Wiadomości może i nieco tendencyjnie dobrane, ze względu na sponsorów strony, ale nie znaczy, że całkiem bezwartościowe .
U mnie cała rodzina, wraz z kotem, pije wodę źródlaną butelkowaną w szkle (z plastiku jest ochydna). W kranie mam wodę nie całkiem najgorszą ale chlor mnie odrzuca. Poza tym woda jest wyjątkowo twarda i zamontowaliśmy filtr działający na zasadzie wymiany jonowej więc mamy teraz w naszej kranówce zamiast dużej ilości wapnia dużą ilość sodu .Sojuz - 2013-02-06, 08:48 Szklane butelki, ok, ale w Polsce ceny w sklepach detalicznych są zabójcze, np. buteleczka 0,3l za 1,70zł (większe butelki 0,7l są trochę tańsze - 2,50zł)! Ponoć w hurtowniach spożywczych są o wiele atrakcyjniejsze stawki oraz płaci się jednorazowo kaucję za skrzynkę i butelki (20 szt.), potem już tylko za samą wodę.
Poruszę też inną kwestię, znalazłem ciekawy artykuł na temat samej wody. Tam napisane jest, że najlepsza woda pochodzi z innych organizmów (surowe owoce, warzywa i mięso), ponieważ jest już "gotowa". Czyli posiada odpowiednią strukturę, co jest ponoć ważniejsze od składu chemicznego. Przywrócić strukturę można zamrażając, a następnie rozmrażając wodę.
W innym miejscu jest wzmianka o zwierzętach, m.in. psach, które wolą pić wodę z kałuży czy lizać śnieg niż pić wodę z poidła/miseczki w domu. Czyżby coś było na rzeczy?sly - 2013-02-06, 10:04 No właśnie. Można nawet kupić wodę z grenlandzkiego lodowca. Łatwo popaść w paranoję, tym bardziej, że jak widać, w dzisiejszych czasach do wszystkiego można mieć zastrzeżenia. Woda z wodociągu - nie nadaje się, woda z ujęcia głębinowego - nie nadaje się, woda źródlana butelkowana ze sklepu - nie nadaje się, mineralna - też się nie nadaje, woda przepuszczona przez filtr osmotyczny - nie nadaje się. Deszczówka, ani stopiony śnieg - tym bardziej się nie nadaje. Jaką wodę ma zatem podawać swojemu kotu, człowiek żyjący w wielkim mieście?
Sojuz, w przypadku kota jeszcze wielkiej tragedii nie ma, nawet przy cenach które podałeś. Trudno mi jednak, wyobrazić sobie właścicieli dużych psów, którzy targają zgrzewki wody w szklanych butelkach dla swojego pupila, o kosztach już nie wspominając.Sojuz - 2013-02-06, 10:53 sly, oprócz kotki, chciałbym poić także siebie , więc na jedno wychodzi.
Dlaczego woda poddana odwróconej osmozie nie nadaje się? Po przepuszczeniu przez mineralizator jest chyba najlepszą, dostępną wodą nisko-zmineralizowaną.dagnes - 2013-02-06, 13:30
Sojuz napisał/a:
Szklane butelki, ok, ale w Polsce ceny w sklepach detalicznych są zabójcze, np. buteleczka 0,3l za 1,70zł (większe butelki 0,7l są trochę tańsze - 2,50zł)!
Toż to rozbój w biały dzień! Ja płacę 0,14€ za 0,7l wody w szklanej butelce (wychodzi 0,56zł za 0,7l licząc z grubsza po 4zł za 1€). Oczywiście taki np. Perrier kosztuje 1,50€ za 1l ale mało kto go kupuje, poza tym w ostatnim raporcie ÖKO-TEST wykazał obecność dużej ilości uranu w wodzie Perrier. Za to moja "zwykła woda" uzyskała wynik bardzo dobry, z czegom niezmiernie rada bo akurat ta woda zawsze mi najbardziej smakowała.
sly napisał/a:
Trudno mi jednak, wyobrazić sobie właścicieli dużych psów, którzy targają zgrzewki wody w szklanych butelkach dla swojego pupila, o kosztach już nie wspominając.
Nie no, wody w szkle to raczej w solidnych skrzynkach są sprzedawane. Trza jednak autem do sklepu podjechać.
