To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

BARFna dieta drapieżnika - Wątek dla wegetarian - prosimy o wsparcie i pomoc!

ciocia_mlotek - 2015-02-24, 20:40

Dopisz sobie w profilu, skad jesteś to łatwiej będzie podpowiedzieć. Zajrzyj do działu "barfne zaopatrzenie" tam jest masa pomysłów i źródeł.
Mozna szukać na targach, albo po necie. Jak człowiek dobrze przysiądzie to naprawde można znaleźć cuda na kiju. Porozglądaj sie, poszperaj, na pewno coś znajdziesz
Dobrym pomysłem jest szukanie dziczyzny. Dziczyzna pochodzi albo z odstrzału (czyli żyje wolno i w większości przypadków ginie szybko) albo z ferm, na których też zyją wypasane.
Dodam, że takie wpasane lub dzikie zwierzeta mają też mięso duzo zdrowsze dla naszych podopiecznych. Czyli wszyscy szcześliwi

kretka - 2015-02-24, 20:41

Dopiszę jeszcze, że to jak czasem ludzie piszą, że mleko jest dobre, bo oni mają od sąsiada ze wsi i on dba o krowy. Ale skąd ma większość? Nie z marketu przypadkiem, z kartonu? Albo jajka - bo ktoś ma jajka od swoich kur, które dożywają starości. Ale skąd większość ludzi ma jaja? Nie 3-ki z marketu? Przecież nie każdy ma swoje kury. Patrzę na większość, nie na jednostki, które coś próbują zdziałać swoimi czynami. I ta większość jest niepokojąca, bo nie chcą drożej i lepiej. Chcą taniej i więcej.
brum156 - 2015-02-24, 20:45

ciocia_mlotek :kwiatek:

kretka napisał/a:
Dopiszę jeszcze, że to jak czasem ludzie piszą, że mleko jest dobre, bo oni mają od sąsiada ze wsi i on dba o krowy. Ale skąd ma większość? Nie z marketu przypadkiem, z kartonu? Albo jajka - bo ktoś ma jajka od swoich kur, które dożywają starości. Ale skąd większość ludzi ma jaja? Nie 3-ki z marketu? Przecież nie każdy ma swoje kury. Patrzę na większość, nie na jednostki, które coś próbują zdziałać swoimi czynami. I ta większość jest niepokojąca, bo nie chcą drożej i lepiej. Chcą taniej i więcej.


Z mlekiem w ogóle jest kontrowersyjnie, bo to że my możemy je pić, znaczy, że dziecko cielak nie. Do tego jest zabierane od mamy, tudzież zabijane od razu.
Niestety, zanim mentalność i nastawienie ludzi się nie zmieni to w tej kwestii nic się nie zmieni. Ale mam wrażenie, że powoli, powoli, ludzi, którzy interesują się losem tych zwierząt jest coraz więcej.

ciocia_mlotek - 2015-02-24, 20:54

Nie sązabijane od razu i dostają mleko. Natomiast są oddzielane od matek, to fakt. Na studiach pracowałam w gospodarstwie mlecznym. Wygląda to tak
Po urodzeniu zazwyczaj od razu się je odstawia od matek.
Przy dojeniu bada się mleko. Musi spełnić normy bateriologiczne itd. Mleko od krów, których mleko nie spełnia tych standardów, jest używane własnie do karmienia cieląt. Ja miałam tą przyjemność akurat być "studentem do karmienia cieląt"
Jałówki trzyma się zazwyczaj do dorosłości - kiedys one dadzą mleko
Byczki zależy od "jakości", że się tak brzydko wyrazę. Z dobrych linni, obiecujące zostają na rozpłodowe. Takie "zwykłe" idą na odkarmienie i potem na rzeź. I o dziwo z całej tej czeredy one mają najlepiej bo są często odstawiane na wybieg. Żeby nie "wchodziły w drogę"
Nie pisze tego jako poparcie dla przemysłu mlecznego. Tylko drobne sprostowanie

kretka - 2015-02-24, 21:02

ciocia_mlotek napisał/a:
Takie "zwykłe" idą na odkarmienie i potem na rzeź. I o dziwo z całej tej czeredy one mają najlepiej bo są często odstawiane na wybieg. Żeby nie "wchodziły w drogę"


