BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
Off Topic nieBARFny - Hodowle zwierząt rasowych - kontrowersje
Ines - 2014-03-06, 12:14
Dieselka napisał/a:
I żeby nie było - to działa w obydwie strony :) Bo jeżeli ktoś się do mnie zgłosi po psa, okaże się super ale będzie widać że jednak powinien szczeniaka sprawdzonego, to jaką ja mu hodowlę polecę?
Jest też właśnie kwestia tego, jak wolontariusze podchodzą do hodowców. Próbowałam wcześniej współpracować z innymi fundacjami - ile to ja się nasłuchałam, że moje rasowe koty są gorsze, że nie potrafią kochać tak jak dachowce, że jak dojrzeję i zmądrzeję, to jeszcze się przekonam, że te rasowe snoby są nic nie warte w porównaniu do tych "prawdziwych" kotów. Że jaka ja jestem zła tylko i wyłącznie z tego powodu, że byłam w trakcie rejestracji hodowli - bo hodowcy to najgorsze zło tego świata, więc ja też muszę być zła. Nieważne, jakim tak naprawdę jestem człowiekiem, nieważne, że jestem tu i pomagam, podczas gdy inni niehodowcy zbijają bąki. Ja zagryzłam zęby i chcę pomagać dalej. Ale taka postawa wolontariuszy nie pomaga i rozumiem, że wielu ludzi skutecznie może zniechęcić. Mój mąż już taki chętny do pomocy nie jest. Ilekroć mówię mu, że trzeba gdzieś pojechać i coś pomóc on zdenerwowany pyta - i co, kogo tym razem będą obrażać, nas czy nasze koty?situnia - 2014-03-06, 12:15 A i dodam, że może nie robię tego regularnie, ale co pewien czas również wpłacam kasę na zwierzęce fundacje. A karmy wygrane na wystawach? Na razie raz dostałam takie karmy - oddałam na rzecz bezdomnych kotów.Monia - 2014-03-06, 12:17 Przebrnęłam przez cały wątek i cóż mogę dodać? Po pierwsze sama mam małą hodowlę kotów rasowych ( 1- 2 mioty na rok albo i mniej ) i dla mnie koty danych ras różnią się diametralnie pod względem charakteru tak samo jak psy różnych ras. Nie wiem dlaczego większość osób bagatelizuje koty i wypisują, że dla nich tylko kot dachowiec, ale jeśli chodzi o psa to.. no właśnie to co? To mam prawo wybrać sobie charakter psa i wygląd czy też przeznaczenie, ale kot to już wszystko jedno? Są ludzi którzy bardziej od psów wolą koty i oni widzą różnicę między kotami danej rasy. I po to mamy tyle ras także i u kotów aby każdy znalazł coś dla siebie, a jeśli komuś wszystko jedno to wybiera sobie dachowca. I bardzo dobrze, niech wybiera, ale ja nie chcę mieć dachowca i nigdy nie będę celowo brała takiego do siebie, bo nie odpowiada mi to, że nie wiem co z niego wyrośnie pod względem charakteru. Miałam w swoim życiu do czynienia z dachowcami i wiem, że to koty nie dla mnie i tutaj możecie się nie zgodzić ze mną, trudno. Do czego zmierzam? Do tego aby każdy świadomie podejmował decyzję o tym jaki członek rodziny ( pies czy kot) zamieszka z nim na długie lata. Ktoś wspomniał, że nie mógł by mieć psa słabego psychicznie, bo lubi twarde psy i super, że ma tego świadomość. Ja natomiast nie mogłabym żyć z kotem co ma ADHD i spać mi po nocy nie daje, bo skacze mi po głowie albo atakuje mnie z ukrycia. Jest dużo takich ras kotów tzw bardzo temperamentnych i choćby nie wiem jak mi się podobały to mieć ich nie chce, i każdy ma taki sam wybór.
