BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
Off Topic nieBARFny - Hodowle zwierząt rasowych - kontrowersje
gpolomska - 2014-03-02, 21:11
Ines napisał/a:
A czyja to wina? Jest popyt - jest podaż.
Kłusownicy też tak mówią - jest popyt, to jest i podaż czy to znaczy, że należy uznać, że są OK, bo to wina tylko tych, co kupują?
Co do zabraknięcia zwierząt z ulicy - nigdy ich nie zabraknie, bo niestety ludzie nawet jak je biorą, to nieraz wyrzucają. Utopia, że wszystkie znajdą dom i to na zawsze i że ludzie staną się odpowiedzialni.
Wiem, że są i rasy pierwotne - ale więcej jest tworów ludzkich eksperymentów. I po co? Te pierwotne złe były czy co? Później takie ze słabymi genami nieraz lądują na ulicy i krzyżują się z kotami powstałymi w wyniku selekcji naturalnej osłabiają i je.
Nie mówię, żeby całkiem nie hodować, ale żeby to było dla pasjonatów, którzy interesują się rasą, jeżdżą na wystawy, nieustannie pogłębiają wiedzę itp. - wtedy to ma jeszcze jakiś sens.Dieselka - 2014-03-02, 21:40 wiesz... ja miałam taka historię.
Dostaje info:
W sosnowcu siedzi starsza suka malamuta. Mega agresywna, albo zabieramy albo do piachu. Jakby mało tego było że stara i agresywna to jeszcze.... ślepa!
No to na cito organizuje transport. Targam zad z Wrocka do Sosnowca. Wiozę śmierdziela, sucza w domu chce mi głowę odgryźć. Przez prawie 2tygodnie nie zdejmuję z niej szelek, bo w razie czego muszę mieć za co złapać. Diesel ryj miał szyty, pełna mobilizacja na każdym kroku. A to jeszcze po wetach się z kundlem szarp i diagnozuj ślepe oczy.Jeszcze właśnie przy tej suce Diesel rozwalił łapy. Czyli panika operacyjna, koszty ogromne, jeszcze ogarniaj dwa psy z czego swój własny taki chory. Druga operacja była właśnie dlatego, że nie ogarnęłam tej dwójki i implant w Dieslowej łapie strzelił.
Okazuje się że sucza jest papierowa. Hodowla namierzona - dostaje 200zł na utrzymanie psa (akurat tyle ile na benzynę wydałam do Sosnowca i z powrotem). Hodowca oczywiście nie weźmie psa do siebie bo ma nowy miot który musi opchnąć, kasy mało bo szczeniaki żrą itp. Bida z nędzą - radź se.
Na początku raportowałam hodowczyni co się dzieje u psa ale w końcu się znudziłam dopraszaniem się uwagi i przestałam.
Gdzieś o tym później na malamucim forum wspomniałam (sama operacja oka to po znajomości 800zł). Hodowczyni zaraz znalazła do mnie namiary i z mordą >>o co mi chodzi? przecież to ja pisać przestałam. Ona sobie pomyślała, że "zgarnęłam kasę i przepadłam", że ona przecież nie wie kim ja jestem itp<<
No i weź kurna coś rób po takim tekście.
Ale cóż.... jak popatrzę jakie cudowne życie Mikra teraz ma. Jaka jest kochana i uwielbiana, to wraca chęć do mordowania się.
Mikra ma zaćmę i jej pani.... też :D dobrały się idealnie. Poza tym jest to pies o jednym z najlepszych charakterów jakie spotkałam. 100% opanowania i łagodności. Wystarczyło tylko, żeby sucza pogodziła się z niepełnosprawnością i poczuła pewnie (w schronie o to raczej trudno). A hodowczyni.... hodowczyni ma kolejne mioty i tysiaczki w kieszeń wpadają. Nigdy nie zapytała nawet jak się historia psa skończyła (gdyby nie tamta afera, to nawet nie wiedziałaby że pies w nowym domu jest)Snedronningen - 2014-03-02, 21:52
gpolomska napisał/a:
Nie bardzo umiem pojąć pogoń za zwierzakiem konkretnej rasy czy to kota, czy psa w celach towarzyskich - co innego przy pracy,
bo tak jak i ludzie tak i psy mają różne charaktery. Pewne charaktery ludzi nie dogadają się z pewnymi charakterami psów. Dla mnie pies o delikatnej psychice to byłaby katorga jak i ja dla takiego psa byłabym męczarnią. Ale dobrze dogaduje się z psami twardymi. Tak samo jak dla wielu osób twardy pies był by katorgą ale ten miększy psychicznie będzie już idealny.
