BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
Kącik behawioralny - Treningi, praca i zabawa z psem
Jara - 2013-07-25, 17:32 Sorry, ale problemy behawioralne psów się leczy albo udaje się, że ich nie ma. Bo strach psa przed opuszczeniem domu nie jest normalny. Nie jestem zdania, że skoro pies lękliwy to trzeba go wyrzucić na rynek w wielkim mieście i łudzić się, że się go odczuli. Nie.
Zdrowy psychicznie i zrównoważony emocjonalnie pies jest w stanie odnaleźć się w każdej normalnej sytuacji na spacerze np przejeżdżający samochód, rower czy w ogóle opuścić teren gdzie mieszka.
Jestem w stanie zrozumieć psy "niewiadomego" pochodzenia, po bóg wie jakich przejściach. Jednak też nie do końca, bo z takim psem się pracuje, aby właścicielowi i psu było łatwiej funkcjonować. Jak ktoś ma psa od szczeniaka, a pies boi się wyjść z domu to świadczy o tym, że właściciel go bardzo słabo socjalizował i prowadził.
Tworzenie dla swojej i psa wygodny sztucznego otoczenia czy klosza jest wygodne, ale na pewno nie jest prawidłowe i nie zasługuje na przytakiwanie, że tak powinno być, tak jest dobrze.
barf tego nie leczy?
edit:
Moja przedmówczyni dobrze prawi. Są psy, są różne charaktery, są rózne potrzeby. Jednak każdy pies bez względu na rasę, brak rasy, wielkość jest nadal psem. Rozszczekany yorkopsy są plagą przygłupich psów, które nie zamykają pyska tylko dlatego, że ludzie traktują je jak zabawki, a nie jak psy.
Jeśli pies nie sprawia problemów behawioralnych to znaczy, że nie potrzebuje pracy chociażby węchowej w formie zabawy, ćwicześ z podstawowego posłuszeństwa? Po prostu skoro pies tego nie wymaga to się tego nie robi.ciocia_mlotek - 2013-07-25, 18:48 Akurat tak się złożyło, że mój pies jest z adopcji, po przejściach. Jego lęki mają przyczynę. Nie, nie udaję, że problemu nie ma i pracuję nad tym, choć jest to proces powolny. Nie tworzę psu sztucznego środowiska ani klosza. Daję mu poczucie bezpieczeństwa i nie zalewam doznaniami, które jedynie go stresują. Czym innym jest praca z psem a czym innym zapewnianie takich rozrywek jakie właścicielowi i psu sprawiają największą przyjemność
Gdybyś swoją drogą przeczytała moje poprzednie posty to to, co napisałam wyżej już byś wiedziała.
Nie znasz sytuacji różnych ludzi i to dlaczego postępują z psem tak czy inaczej (choć zgadzam się w całej rozciągłości, że wielu popełnia zwyczajnie błędy, które bywają tragiczne w skutkach) i nie masz prawa oceniać
Ad edit
Praca z psem nie musi odbywać się bóg wie gdzie. To, że pies większość swojej aktywności ma w ogrodzie nie oznacza, że właściciel jedyne co robi to otwiera drzwi i róbta co chceta.
Z psem lękowym, z historią NAJPIERW przeprowadza się pracę w warunkach, które pies dobrze zna i w których jest zrelaksowany a dopiero myśli o poważniejszej pracy w terenieDieselka - 2013-07-25, 19:00 a może zabawy klikerem?
bardzo fajna zabawka i mocno angażująca główkowo :)
Ja aktualnie dziadzieję razem z Dieslem. Teraz mamy tylko nudne spacery niestety.
Ale kedyś to było to!
Rower (angażuje psa umysłowo, bo musi pilnować drogi, komend i tego żebym mu w doope nie wjechała)
podobnież jest z pracą uciągową (uciągową tzn. Diesel ciągnął mój szacowny zad przez 50-80km górskich, kiedy ja gówkowałam nad mapą i co chwilę dochodziłam do wniosku, że jestem kretynem nie umiejącym tego pojąć :P )
o zaprzęgu nie wspominając :)
Ja miałam troszkę inaczej bo mam malamuta z odzysku. Tzn. zero socjalizacji przez pierwsze 3lata życia (zamknięty w kojcu za stodołą z bratem. Człowiek raz dziennie przychodził i dawał "jedzenie", czyli ryż gotowany na kości). Dlatego Dieslowi strasznie mocno na główkę siadało na początku. Wszystkiego się bał, więc reagował niesamowicie agresywnie. Próbowaliście kiedyś utrzymać na smczy dzikiego malamuta? takiego którego uciąg liczy się w tonach?