Myślę, że w Polsce ten problem z wodami w szkle ma wiele wspólnego z wciąż obecnymi w społeczeństwie zachwytami nad wygodą (produkcji, użytkowania i wyrzucania) plastikowych butelek. Brak też szerszej informacji o szkodliwości przechowywania żywności w plastiku. Koszt produkcji takiej butelki jest niski i przerzucany na klienta, można nie martwić się o utylizację, bo konsument i tak wyrzuci butelkę (za którą zapłacił, ale o tym nie wie) do śmietnika, w lesie czy gdzie bądź. W Niemczech problem ten rozwiązano bardzo prosto - wprowadzono obowiązek kaucjowania wszystkich butelek, plastikowych i szklanych, a obowiązek ich utylizacji, bądź powtórnego użycia spoczywa na producencie. Jak ktoś woli z plastiku pić to też musi pofatygować się z pustymi butelkami do skupu, w dodatku butelki jednorazowego użytku mają wyższą kaucję. Człowiek współczesny zdecydowanie należy do gatunku homo economicus więc i wychowanie przez pieniądz to jedyna skuteczna metoda .
Sojuz napisał/a:
Dlaczego woda poddana odwróconej osmozie nie nadaje się? Po przepuszczeniu przez mineralizator jest chyba najlepszą, dostępną wodą nisko-zmineralizowaną.
A dlaczego miałaby się nie nadawać? Sojuz - 2013-02-06, 14:17 Trochę się pogubiłem dagnes, czy ostatni cytat i pytanie odnośnie wody osmotycznej skierowane jest do mnie czy do sly ?dagnes - 2013-02-06, 15:46 Sojuz, jakoś przeoczyłam to w wypowiedzi sly i zastanawiałam się, skąd Ci się wzięło takie dziwne pytanie z negacją wody osmotycznej .
No więc moim zdaniem woda po odwróconej osmozie poddana mineralizacji jak najbardziej się nadaje.Dieselka - 2013-02-06, 15:50 ja pamiętam na którychś zajęciach rozmawialiśmy o wodzie....
tu uran, tu coś tam, tam coś innego.... no i w końcu wszyszło że w sumie najlepiej to umrzeć od razu, bo i tak zawsze coś się będzie działo.
Dlatego ja doszłam do wniosku że nie kombinuje. Woda we Wrocławskim kranie jest czysta. Skoro woda w butelce jest identyczną kranówką (tylko że czerpaną w innym miejscu) to czemu miałaby być zdrowsza.
I skończyło się picie "wody pitnej" w domu. Mogą mi polecać bezkidzkie krople czy inne cuda, o wymyślnych nazwach i pięknym marketingu - jedna chwała dla mnie :)
Jedyne co, to kupuję wodę mineralną. I to taką bardzo wysoko mineralizowaną. Pewnie kiepsko by było to pić cały czas, ale kiedy jest to tylko jakiś % spożywanej wody to jest ok.
Mój osobisty faworyt to oczywiście ZUBER, który wali starym jajem :) czasem kapeczkę dam do mieszanki psiej ale to "od święta" :)
mój burek ma oczywiście czyściutką wodę w misce ale najlepsza jest deszczówka na ogrodzie. Ew pyszna jest woda z wiadra - stoi to to na ogrodzie i uzupełniane jest niby z kranu. Ale woda ma jakieś swoje zielone gloniki, liście które wpadły - ogólnie jest pełna życia :) i to jest zawsze najlepsze :)dagnes - 2013-02-06, 16:09
Dieselka napisał/a:
Dlatego ja doszłam do wniosku że nie kombinuje. Woda we Wrocławskim kranie jest czysta. Skoro woda w butelce jest identyczną kranówką (tylko że czerpaną w innym miejscu) to czemu miałaby być zdrowsza.
Bo nie jest chlorowana? No i chyba nie przechodzi przez sieć przedwojennych wodociągów z czasem nieco podrdzewiałymi odcinkami instalacji?
Też uważam, że nie można dać się już całkiem zwariować, ale faktem jest że ludziska tak sobie spieprzyli wodę na tej planecie (nie tylko ją oczywiście), że pijemy dziś ścieki w porównaniu z tym, co dawały wieki temu czyste źródła. Ja staram się, na ile to możliwe, unikać przynajmniej tych "wartości dodanych" w żywności i wodzie, o których wiem i wtedy gdy się da. Dlatego nie piję ani chlorowanej, ani "plastikowej" wody. A to, co piję i jem staram się tak wybierać, by było wśród tego, co dostepne jak najmniej skażone "dodatkami".