Mam wrażenie, że co raz częściej potępia się ludzi, którzy hodują koty czy psy rasowe, bo tyle jest bidul w schronisku. Do wielu ludzi zajmujących się bezdomniakami nie dociera argument, że nie każdy chce mieć psa czy kota "zagadkę". I tacy ludzie co świadomie wybierają sobie zwierzaka jakby nie mogli kupić tego co chcą konkretnej rasy, to by nie decydowali się na żadnego i nikt by ich nie przekonał. Doskonałe porównanie było podane wcześniej, jak ktoś chce mercedesa to nie kupi malucha i na odwrót.
Każdy niech wybiera, tylko mądrze, i dopasowuje rasę do swoich możliwości mieszkaniowych, trybu życia i warunków finansowych.
Co do kontroli hodowli przez związki czy inne organy jestem za, co do odwiedzin w hodowli jestem za. Nie mam nic do ukrycia i zawsze zapraszam chętnie do siebie osoby chcące poznać rasę i nie tylko wtedy kiedy mam kociaki.
Nie wezmę jednak do siebie żadnego tymczasa z tego samego względu co było wcześniej napisane w wątku. Przede wszystkim z powodu ogromnego stresu jaki by nowy kot spowodował u moich starszych kotek. Po drugie choroby nie zawsze widoczne od razu czy nawet po kilku tygodniach.
Musicie też zrozumieć, że nie jest tak, że hodowca ma możliwość wziąć do siebie psa czy kota po kilku latach jak się jego opiekunom zmieni sytuacja życiowa czy się takiego zwierzaka pozbędą.
Poza tym przed zakupem zwierzaka wypadało by wgłębić się w temat i wybrać najlepszą hodowlę,która nie koniecznie musi mieć najwięcej tytułów, ale traktować zwierzaki jak przyjaciół, a nie maszynki do rodzenia lub robienia potomstwa.situnia - 2014-03-06, 12:21
Ines napisał/a:
Próbowałam wcześniej współpracować z innymi fundacjami - ile to ja się nasłuchałam, że moje rasowe koty są gorsze, że nie potrafią kochać tak jak dachowce, że jak dojrzeję i zmądrzeję, to jeszcze się przekonam, że te rasowe snoby są nic nie warte w porównaniu do tych "prawdziwych" kotów. Że jaka ja jestem zła tylko i wyłącznie z tego powodu, że byłam w trakcie rejestracji hodowli - bo hodowcy to najgorsze zło tego świata, więc ja też muszę być zła.
No ja trochę się tak czuję podczas tej rozmowy na wątku - jakbym robiła coś złego tylko i wyłącznie dlatego, że zakładam hodowlę Sandra - 2014-03-06, 12:24
Cytat:
Czy jest jakaś inicjatywa ustawodawcza, która rozprawiłaby się z tym koszmarem cywilizowanego świata ?
Pisząc to miałam na myśli nie tylko bezdomność zwierząt, ale i pseudohodowle.
Czy w tym obszarze da sie coś zdziałać ?
Czy i jak reguluje to prawo ?
A jeśli je mamy i jest ułomne, bo pozwala na taki proceder, to w czyim głównie interesie powinna być zmiana tego prawa ?Monia - 2014-03-06, 12:25
situnia napisał/a:
Ines napisał/a:
Próbowałam wcześniej współpracować z innymi fundacjami - ile to ja się nasłuchałam, że moje rasowe koty są gorsze, że nie potrafią kochać tak jak dachowce, że jak dojrzeję i zmądrzeję, to jeszcze się przekonam, że te rasowe snoby są nic nie warte w porównaniu do tych "prawdziwych" kotów. Że jaka ja jestem zła tylko i wyłącznie z tego powodu, że byłam w trakcie rejestracji hodowli - bo hodowcy to najgorsze zło tego świata, więc ja też muszę być zła.
No ja trochę się tak czuję podczas tej rozmowy na wątku - jakbym robiła coś złego tylko i wyłącznie dlatego, że zakładam hodowlę
No i to jest drogie panie sedno sprawy! Człowiek uczciwy takimi zarzutami się przejmie, a ten co oszukuje to zleje sprawę i opinia innych na jego temat obleci go.
