To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

BARFne Życie - Sanatorium pod wezwaniem Szalonej Tity

shana55 - 2019-02-20, 19:45

Przyzwyczai się :kiss:
A Wy wiedząc że jemu jest dobrze też odetchniecie. Jak już zdecydowałaś się go oddać to nie żałuj.... Bo Cie serce nie przestanie boleć... :tuli:

małga - 2019-02-20, 22:32

Anilina napisał/a:
Trzymajcie proszę razem ze mną kciuki, żeby docenił co ma i nie zaprzepaścił szansy na dom u fajnych, kotozbzikowanych ludzi i kumpla do zabawy, którego tak bardzo mu brakowało.


A do mojego domu wrócił spokój i harmonia. Jakby nigdy nic. Nikt Omcia nie szuka, nikt nie płacze.
No prawie nikt :cry:


(no niestety, gdy Mały był w szpitalu żaden kot się nie przejął jego nieobecnością. Znowu to zobaczyłam, moje koty nie mają empatii wobec siebie... ale ciekawe, martwią się, gdy ja jestem smutna.)

Będzie mieć dobrze :kciuk: :kciuk: :kciuk:

Anilina - 2019-04-11, 15:19

Wszystkim wielbicielom Omek "wiewiórczy ogon" przesyła pozdrowienia ze swojego domku stałego.


Tak w ogóle to u niego spoko. Z Henryczkiem są nierozłączni (widać nawet kawałek rudej dupki na zdjęciu), a opiekunowie go uwielbiają z wzajemnością. Żadne problemy z jelitami już go nie męczą. Tylko raz wystąpił epizod z biegunką po karmie GranataPet zawierającej olej z łososia. Było to już sporo po adopcji, niedopatrzenie, ale jak widać nietolerancja mu nie minęła.

Poważny wyraz pysia niech Was nie zmyli, w jego głowie dalej pstro ;-)


A u nas constans.
Choć przyznam, że na porannych spacerach z niepokojem się rozglądam za podrzutkami. Może i trochę mi się tęskni za takimi pluszowymi atrakcjami, ale jednak obecny natłok obowiązków dyskwalifikuje mnie jako DT. A wiecie, że jak już coś trafi w moje ręce, to trudno mi się rozstać...

Jeszcze Titka przypomina o sobie


Napisałabym, że też Was pozdrawia, ale co będę kłamać. Ona nie pozdrawia nigdy i nikogo. Bywa ostatnio, w łaskawości swojej, w znacznie lepszym humorze. Skora do figli, ganiania za wędką i prowokowania psów, którym przebiega przed pyskiem i które potem zbierają ode mnie burę za ściganie kota :nudy:
Czyste zło.
Doskonale wie, że jest pod szczególną ochroną i wykorzystuje ile wlezie.

A mimo znajomości jej charakterku jesteśmy tacy wyrozumiali, bo Titka ogłuchła.
Kiedyś reagowała na przywołanie. A nawet jak miała w czterech literach moje wołania, to przynajmniej zawsze mi głośno odpyskowywała "czego stara znów chcesz?" z głębi którejś szafy. I zawsze wiedziałam, gdzie jest.
Podczas pobytu Omka u nas przestała być taka responsywna. Tłumaczyłam to sobie faktem, że ma focha. Albo nie chce zdradzać miejsca swojego pobytu, żeby Omciu do niej się nie przyturlał.

Ale któregoś dnia bawiliśmy się w polowanie na suszone mięsko. Zwykle na zakończenie szaleństw z wędką biorę kilka kawałków mięsa i rzucam kotom, żeby sobie "upolowały" i zjadły "ofiarę". I biegały za tym mięskiem oba, dopóki nie potoczyłam jednego kawałka za Titę, tak, że go nie widziała. W ogóle nie zareagowała na dźwięk toczącego się po panelach mięska. Ale gdy rzucałam tak, że nie traciła go z oczu, to każdorazowo pędziła by zabić i pożreć.
Zaczęliśmy testować klaskanie i i inne hałasy za nią, na nic nie reagowała jeśli nie wyczuła ruchu powietrza albo dotknięcia. I stąd wiemy, że kotka głuchotka.

