To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

Kulinaria dwunogów - "Życie bez pieczywa" W. Lutz, Ch. B. Allan

tomtomek - 2013-04-10, 21:58

Książkę przeczytałem. Teoria diety niskowęglowodanowej ciekawa, nawet zastanawiałem się nad "rozstaniem" z węglowodanami jednak koniec książki mnie zaskoczył. Możliwe negatywne skutki "odstawienia" węglowodanów skutecznie wyhamowały mój entuzjazm. Poprzestanę może na ograniczeniu węglowodanów, zwłaszcza słodyczy, drożdżówek, ciasteczek itp.

Zastanawia mnie jedna rzecz. Wg teorii autora w krajach śródziemnomorskich ludzie dłużej jedzą węglowodany i przystosowali się do nich - żyją w zdrowiu. Na północy powinniśmy jeść pokarm zwierzęcy, który zawiera wszystkie potrzebne nam witaminy, minerały itd. - dieta węglowodanowa nam szkodzi.

Pomyślałem sobie, że może właśnie chodzi o te witaminy, minerały itd., które wg Dr Ratha (opisane dokładnie w książce Dlaczego zwierzęta nie dostają zawałów serca... tylko my ludzie), są nam niezbędne do utrzymania zdrowia. Na południu Europy ludzie mają dostęp do świeżych, bogatych w potrzebne składniki roślin. U nas świeże roślinki mamy przez 2 miesiące. Nasza dieta węglowodanowa składa się z roślin pozbawionych większości składników potrzebnych do utrzymania zdrowia. I może w tym tkwi cały sekret, aby jak napisał Dr Rath dostarczyć organizmowi wszystkich potrzebnych komórkowych składników odżywczych (witamin, minerałów, aminokwasów itd.)
I nieważne którą z diet wybierzemy, ważne aby każda komórka w organizmie człowieka dostała to czego potrzebuje do prawidłowego funkcjonowania (to tylko takie moje wieczorne przemyślenia ;-) ).

Sojuz - 2013-04-11, 07:25

tomtomek, masz rację. Jedząc nawet coś na kształt mieszanki BARFowej, którą podajemy kotom, możemy w pełni zaspokoić potrzeby żywieniowe naszego organizmu. Tylko pewnie będzie gorzej z walorami smakowymi ;-) Dlatego natura raczyła nas obdarzyć wspaniałym mechanizmem magazynowania składników odżywczych podobnym u psów. Ważne, aby w ciągu tygodnia, dwóch przyjąć odpowiednie dawki komórkowych składników odżywczych. Nie musimy jeść regularnie, choć wpajano nam to od dzieciństwa. Głód nie jest taki zły jak nam wmawiają.
Co do skutków negatywnych odstawienia diety wysoko węglowodanowej, dla mnie jest to rzeczą naturalną, choć można te efekty zredukować poprzez stopniowe obniżanie ilości węglowodanów w diecie. Ludzie reagują na zmianę diety niemal identycznie jak nasi podopieczni - psy, koty, fretki. Poza tym, my ludzie powinniśmy spożywać przynajmniej (to mój wniosek poparty zdobytą wiedzą i doświadczeniem, bez źródeł naukowych) 8-12g węglowodanów dziennie.

dagnes - 2013-10-24, 20:33

tomtomek napisał/a:
I nieważne którą z diet wybierzemy, ważne aby każda komórka w organizmie człowieka dostała to czego potrzebuje do prawidłowego funkcjonowania (to tylko takie moje wieczorne przemyślenia ;-) ).

Z pozoru takie podejście może wydawać się słuszne, jednak ilość dostarczanych komórkowych składników odżywczych to nie wszystko. Dr Lutz przecież całą książke poświęcił niszczącej roli nadmiaru węglowodanów w ludzkiej diecie! Dieta roślinna lub mieszana z przewagą roślinnej to najczęściej dieta wysokowęglowodanowa, która właśnie daje jako skutek wszystkie te choroby, które leczył przez dziesięciolecia dr Lutz. Można dostarczać witamin i minerałów tyle ile potrzeba, ale insulina i tak dokona dzieła zniszczenia, a wraz z innymi skutkami jej dzialaności rozchwiana zostanie cała równowaga metaboliczna i hormonalna organizmu.

tomtomek napisał/a:
Możliwe negatywne skutki "odstawienia" węglowodanów skutecznie wyhamowały mój entuzjazm.