Moim zdaniem czystość wody ma dla naszego (i zwierzaków) zdrowia nawet większe znaczenie niż czystość żywności, gdyż jej spożywany wolumen jest większy. Dzięki temu małe zanieczyszczenia w wodzie znaczą więcej niż duże zanieczyszczenia w jakimś produkcie żywnościowym.Dieselka - 2013-02-06, 16:25 nie mogę się kłócić bo nie znam dokładnego procesu produkcji wody źródlanej.
Muszę poszpyrać w artykułach. Gdzieś była właśnie taka analiza zrobiona (nie wiem czy to Świat Nauki był czy coś) ale wyszło że z wyjątkiem marketingu to woda źródlana naprawdę nie ma się czym wielce pochwalić.
Tak samo musi przejść przez filtry, tak samo jest oczyszczana. Przecież ludzie, którzy mieszkają w górach są podłączeni dokładnie to tego samego ujęcia i maja dokładnie tą samą wodę w kranie co i w butelce.
Dodatkowo ta woda musi być totalnie oczyszczona żeby mogła stać później x czasu na sklepowej półce i być w różnych warunkach (nie wierzę że podczas transportu nie będzie jazd z temp czy będzie zawsze w zacienionym miejscu) i nie może "zakwitnąć" a żeby ją oczyścić bardziej, to trzeba więcej chemii użyć.
Rozumiem mineralke (bo w kranówce nie ma tylu minerałów), ale źródlanki czy "pitnej" to już wcale.sly - 2013-02-06, 16:35
dagnes napisał/a:
Nie no, wody w szkle to raczej w solidnych skrzynkach są sprzedawane. Trza jednak autem do sklepu podjechać.
Jeśli butelki są zwrotne, to tak. Ja widziałam wodę w szklanych opakowaniach w zgrzewkach i kartonowych kontenerkach.
Ja także jak Sojuz troszkę się pogubiłam i wyczułam pewną wrogość, być może niesłusznie, ale czuję się wywołana do tablicy przez dagnes. Zaznaczam, że ja tylko pytam, bo szukam rozwiązania najlepszego dla moich futer, ale w rzeczywistości w jakiej żyję - czyli w wielkim polskim mieście. Właśnie wróciłam ze sklepu mającego w swojej ofercie dość bogaty asortyment wód. Na ogromnym regale 99% to wody w butelkach plastikowych, pozostały procent to wody w szklanych opakowaniach. Wśród wód w szklanych butelkach nie znalazłam żadnej wody źródlanej, dostępne były tylko wody mineralne wysoko i średnio zmineralizowane (aż jedna), większość to wody gazowane w mini butelkach 0,3 l, zagranicznych producentów (była nawet woda z Afryki 0,7 l w cenie 12,99 zł). Ceny za takie buteleczki wahają się między 1,80 a 4,00 zł. Butelki 0,7 l to koszt między 3,0, a 8,0 zł, chociaż są i droższe. Z polskich wód znalazłam Cisowiankę średniozmineralizowaną, niegazowaną i Kingę Pienińską. Nie twierdzę, że nie ma wód w butelkach szklanych, ale że zakup takowych wcale nie zawsze jest taki prosty. Zresztą temat opakowania to jedno, bo o tym mogę sobie zdecydować sama wybierając produkt w sklepie. Inną rzeczą, i chyba istotniejszą jest zawartość tych butelek. Wszystkim chyba znana jest nie tak odległa afera z wodą źródlaną, która była zwykłą kranówką rozlewaną do butelek z ładną etykietą. Chcę przez to powiedzieć, że bardziej interesuje mnie to, co jest w opakowaniu i czy płacę za to, co deklaruje producent na etykiecie. Na zawartość butelek nie mam wpływu, mogę się zdać jedynie na uczciwość producentów i skuteczność odpowiednich jednostek wytypowanych do kontrolowania tego typu rzeczy.
Zdecydowanie jestem zwolenniczką szklanych opakowań! Nie wyrzucam butelek do śmieci ani tym bardziej do lasu. Segreguję odpady, chyba jako jedna z nielicznych na swoim osiedlu. Zdaję sobie sprawę również z tego, że za każde opakowanie się płaci, każde wliczone jest w cenę produktu, również szklane, które wymaga transportu, przechowania i przygotowania do kolejnego użycia.