I powiem Wam, że natura jest paskudna dla istot z jakąś niepełnosprawnością. Bo taka Szira, jedna z moich suczy, uwzięła się na Titę i testuje skradanie się do niej. Nigdy wcześniej tego nie robiła, a ostatnio nagminnie. Wcześniej nie miała szans podejść Tity, teraz jeśli robi to wystarczająco ostrożnie, potrafi ją zaskoczyć. Na szczęście jest szeryfka Lola, która jak widzi skradająca się Szirę, zrywa nie się z miejsca i pędzi za nią robiąc przy tym sporo wibracji. Bo co jak co, ale jej kotów męczyć nie wolno. Nikomu. Tylko Loli wolno męczyć jej koty :mrgreen: Typowa starsza siostra.
Tylko, że młodsza.

shana55 - 2019-04-11, 15:57

Omuś cudo :love:
A za zapieranie sie, że nie wezmę żadnego zwierza więcej :mrgreen:
Los nagrodził nas malutką istotką, która zawojowała wszystkich domowników.
Czyli natura nie toleruje pustki ... A u nas na to wygląda, że musi być nie do pary czyli
6 kotów, 2 psy, dwa dzieci i ja małpa naczelna.
Wymiziaj kicie ona pod ochroną drugiej suczy jest :mrgreen:
A psy jak to psy będą mruczeć na kota aż dostaną po glowie... :twisted:

Saga - 2019-04-11, 16:02

shana55 napisał/a:
Czyli natura nie toleruje pustki ...

No bo ponoć w domu powinna być parzysta liczba kotów ;-)

Omek jest cudny, ma minę jak mój Maks :-D

Anilina - 2019-04-11, 16:09

Czyli wszyscy stracili głowę dla Lalu? :D Czy o innym maluchu mowa?
Zazdroszczę tej zgody i tolerancji między Twoimi kotami, Shana. Choć przyznam, że gdyby nie wredna Tita i wiecznie wystraszona Lola, to pewnie tak bym się zakociła, że poszłabym z torbami.

A moje psiska regularnie obrywają od kotów :mrgreen: Ale głównie od Klaksona, on to nie szczędzi pacnięć. I faktycznie, do Klaksona nie zygają, a że Tita dawno manta żadnej nie spuściła, to jest taką nęcącą ofiarą. Czasem tak siedzę i patrzę na nie no i nie da się zaprzeczyć, że Tita prowokuje wszystkich wokoło a potem zgrywa tą biedną, dręczoną.
Manipulatorka.

shana55 - 2019-04-11, 18:26

Anilina :kwiatek:
Kocica... :twisted: :mrgreen: I wszystko jasne.
Tak o Lalu mowa... I powiem szczerze, że miedzy zwierzakami zawsze mniejsza lub większa zgoda jest. Sama nie wiem jak to jest... ale podejrzewam, że wszystko reguluje najstarszy Mruczuś. Jak on zaakceptuje nowego to tak ma być i już. On tez był znajdą przyniesioną z ulicy do domu pod pachą. Odpłaca miłością tak wielką, że dla wszystkich starczy.
Moje słoneczko :love:

Anilina - 2019-04-23, 17:22

Poznajcie proszę Ostarę.



