabawy. Do dzisiaj patrzy na mnie i na bandziora z nieskrywanym zaciekawieniem kiedy się tarmosimy. Ostatnio nieco się odblokował i czasami się włącza, jednak nie wie, ze trzeba pazurki schować. Uczę go tego.
Wydaje mi się w związku z tym, że jesteśmy w stanie wiele nauczyć naszych maluchów. Tylko trzeba wiele cierpliwości. Bandzior wie, że z młody jak się gryzie to pazurska mogą iść w ruch - z nami już nie. Nie wiem czy uwierzycie, ale moja córka nie miała ani jednego śladu po pazurkach ogonów.
Oprócz tego - drugi kot jest wg mnie wybawieniem Terhie - 2012-02-08, 15:06
mirela napisał/a:
Z drugim z kolei jest inaczej- pani karciła go za takie zabawy. Do dzisiaj patrzy na mnie i na bandziora z nieskrywanym zaciekawieniem kiedy się tarmosimy. Ostatnio nieco się odblokował i czasami się włącza, jednak nie wie, ze trzeba pazurki schować. Uczę go tego.
Zwykle kociaki uczą się tego w kocięctwie, wraz z pozostałymi z miotu. Z Sanjim od małego się bawiłam i przestawałam, jak wyciągał swoje mikropazurki. I on nie drapie.
Ale jak nauczyć dorosłego kota chowania pazurów? Nie wiem.OLGA - 2012-02-08, 15:20
Terhie napisał/a:
A może nawet Maurycy nie tyle jest zły i obrażony, co daje Ci do zrozumienia, że Ty, jako osoba-do-zabawy masz go teraz zabawiać. I to szybko, już-już. Bo ja nie... to pazur.
Trafiłaś w sedno :D
mirela napisał/a:
Nikt mi w to nie chce wierzyć, ale jak się tarmosimy i gryziemy to bandzior ma schowane pazurki. Zabawa z nim to prawdziwa przyejmność.
Maurycy też chowa pazury jak się bawimy. Jego "brutalność" dotyczy tylko zębów. Gryzie często mocno, ale drapie bardzo rzadko.
_Jadis_ napisał/a:
No to dla mnie sprawa jest jasna. On jest zly , moze troche obrazony , ze siedzial sam i okazuje ci to podgryzajac cie. Potem jak zwykle moze mu mija i sie troche uspokaja.;)
Masz rację, jego podgryzanie to frustracja i ciągła potrzeba zabawy. Jednak nie możemy się cały czas zajmować kotem. A co, jak pojawi się dziecko? Będzie zazdrosny? Na razie tego tematu nie ma, ale prędzej czy później się pojawi. Musze jakoś nauczyć kociaka, że nie jest pępkiem świata (chociaż póki co dla mnie jest ;) ) i nie mogę poświęcać mu 100% wolnego czasu.koniczynka - 2012-02-08, 15:42
Terhie napisał/a:
Tak mi się teraz przypomniało, że właśnie nowy kot miał tendencje do rzucania się na kołdrę - a właściwie stopy po kołdrą. Skutecznie wypłoszył mi wszystkich gości. Teraz tego nie robi, ale miał okres, kiedy noc w noc lądował w transporterze, bo nie szło spać. Do dziś ma mało wyczucia "w łapach", chyba nikt nie nauczył go chować pazurów w zabawie i mam niejedną bliznę - nie z zabawy, z przypadku: bo się kot spłoszył, bo za czymś gonił, bo nie wymierzył...
Mój Lucyfer ma takie, że tak powiem czasowe "trendy". Jednym z nich jak był mały było rzucanie się na stopy pod kołdrą. Zaprzestał tego procederu kiedy przestałam zabierać nogi i się tym przejmować. Co próbował, było zero reakcji, więc zabawa okazała się po dłuższym czasie mało atrakcyjna. Mój mąż miał ciężej, ponieważ odruchowo zabierał nogi, więc Lucek jeszcze bardziej się nakręcał, ale on znów wymyślił sposób, że zawijał dokładnie stopy kołdrą i też przestało go to obchodzić i Lucek w końcu dał sobie spokój Wymagało to jednak dużego samozaparcia.
Aktualnie żyjemy w takiej symbiozie, że kot kładzie się spać jak my się kładziemy, a rano leży i czeka w swoim legowisku aż my wstaniemy. Jak się nie może już doczekać to wtedy włazi na szafkę od telewizora i nas monitoruje.