O kotach się nie wypowiadam, bo u mnie rasowca nie było nigdy, więc nie wiem jakie są u nich różnice.
Ja rozumiem kupowanie psa z uwagi na jego cechy charakteru, ale nigdy nie zrozumiem kupowania psa danej rasy z uwagi na jego wygląd i zupełne olanie charakteru.Ines - 2014-03-02, 21:56 Koty tak samo różnią się charakterami w zależności od rasy. Ja nie wytrzymałabym z syjamem albo orientem. Szczerze mówiąc, trudno mi wytrzymać z dachowcem. Dla mnie Ragi mają idealny temperament. Wybierałam rasę kilka lat i to właśnie pod kątem tego, żeby miała charakter pokrywający się z moim stylem bycia i życia - wygląd to kwestia drugorzędna, pojawiła się w zasadzie dopiero gdy zaczęłam myśleć o hodowli.agal - 2014-03-03, 07:57 Jako hodowca rasy naturalnej, który przez ponad 17 lat hodowania zgromadził w domu pokaźne stado emerytów, chętnie wypowiem się w tym wątku.
Według mnie, w hodowli, jak i we wszystkim, co robi człowiek, potrzebny jest zdrowy rozsądek, zdrowie psychiczne i posiadanie innego życia poza hodowaniem.
Gdyby nie świadoma hodowla, kotów norweskich leśnych nie byłoby już na świecie. Stworzona przez klimat, ale z wyglądem budowanym przez geny recesywne, rasa powoli się zatracała. Skandynawskie długowłose dachowce krzyżowały się z krótkowłosymi, tracąc swoje cechy dystynktywne. Blisko 50 lat świadomej hodowli pozwoliło ustabilizować wygląd tych kotów, doprowadzić do napisania standardu i uznania rasy.
Przez około 20 lat, kiedy jeszcze otwarty był nowicjat, koty były w miarę powtarzalne. Ich właścicielami, hodowcami byli ludzie o określonych cechach charakteru i osobowości. Niestety lata 90. XX wieku oraz początek wieku XXI, które przyniosły wielką popularnośc ras amerykańskich - mainekunów i ragdolli - doprowadziły do wynaturzenia kotów norweskich leśnych, ktorych żądni wygrywania hodowcy, prowadząc selektywną hodowlę, doprowadzili do zatraty tych cech, które pozwalały kotom norweskim leśnym przetrwać w surowym klimacie Skandynawii.
Dziś juz prawdopodobnie nie ma odwrotu i rasa podzieli się na koty wystawowe designerskie - z lasem i zimnem nie mające wiele wspólnego, za to zapadające na przedziwne choroby. I koty leśne, które potrafią zjeść mysz, a z balkonu czy woliery nie chcą wracać mimo kilkunastostopniowego mrozu.
I dziś, jak 80 lat temu, dobrze prowadzona hodowla pozwoli zachować tę naturalną rasę. Dlatego, bardzo proszę, nie mówcie, że hodowcy to samo zło i że piekło się o nas upomina. W każdym zawodzie - są mistrzowie i partacze. Są pasjonaci i ludzie nastawieni na zysk. Tacy, ktorzy kochają to, co robią i tacy, którzy chcą się jak najszybciej wzbogacić. Dlatego napisałam, że ważne w hodowli jest to, żeby hodowca miał życie pozahodowlane. Żeby był szczęsliwy, odnosił swoje własne sukcesy, a nie musiał się wzmacniać sukcesami wystawowymi swoich kotów.
Nie mówię, że ja jestem jedyna święta bez skazy i zmazy :D Ktoś może się obruszyć - wydałam dwie kotki po kotki po hodowli - bez serca! Z czystym sumieniem powiem, że zapewniłam tym kotkom godne życie do samej śmierci (jedna niestety odeszła przez nieuwagę swoich nowych właścicieli szybko i gwałtownie; ale druga przekroczyła tęczowy most na początku tego roku w wieku 16 lat) - bez stresu, przeświadczenia spadku w hierarchii.