Jej imię nie jest przypadkowe, ponieważ znalazłam ją w niedzielny, wielkanocny poranek. Szłam jak zwykle rano na spacer z psem. Zaintrygowały mnie wrzeszczące na drzewie ptaki. Niestety, żaden ze mnie ornitolog - kosy, szpaki czy cokolwiek innego… Stwierdziłam, że przyjrzę się, co to za awantura. I zobaczyłam to małe chucherko, jak usiłuje dobrać się do ptasiej budki wiszącej na drzewie.
Co bardzo dziwne, gdy zakiciałam, kocinka zaczęła intensywnie miauczeć i płakać na tym drzewie, wysoko, jakby wołała „czekaj czekaj, nie idź nigdzie beze mnie”. Odstawiłam psa do ogrodu, wróciłam pod drzewo, wlazłam na nie ile dałam rady i namówiłam małą, by resztę drogi pokonała sama. Strasznie chciała do mnie zejść. Bała się, było ciężko, ale w końcu zaczęła się zsuwać po pniu i tak ją złapałam. Pierwszy raz zdarzyło mi się, że zupełnie obcy kot tak mi zaufał, by zejść z drzewa prosto w moje ręce.

Ostara jest malutka, waży dokładnie 1860 g. Oceniłam, że jest w niezłym stanie jak na wychodzącego kota, że należy pewnie do któregoś z sąsiadów i wkurzyłam się, że wypuszczają takie małe kociątko bez opieki. Nakarmiłam, zagrzałam, wyciągnęliśmy większość kleszczy, stwierdziłam brak pcheł, prawidłową temperaturę ciała, więc pozwoliliśmy się jej wyspać. Cały dzień spała jak zabita, aż się o nią bałam. Nie chciała już więcej jeść, miała delikatne drgawki. Na szczęście o zmierzchu odżyła, wciągnęła miseczkę mięsa i nawet zaczęła się wdzięczyć.
Jest śliczna, srebrzysta ale z lekkimi piaskowymi przetarciami. Delikatne i filigranowa, a futerko ma mięciutkie i puchate. Tylko ma dużo ranek na skórze i oblepiona wręcz kleszczymi nimfami – a że paskudztwo małe, ciężko to wypatrzeć. Więc co kilka godzin robiliśmy podejścia do ich wyciągania, bo co chwila coś tam wypatrzyliśmy.
Ponieważ trzepała uszkami, następnego dni uznałam, że spróbujemy się wbić na poniedziałkowo-wielkanocny dyżur u weta. Na wizycie okazało się, że Ostara ma 8 – 9 miesięcy i po prostu jest niedożywiona, dlatego wygląda na 4 miesięcznego kociaka. Faktycznie w uszach świerzb jak się patrzy, ale ogólnie stan nienajgorszy. Świerzbowiec został spacyfikowany, uszy wyczyszczone, żadnych innych leków nie potrzebowała.

Tylko teraz mam taka łamigłówkę do rozwiązania.
1. Odrobaczanie – jest po jednej dawce Pyrantelum (nicienie były na pewno), za tydzień i za dwa chcę jej już podać Aniprazol, bo niestety prawdopodobieństwo wszelkich pasożytów jest u niej ogromne.
2. Co prawda żadnych pcheł u niej nie zauważyłam, ale mała nerwowo się wylizuje, czasami jest wrażliwa na dotyk. Do tego nie jestem w stanie zagwarantować, że znalazłam wszystkie kleszcze na niej. Czyli przydałby się jakiś spot-on na skórę, bo jeśli jednak pchły są, to całe odrobaczanie mogę sobie…
3. Ponieważ Ostarka osiągnęła już dojrzałość płciową jest ryzyko wczesnej ciąży. Ale minimalny odstęp między zabiegiem kastracji a podaniem leków odrobaczających to 2 tygodnie. Im dłużej czekam z kastracją, tym większe ryzyko w przypadku sterylki aborcyjnej… Wet twierdzi, że USG można robić dopiero po około 20 dniach od zapłodnienia, bo wcześniej i tak nic nie wyjdzie.
I co tu robić? Kończyć odrobaczanie w nadziei, że jednak ciąży nie ma, czy kastrować i wrócić do pełnego odrobaczenia jak już dojdzie do siebie?
Ehh, dylematy.

