BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
BARFne Życie - Sierra
Sierra - 2020-06-04, 22:49 Postanowiłam zrezygnować z "drzwi zamkniętych". Dziewczyny mają dostępne całe mieszkanie - Sierra lata jakby ją ktoś pod ogonem przypalał, miejsca nie umie sobie znaleźć... Wie, gdzie jest Tuliś, ale musi profilaktycznie sprawdzać całe mieszkanie co minutę .
Próbuje też okazjonalnie zastraszać Tulę - jeśli przydybie gdzieś bawiącą się małą to leci do niej z sykiem. Na początku Tula momentalnie kładła się, zamykała oczy i udawała, że śpi . Metoda całkiem skuteczna, Sierra głupiała i wracała do patrolu.
Niestety, nawet świętemu skończy się w końcu cierpliwość - a Tuliś święta nie jest . Nie wytrzymała i na 153 "atak" Sierry odpowiedziała tym samym! Wyskoczyła na środek kuchni z groźnym sykiem a'la kobra !
Przyznam, że jak mam Jaśnie Panią 1,5 roku, tak jeszcze nigdy AŻ TAK nie leciała do mnie z płaczem i żalem . Oczywiście nic się SIERCI nie stało, ale tak jakby młoda jest mniej gnębiona .
Nie ma też żadnego problemu jeśli jedna z dziewczyn w pokoju śpi - druga może łazić, bawić się, jeść (Sierra, miseczka Tuli jest w kuchni) czy robić co jej się żywnie podoba... No, byleby zachować dyskretny odstęp . Cieszy mnie to głównie ze względu na Sierrę, która od niedzieli do dzisiejszego wieczoru słabo jadła (zupełnie jakby wcześniej jadała bez problemu ), nie chciała się bawić ani GADAĆ .
Ps. Czy wiesz, że... piłeczki golfowe są I-DE-AL-NĄ zabawką ?Hebe - 2020-06-05, 07:16
Sierra napisał/a:
Ps. Czy wiesz, że... piłeczki golfowe są I-DE-AL-NĄ zabawką ?
Sąsiedzi z dołu Was kochają :Dscarletmara - 2020-06-05, 07:44 Acha, dorównać piłeczkom gofowym mogą tylko bilardowe szczególnie te od takiego małego domowego bilarda z grzybkiem, które tak radośnie o 3 nad ranem turlają się po drewnianym torze jak się je do dziurki wepchnie Sierra - 2020-06-05, 08:28
Hebe napisał/a:
Sierra napisał/a:
Ps. Czy wiesz, że... piłeczki golfowe są I-DE-AL-NĄ zabawką ?
Sąsiedzi z dołu Was kochają :D
Po pierwsze.... ty myślisz, że po wrzaskach Sierry oni się jakąś toczącą piłeczką przejmą? Toż u nas bity ROK cała klatka nie spała, bo panienka szła spać o 1-2 w nocy, a wstawała o 4 nad ranem .
Po drugie - w kuchni mamy zaskakująco równą podłogę (nie mam pojęcia co to jest, takie śmieczne płytki, wyglądające jak płyta wiórowa ), więc po za okazjonalnym, cichym puknięciem w mebel to nic nie słychać.
Tula wzięła sobie ostro do serca fakt, że mam dosyć hałasów i jest kotem całkowicie bezgłośnym
Dziewczyny spały dzisiaj z nami. Obie! Tula punkt 22:00 padła mi na szafce (mała preferuje twarde, chłodne powierzchnie), Sierra grzecznie o północy poszła spać na półeczkę. Jak już wszyscy (zdaniem Sierry) zasnęli to Jaśnie Pani dyskretnie i po cichu poczła obwąchać TO COŚ... po czym grzecznie wróciła na półeczkę.
O 6 rano obudziło mnie dzikie plucie się Sierry spod łóżka (jak wam mówiłam, że ona odważna?) - Tula wstała! Obwąchane leżące TO COŚ zamieniło się w kompletnie obce i nieodganione, chodzące TO COŚ .