Co do furii w zabawie to Lucyfer jak był mały był mistrzem owej furii. Zawsze bawiłam się z nim zabawkami i nie używałam własnych rąk jako "zabawek", ale ręce i tak były atrakcyjniejsze od misia, piłeczki itd. Potrafił niby gryźć misia i nagle wgryzał mi się z całej siły w rękę. Im dłużej człowiek się z nim bawił tym Lucek bardziej się nakręcał i z rąk przerzucał się na nogi itd. Na gryzienie i drapanie reagowałam od razu syczeniem i końcem zabawy. Zostawiałam zabawkę i odchodziłam. Jeśli mimo to Lunek nie reagował, wychodziłam z pokoju, zamykałam drzwi i po jakimś czasie wracałam jak kot już ochłonął i nadal jakiś czas go ignorowałam. I za każdym razem schemat był taki sam i TŻ robił to samo i tak samo kazaliśmy zachowywać się gościom. Po dłuższym czasie kot zrozumiał, że mu się takie zabawy nie opłacają i przestał się bawić tak gwałtownie i używać naszych kończyn jak zabawek.
Teraz nie gryzie, nie drapie, a jego ulubioną zabawą jest zabawa w ganianego z elementami chowanego, piłka, sznurek. I nawet jak jest pełen morderczego zapału to można do niego podejść i go potarmosić bez obawy o ręce. Jak się na nas czai to wyskakuje z zza rogu po czym ucieka. Wszystko bez zębów i pazurów.
Jak się zapędzi i zaczai na stopę to małe syknięcie wystarczy aby wybił się z rytmu i dał sobie spokój.
Aktualny "trend" to wyciąganie skarpet z szuflady na przedpokój jak nas nie ma. Przychodzę, zbieram, chowam i liczę na to iż niebawem mu przejdzie
Najświeższy i najbardziej destrukcyjny wybryk to popisanie całego narożnika mazakiem. Jak to zrobił? Dorwał jakimś cudem mazak, bawiąc się ściągnął nakrętkę, przytachał go na narożnik i tam sobie się bawił robiąc na narożniku niezapomniany obrazek. Przyszłam do domu i zrobiłam tylko
Znajomi się już pytają, czy my jakiś dzieci nie mamy. Nie potrzeba dzieci- jest kot... _Jadis_ - 2012-02-08, 17:13
Cytat:
Co do furii w zabawie to Lucyfer jak był mały był mistrzem owej furii. Zawsze bawiłam się z nim zabawkami i nie używałam własnych rąk jako "zabawek", ale ręce i tak były atrakcyjniejsze od misia, piłeczki itd. Potrafił niby gryźć misia i nagle wgryzał mi się z całej siły w rękę. Im dłużej człowiek się z nim bawił tym Lucek bardziej się nakręcał i z rąk przerzucał się na nogi itd. Na gryzienie i drapanie reagowałam od razu syczeniem i końcem zabawy. Zostawiałam zabawkę i odchodziłam. Jeśli mimo to Lunek nie reagował, wychodziłam z pokoju, zamykałam drzwi i po jakimś czasie wracałam jak kot już ochłonął i nadal jakiś czas go ignorowałam. I za każdym razem schemat był taki sam i TŻ robił to samo i tak samo kazaliśmy zachowywać się gościom. Po dłuższym czasie kot zrozumiał, że mu się takie zabawy nie opłacają i przestał się bawić tak gwałtownie i używać naszych kończyn jak zabawek.
No i wlasnie o tym caly czas mowie , To na prawde dzilaa. Tylko trzeba czasu (jak ze wszystkim czego chce sie kota nauczyc) i konsekwencji.
To czy kot bedzie wybawieniem czy nie to juz indywidualna sprawa, zalezy od wielu czynnikow. Jesli np wlasciciel zle przedstawi sobie koty i narazi je na niepotrzebny stres to moga nieopatrznie zrazic sie do siebie i wtedy bardzo dlugo moga byc problemy. Zalezy to tez od charakteru kota. A to kazdy wlasciciel powinien umiec poznac i umiec dobrac przynajmniej teoretycznie odpowiedniego towarzysza. Po Maurycym definitywnie widac, ze brak mu towarzystwa i twierdze to nie od dzis, zwlaszcza przy tym trybie zycia jaki prowadzi Olga.