Była moc :)
Ale ja mam podobne podejście co Jara. Nie ma że czegoś mój pies nie będzie. Może nie lubić ale nie może panikować.
Dlatego jeździł na zawody, gdzie spotykał psy w ilościach 3cyfrowych. Jeździł pociagami, tramwajami, autobusami i samochodami. Zostawał sam w pokojach hotelowych, namiotach (nigdy z zamkniętego namiotu nie wyszedł), czy na stake oucie.
Teraz to mój psi ideał. Malamut a chodzi bez smyczy, agresywny nadzywczajnie nie jest (tzn. nauczył się wysyłać piękne CS i jeżeli drugi pies je respektuje to może się bawić z każdym) a był prawdziwym mordercą. Koty kiedyś pożerał - teraz z nimi śpi.
Przez mój dom przewinęła się masa malamutów (wszystkie wyciągane z tragicznych warunków) i tak doszłam do wniosku, że wszystkie problemy behawioralne roziwązują się po ~nastym ewentualnie ~dzisiątym wspólnym kilometrze :)
Bo myśmy już tyle przygód z Dieslem przeżyli, tyle wspólnych trudności rozwiązali, że mamy między sobą absolutne zrozumienie. Poziom wspólnej zaskakiwalności wynosi praktycznie zero.
Miałam kiedyś sukę, która sikała pod siebie jak się tylko na nią popatrzyło. Próbowałam chodzić na spacery ale była to mordęga i dla mnie i dla niej. Dałam jej spokój na tydzień - tylko wyjście na siku, na ogródek. Pracowałyśmy w domu, nabierałyśmy do siebie przekonania i dopiero później zaczęłyśmy wspólne wypady. W tym roku suka ze swoją nową panią, zdobyła 2miejsce na zawodach w biegach przełajowych. Zachowywała się wzorowo (chociaż była troszkę przytłoczona) a ja pękałam z dumy :) Chociaż sucz wpatrzona była w swoją właścicielkę - toć ona jest przewodnik, jej należy ufać i skoro ona mówi że jest ok, to nie ma się czym przejmować :)ciocia_mlotek - 2013-07-25, 19:26 O tak, rower to dobra opcja. I uwierz, nie pies nie musi byc typowy pociagowiec, żeby "pańci" pomóc pod górkę :). Taz ma kupę pary przy rowerze. Jedna z niewielu opcji, kiedy nie myśli o tym jaki świat wokół jest "straszny"koniczynka - 2013-07-25, 19:26
isabelle30 napisał/a:
Koniczynko - masz psa z silnym instynktem tropiciela. Najlepszą dla niego zabawą i pracą a dla ciebie bardzo przydatną (w sensie kontroli psa dorosłego) będzie praca węchowa. Rozkładanie śladu i chodzenie za tropem. Ja tutaj nie pomoge bo nigdy Brutusa tego nie uczyłam. Snedronningen będzie tutaj bardzo pomocna. Ona tak trenuje z Pestką.
Właśnie też to zauważyłam prawie od pierwszych dni u nas w domu. Mały ma niesamowity węch. Jak złapie "trop" to zadziera głowę do góry i węszy w kółko. Zwykle bezbłędnie odnajduje to co chce. We Wrocławiu są zajęcia z tropienia w szkołach dla psów i od razu jak to zauważyłam, że Oz tak robi pomyślałam, że moglibyśmy spróbować, ale zwykłe "domowe" wskazówki by mi się przydały.