Obecnie Sierra zażywa relaksu w pokoju, atakując klamkę i drąc ryja, żeby wyjść (nie do Tuli... po prostu, Sierra lubi drzwi otwarte).
Ps. Pamiętacie problem pt. "Sierra kupka w kuwecie, jak tylko Księciunio chce coś zjeść"? No, to Księciunio właśnie robi sobie śniadanie... i zgadnijcie, jaka mała, puchata zołza postanowiła sobie ulżyć ? Ten chłop nie może już jadać ani w pokoju, ani w kuchni
EDIT
Rozgryzłam jaki jest punkt zapalny... Księciunio, Jaśnie Pan .
Przy swoim ukochanym Księciuniu Sierra wszystko może (do dzisiaj się kłócę z tym chłopem o jakiekolwiek zasady dla Sierry), jest zawsze pobudzona/podekscytowana (bez niego w domu jest spokojniejsza, też od zawsze) i w ogóle jej na dekiel bije . Księciunio wyszedł do roboty, ja korzystam z wolnego...
Efekt? Pół godziny "zabawy" z opanowaniem dziewczyn i znowu siedzą grzecznie razem w pokoju. Tzn. Sierra gapi się z półki, a Tula zwiedza . Tak naprawdę czekam, aż Sierra oleje małe, kudłate i pójdzie spać Sierra - 2020-06-05, 11:24 Sukcesów część dalsza...
Tula dalej śpi na łóżku (leń ). Znaczy się czasami wstaje, zmienia pozycję, idzie na to "na pewno wygodniejsze" miejsce 5 cm dalej ...
Za to Sierra zaczęła pewnie chodzić po mieszkaniu (od przybycia Tuli po za pokojem była wystraszona - pokój zawsze był jej azylem, miejscem, gdzie czuje się najpewniej). Znowu biega za mną do łazienki, uczy się myć naczynia czy kontroluje czystość ww. naczyń .
WIELKIM sukcesem był też fakt, że dała się namówić do zabawy ukochaną wędką . Nie bawiła się ze mną od niedzieli! BA, my się tą wędką bawiłyśmy w pokoju, podczas jak Tula drzemała na łóżku . Fakt, że Sierra biegała po półkach pod sufitem sukcesu nie zmniejsza (półki są naokoło całego pokoju, z przerwą na szafę, gdzie Sierra lubi spać).
Najchętniej wybawiłabym Jaśnie Panią "do zadyszki", ale to ogólnie jest niemożliwe - Sierra jest kotem z niezwykłymi pokładami energii, a jej ulubiona zabawa (w zasadzkę) wyklucza dzikie gonitwy i możliwość zmęczenia .
Za to po zabawie Sierra wskoczyła na moment na łóżko (z drugiej strony niż Tula). Dystans "do przełknięcia" powoli zmniejsza się do ok. metra!
NA KONIEC
A żeby nie było tak słodko - w trakcie pisania Tula skoczyła Jaśnie Pani na grzbiet (po raz pierwszy) i dostała wp*erdol (też po raz pierwszy) . Na szczęście ciągle miałam zabawkę w ręku i udało mi się zmienić obiekt łapoczynów . Jakoś nawet Sierry nie winię .
Ps. Sierra zaczęła naśladować Tulę z cichym, piskliwym miauczeniem gucia_ska - 2020-06-05, 14:01
Sierra napisał/a:
Tula skoczyła Jaśnie Pani na grzbiet (po raz pierwszy) i dostała wp*erdol (też po raz pierwszy) .
haha xD już to widzę! Jak kot z... kotem :D
Sierra napisał/a:
Ps. Sierra zaczęła naśladować Tulę z cichym, piskliwym miauczeniem
och uroooczo przecież ona w głębi serca ciągle jest maleńkim, słodkim kociakiem, czyż nie?Sierra - 2020-06-05, 16:09
gucia_ska napisał/a:
Sierra napisał/a:
Ps. Sierra zaczęła naśladować Tulę z cichym, piskliwym miauczeniem
och uroooczo przecież ona w głębi serca ciągle jest maleńkim, słodkim kociakiem, czyż nie?