Ja też staram się robić coś dobrego. Oddałam drapaki do DT,któego nie było stać na kupno swoich. Oddaje fanty na bazarki. Jak brałam ślub to zamiast kwiatów goście mieli przynieść karmę, którą potem oddałam do fundacji w moim mieście. Jednak tak jak piszecie zawsze można coś jeszcze zrobić, jednak zniechęcając hodowców wrzucając ich do tego samego wora co pseudo, wolontariusze często sami sobie szkodzą.situnia - 2014-03-06, 12:31
Sandra napisał/a:
Cytat:
Czy jest jakaś inicjatywa ustawodawcza, która rozprawiłaby się z tym koszmarem cywilizowanego świata ?
Pisząc to miałam na myśli nie tylko bezdomność zwierząt, ale i pseudohodowle.
Czy w tym obszarze da sie coś zdziałać ?
Czy i jak reguluje to prawo ?
A jeśli je mamy i jest ułomne, bo pozwala na taki proceder, to w czyim głównie interesie powinna być zmiana tego prawa ?
Nie wiem czy mogę, ale zacytuję część maila, który dostałam kilka dni temu od mojego klubu:
"W dniu 01.02.2014 r na Zwyczajnym Walnym Zebraniu Członków Federacji Felis Polonia został przyjęty, złożony przez Cat Club Sopot Klub Miłośników Kotów wniosek : Powołać międzyklubowy zespół, w skład którego będą wchodzić przedstawiciele klubów oraz prawnicy. Zadaniem zespołu będzie złożenie wniosków dla pracującego aktualnie Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt kierowanego przez Posła Pawła Suskiego, opracowującego kolejną nowelizację przepisów Ustawy o Ochronie Zwierząt.
Wnioski powinny dotyczyć przeciwdziałania pseudo hodowlom i pseudo stowarzyszeniom, wprowadzenia definicji psa i kota rasowego oraz definicji hodowli zwierząt domowych.
Obowiązujące przepisy pozwalają na prowadzenie hodowli każdej osobie zrzeszonej w stowarzyszeniu ogólnopolskim, wystarczy zatem 3 osobowe stowarzyszenie zwykłe zarejestrowane w Starostwie, aby pseudo hodowla stała się legalna.
Brak definicji rodowodu powoduje, ze stowarzyszenia zwykłe rodowodami nazywają dowolne zaświadczenie, nie zawierające informacji o przodkach zwierzęcia.
Wydawanie rodowodów i wciąganie do powstających nowych "ksiąg rodowodowych" kotów nierasowych niweczy pracę hodowlaną hodowców kotów rasowych i deprecjonuje pojęcia rasy.
Ze względu na konieczność zgodności projektu ustawy z przepisami prawa konstytucyjnego niezbędna jest współpraca zespołu z prawnikami i innymi organizacjami pozarządowymi o charakterze pro zwierzęcym.
Ze względu na potrzebę masowego mailingu oraz jak najszerszego poparcia obywatelskiego konieczna jest współpraca wszystkich klubów FPL oraz innych Stowarzyszeń Felinologicznych.
Wbrew pozorom jest bardzo trudno sformułować taką definicję, która mogłaby znaleźć się w ustawie i być zgodna z zasadami legislacyjnymi.
BARDZO serdecznie wszystkich, którym leży na sercu dobro kotów rasowych o udział w dyskusji na forum: http://www.miaukunowo.eu/...b6b98f25#270937
Ciągle brakuje nam pospolitego ruszenia hodowców ...
A sprawa naprawdę jest ważna dla nas wszystkich."motyleqq - 2014-03-06, 12:32 Ines, wspaniała postawa
prawdą jest, że wprowadzenie nowego kota do domu pełnego kotów jest trudną rzeczą. małe mieszkanie to już w ogóle, nie ma o czym mówić ;) moi rodzice mają dom o dość dużej powierzchni. raz pojawiła się w nim dorosła kotka i niestety musiała wyjechać. całe stado zaczęło się bić między sobą, mimo że wcześniej w ogóle nie było spięć.
tutaj pojawia się inny ważny temat: wiele kotów na małej powierzchni. w niejednej hodowli jest stanowczo za dużo kotów i to widać w skargach właścicieli: sikanie, bijatyki. tak jak agal napisała, że gdyby dała jeszcze jednego kota, to jej kocur zacząłby sikać po domu.