Oz też ma niesamowity słuch. Np chodzi i nasłuchuje ziemię i znajduje mrowiska a później je rozkopuje.
isabelle30 napisał/a:
Co do nauki - zaczynaj komendy w rozproszeniach zerowych. Jak osiągniesz poziom 99% wykonywalności, dopiero wtedy wprowadzaj minimalne rozproszenia i zwiększaj je stopniowo. Nie wolno ci spalić komendy - spalenie komendy następuje wtedy gdy wydaje ci się że pies umie, następuje rozproszenie i pies 2-3 razy pod rząd komendy nie wykonuje. Wtedy stwierdza ze wolno mu raz wykonac a raz nie. I o ile siad czy daj łąpę można przeboleć (o ile nie wybieracie się na zawody), o tyle przywołanie, czekaj i ignoruj ludzi oraz psy już powinien miec opanowane perfekcyjnie.
Dzięki :) Na razie mamy opanowane na 99% siadanie i na dworze głównie tym operuję ćwicząc skupianie na mnie uwagi np. przy chodzących ludziach.
isabelle30 napisał/a:
edna dobra rada - nie pozwalaj ludziom na ciumkanie i głaskanie. Dopóki jest słodkim papisiem wszystkie ręce się do nie wyiągają... zaraz urośnie i ci sami ludzie będą się drzeć bo bydlę do nich leci. A psu nie wytłumaczysz ze było można a już nie wolno...on kojarzy - jak pójde do człowieka to mnie pogłaszcze. będzie problem. ludzie powinni być dla psa stałym aczkolwiek ruchliwym elementem otoczenia. takim bez znaczenia.
Jeśli chodzi o Podenco to ich charakterystyczną cechą jest nieufność wobec obcych. Oczywiście Oz jako, że jest młody i głupi to garnie się do wszystkich, ale myślę że z tego wyrośnie. Aczkolwiek ćwiczę z nim ignorowanie przechodniów, bo męczące jest to jego ciągnięcie. Jak ciągnie do kogoś to stoję i czekam aż da sobie spokój, jak daje za wygraną K/S i tak za każdym razem. Z tego względu już jest lepiej niż na samym początku i nie rwie się do każdej napotkanej osoby jak durny, więc myślę, że z czasem takich ćwiczeń ludzie staną się właśnie dla niego ruchliwym elementem otoczenia. Podobnie robię z psami.
Dieselka napisał/a:
a może zabawy klikerem?
bardzo fajna zabawka i mocno angażująca główkowo :)
Ja właśnie używam klikera i jestem bardzo zadowolona z efektów :)
Jeśli chodzi o same spacery to staram się za każdym razem wybierać nowe trasy, nie koniecznie na łące, a właśnie po osiedlu gdzie jest dużo ludzi, psów i zapachów. Na początku Ozy się przez chwilę opiera po czym idzie ze mną cały zadowolony. W międzyczasie uczymy się chodzenia na luźnej smyczy. Na razie za daleko z nim nie chodzę, bo przejście krótkiego odcinka z nim zajmuje 2x dłużej niż z dorosłym psem, bo przecież świat jest taki ciekawy i tyle zapachów, wszystko trzeba zobaczyć, obwąchać i wszędzie wleźć
A jeszcze o tym wyciszaniu psa- jak to robić? Czytałam, że są jakieś zajęcia aby wyciszyć psa jak się za bardzo podekscytuje, ale nie znalazłam nic konkretnego. Generalnie Oz ma wysoki próg ekscytacji, ale czasami mu się jednak zdarza za bardzo czymś podniecić. Chciałabym go nauczyć panowania nad emocjami i cierpliwości.
Mąż zakupił rower i będzie z Ozem śmigać jak już urośnie (jak skończy rok to chyba można już zacząć?) poza tym jeśli się uda to raz na jakiś czas chcę aby Ozzy pobiegał sobie w wyścigach coursingowych, bo podenco to uwielbiają. Już teraz mu ciągam na sznurku reklamówkę pociętą w paski.Sandra - 2013-07-25, 19:28 isabelle30 i znów dobrze prawisz
Psa nie mam, miałam.
Net się wabił i gdybym to wszystko umiała...to pewnie nadal byłby przyjacielski z całym osiedlem, ale mnie by słuchał...
Jemu zawsze się baterie wyczerpywały jak padała komenda do domu.