Odstawienie narkotyków też daje bardzo przykre efekty, znacznie przecież gorsze niż odstawienie węglowodanów.
Czy to znaczy, że lepiej brać narkotyki do końca życia?
Cukier (węglowodany) działa jak narkotyk i człowiek się od niego uzależnia (dosłownie). Cały metabolizm działa na wysokich węglach jakby w "trybie awaryjnym", musi więc mieć czas aby przestawić się na normalny tryb pracy, bo to nie komputer, którego da się zresetować w kilka sekund. Każdy odwyk jest więc mniej lub bardziej bolesny, dlatego dr Lutz zaleca ludziom w podeszłym wieku lub chorym ostrożne i stopniowe odstawianie węglowodanów.

Tufitka - 2013-10-24, 20:39

dagnes napisał/a:
tomtomek napisał/a:
Możliwe negatywne skutki "odstawienia" węglowodanów skutecznie wyhamowały mój entuzjazm.
Odstawienie narkotyków też daje bardzo przykre efekty, znacznie przecież gorsze niż odstawienie węglowodanów.
Czy to znaczy, że lepiej brać narkotyki do końca życia?
Cukier (węglowodany) działa jak narkotyk i człowiek się od niego uzależnia (dosłownie).

Cukier, słodycze uzależniają. Sama na sobie to przeżyłam, na szczęście dieta dr Kwaśniewskiego (ok. 3 miesiące stosowania) mi pomogła się z tym uporać.
Schudłam, a mój mózg nie domagał się już słodyczy, aby mnie nie ssało w głowie.
Kiedyś za jednym posiedzeniem mogłam zjeść dwa pudełka ptasiego mleczka czy kilka czekolad. Po zjedzeniu słodyczy, jak mózg się nasycił, robiłam sobie wyrzuty, że znowu zjadłam. Od tamtej pory, czasem jak zjem kilka tafelków czekolady czy kilka ptasich mleczek - wystarczy mi. I dziwię się, jak ja mogłam tyle jeść słodyczy :shock:

gerda - 2013-10-24, 21:38

Wstrętna narkomanka ze mnie :evil: - wieczorem najadłam się ryżu na mleku zapiekanego z tartymi jabłkami, słodzonego na talerzu miodem mniszkowym. Ja też wcinałam kiedyś po kilka batonów na raz; teraz naprawdę staram się, ale mam efekt jo-jo. Najgorsze jest, że tak niewiele ma człowiek (szczególnie w pewnym wieku) przyjemności :-(
Iowa - 2013-10-24, 21:52

Problem chyba leży w traktowaniu cukru jako przyjemności i tego, co nam się "należy od życia". Jedynie całkowita zmiana priorytetów może zadziałać. Na siłę, wbrew sobie, nic nie zdziałamy.
Tufitka - 2013-10-25, 08:06

Nie traktowałam słodyczy jako przyjemności. Zajadałam stres, nerwy. Na szczęście udało mi się to opanować i już nie mam tego problemu.
Komanka - 2013-10-25, 08:16

Na mechanizmie nagradzania siebie i innych bazuje współczesny marketing. Nagradza się w ten sposób dziecko, rozpieszcza się słodyczami, pociesza się kogoś i siebie, a dobra babcia w tajemnicy przed niedobrą matką daje wnuczkowi słodycze. Jako dorośli ludzie nadal mamy zakodowane postrzeganie słodyczy jako należnych od życia ;-)
Jakoś nie widać reklam, w których ukochany daje swej lubej kawał boczku albo słoik smalcu, a ona mdleje z zachwytu :love:
Gdzieś przeczytałam, że cukier to pierwszy zalegalizowany przez człowieka narkotyk i że odwyk od smaku słodkiego trwa kilka-kilkanaście tygodni, nawet miesięcy, a od słonego - kilka-kilkanaście dni.
Moje początki na diecie LC przypominały walkę. Ależ mi brakowało makaronów! I razowego chleba! No i miałam negatywny skutek wymieniony przez Lutza - przez jakiś nie miałam apetytu, bo pomysłów brakowało, a ja nie lubię monotonni w kuchni.
I w końcu przyznałam sama przed sobą, że poranna kawa w pracy nie jest mi potrzebna jako pobudzenie (bo i tak nie działa), ale jest pretekstem do zjedzenia czegoś słodkiego, bo przecież kawa jednoznacznie się kojarzy z "czymś do kawy". :-P
Nie przestawiłam się na tę dietę, aby schudnąć, ale aby lepiej się poczuć, poprawić swoje wyniki krwi (anemia). I to działa. Teraz, gdy liczę węglowodany i staram się nie przekraczać limitu (coś słodkiego też się trafi), nagrodą dla mnie jest samopoczucie, odczuwam w końcu energię i zapał, a nie "zmulenie", ba! nawet myśli mi się bardziej pozytwnie i nie mam napadów głodu. Znacie to? Wpada się do kuchni i zjada cokolwiek i dużo, bo ssanie w dołku ściska, mroczki przed oczami? Nie ma tego. Gdy odczuwam głód, to bez pośpiechu coś przyrządzam, a nie trzęsącymi się rękoma.