Jakie jest potem ich mięso? Czytałam, że cielęta na cielęcinę są trzymane w jak największym bezruchu, żeby ich mięso było bardzo delikatne.

ciocia_mlotek - 2015-02-24, 21:16

Tak, wiem, ze i takie praktyki mają miejsce. ALe to raczej, na ile się orientuję, robi sie u bydła miesnego. W przemyśle mlecznym mięso jest "produktem ubocznym" i nikt raczej nie stosuje specjalnych zabiegów na "jakość" mięsa
W tej akurat oborze, gdzie ja byłam nie były na takim opasie tylko na wybiegu.
Jako "ciekawostkę" dodam, że taka cielęcina, o której piszesz jest w UK nielegalna (znaczy na pewno nielegalna jest jej produkcja, nie wiem czy import). Legalne jest wyłącznie tzwrose-veal czyli od cieląt trzymanych w normalnych warunkach (czyli nie w klatkach/boksach) i w odpowiednim wieku. taka cielęcina jest ciemniejsza i nie aż tak wściekle delikatna jak jaśniutkie i mięciutkie mięso od cieląt "klatkowych"

Anonymous - 2015-02-24, 21:25

ciocia_mlotek, no z tymi jałówkami dającymi mleko to Cię trochę poniosło :lol: :lol: :lol: Nie będę się sprzeczać co do odstawiania cieląt, bo nie pracowałam nigdy w gospodarstwie mlecznym, ale zawsze mi się wydawało, że cielęta tak od razu nie są odstawiane od matek, bo przez pierwsze tygodnie krowa daje tzw. "siarę" i takiego mleka nikt nie pije ani też nie zostałoby dopuszczone do obrotu. Co oczywiście nie zmienia zasadniczo przekazu... jak się uprzeć to samica człowieka regularnie dojona też będzie dawać mleko nawet przez 5 -6 lat po porodzie ;-) Osobiście znam taką jedną co dawała cyca swojemu 6-letniemu niemowlęciu...
Jeżeli chodzi o zasadniczy temat to wcale się nie dziwię, że taka dyskusja wybuchła. Głosu nie zabiorę, bo chyba nie jestem wystarczająco "dyplomatyczna" ;-)

dagnes Odnośnie kupowania u małych producentów. Tu niestety jest ogromna różnica pomiędzy Niemcami, a Polską. U nas to jest w powijakach, niestety :cry: A nawet nie w powijakach, bo rolnicy polscy mają jakiś wielki opór przed mikro spółdzielczością, ale to już nie temat na ten wątek.

ciocia_mlotek - 2015-02-24, 21:29

Dlaczego poniosło? One w przyszłości mają dawać mleko. Po to są trzymane
Odbiera się od razu bo inaczej potem czesto mają problemy - cielęta nie chcą pić i chorują. Z tych krów jest zdajane i młode to dostają ale już z "wiaderka"
Natomiast chyba byłam w tzw mylnym błedzie jeśli chodzi o cielęcinę. Wychodzi na to, że jednak większość cielęciny jednak pochodzi od byczkow "mlecznych". Pewnie a sprzedawane na opas. Ja się wypowiadałam, jak to wyglądało tam, gdzie pracowałam w czasie, kiedy tam pracowałam

Snedronningen - 2015-02-24, 21:31

ciocia_mlotek,
Verano napisał/a:
Głosu nie zabiorę, bo chyba nie jestem wystarczająco "dyplomatyczna" ;-)
Ja tam lubię Twoją "dyplomatyczność".
Anonymous - 2015-02-24, 21:40

ciocia_mlotek, bo jałówka jest jałówką dopóki nie zajdzie w pierwszą ciążę i zacznie dawać mleko- tak jak każdy inny ssak. A jak już zacznie dawać mleko to nie będzie już jałówką...

Snedronningen napisał/a:
Ja tam lubię Twoją "dyplomatyczność".

Nie bierz mnie pod włos :-P , bo wylezie ze mnie bestia i będziesz mieć dużo sprzątania na forum ;)

ciocia_mlotek - 2015-02-24, 22:06

Tak, ale przecież napisałam
Cytat:
Jałówki trzyma się zazwyczaj do dorosłości - kiedys one dadzą mleko

Nazwijmy to skrótem myślowym. Jałówki sie zatrzymuje do dorosłości. POtem się je zaciąża,potem rodzą i zaczynają dawać mleko. Wtedy nazywa się ją pierwiastką
Chodziło mi tylko o to, żenei są zabijane a trzymane na przyszłość na mleko :mrgreen:

dagnes - 2015-02-25, 10:20

brum156 napisał/a:
Świat byłby przepiękny i idealny gdyby tylko takie hodowle istniały: zwierzęta żyją bardzo długo w naturalnych warunkach, skacząc po łące a zabijane są szybko i bezstresowo.