Dlatego ja bede trzymac sie zdania , ze drugi kot bardzo czesto rozwiazuje problem. Rzadko kiedy slyszlama ze koty nie dogadaly sie i prowadzily wieczne wojny . Wiec suma sumarum jest to korzystne wg mnie dla kota, zeby mogl obcowac z innym osobnikiem swojego gatunku .
[ Komentarz dodany przez: dagnes: 2012-02-10, 16:27 ] Dyskusja o dokoceniu została przeniesiona do nowego wątku.
"Drugi kot w domu - blaski i cienie":http://www.barfnyswiat.org/viewtopic.php?t=551Skipper - 2012-09-23, 23:32 Hehehe, to ja mam chyba farta (przynajmniej na razie) - kot nie rzuca się ani na ręce ani na nogi (wyjątek jak zobaczy jak wkładam polara to po spodniach włazi żeby złapać sznureczek). Stopę wystawioną spod kołdry albo ignoruje albo pracowicie wylizuje Sonya - 2012-09-24, 20:55 Ja rowniez mialam raczej szczescie. Kicia jak mnie atakuje z zaskoczenia (czyt. rzuca sie, odbija od nogi albo innej czesci ciala i ucieka jak najdalej) nigdy nie wyciaga pazurkow, tu jest kulturalna. Ale przy tarmoszeniu potrafi wyciagnac pazurki a do tego podgryzac. Gdziec wyczytalam ze tak koty okazuja milosc :D nie est to bardzo uciazliwie, nie mam zbyt podrapanych rak, ale jesli ktos zna sposob na oduczenia kota btakich czulosci to chetnie go poznam :)Sojuz - 2012-11-10, 23:16 Ja miałem to szczęście, że kotkę z adopcji dostałem... gotową do współżycia z ludźmi :D Bardzo wychowana, jak niejeden pies, posłuszna (ale to już za sprawą wychowywania po adopcji), niesamowicie łagodna i odporna na zaczepki (przyznam się, lubię ją czasem potarmosić i poprzytulać na siłę, ale Perła tylko "pomanewruje" ogonem, a po dłuższej chwili się poddaje; te moje grzechy... ). Oczywiście czasem coś spsoci, ale dobrze nauczona na reagowanie na polecenia od razu porzuca liścia, kartkę papieru (np. jakiś dokument niestety już pognieciony ), pilota... Sztuczek nie zamierzam jej uczyć, bo to przecież kot. W jej oczach jestem dużym kotem, a pozostałych traktuje inaczej, jakby kotami nie byli.
Zawsze komunikuje się ze mną w inny sposób niż z resztą - bardziej subtelnie bo wie, że rozumiem jej przekazy. Najbardziej śmieszy mnie jej specyficzne gapienie się na mnie: jak ktoś ją trzyma na rękach, to gdy jestem w zasięgu wzroku Perełki, ta zawsze się na mnie patrzy, mając głębokie spojrzenie "Puszczaj albo posiekam twoją gębę!" . W dodatku jestem dominantem, więc bardzo na mnie uważa z pazurkami i kłami. Dla mnie robi się całkowicie "obsługiwalna" i uległa, ale jak na kota przystało stawia opór przy nieprzyjemnych zabiegach Samowolnie czasem przyjdzie poprosić o jedzenie lub zabawę. Jest ciężko rozróżnić, co w danej chwili chce, ale już wyłapałem niuanse wręcz identycznego sposobu proszenia o uwagę w kwestii jedzenia, zabawy, brudnej kuwety... Dano mi też mieć nieznaczną kontrolę nad kotem , np. gdy nie chce zjeść chrupek, a jest głodna, to robi wszystko, ale nie je. Ja to szybko zauważam i daję jakieś smakołyki. Po chwili nie ma kręcenia nosem i chrupeczki znikają Stosuję czasem też trochę bardziej perswazyjną metodę "wpychania twarzy w koci brzuszek" , co działa o wiele skuteczniej i z prędkością światła Perła myka do miski i wsuwa Robię to, bo pół dnia micha stoi nieruszona, a ta ciągle w transie głodowym... Oczywiście potem nie chce mnie oglądać, ale po paru godzinach znów ociera się o moje nogi. Całe szczęście, że chrupy się kończą (za niecały miesiąc), bo wtedy mogę przejść na BARF. Po prostu żałuję wydanych na karmę pieniędzy , ponieważ Perełkę utrzymuję z kieszonkowego.
