To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

Kącik behawioralny - Bez kuwety ?

Sonya - 2012-09-13, 17:33

Za najwazniejsza zalete uwazam brak zwirku na podlodze i powrot do chodzenia na boso po mieszkaniu :D (zwirkowa akupresura to nie dla mnie... )
Nitka - 2012-09-14, 00:02

U mnie jest tak: siedząc teraz w domu obserwuję dokładniej relacje kocie.
One lubią stałe punkty programu, szczególnie posiłkowe :mrgreen:

Natomiast przebywając non stop w domu okrutnie się nudzą i zamęczają mnie swoimi wołaniami do zabawy. Same niestety nie chcą się ze sobą bawić.
Za każdym razem, gdy wychodzę z kuchni do pokoju, w którym stoi drapak - koci pokój 8-) leci tabun kocich łap na łeb i na szyję coby zdążyć przede mną i ustawić się w pozycji wyjściowej do wariacji. Zamierają wtedy i obserwują, bo w ich mniemaniu wchodząc do tego pokoju nie marzę o niczym innym tylko o zabawie. A ja już nie mam pomysłów na urozmaicenie im dnia. W pewnym momencie uświadomiłam sobie, że jestem zniewolona. No więc zaczęłam trochę udawać ślepotę. To wymyśliły sobie notoryczne wycieczki za mną. Gdzie się nie ruszę to mam cztery cienie...

Na zakup LK już jestem zdecydowana. Chociażby właśnie przez te trociny walające się na podłodze. No i sam fakt wskakiwania na stół czy bufet w kuchni. Jeszcze trochę a okładzinę w blatach porobię od ciągłego mycia.

Sandra - 2012-09-14, 09:35

Nitka napisał/a:
Na zakup LK już jestem zdecydowana.

Zdaje mi się, że jesteś pozytywnie zakręcona więc i tak się nastaw na tą całą operację.
Operacja LK :lol:
Będzie zabawnie, przygotuj kamerę lub dobry aparat fotograficzny. Dzisiaj bardzo żałuję, że nie mam dokumentacji wspomnień z tego okresu, niepowtarzalne.
Nie nastawiaj się, że cokolwiek się nie uda....ONE....koty, naprawdę czują czy nasze nastawienie jest na TAK czy na NIE :->
Powodzenia życzy całe nasze stado. :kwiatek:
Skąd jesteś ...jeśli można spytać ?

Nitka - 2012-09-14, 11:49

Jestem, jestem zakręcona, bo one chyba też mnie lubią 8-)

Moje wariactwo zapoczątkował mój stary kocur, który na początku "faszerował" mnie jakimiś nowinkami na temat odżywiania. Oczywiście że wtedy co chwilę pukałam się w głowę i złośliwie komentowałam te nowinki.
Sam więc bidok siedział w kuchni i gotował sobie TE WYNALAZKI. Po miesiącu wygoniłam go do lekarza na badania. Dla mnie to było niewyobrażalne! Wręcz po prostu zaczęłam się bać o jego zdrowie. Po tygodniu moich fochów w końcu poszedł zrobić sobie te badania.
Nooo, byłam zaskoczona :shock: Cholersterol był w normie, mimo, że potrafił dziennie zjeść z 10 jajek, pół litra śmietany i do tego mięso smażone na smalcu...
A do tego jeszcze chudł! Bęben spadał i spadał :mrgreen:
Bez ćwiczeń, bez żadnych zmian w trybie życia.
Ostatecznie uwierzyłam mu, że coś w tym musi być w momencie, gdy pierwszy raz od trzydziestu lat w maju nie pojawił się katar sienny. Nie potrzebne były tabletki, nie kichał, nie płakał.. tak jakby tematu nie było. Powoli wciągałam się. Najpierw próbowałam TEGO jedzenia, potem trochę zaczęłam się włączać do gotowania i jakoś poszło. ;-)
No a potem pojawił się w moim domu Rysio. Problemów miałam z nim sporo, bo niestety jako laik trafiłam do pseudohodowli i tematy zdrowotne zaczęły się od samego początku. A to nadżera na wardze, czerwone obwódki na dziąsłach wokół zęboli. Rysio totalnie niezsocjalizowany bał się wizyt u weta okrutnie, a tu ciągle jakieś antybiotyki, sterydy :hair: i żadnej poprawy.. weterynarz od niechcenia tylko powtarzał, że kot ma małą odporność i że z tymi dziąsłami nie wygramy, że tylko da się to zaleczyć. No jakżesz można tak?? Już widziałam jak bidok cierpi bez zębów i powoli umiera śmiercią głodową. Mój duży kocur po moich żalach stwierdził, że to wszystko moja wina, bo daję złe jedzenie.
JA??!! Jak to? Najlepsze karmy, puszki, puszeczki, witaminki, odżywki... Ja źle karmię??
No rozwalił mnie na łopatki...
Nie wspomniałam już wogóle ile kasy szło na te wszystkie rarytasy, bo chyba miałabym niezłą polkę w domu.
Nie pamiętam, jak tutaj trafiłam, pewnie znowu szukając czegoś na temat nieszczęsnych dziąseł. Przeraził mnie ogrom wiedzy, ale wiedziałam jedno: muszę to pojąć żeby pomóc Rysiowi! Chcę mieć zdrowe, piękne i szczęśliwe koty!
I dzięki Wam mam nadzieję to osiągnąć :kwiatek:
Jesteście wielkie! I bardzo dziękuję, że tyle czasu poświęcacie tłumacząc po sto razy laikom i niedowiarkom.
A ponieważ tak się rozpisałam nie w temacie to może jednak poproszę o przeniesienie mnie do innego działu? :oops:

Sonya - 2012-09-17, 12:03

A u nas wczoraj nastapil wypadek przy pracy bo polowa siusiu splynela na podloge (kicia nadal do siusiania ustawia sie pupa do publicznosci i staje tak ze wszystkie lapki wlasciwie ma na czerwonej wkladce, przez co siusia na jej brzeg albo nawet jak w tym wypadku poza... ).
Sandra - 2012-09-17, 18:14

Sonya napisał/a:
kicia nadal do siusiania ustawia sie pupa do publicznosci i staje tak ze wszystkie lapki wlasciwie ma na czerwonej wkladce

Jak przejdziesz na kolejny etap Kicia skoryguje ustawienie ciała, taka mam nadzieję...
U mnie tak było...., a wypadki się zdarzają do dzisiaj.
Nikt nie jest perfekcyjny :-D Mój dorosły szwagier obsikał sobie nogawkę :lol:

Sonya - 2012-09-17, 18:30

Właśnie chwilę temu zaryzykowałam przestawienie na etap pomarańczowy. Może trochę szybko. Zobaczymy co to będzie. Jeśli tylko kociasta skorzysta z nowości (na razie jest zafascynowana dziurą :D) to już będzie coś. A jak nie to powrót do czerwonej nakładki.

Sandro a powiedz: ustawiałaś swoje kociaste na kwitterze pokazując im właściwą pozycję? Moja kicia nie daje się ustawiać, zawsze wraca do swojej pozycji. Próbuję ją nabierać również sypiąc żwirek do środka nakładki, ale kicia sobie wykopuje ile trzeba i gdzie trzeba ;) Mogłaby być trochę mniej inteligentna jeśli o siusianie chodzi ;)

Przytrafiła nam się jeszcze inna przygoda ostatnio. W nocy zapomniałam nałożyć kwitter na toaletę. Kiedy zorientowałam się rano, otworzyłam kociej WC z nadzieją, że śmignie siku od razu do muszli, bez kwittera i... niestety skończyło się na kilku minutach gorzkiej refleksji co i jak by tu oraz na poszukiwaniu żwirku. Siku padło dopiero po założeniu kwittera. Ale i tak było uważam blisko :D

Sandra - 2012-09-17, 19:45

Sonya napisał/a:
Sandro a powiedz: ustawiałaś swoje kociaste na kwitterze pokazując im właściwą pozycję?

Chyba w tym watku na ten temat pisałam, ale z kazdym kotem jest inaczej, a z syjamami jeszcze inaczej :->
Próbowałam korygować, ale jak zauważyłam to brak żwiru oraz kolejne nakładki załatwiły to zamnie. Moze u Ciebie będzie podobnie.
Kochaj i wybaczaj :twisted:

Sonya - 2012-09-18, 08:53

Dziś rano mamy mini święto! Po długich negocjacjach z kwitterem i serii warknięć Kicia całe siusiu oddała bezpośrednio przez dziurę do WC! Ani kropelka nie spadła na nakładkę, wszystko do wody. Pozycja kota wzorowa- przednie łapki na białej części kwittera, pyszczkiem do publiczności! :) Zmiana nakładek była chyba bardzo dobrą decyzją :)

Oby tak dalej! :)

Sandra - 2012-09-18, 16:14

Sonya napisał/a:
Zmiana nakładek była chyba bardzo dobrą decyzją :)