Każdy jeden kawałek mięsa nie kupiony w supermarkecie tylko z naturalnej hodowli wolnowybiegowej zbliża nas do tej wizji. Jeden kawałek mięsa kupiony z fabryki śmierci oddala nas od tego świata. Każdy z nas ma wpływ na to, jak będzie wyglądała nasza planeta w przyszłości i jak (oraz czy) nasze dzieci i wnuki będą mogły z niej korzystać.

brum156 napisał/a:
A czy takie zwierzęta i tak nie są zazwyczaj wysyłane później do rzeźni, w której zabijanie wygląda dobrze wszyscy wiemy jak?

To zależy od danego hodowcy. Ale jeśli sprzedaje on mięso na miejscu, to jego zwierzęta nie jadą do ubojni, bo musiałyby potem wracać ubite do niego, a to już się nie opłaca ze wzlędu na koszty transportu. Ci rolnicy, u których ja kupuję mają swoje mikro-ubojnie i zamawiają weterynarza na dzień uboju. Mięso nie jest też u nich dostępne stale, a tylko bezpośrednio po uboju, dlatego zawsze muszę dzwonić i się pytać, kiedy ubijają zwierzaki i kiedy można przyjechać. Czasem, gdy np. ubijają w danym czasie tylko indyki, to proszę by mi zamrożono to, co potrzebuję i odbieram dopiero za kilka tygodni np. razem z wołowiną czy wieprzowiną, która jest wówczas ubijana, bo nie opłaca mi się jechać tylko po indyka. Warunkiem takiego kupowania jest oczywiście posiadanie zamrażarki, bo nie ma możliwości by codziennie kupić tylko mały kawałek czegoś tam.

kretka napisał/a:
Nie wiem też jak by wyglądała sprawa chowu jeśli wszyscy jedliby coraz więcej mięsa, chcieliby je relatywnie tanio i jeszcze ze "szczęśliwej kurki czy krówki". Teraz jest tak, że ludzie chcą dużo i tanio, a jak to wychodzi?

Jeśli byłoby dostępne wyłącznie mięso ze "szczęśliwych" zwierząt, to byłoby droższe i cenniejsze. Ludzie przestaliby wyrzucać i marnotrawić większość swojego jedzenia, wykorzystywaliby każdą najmniejszą część tuszy, zaczęliby znowu jeść to, co w zwierzętach najzdrowsze, zamiast wyłącznie "nadmuchanych" kurzych cycków. Mniej zwierząt hodowlanych byłoby potrzebnych by wyżywić ludzi w takim świecie, bo dziś ogromne ilości tanich produktów zwierzęcych lądują zwyczajnie na śmietniku. Prawdopodobnie byłoby też mniej ludzi na świecie, nie rozmnażaliby się aż tak nadmiernie jak na zbożach, zwłaszcza na zbożach wysyłanych w ramach "pomocy" dla "głodującej Afryki", gdzie ludzie siedzą przez całe życie stłoczeni w obozowiskach, niczego nie produkują, tylko rozmnażają się i czekają na dowóz mąki (to jest oczywiście ogromna tragedia tych ludzi, ale powodowana po części "pomocą" zbożową bogatego Zachodu, a po części wykorzystywaniem biednych krajów do produkcji taniej żywności dla Zachodu - bo te kraje produkują wprawdzie mięso i inne bardziej "luksusowe" produkty spożywcze, ale ich mieszkańcy tego nie jedzą, tylko całość eksportują do krajów bogatych, z czego zyski trafiają do magnatów oraz zachodnich koncernów).

brum156 napisał/a:
98% (w przybliżeniu :-D ) osób, które znam kupuje jednak mięso w sklepie, czyli pochodzące z hodowli przemysłowej. I to jest dopiero tragedia.

Tym samym głosują za jak najszybszą zagładą ekologiczną Ziemi. Za tym samym głosują ci, którzy nie jedzą mięsa, a ich roślinna żywność pochodzi z wielkoobszarowego rolnictwa przemysłowego.