Koła do góry ...i jak chcesz to mnie nieś, a nazbieranych zapaszków na klacie miała kilka, tu Chanel, tam Dior, a tu jakaś zdechła rybka wyrzucona przez obywatela dla ptaszków... i weź na ręce takie umorusane monstrum.
W ogóle mnie nie słuchał.isabelle30 - 2013-07-25, 19:36 Możesz w domu robić zabawy w poszukiwanie pochowanych smaczków. Możesz chowac smaczki pod pudełka od dużego jogurtu czy butów i kazać mu szukać.
Jak sie Brutus zbyt mocno podekscytuje w poczekalni u weta to mówię do niego cicho i łągodnie - dooobryyy piiieeesiiioooo i głaszczę przeciągle i powoli a jednocześnie delikatnie od głowy aż do ogona otwartą dłonią. Dobry jest masaż TTT... Na spacerze jak jest ekscytacja to po prostu muszę huknąć mocno i od razu sadzam na dupie. Ale to jest tak że i Brutus nie jest już szczeniorem. jeszcze parę lat temu nie było tak łatwo..
Ponadto możesz trenowac całe mnóstwo nieprzydatnych sztuczek - one wzmacniają więź i męczą psa psychicznie i fizycznie ale bez podnoszenia ekscytacji. Np czyj ty jesteś - pies dotyka łapą twojej nogi. Przybij piątkę, przewrót, obrót, turlanie itd...slalom między nogami. Co ci do głowy przyjdzie.Dieselka - 2013-07-25, 19:39 koniczynka, psi ratownicy robią jakieś szkolenia z pracy węchowej we Wrocku.
Nawet jakbyś nie chciała wchodzić w to mocno, to oni się spotykają, coś tam razem działają. Na bank wielu wskazówek by Ci poudzielali.
A z tą ekscytacją to jak to wygląda?
Diesel kiedyś miał np. akcje że mnie podgryzał po kostkach jak się zbyt nakręcił. Ja się wtedy obrażałam. Ale tak śmiertlenego focha strzelałam (ja ogólnie dużo aktorstwa mam w swoich metodach wychowawczych :) ). Odwracałam się i zupełnie uwagi nie zwracałam. Jedynie ostrym tonem potrafiłam powiedzieć "przestań" i dalej każdym swoim gestem pokazywałam, że nie chce mieć z nim nic wspólnego.immortal - 2013-07-25, 19:40
ciocia_mlotek napisał/a:
O tak, rower to dobra opcja. I uwierz, nie pies nie musi byc typowy pociagowiec, żeby "pańci" pomóc pod górkę :). Taz ma kupę pary przy rowerze. Jedna z niewielu opcji, kiedy nie myśli o tym jaki świat wokół jest "straszny"
Myślałam, że jestem jedyną osobą, która "męczy psa małych rozmiarów biegiem przy rowerze" Ile czasu Twój psiak potrafi przy nim biec?Jara - 2013-07-25, 19:42
Cytat:
Każdy człowiek i każdy pies jest inny i inne rzeczy sprawiają im przyjemność (wspólną). Powinnaś o tym pamiętać zanim napiszesz coś o tak osądzającym wydźwięku
Wy macie forumowo chyba tak, że jak coś się napisze ogólnie to od razu wszystko bierzecie do siebie i wytaczacie działa. ;)
Sorry, ale z Twojego wcześniejszego postu nie wyczytałam nic poza tym, że Twój pies przebywa w ogrodzie i trzęsie się jak z niego wyjdzie. Nie prześledziłam jeszcze Twoich ponad 900 postów ;)
Twój pies po prostu w ogrodzie, który jest "przedłużeniem" domu czuje się na tyle komfortowo, ze zachowuje się normalnie.
Różnica jest w powiedzeniu (co napisałaś dopiero w ostatnim poście): mam problem, ale nie mam kasy/czasu/wiedzy/chęcie czy coś tam aby to zrobić albo staram sie z różnym skutkiem, więc stworzyłam psu konfortowe warunki do funkcjonowania. A napisaniem: mój pies trzęsie się jak wychodzi z domu, ale jest szczęśliwy w ogródku i nic więcej mu nie trzeba. Bo ja Twój pierwszy post odebrałam zupełnie inaczej. Być może się nie zrozumiałyśmy.