mieszkając jeszcze w Wawie wzięłam na tymczas kotkę z białaczką(miałam wtedy jednego psa). nie mogłam jeździć do rodziców jakieś 2-3 miesiące, póki nie wydałam jej do adopcji, bo był strach o zarażenie. trzeba pamiętać o testach na takie choroby przed wprowadzeniem ewentualnego tymczasa do swojego kociego stada.
każdy zna możliwości swoich kotów. nieważne, czy mamy stado rasowe, czy nie, jest jakaś granica, po przekroczeniu której znika komfort naszych własnych kotów i należy o tym pamiętać.
mieszkając w Wawie w kawalerce 21m kwadratowych, wzięłam do swojej suki na tymczas grzywacza. zrobiło się ciasno
teraz zgarniamy z ulicy i umieszczamy u mnie w domu psy. mam swoje dwa, ale jakoś sobie radzimy z jednym gratisowym ;)
psy najpierw trafiają do weta. jak czytam o tym niebezpieczeństwie, że branie tymczasa to ryzykowanie zdrowia, to czuję, jakbym za mało kochała swoje psy, skoro im obcego na głowę sprowadzam. a przecież nie jest tak. jeden mój pies jest kundlem, drugi jest rasowy i nie ma to dla mnie żadnego znaczenia.Ines - 2014-03-06, 12:42
Monia napisał/a:
Przebrnęłam przez cały wątek i cóż mogę dodać? Po pierwsze sama mam małą hodowlę kotów rasowych ( 1- 2 mioty na rok albo i mniej ) i dla mnie koty danych ras różnią się diametralnie pod względem charakteru tak samo jak psy różnych ras. Nie wiem dlaczego większość osób bagatelizuje koty i wypisują, że dla nich tylko kot dachowiec, ale jeśli chodzi o psa to.. no właśnie to co? To mam prawo wybrać sobie charakter psa i wygląd czy też przeznaczenie, ale kot to już wszystko jedno? Są ludzi którzy bardziej od psów wolą koty i oni widzą różnicę między kotami danej rasy. I po to mamy tyle ras także i u kotów aby każdy znalazł coś dla siebie, a jeśli komuś wszystko jedno to wybiera sobie dachowca. I bardzo dobrze, niech wybiera, ale ja nie chcę mieć dachowca i nigdy nie będę celowo brała takiego do siebie, bo nie odpowiada mi to, że nie wiem co z niego wyrośnie pod względem charakteru. Miałam w swoim życiu do czynienia z dachowcami i wiem, że to koty nie dla mnie i tutaj możecie się nie zgodzić ze mną, trudno. Do czego zmierzam? Do tego aby każdy świadomie podejmował decyzję o tym jaki członek rodziny ( pies czy kot) zamieszka z nim na długie lata. Ktoś wspomniał, że nie mógł by mieć psa słabego psychicznie, bo lubi twarde psy i super, że ma tego świadomość. Ja natomiast nie mogłabym żyć z kotem co ma ADHD i spać mi po nocy nie daje, bo skacze mi po głowie albo atakuje mnie z ukrycia. Jest dużo takich ras kotów tzw bardzo temperamentnych i choćby nie wiem jak mi się podobały to mieć ich nie chce, i każdy ma taki sam wybór.
Bardzo dobrze powiedziane
Tak jak pisałam wcześniej, ja wybrałam Ragdolle ze względu na charakter. Tak naprawdę na poważnie zainteresowałam się ich wyglądem dopiero, gdy zaczęłam myśleć o hodowli. Wcześniej wiele lat marzyłam o Ragdollu ze względu na charakter, choć oczywiście historia rasy, wygląd i rozwój standardu nie był mi obcy. Ale Ragdoll to przede wszystkim charakter.
