BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
Off Topic nieBARFny - Idziemy na spacer z kotem
Lena06 - 2015-03-19, 12:31 Myślęcinek! Wspaniałe miejsce na spacer ze zwierzem scarletmara - 2015-03-19, 15:40 Tak a moje dla odmiany ryczą bo Pańcia nie chce z nimi iść na spacer. Same mogą sobie biegać po dworze nie bronię im ale one same nie chcą, ja mam iść z nimi i kropka. Żebyście widziały te oczka, te minki... ech... ale nie mogę ich przyzwyczaić, że codziennie idziemy an spacer bo ja już wiem jak to by się skończyło. Najpierw godzinka spaceru dziennie, potem dwie i się skończy na tym, że nic innego nie będę robiła całymi dniami tylko z kotami na spacer chodziła.
Jak pomyślę że jeszcze niecały rok temu te koty w ogóle nie wiedziały, że istnieje jakis świat zewnętrzny i nie wygladały jakby je to w ogóle interesowało to mi się wierzyć nie chce.
Silka to przynajmniej przejawiała od zawsze wrodzoną ciekawość świata i szybko poczuła zew przygody jak tylko wystawiła nosek na dwór, ale Wiki ? To było takie wylęknione przerażone światem zewnętrznym maleństwo nie mające najmniejszego zamiaru ruszać pupci ze swojego miejsca na parapecie nigdy w życiu. Ona była na siłę praktycznie brana na dwór tylko dlatego, że Silka chciała wychodzić a one sa papużki nierozłączki i to był wybór mniejszego zła bo gorzej było je rozdzielić choćby na te dwie godzinki spaceru niż zabrać je obie. Pierwsze kilka wyjść (z 5 czy 6) wyglądało tak, ze Silka eksplorowała otoczenie a Wiki siedziała w kontenerku albo w samochodzie albo w szopce i tylko nieśmiało nosek wystawiała na zewnątrz na zasadzie "chciałabym ale się boję". O tak to wyglądało :
Pierwszego dnia w nowym domku jak wyszła do ogródka to się schowała w szopce i nie wyścibiła stamtąd noska przez prawie 2 DNI ! A teraz taki globtroter z niej się zrobił, że Ho-Ho. I tylko na spacery mnie by ciągała.Fayolka - 2015-03-20, 00:26 Lena06, mam nadzieję, że Myślęcinek spodoba się Bastet. Ja się zakochałam po pierwszej wizycie
scarletmara, może i u nas nastąpi taka fajna przemiana? Dziś byłyśmy na chwilkę, ale nie kładłam kota na ziemi, tylko trzymałam na rękach w kocyku. Płaczu było trochę mniej, a po powrocie nie było focha Może małymi kroczkami się nam uda :)Meri - 2015-03-20, 09:07 Ja z moim Haru zaczęłam wychodzić na spacery chyba tydzień po tym jak przyjechał do mnie z hodowli, a i u siebie miał wolierę to też od samego początku był obyty ze świeżym powietrzem, o dziwo spacer jest dla niego ważniejszy nawet od jedzenia. scarletmara - 2015-03-20, 12:24 dla moich też spacer jest ważniejszy. Bez spaceru nie chcą jeść, fochy strzelają. Rano jak tylko otworzą oczka to od razu biegną do drzwi żeby je wypuścić o śniadaniu nawet nie chcą słyszeć. Sniadanie jedzą dopiero na obiad tak około 13-14 po powrocie z porannego obchodu włości.hysteria - 2015-03-20, 21:46 ja też dzisiaj próbowałam drugi raz, wytrzymała całe 10 sekund i pod klatkę gerda - 2015-03-20, 22:27 Sca..i tego się boję, bo ja wypuszczam kota wielokrotnie na taras (okratowany) Baaardzo chciałby na podwórko, przez szybę zaczepia psa...ale jak go raz wyprowadzę to pewnie będzie chciał co 2 godziny znowu i znowu Poza tym, po ogrodzie biega pies i zostawia "ślady" (sprzątane, ale nie codziennie, bo niestety nie ma stałego miejsca na nie ) Przychodzą też czasem obce koty (choć kretów nie wytępiły) Najgorsze jest jednak ewentualne jęczenie przed drzwiami i ten proszący wzrok (rano musi być "obchód" włości - taras. podpiwniczenie, przedsionek, resztę domu ma do dyspozycji non stop) scarletmara - 2015-03-20, 23:17 Ja tobym chciała sie pozbyć przynajmniej jednego problemu i móc zamontować im kocie wejście ale niestety nie mogę, wiec co 2-3 godziny