Cytat:
Taz ma kupę pary przy rowerze. Jedna z niewielu opcji, kiedy nie myśli o tym jaki świat wokół jest "straszny"
I właśnie to jest to, pies zajęty pracą nie ma czasu na lęki i przyziemne problemy ;)
Piszę ogólnie co bym nikt sobie tego nie odebrał personalnie.
Według mnie szczęśliwy pies to pies zrównoważony i zmęczony. Jedno i drugie idzie w parze. 95% terapii zaczyna się od posłuszeństwa co by pies zaczął widzieć w człowieku przewodnika i razem z nim chciał przechodzić przez terapię. Tak za łapę z człowiekiem. I samo ćwiczenie posłuszeństwa jest dla psa pracą.
Nie lubię katalogowania psów: mój pies nie ma problemów, nie ma aż takich problemów żebym miała z nim pracować. To trochę tak jak z właścicielami bulli. Ze znanych mi bulterierów tylko 3 chodzą na szkolenie. Jeden z pies z adopcji, mój oraz koleżanka. My dwie chodzimy po to aby zająć psu czas, aby pracował, myślał, męczył się. Bulteriery to bardzo niepracująca rasa, podobno druga najtrudniejsza w szkoleniu. Cała reszta ludzi co mają ttb czy inne psy nie chodzi nigdzie, nie robi z nimi nic, nawet na podwórku zwykłego: siad, leżeć, zostać, wróć, bo sporo ich pies nie morduje to nie ma potrzeby.
Im bardziej psy "cywilizowane" tym więcej jest problemów. I każdy problem z psem to nasz problem, a nie psa. Bo to co robi pies jest spowodowane czynami człowieka lub brakiem takich czynów.
Póki ludzie nie zaczną czytać mowy psiego ciała ani nie będa znać sygnałów uspokających to nadal będzie przekonanie, że pies jak macha ogonem to się cieszy, jak dyszy to się uśmiecha, a kiedy ja go tak mocno przytulam, a on przełyka ślinę, dyszy, mlaska, odwraca głowę to nic nie znaczy Albo jeśli pies w tej chwili bardzo się boi np odkurzacza i jak go będę głaskać i pocieszać to wcale go nie upewniam, ze dobrze robi reagując strachem.
Cytat:
Ale ja mam podobne podejście co Jara. Nie ma że czegoś mój pies nie będzie. Może nie lubić ale nie może panikować.
Ja do końca tak nie robię. Nie ma psów idealnych, każdy nawet najlepiej wyszkolony pies ma jakiegoś bubla. Mówi się, że każdy pies jest w 99% odwoływany tylko trzeba wiedzieć kiedy go odwołać.
Każdy pies ma z czymś problem, nawet malutki: czy to z fiksacją na punkcie zabawek, odwoływaniem, kontaktach z ludźmi, psami itp. Niektóre rzeczy można przepracować.
Wiem, bo widzę po zachowaniu mojego psa jakie sytuacje sprawiają mu dyskomfort: kontakt z natrętnymi psami, które nie znają psiego savoir vivre i nie czytają mowy ciała oraz z ludźmi, którzy się mojego psa boją, ale chcą podejść i pogłaskach (co sama mowa ciała człowieka sprawia, że pies nie wie co się może spodziewać). Mimo wszystko nie przyszło mi (ani naszemu szkoleniowcowi) aby założyć psu kaganiec i zmusic go do kontaktu, bo może mu się odwidzi. Z psami jest trochę jak z ludźmi: nie wszystkich lubimy, nie wszystkie psy się lubią.
Są rzeczy bardzo problematyczne np strach przed wychodzeniem z domu, a rzeczy mnie problematyczne jak np fiksacja na punkcie zabawek. Jeśli mieszkam w bloku to mój pies musi wychodzić na dwór więc przepracowanie problemu jest konieczne. Jeśli mój pies ma fioła na punkcie zabawek aż takiego, że nie może być ona nagrodą za dobrze wykonywane komendy, bo wyłącza się mózg więc wybieram zabawki, na które pies mniej reaguje.