Saga - 2019-04-23, 18:13

Długo nie wytrzymałaś ;-) . Masz Ty szczęście, a kicia jest urocza :lol: . Ciekawe tylko co na to Twoje starszaki :hmm:
shana55 - 2019-04-23, 18:37

Anilina :kwiatek:
:love: :love: :love:
Zrobiłaś juz podstawowe badania?

Anilina - 2019-04-23, 19:12

Saga,
kocina jest całkowicie izolowana - do tego akurat staruszki są przyzwyczajone i ogólnie im zwisa, póki intruz w drogę nie wchodzi :D

shana55,
jeszcze nie. Na dyżurze były tylko oględziny, nie mają na miejscu aparatury. Ale pojemniczek na mocz już mam przygotowany, a krew planowałam w przyszłym tygodniu, choć jak czas mi pozwoli to może jeszcze pod koniec tego tygodnia ją wezmę na morfologie i testy wirusowe.
Na razie malutka musi troszkę dojść do siebie. Pije bardzo dużo i siusia dużo. Je za trzy koty. Na szczęście mocz przestał już tak okrutnie śmierdzieć jak na początku.

Saga - 2019-04-23, 19:47

Może akurat ona zdobędzie serca starszaków :lol: Klakson by miał kumpelę po wyglądzie ;-) a Titka po płci :mrgreen: 2w1 ;-)
Naprawdę, jesteś niesamowita :kwiatek:

Anilina - 2019-04-23, 20:06

Saga,
Dziewczynce szykuje się domek taki, że hoho 😉 tylko musi dojść do siebie i przejść testy, bo będzie tam miała kocich kumpli. U mnie już czuje się bezpiecznie, więc chcę ją tu porządnie doleczyć, potem wykastrować, żeby na swoje poszła już zdrowa i silna.
Ta prawda, jest urocza i już nam serca podbiła, ale nie oszukujmy się. To pewnie nie ostatni kociak w tym roku, a wszystkich nie zatrzymam.
A ten słodziak ma szansę na naprawdę wspaniałą miejscówkę u dobrego człowieka.

Mrowiszcze - 2019-04-23, 22:28

Anilina, Ty naprawdę masz szczęście do takich sierotek i ogromne serducho ❤
Kicia jest śliczna :love: i jak znalazłaś jej domek w tak ekspresowym tempie?

Anilina - 2019-04-24, 11:55

Mrowiszcze,
na to moje "szczęście" składają się głównie dwie kwestie: miejsce zamieszkania i tryb życia.
Po sąsiedzku mam RODos ;) czyli rodzinne ogródki działkowe. Żyje tu sporo dziczków, a poza tym "ludzie" często pozbywają się tu niechcianych kotów, no bo puszczą na działki to se poradzom..
Codziennie rano, przed pracą, przechodzę przez te tereny idąc z psami na spacer. A psy czujne. Nie ma bata, żebyśmy we trójkę nie wypatrzyły KOTA :mrgreen:

A szczerze, to trochę uzależniające. Jak długi czas nie ma u mnie żadnej znajdy, to jakoś tak pusto i nudno się robi. Więc człowiek na spacerach tym bardziej się rozgląda. Mam warunki by takim bidom pomagać, no to jak nie pomóc? Choć w zeszłym roku, jak zgarnęliśmy dwa mioty i ostatecznie mieliśmy w domu przez chwilę 9 kotów wymagających izolacji to nam miny lekko zrzedły :lol:

A co do domku, to jeszcze nie na 100% pewne, ale taka ślicznota wrzucona na Fejsbuka szybko zyskuje wielbicieli ;-) Ładnym w życiu łatwiej.


Dziś zabrałam ją rano na badania, bo znów przez noc wciągnęła całą miseczkę wody.
Testy FIV/FELV ujemne, a reszta wyników będzie popołudniu.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group