gerda - 2013-10-25, 08:24

Na szczęście nie "zajadam" kłopotów, ale lubię schabowego z ziemniakami, upiekłam pasztet - ale nie dam rady go jeść bez chleba :oops: Staram się nie jeść bułek, ale drożdżówka własnego wyrobu jest pyszna (bardzo rzadko teraz coś piekę) Troszkę chałwy, jakaś wisienka w czekoladzie, jabłka - nazbiera się tych lubianych węgli :evil: Dla mnie za późno na całkowitą zmianę żywienia - niech mamy przyzwyczajają dzieci od małego. Tylko czy one zechcą zrezygnować z naleśniczków, placuszków z jabłkami itp ? :-(
Iowa - 2013-10-25, 08:33

Mam dokładnie tak samo, jak Komanka. Na LC dużo lepiej panuję nad głodem i tym, co jem. Poza tym, po jakimś czasie, pewne rzeczy przestają smakować. Niedawno kupiłam drożdżówkę, którą z mężem uwielbialiśmy. Zjedliśmy po połowie, a ja doszłam do wniosku, że była to strata części limitu węglowodanów ;-)
traganek - 2016-05-26, 15:05
Temat postu: i co dalej
Włąśnie zaczęłam czytać książkę. Ale mam problem. Im więcej czytam tym więcej mam pytań :)
Czy jest jeszcze jakaś książka godna polecenia, która uzupełni wiedzę. ?

Od 2 tyg jestem na detoxie. Jem mniej pieczywa, ryżu. Więcej mięsa, serów. Nawet tatara zjadłam :)
Oj. jaki to ciężki okres :(
Zjadłam dzisiaj chleb (biały) i kłuje mnie w źołądku.

Lena06 - 2016-05-26, 16:00

Jest wiele książek wartych przeczytania. Z mojej strony mogę polecić:
Dlaczego tyjemy i jak sobie z tym poradzić? Gary Taubes
Pierwotne ciało pierwotny umysł - Nora Gedgaudas
Przeprogramuj swoje geny - Mark Sisson
Niebezpieczne zboża, groźny gluten - Bożena Przyjemska
Zdrowie zaczyna się od jedzenia - Hartwig

i wiele, wiele innych :mrgreen:

traganek - 2016-05-26, 20:30

Lena06, :kwiatek: Dziękuje.
Zacznę od Zdrowie zaczyna się od jedzenia.
Miałam ostatnio głoda na mieście i nie wiedziałam czym go zaspokoić.
W warzywniaku: marchewka..nieumyta, Grejfruta- nie obiorę.
W piekarni: wiadomo co -odpada.
Wpadłam do mięsnego i kupiłam kabanosa :))
Ale miałam ubaw z siebie.

Lena06 - 2016-05-26, 21:32

traganek, jest jeszcze jeden dział u Nas warty poczytania. Nie wiem, czy już tam byłaś. Dokładnie tu:
http://www.barfnyswiat.org/viewtopic.php?t=1055
Dagnes wszystko pięknie tłumaczy :-)

traganek - 2016-05-26, 21:58

O, Dziękuje :)
Nie byłam na tym wątku. Ludzmi zajęłam się od niedawna :) :oops:
Głównie psie i kocie tematy czytam. I napewno nie wszystkie.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group