Można wydzielić ten temat? Od spacerów do behawiorystyki
koniczynka, w niedzielę zwykle o 9 rano w Parku Grabiszyńskim są zajęcia z tropienia (szukanie ludzi, tropienie po śladzie, rewirowanie). 30zł/spotkanie
chodzę i polecam Dieselka - 2013-07-25, 19:47 ad roweru to bez przesady - spokojnie może się już uczyć (11miesięcy ma, tak?)
Nie możecie go przemęcać czy kazać ciągnąć dużych ciężarów, ale na naukę to już najwyższa pora.
Możecie też zacząć pracować nad komendami. Żeby nie było, że pies nie wie co to STOP, albo zacznie wam szczać na każdego krzaka (tudzież węszyć), bo sobie zęby powybijacie :) Praca jest praca :)
Ad takiej ekscytacji o jakiej mówi isabelle.... U mnie łagody ton jest zarezerwowany na pochwały. W innych sytuacjach jestem prawdziwy potwór :)
U takiego weta, gdyby mi zaczął coś kombinować to jest "SIAD!" i nie ma prawa drgnąć. Ani nawet. Będziesz spokojny to będziesz się mógł kręcić i przytulać. Nie jesteś fajny, to ja też nie jestem. No i obraza majestatu królowej.
A że Diesel pięknie nauczył się mnie czytać, to nagle mu się zbiera na miłości i "przepraszanie". Bo samica alfa okazała niezadowolenie. Wtedy ja łaskawie wybaczam i nagradzam :)isabelle30 - 2013-07-25, 19:52 Jara - a dla mnie więź z psem to nie posłuszeństwo. Posłuszeństwo jakoś mi się źle kojarzy... Ja wiem jednak co Ty masz na myśli więc się nie czepiam. Bo masz myślisz dokłądnie to co ja tyle że ubierasz w inne słowa. Dla mnie więź to wzajemne zaufanie i spowodowanie, że pies sam z siebie będzie robić wszystko byś ty była szczęśliwa i zadowolona. Oczywiście działa to w obie strony. I to człowiek jest stroną która musi się bardziej starać... A na samym początku jest nauczenie się jak gadać z psem. jak to się uda to mamy sukces w kieszeni.
czasem jak rozmawiam z ludźmi to sa zdziwieni że Brutus nigdy nie dostał w dupę. Raz dostał lekko w pysk ale sytuacja tego bezwzględnie wymagała - wyszczerzył zęby przy misce jak miał 4.5 mca a w domu małe dziecko...
Ja nawet na niego nie krzyczę. Wiem że są psy na które trzeba wrzasnąć, ale akurat mój jest typem arystokraty - Brutusik bardzo proszę wyjdź z krzaków. Szkoda ze o arystokracji nie pamięta taplając się zapamiętale w błocie.
Koniczynko - we wrocku masz Snedronningen. Ona jest naprawdę dobra w szkoleniu, wychowywaniu. Wybiera się na kurs COAPE.ciocia_mlotek - 2013-07-25, 19:56 Ile Taz przy rowerze może? Nie wiem, nie sprawdzałam jeszcze kiedy padnie i trzeba go będzie do domu nieść. Póki co na więcej niż pół godziny raczej nie jeździmy, ale za to nadrabiamy tempem. U nas to jest sprint. I nie to, żebym to ja takie tempo narzucała hahahaJara - 2013-07-25, 19:57 ciocia_mlotek, a co to w ogóle za psiak i w jakim jest wieku?immortal - 2013-07-25, 20:01
ciocia_mlotek napisał/a:
Ile Taz przy rowerze może? Nie wiem, nie sprawdzałam jeszcze kiedy padnie i trzeba go będzie do domu nieść. Póki co na więcej niż pół godziny raczej nie jeździmy, ale za to nadrabiamy tempem. U nas to jest sprint. I nie to, żebym to ja takie tempo narzucała hahaha
Niezły jest Mój CJ (6 kg) biegnie przy rowerze szybkim kłusem ok. 45 min i tak sobie się męczy, zastanawiam się, ile max dałby radę.