Zupełnie niedawno rozmawiałam z moją sąsiadką, która po dwudziestu latach pobytu w Niemczech wróciła do Polski. Z tego co mi opowiadała, problem śmieci w lasach dotyczy także tego kraju, chociaż zapewne skala zjawiska jest mniejsza niż u nas.
Zgodzę się, że ludzie są wygodni, ale czy tylko z tego wynika popularność plastikowych opakowań? Myślę, że większość ludzi się nad tym po prostu nie zastanawia. Co do kwestii finansowych, to też prawda, ale czy ktoś kto cierpi na brak pieniędzy będzie kupował wodę dla kota/psa, czy poda taką z kranu? Myślę, że raczej to drugie.
Teraz to już zupełnie mam mętlik w głowie, bo jak widać do wszystkiego można się przyczepić. Mam w związku z tym pytanie, czy ktoś z forumowiczów może mi polecić wodę, którą mogę z czystym sumieniem podawać kotom? Wodę, którą kupię w Polsce najlepiej w szklanym opakowaniu?Dieselka - 2013-02-06, 16:42 plastykowe opakowania są po prostu lżejsze i bezpieczniejsze :)
ja w domu pije wodę tylko z kranu. Butelke zabieram tylko "poza dom" no i np nie wyobrażam sobie pójść na siłowanie, zawody czy trening ze szkłem.
Ale fakt- szklane są z pewnością dużo fajniejsze i gdyby moje mineralki sprzedawali w takowy, to pewnie bym kupowała a później w domu przelewała.
http://wroclaw.gazeta.pl/..._zrodlana_.htmlsly - 2013-02-06, 16:50 A czy kotom można podawać wodę mineralną? Woda mineralna, wodzie mineralnej nierówna. Nawet ludzie muszą uważać spożywając tzw. wody lecznicze czy zmineralizowane.Sandra - 2013-02-06, 17:41 Czytam i włos na głowie mi powstaje, a tak niewinnie ten temat się zaczął
Sama siebie podsumowałam bom człowiek współczesny zdecydowanie należący do gatunku homo economicus i z tego punktu widzenia wyszło mi, że najkorzystniej nabyć system domowy do odwróconej osmozy dobrej firmy, bo taka osmotyczna woda po przejściu przez mineralizator jest porównywalna z wodą mineralną nisko zmineralizowaną (równie dobra dla naszych futer), a gwarancje, że woda ta jest oczyszczona masz zdecydowanie większe aniżeli kupując w sklepie nawet w szklanej butelce....i z ładna etykietka.
Ja coraz bardziej nie wierzę producentom wszelkiej maści.
Jeśli oszukują nas wypisując na etykietach składy w takim slangu chemicznym aby człowiek tego nie skumał....to przy wodzie jeszcze łatwiej. Producent wody ma "ułatwione" zadanie. Bo co to za produkcja ?
sly napisał/a:
Na zawartość butelek nie mam wpływu, mogę się zdać jedynie na uczciwość producentów i skuteczność odpowiednich jednostek wytypowanych do kontrolowania tego typu rzeczy.
,dagnes - 2013-02-06, 21:26
sly napisał/a:
Ja także jak Sojuz troszkę się pogubiłam i wyczułam pewną wrogość, być może niesłusznie, ale czuję się wywołana do tablicy przez dagnes.
Ależ to chyba nieporozumienie. Teraz to ja się już też pogubiłam .
Zagapiłam się, co wyjaśniłam Sojuzowi, i dlatego dziwiłam się, że on napisał w ten sposób o odwróconej osmozie. Nie widziałam, że wspomniałaś wodę po osmozie, sly, więc to nie było do Ciebie. Ale nie wiem czy o to chodzi....
No chyba, że o te skrzynki z butelkami, o których pisałam, bo naprawdę nie widziałam zgrzewek ze szklanymi butlami ani takich butelek w kartonach. Rozumiem teraz, że taki system pakowania funkcjonuje w Polsce, co jednak budzi moje wielkie zdziwienie .
A z innej beczki, już poza kwestią pogubienia itp.:
sly napisał/a:
Zupełnie niedawno rozmawiałam z moją sąsiadką, która po dwudziestu latach pobytu w Niemczech wróciła do Polski. Z tego co mi opowiadała, problem śmieci w lasach dotyczy także tego kraju, chociaż zapewne skala zjawiska jest mniejsza niż u nas.