Znaczy się działa, czyli możemy uznać, że to nie przypadek,a sposób. Warto zapamiętać.
Kicia jest kolejną uczennicą u której ten manewr zadziałał, ale.....nie zmartw się jeżeli od czasu do czasu będzie kombinować i zdarzy się "przygoda".. :->
Tak to już jest. Szczególnie jeżeli kot ma zaparcia....lub tez jak moja Inez tendencje do struvitów. Wówczas koty szukają pozycji najwygodniejszej aby nie bolało.... :-(

Sonya - 2012-09-26, 07:19

Słuchajcie!
Oto co właśnie miałam napisać, sfrustrowana prawie jak kot:

Eh z tymi kupkami! Moje biedne kocie ciężko walczy ze sobą, przekopuje cały żwirek, ale nie umie zmusić się do kupki do pomarańczowej nakładki :( Z czerwoną nie było problemu.

Ciągle dosypuję żwirek, myję nakładkę po każdym siii. Nagradzam kicię za dzielne stawanie i przekopywanie, a tu nic.

A oto co mogę napisać od jakichś 30 sekund:
Piękna kupka wylądowała na pomarańczowej nakładce! Nasza pierwsza! Przy poprzedniej uległam i zmieniłam nakładkę, bo kot frustrował się ponad 2h.

Świętujemy!

shana55 - 2012-09-26, 11:32

Sonya :-)
Gratulacje :-D

Sandra - 2012-09-27, 15:05

Jestem dumna z Kici..., a zobaczysz jak będzie radość jak wszystko stanie się naprawdę naturalne.
Przy jednym kocie to bułka z masłem. :lol:
Moje dwa potwory, faceci chyba się zmawiały podczas nauki, dobrze, że dama z nimi nie trzymała sztamy, bo inaczej nie wiem jakby było.....

Sonya - 2012-10-25, 19:15

Jakiś czas mnie nie było...

Pomarańczowa nakładka opanowana bezproblemowo. Zielona nakładka z drobnym marudzeniem, pare kupek na podlodze (od zakopywania...) ale ogolnie bezproblemowo.

Obawialam sie troche bo kiedy zdarzylo mi sie pare razy zapomniec o nalozeniu kwittera na toalete to kicia zalatwiala sie tam gdzie kwitter akurat lezal (na pralce, na podlodze, na wannie), co wskazywaloby na to ze nauczyla sie robic do na kwitter a nie do wc, ale okazuje sie ze niepotrzebnie! Od dwoch dni kicia zalatwia sie do kwittera z zielona nakladka bez zwirku, a dzis nawet zrobila siku bez nakladki!

Czekamy na kupke i mysle ze bedzie mozna swietowac sukces! :D

Bardzo jestem zaskoczona ze to tak szybko poszlo :) :) Kwitterowac zaczelysmy 6 września, mamy 25 października! Ależ jestem dumna :)

Sandra - 2012-10-25, 20:26

Sonya napisał/a:
Bardzo jestem zaskoczona ze to tak szybko poszlo :) :) Kwitterowac zaczelysmy 6 września, mamy 25 października! Ależ jestem dumna :)

Ja gratuluję, dobrze wiem jak wielki to sukces. :kwiatek:

A ze swojej strony chciałam dodać, że kolejne doświadczenia nabyte w trakcie tego roku potwierdziły tylko moją wiedzę na temat kotów. To bardzo mądre i czyste zwierzaki.
Wróciłam wczoraj do W-wy po prawie półrocznej nieobecności.
Koty i ja przebywaliśmy na wsi gdzie w miejsce żwirku była kora sosnowa.
Koty najpierw czyniły obchód mieszkania, bardzo dokładny. Szczególnie chłopaki.
Gdy one odsypiały stres związany z podróżą, ja również niwelowałam stres robiąc porządki.
Trochę martwiłam się jak będzie z WC, bo przerwa naprawdę długa.....Już zaczęłam sobie przypominać gdzie mój LK.....
Na szczęście wszystko odbyło się bez zarzutu...
Fudżi trochę pośpiewał, bo on nie miauczy jak zwykły kot, ale w końcu, kilka razy powtórzona pozytywna motywacja pt; chrupki Sanabelle grande, za które oddał by duszę, zrobiły więcej niż ja.
On jest taki bezbronny i piękny jak ten swój gruby zadek usadawia na desce.
Można go zjeść. :love:
Inez również mnie nie zawiodła. Natomiast Pinto siusia nocą jak już śpię...
Przyczyna jest ta sama co zawsze, on ma swoje fanaberie, które należy uszanować. :->



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group