Właśnie szykuję się do badań i liftingu ;) mojej geriatrii, myśląc, ile mnie to będzie kosztowało i czy mi wystarczą "kocie pieniądze" z ostatniego miotu (jeden kociak na pokrycie kosztów utrzymania, szczepienia, kastracje, wyprawki i inne bajery; jeden - zwrot kosztów krycia; jeden zostaje ;) - zostają pieniądze z dwóch kociąt).
Więc bardzo proszę mnie nie wrzucać do jednego worka z pseuduchami. Do jednego worka z hodowcami, którzy kupują kota i po 1-2 miotach kastrują i wydają, nie wiedząc nawet, jak się rozwija jego potomstwo i czy jest narażone na jakieś choroby. Ze zbieraczami, którzy nie potrafią powiedzieć "dość" i nie widzą, że zwierzęta w ich domu cierpią. A także z tymi, którzy dla poprawienia swojego ego zapominają, jak powinien wyglądać kot ich rasy, skoro sędzia, czytając w standardzie duży - nagradza największego, długi, nagradza najdłuższego, masywny - nagradza najcięższego.
To tyle w temacie. Mam nadzieję, że udało się Wam przebrnąć przez caly ten post. Za jego długość przepraszam.
Ag.Tufitka - 2014-03-03, 08:18
Meri napisał/a:
Poza tym gdyby wszystkie dachowce zebrać z ulic, wszystko wykastrować i oddać do nowego domku to nasz kot by wyginął.
Nie tak od razu by wyginęły, na pewno gdzieś by się uchowały w mniejszości.
choice napisał/a:
Hodowla to rozmnażanie zwierząt w godnych warunkach,mająca na celu powoływanie do życia zwierząt zgodnie z zasadami -prawnymi,etycznymi,medycznymi etc. Kojarzenie zwierząt w taki sposób,zgodnie z dostępną wiedzą, aby nowe osobniki były zdrowsze i doskonalsze. Tak być powinno.
Nigdy nie będziesz mieć pewności, że potomstwo (nie pasuje mi tutaj "nowe osobniki" - takie przedmiotowe podejście do zwierząt, jakby z taśmy produkcyjnej w fabryce zeszły) będzie zdrowsze i doskonalsze (ludzie chcieliby mieć zdrowsze i doskonalsze dzieci) - a tak niestety nie ma. Musieliby w genetyce pogrzebać. A i tak pewności nie będzie, czy kiedyś jakaś ułomność nie wyjdzie (w następnych pokoleniach).
Dużo rzeczy powinno być - a nie jest, nie tylko w tej kwestii.
Ja miałam/mam rasowe kundelki i rasowe koty europejskie w domu Sojuz - 2014-03-03, 08:20 Za dłuższe przemyślenia nie ma co przepraszać. To jest potrzebne
Ja natomiast chciałbym zadać pytanie retoryczne: Co w związku ze wspomnianymi rasami naturalnymi, jak wspomniała Agal? Jak ktoś chce kota rosyjskiego niebieskiego (który prawie wyginął bezpowrotnie), norweskiego leśnego, syberyjskiego nie biorąc go z hodowli to ma zasuwać tam gdzie "piździ" i sobie wymarzony okaz "upolować"? Hodowle moim zdaniem są potrzebne, bo pozwalają chronić rasy które wytworzyły się w drodze ewolucji. Nie pochwalam natomiast tworzenie "pięknisiów" tylko po to, aby wyglądały. Jeżeli jakaś rasa ma wyższy współczynnik skłonności genetycznych (a jest ich wiele) do poważnych chorób, byłbym za tym aby zakazać ich dalszej hodowli na całym świecie.