Ta cholera nigdy nie była maleńkim, słodkim kociakiem . Przypominam, że mówimy o kocie, który mnie nie akceptował i dręczył psychicznie prawie ROK... I to dużo gorzej niż w tej chwili Tulę .
Tuż po przyjechaniu do naszego domu Sierra zakochała się bez pamięci w Księciuniu, we mnie widząc wyłącznie wroga, zagrożenie i obiekt zazdrości . Jazdy jakie powodowała o mało nie spowodowały mojej wyprowadzki. Równo rok temu Księciunio dostał ultimatum - albo przestaje Sierrę chwalić za wszystko i nakłada jakiekolwiek ograniczenia albo pożyczam auto na 2-3 h, żeby przewieść rzeczy do nowego mieszkania. Dopiero to chłopa oświeciło, że np. jego rozbawienie jak Sierra mnie atakowa to była dla niej poważna zachęta, a ja miałam piekło w domu . Konsekwencja w olewaniu kota, jeśli akurat spędzamy 5 minut sam-na-sam (do tej pory nie przekroczyliśmy 15 minut) również pomogła... ograniczenie jej zapędów do wrzasku przez cały dzień (Sierra GADA, i to bardzo) było jedyną cechą charakteru (a nie zazdrości), której się domagałam .
Do końca zostałam zaakceptowana jak Sierra odkryła klepanie po zadku - NIKT nie umie klepać tak jak ja . Pokochała mnie za to i jestem jej jedyną i niepowtarzalną... klepaczką . W zamian okazuje zachwyt mrucząc i ocierając się.... czasami o mnie, częściej o poduszkę .
Nie zrozumcie mnie źle - ja Sierrę kocham.. to wspaniały kot, ale to nigdy nie był kot dla mnie. Mamy zbyt różne charaktery, a brak poszanowania tych różnic (WRZASK) ze strony Księciunia doprowadzał do bardzo ostrych konfliktów. Zaś Sierra widząc przyzwolenie jedynej osoby, na której tak naprawdę jej zależy nie miała zamiaru się ograniczać. Dlatego też, w najgorszym okresie, ani na sekundę nie przeszła mi przez głowę myśl "ja albo kot". Dla mnie wyboru nie było, temat był od pierwszej sekundy oczywisty.
Za to Tula jest MOIM spełnieniem marzeń, z lekkim uwzględnieniem potrzeb Sierry... rozważałam parę ras, im lepiej poznawałam Sierrę tym bardziej Syberyjczyki (od początku faworyty) wychodziły na prowadzenie. Łączą one moją potrzebę spokojnej, cichej przytulanki z aktywnym, zabawowym towarzystwem, jakie preferuje Sierra.
Dlatego nie zdziwcie się, że naprawdopodobniej w wątku będzie dużo częściej pojawiać się Tula - to spełnienie moich marzeń, a nie coś zo zastałam w domu po powrocie z pracy
Tak więc czas na Radio-Tulik
Młoda właśnie miała pierwszą wycieczkę. Ponieważ z domem (i klatką schodową ) oswoiła się już w pełni, a docelowo ma być kotem podróżnym... pojechałyśmy w odwiedziny. Tula zwędziła sprzęt od Jaśnie Pani (transporter, stare szelki i smycz). Pierwsze minuty w transporterze były lekko nerwowe... zanim wyszłam z domu Tula drzemała już w pełni zadowolona . Następnym punktem wycieczki był pociąg (widoki za oknem były FASCYNUJĄCE!), samochód (pociąg ciekawszy) i.... RAGDOLL. 2 tygodnie starsza kotka, której imienia nigdy nie pamiętam (Justyna, jak tu trafisz... wybacz ). Znaczy taki podszywany ragdoll, kociak z wyglądu i charakteru najbardziej tą rasę przypomina, ale był brany uczciwie - jako mieszaniec.