Zawsze chciałam mieć kota, ale zawsze wiedziałam, że dachowiec nie jest dla mnie. Teraz jest u mnie Mefisto i powiem szczerze, że męczę się z nim. Kocham go strasznie. Uwielbiam go pasjami. Ale męczę się z nim cholernie. Ten temperament zupełnie mi nie odpowiada. Nienawidzę siebie za to, jak on mi okazuje uczucia skacząc mi po głowie, wkładając język do ucha, do nosa, do buzi, zaślinia mnie tak że pływam, przy tym ugniata wbijając pazurki, które mimo że są na maksa przycięte, i tak mnie ranią... Jak załącza mu się faza szukania cyca i uwiesza mi się na płatku ucha ciamkając i gryząc... Nie odganiam go, bo wiem, że on to robi, by mi pokazać, że mi ufa i ceni sobie moje towarzystwo. Ale nienawidzę tego do granic możliwości i siebie nienawidzę za to, że tego nienawidzę, bo wiem, że powinnam być za to wdzięczna. Gdybym tak miała spędzić resztę życia - to bym się psychicznie wykończyła. Nie tylko ze względu na te jego czułostki, chodzi o całokształt. On ma cudowny charakter... ale nie dla mnie. Czy też może ja mam cudowny charakter, ale nie dla niego...?
I widzę taki rozdźwięk... Jak ktoś weźmie psa ze schroniska i sobie z nim nie radzi i oddaje, to wszyscy podnoszą krzyk - co on głupi, nie wiedział, że pies ze schroniska nie jest dla każdego? że trzeba mierzyć siły na zamiary, że to pies po przejściach, że nie każdy sobie z nim poradzi? że psa trzeba wybierać odpowiedzialnie, pod siebie, a nie brać na wariata i liczyć, że jakoś to będzie? ... ale jak ktoś wie, że pies ze schroniska nie jest dla niego, że nie poradzi sobie z psem po przejściach, jak szuka psa, który pasuje do niego idealnie i takiego psa świadomie wybiera z dobrej hodowli... to też jest krzyk, że snob, że płaci tyle kasy, a tam w schronisku tyle psiaków czeka na dom, jak ten człowiek tak może...? Naprawdę, można zgłupieć.Sandra - 2014-03-06, 12:43
situnia napisał/a:
W dniu 01.02.2014 r na Zwyczajnym Walnym Zebraniu Członków Federacji Felis Polonia został przyjęty, złożony przez Cat Club Sopot Klub Miłośników Kotów ..................Wnioski powinny dotyczyć przeciwdziałania pseudo hodowlom i pseudo stowarzyszeniom, wprowadzenia definicji psa i kota rasowego oraz definicji hodowli zwierząt domowych.
Dobrze że coś drgnęło w reformach i dobrze, że dotyczy psów również
Zarejestruje sie dzisiaj i będę śledzić na Miaukunowo
DziękiDieselka - 2014-03-06, 12:44 Gwoli ścisłości.
Prezesem naszej fundacji jest hodowczyni kotów rasowych.
Jednym z podstawowych wolontariuszy jest osoba posiadająca aktywną hodowlę tej właśnie rasy (chociaz mioty są tam naprawdę wielką rzadkością).
Całą fundacje kto w ogóle założył? 2hodowców, którzy dobrali sobie reszte ludzi do pomocy :)
Dlatego z całym szacunkiem. Ale wasz argument o niezrozumieniu wolontariuszy upada.Snedronningen - 2014-03-06, 12:45 Wiecie co? Jak była wprowadzana nowelizacja ustawy o ochronie zwierząt to w punkcie o hodowlach zabrakło mi kilku słów odnośnie ogólnopolskich stowarzyszeń. Możliwe, że wystarczyło dopisać "zrzeszonych w organizacjach międzynarodowych. Wtedy nie byłoby tych OSKPRów, SWKiPRów i innych, bo nikt by tych oszustów do takiej organizacji nie przyjął.Margot - 2014-03-06, 12:48
agal napisał/a:
Freya napisał/a:
Jednakże musimy mieć świadomość, że każdy sprzedany rasowy kociak czy szczeniak to jeden dom mniej dla bezdomniaczka,
Cytat:
Proszę Cię, nie powtarzaj tego. Jeśli ktoś chce mieć mercedesa, nie kupi sobie składaka.