Większość to co chciałem napisać napisała już Agal , więc jedynie uwieńczę swoje przekonania. Hodowla - tak, ale tylko prowadzona ściśle według reguł hodowlanych i zasad moralnych. To nie jest zajęcie dla każdego.Nina_Brzeg - 2014-03-03, 09:46 Ja nie jestem ani za, ani przeciw. Rozumiem, że ktoś może chcieć kupić psa o konkretnych cechach i wielkości (moja ciotka ma cziłałe bo zależało jej na malutkim psie z krótką sierścią), choć dla mnie nie jest to istotne. Mam i pewnie zawsze będę miała kundle zarówno psie jak i kocie. Owszem, marzy mi się sphinx. Ale wystarczy, że pomyślę ile mogłabym nakupić drapaków, zabawek czy ilu bezdomniakom pomóc zamiast wydawać tyle kasy na kupno kota i mi przechodzi
Miłością przeokropną kocham też buldożki francuskie. Ale chyba nie potrafiłabym mieć takiego psa, choć można je adoptować, nie trzeba kupować - są strasznie chorowite. Nie potrafiłabym świadomie zdecydować się na takie stresy.vesela krava - 2014-03-03, 10:39 Agal dzieki za takie dokladne wytlumaczenie. Rozsadne hodowle, o ktorych piszesz to i owszem, ale widzac na jaka skale teraz hoduje sie koty i jak bardzo odchodzi sie od pierwotnych zalozen hodowli zwierzat, to ich ilosc trzeba by podzielic przez... 10? Poza tym uwazam, ze jezeli jakas rasa zanika, to widocznie tak musialo byc, natura zawsze ma racje! Do tego dochodza rasy kreowane przez nas, ktore nijak by na wolnosci nie przezyly, dla mnie to podstawowe kryterium slusznosci ich istnienia.
No i hodowanie kotow dla pasji, wybieranie rasy, ktora mi sie najbardziej podoba/odpowiada... to sa naprawde "problemy" bogatego spoleczenstwa. Oczywiscie tak samo, jak posiadanie jakiegokolwiek kota, choc ja osobiscie mam koty w pierwszej kolejnosci nie dla spelnienia zachcianek ale zeby podarowac im lepszy los, pewnie jak wiekszosc z nas.
To wszysto oczywiscie nie przeszkadza mi w podziwianiu pieknych rasowych kotow, wszystko co ladne uderza w moje poczucie estetyki, ale posiadanie takiego kota albo hodowla to juz dla mnie luksus, ktory sie kloci z moimi zasadami.agal - 2014-03-03, 12:30
vesela krava napisał/a:
Poza tym uwazam, ze jezeli jakas rasa zanika, to widocznie tak musialo byc, natura zawsze ma racje!
Chyba to jednak nieprawda ;)
Płaczemy, że nie ma już tych malinówek czy papierówek, jak za naszego dziecistwa. A gdzie te koksy i kosztele?
Żubrów by także nie było, gdyby nie hodowla przywracająca. A konik Przewalskiego? Tarpan? Hucuł?
Hodujemy wszystko dla naszego widzimisię :) Trzeba to tylko robić z głową.
Ag.Ines - 2014-03-03, 13:00
agal napisał/a:
A także z tymi, którzy dla poprawienia swojego ego zapominają, jak powinien wyglądać kot ich rasy, skoro sędzia, czytając w standardzie duży - nagradza największego, długi, nagradza najdłuższego, masywny - nagradza najcięższego.
I to mnie zawsze zastanawia... nawet gdy nie interesowałam się jeszcze światem felinologii za bardzo to dziwiło mnie to, że jest sobie taki człowieczek, który ocenia II i III kategorię - to jest blisko 40 ras. I do tego np bardziej się miłuje w tej III i hoduje np aby nie popaść w przesadę... Devony. Resztę kategorii III zna, no bo przecież na tym polega jego zawód. Ale ocenia też II. Standardy pi razy drzwi pamięta, no bo trzeba. Koty na wystawach widział, jako uczeń oglądał, oceniał. I ktoś idzie do takiego człeka z Ragdollem - idzie do niego hodowca, który załóżmy, że w idealnym świecie zna doskonale swoją rasę, jej historie, pierwowzór, prześledził rozwój standardu, zdecydował z czym się zgadza i czemu pozostanie wierny, a co uznał za bzdurę i odrzuca, umie wobec tego wszystkiego tego swojego kota ocenić, wie do czego dąży i mniej-więcej wie już, jak będzie wyglądało jego dążenie do kota idealnego... i kiedy stawia tego swojego kota przed tym człowieczkiem, który myśli sobie: Ragdoll... hmmm... a tak, to ten od tej babki co jak tworzyła rasę to hodowała Persy. No to standard