Tula na widok koleżanki postanowiła robić NIC. Taki typ - poleży, pomyśli, zdrzemnie się przy okazji . Ragdollka za to trochę marudziła na początku, później próbowała zachęcić Tulę do zabawy (co skończyło się na zabawowym wgryzieniu w moje udo ). Całość skończyła się dokładnym zwiedzeniem mieszkania przez Tulę i dziewczynach bawiących się... osobno . Po 3 godzinach Tula grzecznie wróciła do transporterka i (za przeproszeniem) padła na pysk . Teraz odsypia wycieczkę wtulona we mnie .
Aaa... zapomniałabym o najważniejszym! Tula (w oczekiwaniu na samochód) wybrała się na wycieczkę pieszą! Była zdecydowanie zadowolona, zadzierała ogon do góry i bawiła listkami, jeśli tylko byłam tuż obok (mam długą, wyciąganą smycz... "bycie obok" nie jest konieczne).
Zaś Sierra, zgodnie z przewidywaniami i moją wiedzą o niej - doskonale wypoczęła przez tych parę godzin SAMEJ w domu, nowy zapach Tuli jej kopletnie nie ruszył i jest dużo spokojniejsza . Wycieczki będą powtarzane, bo sprawdzają się u tej dwójki doskonale małga - 2020-06-06, 02:44 Zazdroszczę Ci klepania U nas koty szaleją za tym jak facet je klepie, gdy ja to robię nigdy nie są taaak zadowolone, a tak się staram.
Dla mnie poproszę więcej Sierry Sierra - 2020-06-06, 08:07 Małga no właśnie tak to działa - Księciunio też się stara, próbuje postępować zgodnie z moimi radami ("delikatniej i szybciej!"), Sierra jego klepanie też lubi... ale to jakoś tak nie to . Wcześniej tylko zamachałam paluszkami, a Sierra pędziła na łóżko (ulubione miejsce do klepania), mruczała od pierwszego klepnięcia (a nie jest kotem mruczącym), mogłam zrobić jej wszystko, byleby zakończyć małym klepankiem . Niestety, od niedzieli "cosik" nam się pogorszył .
O Jaśnie Pani za dużo teraz nie piszę, bo jej stany od tygodnia to "boję się" (co raz rzadzie), "wściekam się" (procentowo więcej, bo już się nie boi) i "obrażam się" (na chwilę obecną - najwięcej ). Wszystkie 3 opcje nie napawają mnie przesadną weną i są umiarkowanie fotogeniczne.
Kto zgadnie kto to?
Czas na... radio Tula
Tula wczoraj zeżarła... 2 kurze nogi, 2 skrzydełka i głowę . Fakt, że pochodziły od jednodniowego pisklaka nie umniejsza mej radości - korpus zostawiła, bo była już przeżarta (dała się namówić do kurczaczka DOPIERO po jedzeniu). Zachwycam się niezmiernie postępami małej - nie wiem czy będę mogła sobie pozwolić na przejście zupełne na whole prey (mimo wszystko... myszy są drogie ), ale mam zamiar dawać dziewczynom przynajmniej raz dziennie gryzonia czy innego ptaszka w celu czyszczenia zębów .
Sierra za to dała namówić się do zeżarcie korpusiku mimo Tuli w pokoju. Była z tym faktem głęboko nieszczęśliwa, bo Tula zajęła łóżko (Sierra UWIELBIA wskakiwać z myszą/ptaszkiem nam na łóżko i tam jeść ). Ja za to byłam zachwycona - i Sierra co raz mniej grymasi w obecności Tuli i jest nadzieja na oduczenie jej ŻĄRCIA MYSZY NA MOJEJ PODUSZCE .
Tula spędziła też z nami prawie całą noc. Podejrzewam, że sporo pomógł fakt, że... jak młoda padła o 23 tak spała martwym bykiem do 6 rano . O 4 Sierra sobie o niej przypomniała, przyszła posyczeć twardo śpiącej Tuli prosto w pysk, usłyszała co o tym myślę ("nie mogłabyś się wściekać trochę ciszej?"), wróciła na półeczkę... o 6 wstała Tula, wkurzyła Sierrę (samym oddychaniem, jak mniemam ), Księciunio wywalił Tulę do kuchni.