biegam na dół sprawdzić czy księżniczki przypadkiem nie maja ochoty wrócić do domu. Jakby były kocie drzwiczki tobym już tylko tego ciągania na spacery musiała wysłuchiwać a tak jeszcze robię za odźwiernego. Ja nie wiem czy każdy kot byłby tak upierdliwy w tej kwestii jak moje są bo moje to naprawdę rozpieszczone księżniczki w dodatku nie umiejące się same sobą zająć bo zawsze we wszystkim ja im muszę towarzyszyć. Bawić się same nie umieją zawsze ze mną muszą, na spacer same nie chcą tylko mnie ciągną. Zupełnie nie wiem jak i kiedy je tak rozpuściłam :( Po to je brałam dwie żeby trochę się sobą czasem zajęły i dały mi odsapnąć a efekt mam odwrotny od zamierzonego bo zamiast niańczyć jedno futro niańczę dwa. Dzisiaj już obie przechodziły same siebie w marudzeniu. Od rana są na dworze, mają dodatkowe towarzystwo kota z sąsiedztwa ale to przecież za mało Wiki na dworze od południa darła się wniebogłosy jak rozpuszczony bachor w supermarkecie o cukierka - oczywiście na spacer chciała mnie wyciągnąć no to poszłam w końcu i co? po spacerze zamiast być spokój to Silka zaczęła mi marudzić, ze ona teraz się chce ze mną pobawić. Skaranie z tymi kotami. Teraz nadal siedzą na dworze ale jak wrócą to na bank bedą chciały sie bawić znowu Ja nie mam juz siły...vesela krava - 2015-03-21, 09:32 Tak mi sie przypomnialo
Snedronningen - 2015-03-21, 10:31 Aż się popłakałam ze śmiechu.Sojuz - 2015-03-21, 12:10 Ja tam powiem, że "kot zawsze znajduje się po niewłaściwej stronie drzwi".
scarletmara, moim zdaniem nie powinnaś tak ulegać. Kot nie może kontrolować naszego życia według jego widzimisię. Możesz skończyć tak, że będziesz mieć jazgot w środku nocy, bo nie chcesz wyjść z nimi na spacer Jeden, dwa spacery dziennie to maksimum według mnie. Ja bym nie poświęcał kotu na zabawę czy spacery więcej niż 3 godziny dziennie. Za dużo źle i za mało źle scarletmara - 2015-03-21, 13:13 Sojuz tylko, że ja im na zabawę i spacery z nimi aż tyle codziennie nie poświęcam, wiec pewnie tu jest pies pogrzebany Jakby miały mnie każda z osobna na 3 godzinki codziennie tylko dla siebie to pewnie by były przeszczęśliwe ale ja jestem sama jedna a one są dwie. Żeby miały po godzince zabawy ze mną obie to ja muszę na to poświęcić 2 godzinki bo przecież z dwoma na raz bawić się nie da, one tak nie umieją. Jest albo zabawa z jednym kotem albo z drugim. Dobrze, że chociaż spacer wystarcza jeden na dwa koty na raz
Te małe bestyjki dobrze wyczuwają gdzie moze im sie udać coś wymiauczeć a gdzie nie warto nawet próbować. W nocy nigdy w życiu by mi nie próbowały urządzić jazgotu bo wiedzą co ja o tym myślę i że to nigdy nie przejdzie. A w kwestii spacerów pewnie wyczuwają, ze to mój słaby punkt i da się coś wydusić więcej miauczeniem ;)kretka - 2015-03-21, 13:19
scarletmara napisał/a:
przecież z dwoma na raz bawić się nie da, one tak nie umieją.
Takie buty... Florki zawsze razem się bawią, nie da się osobno najpierw z jedną, a potem drugą. Razem ganiają.
Nie uginaj się, nie pozwól im się nauczyć, że miauczeniem mogą sobie wszystko załatwić Skipper - 2015-03-21, 13:55 Hahaha, w kwestii kocich wrzasków doświadczenie mam duuuuże....
Co prawda Bozia kapralowi ogona nie dała ale w zamian niestety obdarzyła bardzo mocnymi płucami i silnymi strunami głosowymi. Tosiek od momentu pojawienia się u mnie wszystko usiłuje wymóc wrzaskiem takim, że bębenki w uszach pękają. Dziwne że jeszcze sąsiedzi nie interweniowali w tej sprawie bo słychać go na parterze - japę potrafi drzeć przez pół godziny jak coś chce (np. się bawić, a bawić potrafi się non stop).Ines - 2015-03-21, 14:10 A tak z innej beczki, chodzicie z kotami na spacery, ale w jakies publiczne miejsca, np do restauracji albo kawiarni?