standardem, ale chyba coś musi mieć z Persem. Cośtam było w standardzie, o profilu... no pewnie tak jak u Persa, no to sorry, ale pysk za długi. Że futro półdługie ma być... półdługie czy długie...? A, im dłuższe tym lepsze... idąc tym tropem - ten ma za krótkie... - hodowca słucha jak ten sędzia ocenia jego rasę i... no właśnie. Słucha go. I następnym razem przyniesie nie Ragdolla, ale Pergolla. A jeszcze później to może wrzućmy Ragdolle do I kategorii z Persami, bo to przecież takie podobne przesadzam oczywiście, ale nie rozumiem, jak ktoś kto ma wiedzę na temat swojej rasy i jest jej pewny może iść do człowieka, który tą rasę zna tak o tyle o ile i tego człeka drugiego słuchać jak świętej krowy. Tak, jeżdżę na wystawy - bardzo to lubię, choć nie wygrywam i nie będę wygrywać, bo nie kręcą mnie modne Ragdolle. Z ciekawością podchodzę do stolika i chętnie słucham, co sędzia ma do powiedzenia, ale mając świadomość, że to jest też człowiek, zasoby jego pamięci są ograniczone, zainteresowania możemy mieć rozbieżne jeśli chodzi o koty, poczucie estetyki także, że o poglądzie na przyszłość tej rasy nie wspomnę... Ale jak mi sędzia kotkę ocenia jako kota (nawet nie kastrata...), to sorry... ten człowiek ma mieć wpływ na to, jak będzie wyglądała przyszłość mojej hodowli...? No chyba tylko po moim trupie agal - 2014-03-03, 13:18 Ines - przyjedź proszę na wystawę TICA. Za półtora miesiąca w Warszawie jest. Tam jest jeszcze lepiej, bo sędzia porównuje ze sobą WSZYSTKIE koty wystawy. I, wyobraź sobie, ma czas porozmawiać z hodowcą. Ba, owszem ma swoje wyobrażenia, ale słucha tego, co mówi o swoim kocie wystawca/hodowca. Nie wstydzi się powiedzieć - ja tego nie wiem, ale jak będziesz w ocenie u tego sędziego - zapytaj go, on się lepiej zna - mieliśmy problem, czy kotka jest srebrzysta cętkowana czy już cieniowana. Długa była rozmowa :D Albo - na pieciu sędziów - jeden ocenił koty w odwrotnej kolejności (porównanie w rasie) - drugiego dnia na koniec, pytamy się ją, czym sie kierowała, dlaczego tak? (a my dobrze wiedziałyśmy, że to ona miała rację, a nie pozostała czwórka) - i znów dyskusja. Inna wystawa, inna rasa - ocena - sędzia wybrał do finału koty w kolejności, która zadziwiła wystawców. Zauważył to. Zapytał clerka, co się stało. Clerk poprosił wystawców. Porozmawiali. Finał - sędzia mówi - ja nie jestem z Europy (był z USA), u nas te koty wyglądają inaczej - proszę powiedzcie mi, jaki typ kota tej rasy preferowany jest w Europie...
Widzisz róznicę?
I jeszcze jedno - w TICA sędzia nie rozpisuje się pół godziny - on liczy punkty. Rasras, robi swoje notatki. Ocena musi być szybka. Sędzia musi być konkretny. Kot nie może się zdenerwować - bo na ringu jest sędzie vs kot :)
Ag.Nina_Brzeg - 2014-03-03, 13:29 Mnie do hodowli strasznie zniechęciło kilka ras. Np owczarki niemieckie czy persy. Jak widzę jakie kaleki robi się z tych zwierząt to po prostu jestem przerażona.
Wg mnie hodowla powinna służyć przede wszystkim zdrowiu, wygląd powinien być tylko miłym dodatkiem i absolutnie nie powinien szkodzić (jak w przypadku kątowania ONów czy niemal wklęsłego, swojego czasu, pyska u persów).
Znajomy kupił persa w czasie, gdy rasa przechodziła chyba największy kryzys. Ten kot nie był w stanie pić z miski bo się topił NSO - 2014-03-03, 13:58 Nie sadzicie ze wystawy w ogole psuja rasy?
Czy nie mogloby byc hodowli zwierzat bez wystaw? Mam na mysli zwierzeta rasowe.
Na wystawie garstka ludzi subiektywnie decyduje jak ma wyhladac dana rasa (zakladajac ze rzeczywiscie decyduje, a nie przyznaje tytuly po znajomosci co jest bardzo czeste na wystawach psow).
Tak szczerze - po co sa wystawy?Evvelina - 2014-03-03, 14:03 W każdej uczciwej hodowli najważniejsze powinno być ZDROWIE , później CHARAKTER, na końcu wygląd przyszłych rodziców .
Lecz i tutaj jak w każdej dziedzinie naszego życia zdarzają się osoby postępujące niewłaściwie.