Z paszczą czy pazurami rzuca się tylko na pozostałych domowników, ale robi to już coraz rzadziej lub w ogóle, bo wie, że tego nie lubimy.zenia - 2012-11-11, 09:54 http://zoopsycholog.com/w...009/07/mw-4.png http://zoopsycholog.com/w...009/07/mw-5.pngNitka - 2012-11-21, 18:11 Ostatnio zauważyłam, że moje koty nad wyraz spokojne i dostojne zaczynają pokazywać swoje różki. Szczególnie Rysio jest wyjątkowo zaborczy. Nie raz zdarzało się, że potrafił siadać na przeciwko mnie i pukać łapą w rękę. Gdy schylałam się by go pogłaskać to od razu była rura do pokoju i siadał przy tunelu gotowy do zabawy. Oczywiście wtedy szłam za nim i bawiłam się. Jednakże takie sytuacje zdarzały się coraz częściej i częściej. Kiedy szłam w stronę pokoju pod nogami furgały mi tylko ogony. Zanim doszłam oba dwa siedziały już w "pozycji wyjściowej" przed tunelem. One myślą, że jak wchodzę do pokoju, to o niczym innym nie marzę jak tylko o tym by się z nimi bawić
Kiedy je ignoruję i przechodzę dalej Rysio powtarza swoją propozycję. Siada koło mnie na podłodze, puka mnie w rękę i leci znowu do tunelu.
Ponieważ zbuntowałam się trochę i nie zawsze reaguję na jego zaczepki wymyślił inny sposób poderwania mnie z krzesła. Wskakuje na parapet, z parapetu na komodę, gdzie stoi telewizor i próbuje sobie zrobić z niego drapak. Oczywiście moje krzyki w żaden sposób nie pomagają. Ucieczka jest dopiero, gdy podniosę się by go zgonić. Ale za sekund pięć znowu małpa siedzi na komodzie i gapi się. Mam wrażenie, że strasznie mu się to podoba. Próbowałam już z nim bawić się w chowanego, bo zauważyłam, że uwielbia tak biegać, ale ileż można? Wychodzi na to, że przez cały dzień muszę organizować zajęcia moim gadom, bo same ze sobą nie chcą się bawić
Kiedyś gdy miałam chomiki, w terrarium stał taki kołowrotek do biegania, szkoda, że nie ma czegoś takiego w monstrualnych wymiarach dla kotów...gerda - 2013-08-29, 20:36 Takie mądre te Wasze koty - a mój mnie wczoraj ugryzł w rękę, wbił 4 zębiska, zupełnie bez powodu. Prawdopodobnie z nudów. Już wiem czemu mówią, że koty są fałszywe. Miałam kiedyś 2 kotki i takie nie były - to pewnie samce są wredne Meri - 2013-08-29, 20:39 Ja mam kocurka i nie gryzie .shana55 - 2013-08-29, 20:41 gerda
Nie prawda!! Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem. Ja mam same kocury
Kot gryzie i drapie tylko wtedy jak mu źle, albo go cos boli, albo pani zrobiła coś nie tak....
Kot jest wierniejszy niż pies a na jego miłość trzeba sobie zasłużyć. Jest za to dozgonnie wierny .....gerda - 2013-08-29, 20:59 Nic nie zrobiłam - był głaskany, usiadł potem niedaleko, ja wyciągnęłam po coś rękę, a on ze złością wbił w nią zębiska i zaciskał. Jak nakrzyczę to miauczy i chce atakować - muszę uważać, bo może się na mnie rzucić. Na szczęście, jest to rzadko, zwykle jest miły, ale nie "miziasty". Czasem gryzie jak go głaszczę(sam przyjdzie do mnie np pod kołdrę) za krótko, za długo ? grom go wie. Jest sam i niekastrowany, stary zgred. Tufitka - 2013-08-29, 21:06 to może wykastrować?
Wyczuwa może Twoje nastawienie do niego. Może brakuje mu zabawy, uwagi? Może przed ugryzieniem przy głaskaniu daje jakieś subtelne znaki, żebyś przestała głaskać, których Ty nie zauważasz. Przychodzi pod kołdrę, ale wcale to nie znaczy, że chce być głaskany. Moja jedna kotka też przychodzi na głaski, jak ona chce. Trzeba ją obserwować, bo daje subtelny znak (np. zaczyna lizać rękę), zęby już nie głaskać, że chce sobie posiedzieć koło mnie (czy na kolanach) bez głaskania.
Może powinnaś poradzić się jakiegoś zoopsychologa, aby między wami się zmieniło?