Tula grzecznie pobawiłą się sama 2 godzinki, przywitala ze mną, zeżarła śniadanko (zawsze czeka na moje towarzystwo), wkurzyła Sierrę faktem istnienia, a teraz płacze za drzwiami. Niestety, Sierra łazi po pokoju i czeka aż Księciunio wstanie (to sobie poczeka...), więc lepiej dać jej spokój.Sierra - 2020-06-06, 14:54 Fotka strzelona zza winkla
Sierra podeszła do śpiącej snem kamiennym Tuli i zaczęła ją dokładnie obwąchiwać . Następnie zauważyła, że się patrzę i zwiała...
Ponieważ lubię utrwalać fajne zachowania poczekałam, aż Sierra znowu będzie w przyjacielskim nastroju*, wzięłam jej ulubione smakołyki i zawołałam. Jaśnie Pani w końcu wskoczyła na łóżko na moją prośbę (do tej pory przy nas było "chcę, ale się boję") i zaczęła jeść... zaczęła jeść co raz bliżej... zeżarcia smakołyku z zadka Śpiącej Królewny już odmówiła, ale to raczej było ze względu na stan napchania . Doszłyśmy "tylko" do odległości pt. "obślinię te długie kłaki" . Mam szczerą nadzieję, że Tula sama sobie futerko ogarnie z resztek smakołyków jak wstanie.
* Sierra jest dzisiaj w bardzo towarzyskim nastroju, ponieważ odwiedził nas... pies! Sierra kocha psy, jeśli tylko są spokojne . Nie ważne, że akurat tego konkretnego psa widzi po raz pierwszy - od razu wystartowała do niego z buziaczkami . Za to psie początki wyglądały DOKŁADNIE jak z Tulą, tylko trwały dłużej .Sierra - 2020-06-08, 23:49 Tula zeżarła swojego pierwszego kurczaka .
Jutro zaś czeka nas pierwsza kąpiel . Niestety, Jaśnie Pan robił dzisiaj mały remoncik wymagający mn. wywiercenia dziury w ścianie... po czym nieopatrznie wypuścił Tulkę prosto w przecudny pył .
Z gorszych wieści - Tula kicha. Wczoraj smarkała tak, że chciałam ją do weterynarza zabrać. W odpowiedzi... dzisiaj katarek jakby mniejszy . Mam nadzieję, że to tylko lekkie przeziębionko, zwłaszcza, że nowych objawów brak.
Ze Sierrą zaś jest... różnie. Wczoraj nie było mnie prawie cały dzień w domu (pierwszy prawdziwie roboczy dzień od marca ) i siedziały z Księciuniem - człowiekiem, który absolutnie nie ogarnia kociej psychiki . Efekt? Drapnięty pyska u małej . To nawet byłabym w stanie przeżyć, gdyby nie zachowanie Sierry - od rana urządzała polowanie na Tulę z mordem w oczach.
Dziewczyny były izolowane podczas brykania cały dzień (jak któraś spała to nie było problemu). Etekt wspaniały - na koniec dnia Jaśnie Pani się rozbrykała na całego, a Tulka leniwie się jej przyglądała... Nagle Sierra zaczęła do Tuli ĆWIERKAĆ! Poćwierkały sobie parę minut i Tula zasnęła .Sierra - 2020-06-09, 14:46 Nie wiem czy komuś się chce czytać mój koci pamiętnik, ale...
Sierra właśnie podeszła do śpiącej Tuli, obwąchała jej pyszczek, obwąchała jej "chore" oczko*, delikatnie spróbowała liznąć i (ponieważ Tula się obudziła i zaczęła na nią gapić o tak: ) poszła sobie do kuchni.
O, właśnie poszłam za nią... poszła podpierniczyć kurczaczka - rozmrażają się na wieczór .
Po za cały ranek dziewczyny bawiły się w polowanie. Interweniowałabym, gdyby to Tula nie była prowodyrem . Co prawda w końcu Jaśnie Pani za bardzo się rozkręciła i trzeba było dziewczyny rozdzielać, ale... miesiąc/dwa, masa się wyrówna i nawet rozszalała Sierra nie będzie Tulki przerastać .