Moim zdaniem to mało fortunny, a wręcz mało elegancki przykład sprowadzenia żywych istot do roli luksusowego przedmiotu użytkowego, sugerujący, że zwierzę z hodowli ma gwarantować nam łatwość i wygodę „obsługi”ze względu na przewidywalny, ułożony chartakter oraz zaspakajać naszą ludzką próżność, pozornie wzmacniać nasze ego i być świadectwem rzekomego wyższego statusu społecznego (bo kupiony za konkretną kasę, a nie symboliczną wpłatę do schronu, czy nie daj Boże wzięty za darmo z ulicy) .
Zapewne naiwnością byłoby sądzić, że każda osoba, która decyduje się na zakup rasowego zwierzaka, gdyby nie miała takiej możliwości, zdecydowałaby się na bezdomniaka ze schroniska czy okolicznego podwórka, ale jednak część osób zdecydowanych na posiadanie zwierząt w domu , z pewnością nie miałaby z tym problemu. Rozumiem jednak, że niektórym hodowcom wygodniej jest myśleć w powyżej zaprezentowany sposób.
Z drugiej strony, myślę, że to działa także w drugą stronę. Gdyby na świecie nie było bezdomniaków , a jedynie same porządne i luksusowe hodowle tryskających zdrowiem, wypielęgnowanych zwierząt, wiele osób nigdy nie zdecydowałoby się na własnego zwierzaka pod wspólnym dachem (i nie chodzi tu o ograniczenia finansowe). Wolałaby je po prostu podziwiać u kogoś, na odległość, bez brania na siebie dodatkowego obowiązku i świadomego fundowania sobie cierpienia, związanego z przyszłym nieuchronnym odejściem ukochanego pupila za TM. Podejrzewam, że byłabym w tej grupie.Monia - 2014-03-06, 12:49
Dieselka napisał/a:
Gwoli ścisłości.
Prezesem naszej fundacji jest hodowczyni kotów rasowych.
Jednym z podstawowych wolontariuszy jest osoba posiadająca aktywną hodowlę tej właśnie rasy (chociaz mioty są tam naprawdę wielką rzadkością).
Całą fundacje kto w ogóle założył? 2hodowców, którzy dobrali sobie reszte ludzi do pomocy :)
Dlatego z całym szacunkiem. Ale wasz argument o niezrozumieniu wolontariuszy upada.
No nie upada, bo masz podany przykład. Nie wszyscy wolontariusze tak podchodzą, ale Ines podała Ci swój przykład i jak była traktowana.
Widać są i tacy i tacy wolontariusze tak samo jak są różni hodowcy ( i ogólnie ludzi ).Dieselka - 2014-03-06, 13:01 No to nie rozmawiajmy o siksach z dogomanii czy innego miau, które nie bardzo mają pojęcie o prawdziwym życiu.
Jest cała masa organizacji czy stowarzyszeń, którzy nie mają pojęcia o tym co robią i wyrządzają swoim działaniem więcej złego niż dobrego.
Ale oni jednak startują zwykle z dobrymi zamiarami. Poza tym wcale nie muszą być jakoś wielce doświadczeni na samym początku. Ot, chcą pomóc.
Hodowca, który bierze na swoje barki odpowiedzialność powoływania na świat żywych stworzeń, powinien być świadomy swoich działań. Jeżeli tak nie jest, to jest to kolejne pseudo (nawet jeżeli posiada imponujące papiery).
[ Dodano: 2014-03-06, 13:34 ]
Swoją droga w malamutach kiedyś był taki klub...
Nie wiem jak to działało w praktyce ale idea była super. Klub miał swój kodeks i zrzeszał tylko prawdziwych hodowców. Pseudo rozmnażalnie nie mogły się do niego dostać.
Klub działał, promował dobre postawy, wspierał adopcje, pokazywał jak powinna wyglądać wzorowa hodowla.
Idea była taka, że jeżeli hodowla jest w tym klubie to nie trzeba mu zaglądać pod materac sprawdzając warunki. jeżeli coś było nie tak, to hodowca po prostu wylatywał z grona.
Później przyszła moda na malamuty, wiele hodowli postawiło na kase. Części się odechciało starać, reszta nie miała już z czym działać (jak mówiłam - wiele to my w PL dobrych hodowli nie mamy)