No bo to jest ogólny problem ludzkości i nie zależy od narodu, koloru skóry czy położenia geograficznego. Większość ludzi zwyczajnie beztrosko będzie wyrzucało smieci gdzie bądź, chyba że takie zachowania będą ekonomicznie nieopłacalne. To, że akurat w Niemczech problem zaśmiecenia jest znacznie mniejszy niż w Polsce absolutnie nie wynika z tego, że Niemcy są tacy ekologicznie wyedukowani, porządni i dbają o środowisko, a Polacy śmiecą bo lubią. Ma to bezpośredni związek z homo economicus, o którym pisałam - po prostu w Niemczech finansowa nieopłacalność procederu wyrzucania śmieci gdzie popadnie dla pojedynczego przeciętnego obywatela jest większa niż w Polsce. Tak samo w Niemczech nie opłaca się wyrzucać butelek po wodzie i napojach, a także puszek, bo za to wszystko dostanie się kaucję. Trudno mi tu opisać cały system kar i zachęt finasowych dotyczących śmieci, bo jest tego sporo, w każdym razie chodzi mi o to, że gdyby tych kar i zachęt nie było, to sytuacja z zaśmieceniem byłaby taka sama jak w Polsce. To już było przerabiane i zanim powstały kaucje, kary i cały system opłat za niesegregowane odpady, ludzie wyrzucali wszystko i wszędzie. Tyle tylko, że to państwo musi wprowadzić zmiany, odpowiednie prawo i kontrolę, bo nie można liczyć, że przeciętny obywatel będzie dokładał sobie pracy i kosztów oraz tracił czas, by nie wyrzucać plastikowych butelek w lesie i segregować śmieci. Ten, kto czytał "Trzeciego szympansa" J. Diamonda wie o co mi chodzi - to po prostu leży w ludzkiej naturze, że przeciętny homo niefrasobliwie obchodzi się ze swym środowiskiem. I nawet tu, gdzie system mocno zniechęca do nieśmiecenia znajdują się tacy, którzy po to by nie płacić za własne śmieci i ich nie segregować potrafią robić nocne wyprawy do lasu w celu pozbycia się "balastu".
Oczywiście nie neguję istnienia ludzi świadomych i dbających o otoczenie, na szczęście jest ich coraz więcej, ale oni sami, oddolnie, niczego nie zdziałają.
sly napisał/a:
Zgodzę się, że ludzie są wygodni, ale czy tylko z tego wynika popularność plastikowych opakowań? Myślę, że większość ludzi się nad tym po prostu nie zastanawia.
Odnośnie wygody, to pisałam, że wg. mnie chodzi o wygodę także dla producenta, a może i przede wszystkim dla niego. Plastikowa butelka jest tania i jej koszt bez problemu daje się ukryć w cenie produktu, a producent nie musi martwić się o jej utylizację. Gdyby plastikowe butelki, nadal niekaucjowane, były droższe niż szklane, albo gdyby plastik został obłożony jakimś specjalnym super wysokim podatkiem, to moim zdaniem wszyscy kupowaliby wodę w szklanych butelkach, dlatego że producentom bardziej opłacałoby się takie produkować. I wszyscy mówiliby też, że szkło jest lepsze bo tańsze . Producenci zadbaliby wówczas również o promocję szkła pod innym kątem i być może, by uzasadnić jego produkcję i konieczność znoszenia niewygody przez konsumentów, zaczęliby podkreślać zdrowotne walory szkła w porównaniu z plastkiem .
Ale i tu wymagałoby to działań państwa, a nie dobrej woli producentów czy samej świadomości konsumentów.
Dieselka napisał/a:
Rozumiem mineralke (bo w kranówce nie ma tylu minerałów), ale źródlanki czy "pitnej" to już wcale.
Ale chyba każda woda mineralna jest źródlana? No bo u mnie na każdej butelce, obojętnie jakiej firmy pisze "woda mineralna ze źródła XYZ". No i każda woda sprzedawana w butelce jest chyba "pitna", bo do picia? No chyba, że ja znowu nie jarzę polskiego nazewnictwa... . Tu wszystkie wody w sklepach są mineralne ze źródeł, tylko mają określany inny stopień zmineralizowania oraz w szczególnych przypadkach zaznacza się, że są to wody lecznicze. Myśląc o wodzie mineralnej nisko- lub normalnie zmineralizowanej, mówię czasem "źródlana", dla odróżnienia od tych leczniczych, wysokozmineralizowanych.