*chore" oczko jest tylko podrażnione. Musiałam młodej wczoraj wyjąć z niego... koci żwirek .Mrowiszcze - 2020-06-10, 21:29 Ale fajnie,że dziewczyny zaczynają się dogadywać . Wszystko wygla na to ze Sierra i Tula niedługo zostaną najprawdziwszym przyjaciółkami Sierra - 2020-06-11, 12:23 Mrowiszcze, dziewczyny zaczynają się dogadywać co raz lepiej... do tego stopnia, że powoli zostawiamy je same razem bez izolacji.
W tej chwili największym problemem jest lekkie niedopasowanie aktywności - niby nic niezwykłego przy dorosłej kotce i kociaku gdyby nie fakt, że... to Tula nie wyrabia . Trzeba je rozdzielać wieczorem i wybawić Sierrę osobno, w pokoju, przez jakąś godzinkę, bo inaczej Tulkę nęka . Czasami też zamykam się z Tulka (inaczej jęczy pod drzwiamy mamicycek ), żeby mogła sobie w spokoju popolować na piłeczkę. Zajmuje nam to 2 x dziennie po pół godziny. Jeśli Księciunio jest wtedy w domu to jednocześnie wybawia Sierrę i wszyscy są szczęśliwi.
Resztę czasu dziewczyny bawią się razem w polowanie (na zmianę, raz Sierra goni Tulę, raz Tula Sierrę), na co jednak muszę zwracać uwagę - bywa, że Tulik ma już dość, a nie umie się przebić przez Sierrowe zasieki do łóżka (strefy "wolnej"). Mała powoli uczy się też, że jak Sierra przegina to należy ją sprowadzić do parteru - obie mają na pyskach "ślady wzajemnej komunikacji" . Tula 2 drapnięcia z weekendu (zostały w domu z Jaśnie Panem), Sierra z wczoraj (szybka lekcja pt. "nie znaczy nie").
Z innych rzeczy - dziewczyny przestały rozróżniać kuwety na "moją" i "twoją", robią gdzie bliżej. Do tego doszła mi 2 miska Surefeed. Sierra wczoraj puchła z dumy, że też ma swoją wypasioną miseczkę . Była z tym przekomiczna i gdybym nie obserwowała jej na własne oczy, to nie uwierzyłabym, że z kota może być taki gadżeciaż .
Savannah to NAPRAWDĘ aktywna rasa. Syberyjczyki też uchodzą za aktywną rasę, ale... Tulka ma może połowę aktywności Sierry z okresu młodości i (w dalszym ciągu) ok. 2 h mniej niż Sierra obecnie.
Ps. A miski polecam, mięso wytrzymuje spokojnie całą noc i nie śmierdzi. Do tego nowszy model (Surefeed Conect czy jakoś tak) faktycznie otwiera się na tylko jednego zwierzaka - już nie mam problemu, że jakiś pies wyje tulkowe żarełko . Zaczynam czatować na drugą tanią, używaną miskę z czytnikiem dla Sierry, żeby jej też ściągnąć miskę z szafki .Sierra - 2020-06-13, 21:13 Tula dostała rozkaz jadania całych zwierzaków! Martwi mnie paskudnie, że dziewczyna NIC (po za moją ręką ) nie gryzie .
Przez tydzień dostawała systematycznie kurczaczka. Po podzieleniu na kawałki (a co się będzie ograniczać, królewna jedna) czasami nawet zgadzała się go zjeść... Niestety, mi cierpliwość skończyła się szybciej niż jej fochy . Od dzisiaj Tulik na KAŻDY posiłek dostaje trupa! Pokrojonego oczywiście . Jeśli nie zje... dorzucam do tego łyżkę mieszanki. Po wyżarciu całości przez (uwielbiającą trupki) Sierrę zabawę powtarzamy . Najgorzej idą nam najzdrowsze myszy .