Mam parę fotek szczęśliwych zwierzaków z pobytu w jednej z hodowli, to wkleję dla tych, którzy dawno nie widzieli, jak to może wyglądać ;-) .

Szczęśliwe świnki :-D :



które można "posmyrać" po główkach:



Szczęśliwe kury:





I szczęśliwe krówki, właśnie udające się z pastwiska na nocny spoczynek w oborze:



Do obory wieczorem też można wejść i "pogadać" z krówkami ;-) :


Lena06 - 2015-02-25, 10:37

Wspaniałe zdjęcia. Aż serce rośnie, że to tak mogłoby wyglądać.
Czy w Polsce są w ogóle podobne hodowle? Nigdy się nie spotkałam.
Na znajomych mi wsiach, owszem świniaka dostanę, kurę, kaczkę i inny drób też, ale nikt ze znajomych gospodarzy nie prowadzi uboju krów. Trzymane są tylko i wyłącznie na mleko, dopiero gdy krowa się "wysłuży", oddawane na ubój wiadomo gdzie....

brum156 - 2015-02-25, 11:23

Cytat:
Za tym samym głosują ci, którzy nie jedzą mięsa, a ich roślinna żywność pochodzi z wielkoobszarowego rolnictwa przemysłowego.


No dobrze, w takim razie jak się odżywiać? Modne produkty eko i bio różnią się chyba tylko mniejsza ilością stosowanych chemikaliów. Kupować zboże od rolnika i samemu mielic na chleb? Wydaje mi się że całkowita rezygnacja z żywności łatwo dostępnej, zwłaszcza w dużym mieście, jest w zasadzie niemożliwa. Może się mylę, ale z reguły nawet małe podblokowe warzywniaki swoje dostawy biorą od dużych przedsiębiorstw a nie od rolnika.

scarletmara - 2015-02-25, 11:41

dagnes napisał/a:
To zależy od danego hodowcy. Ale jeśli sprzedaje on mięso na miejscu, to jego zwierzęta nie jadą do ubojni, bo musiałyby potem wracać ubite do niego, a to już się nie opłaca ze wzlędu na koszty transportu.

W Polsce tez pewnie tak jest póki co. Ale już np. w UK hodowca musi wysłać zwierzeta na ubój+badania przy okazji gdzieś tam. Nie moze sam u siebie. Mieszkałam na jednej takiej farmie kiedyś i te fotki mi przypomniały owe szczęśliwe czasy :) Ale własnie oni tam musieli wieźć zwierzeta na ubój gdzies indziej i potem już tylko gotowe mięso odbierali popakowane i wogóle. Bez sensu to dla mnie było ale oni twierdzili, że inaczej sie nie da bo takie przepisy :( Dokładnie sie nie wgryzałam o co kaman ale jak u nas cos równie debilnego wprowadzą to bedzie słabo.

brum156 - dac sie da tylko trzeba sie nieźle nakombinować przynajmniej na początku. Można znaleźć ludzi hodujacych szczęśliwe kurki dające szczęśliwe jaja i inne szczęśliwe mięsko, można znależć swojski miodek, da się chociaż ciężej znaleźć kogoś od kogo kupi sie mąkę ze zboża od rolnika albo tak jak moi znajomi kupują zboże od rolnika i mielą w zaprzyjaźnionym młynie :) warzywka można samemu hodować albo kupowac od kogoś kto hoduje i ma nadwyżki. Oczywiscie wszystko to wymaga więcej czasu i pieniędzy niż standardowe zakupy w spożywczaku czy warzywniaku i nie od zaraz od ręki się uda pzrestawić w 100% ale jak już sie wie co i po co to powolutku małymi kroczkami można do ideału dążyć. Ja przynajmniej tak sie staram bo póki co ani mnie nie stać ani czasu nie mam zeby od tak jednego dnia się przestawić ale się rozglądam i kilka rzeczy już wychaczyłam. Teraz tylko na zamrażarkę zbieram funduszę żebym mogła zacząć sie za szczęśliwym mieskiem rozglądać a to mi zajmie trochę. Ale miodek już mam, jajka też niedługo bede miała szczęśliwsze niż do tej pory i może kurki od czasu do czasu też. Ziółka sobie sama wyhoduję i może jak sie przełamie to jakieś owoce też itd.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group