To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
BARFny Świat
Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.

BARFne Życie - Maks i Mufka :)

Saga - 2016-11-07, 20:39

No ja nie mogę, następna :-D no wszyscy mają jedno skojarzenie, że bidulka wygląda jak gosposia :twisted:
Skipper - 2016-11-07, 20:45

No wybacz, ale w tym stroju to na modelkę (kocią) raczej nie wygląda :hair:
No chyba że reklama takich właśnie kaftaników ;-)

Saga - 2016-11-07, 20:53

No, modelowo to ona chodzi ;-) jak taka babina z krzywymi nóżkami :roll:
A w tej torbie sobie siedzi, łapki tak śmiesznie złoży jak te babcie co na parapetach poduszki podłokietniki mają i obserwują osiedle :mrgreen:


shana55 - 2016-11-07, 21:13

Przestańcie!! :-P
Śliczna jest i ten niebieski kolor dla brunetki rewelacja!! :love: :kiss:

Saga - 2016-11-07, 21:17

Jeszcze w dodatku dobrali jej ten kubraczek-fartuszek pod kolor kuwety :mrgreen: praktycznie identyczny, heh :lol:
Saga - 2016-11-09, 15:12

Problemów ciąg dalszy :-( . Wczoraj byłam z Mufką na kontroli, wszystko ładnie się goi, jest dobrze. Dostała jeszcze antybiotyk (Synulox, bierz go od soboty) na dwa dni, lekarka wstrzyknęła jej metacam i metodopramid, w poniedziałek idziemy na zdjęcie szwów. Ale... Mufka nadal psychicznie bardzo źle znosi tę operację/kubraczek. Nie chce chodzić, zamelinowała się w tej swojej dziupli, śpi, siedzi, czasem na jakiś malutki spacerek wyjdzie i jak ją zmuszę do zabawy to troszkę się porusza, ale nie za wiele. No lekarka aż się zmartwiła, widziała jaka Mufka jest przerażona. Dała jej w kapsułka na uspokojenie Zylkene 75mg, po 2 kapsułki przez pierwsze 2 dni, dalej po jednej. Wczoraj już dostała 2 kapsułki, dziś do śniadania też. Problem drugi - Mufka od czasu operacji czyli od czwartku nie robiła qoopala. Od niedzieli podawałam jej Colon C a potem mielone siemie lniane (wczoraj tego glucika nawet ciut więcej dostała). Miałam jej jeszcze podać laktulozę, ale nie zdążyła bo kupiłam dopiero wczoraj wieczorem a chciałam dać jej dopiero dziś żeby tak na noc jej czasem nie rozwolnić. No i dziś od rana się zaczęło - zjadła porcję śniadaniową (ma normalny apetyt, wcina aż miło) z dwoma kapsułkami Zylkene i tradycyjnie się schowała. Gdzieś po pół godzinie zaczęła się kręcić, poszła do kuwety, zrobiła dwa malusie kozie bobki. Usiadła, znowu zaczęła się kręcić, poszła do swojego pokoju, ominęła kuwetę, weszła do swojego kojca gdzie od czasu do czasu leżała, napięła się i wycisnęła troszkę śluzu. Wróciła do pokoju, wlazła do tej swojej dziupli i zaczęła strasznie wyć, takie 2 przeraźliwe, głośne wycia były i zaczęła wymiotować, zwymiotowała całe śniadanie. Myślałam, ze się zakłaczyła, ale nie, tam nie było nic sierści, po prostu mięso. Wyszła, znowu ominęła kuwetę, weszła do drugiej, kociej torby, napięła się i się załatwiła - balasek gdzieś dobre 10 cm i niestety ze śladami krwi. Gdyby to było w kuwecie to bym nawet nie zauważyła tej krwi. W sumie się nie dziwę, po tylu dniach to jelitko mogło być lekko naruszone. Usiadła potem na dywanie i tak siedziała. Zaniosłam ją do kuwety, ale nie podobało się i wyszła, tak przesiedziała gdzieś z 15 minut, po czym już ładnie sama weszła do kuwety i znowu zrobiła qoopala i to baaardzo długiego, wydaje mi się, że bez krwi, taki normalny qoopal. Qoopale w ogóle nie śmierdziały, miały normalny kolor, nie widać było sierści. Wróciła do swojej dziupli i sobie tak siedzi do tej pory. No i teraz nie wiem co się stało, moje koty nigdy nie wymiotowały, czy to możliwe, że te wymioty to po Zylkene były? I to przeraźliwe wycie... Laktulozy myślę już jej nie podawać bo jednak sporo się wypróżniła, podam jeszcze na wyłagodzenie siemienia, ale nie wiem czy dać jej jutro to Zylkene czy nie. Kurcze, Maksowi nic nie jest, szaleje jak głupi, rozrabia, bawi się a ona tak ciężko tę sterylkę przechodzi :-(
Basiek - 2016-11-09, 20:04

Saga, mój Julian ostatnio zrobił kupala z krwią. Pani weterynarz stwierdziła, że jak się naprężył, mogło mu coś w jelitach pęknąć i kazała podawać w celu unormowania kupala laktulozę przez parę dni rano i wieczorem. Ja podawałam raz dziennie i problem krwi nie powrócił. Nie znam się na wymiotach, ale ja myślę, że to może być od tych antybiotyków, albo tych drugich. Czy podajesz jakiś probiotyk osłonowo ? Nie wiem czy kotom można podawać podczas antybiotykoterapii, ale ludziom przy braniu antybiotyku podaje się probiotyk.
Skipper - 2016-11-09, 20:15

Dla któregoś z moich kotów wetka probiotyk zalecała, ale to chyba było po antybiotyku :roll:
Nie jestem pewna :niewiem:

A w ogóle jak zauważyłyście tą krew ? U mnie dzisiaj jak Sierżant walnął kupsko to czarne jak u diabła :twisted:

Saga - 2016-11-09, 20:24

No właśnie się zastanawiam ciągle nad laktulozą, ale ten ostatni kupal był zupełnie normalny, wcale nie twardy. Nie wiem czy ją rozluźniać dalej czy nie... pod wieczór mi przyszło do głowy czy jednak czasem ona się nie zakłaczyła bo tak koło 18-tej Maks puścił pawika , były tam kawałki mięsa, ale jak rozgrzebałam wszystko dokładnie to przede wszystkim były kłaczki. A tego co zwróciła Mufka za bardzo nie oglądałam bo tego było strasznie dużo, calutkie śniadanko, bardzo mi się spieszyło bo musiałam wyjść i tylko posprzątałam z dywanu. No i bardzo się przestraszyłam tego jej wycia :-( .
Nad probiotykiem też się zastanawiałam, spytałam wczoraj lekarkę ale stwierdziła, ze nie potrzeba. To jest antybiotyk dla psów i kotów, taka pastylka drożdżowa, tak mi przynajmniej pachnie a Mufka chętnie go rozgryza i chrupie. Więc może tam już coś jest, nie wiem.
Cały dzień bidulka przeleżała ale jakąś godzinę temu sama wyszła, pospacerowała, nawet poszła do kuchni i domagała się jedzenia. Zjadła drobny posiłek, dodałam glucika z siemienia no i trochę się pobawiła, pospacerowała. Szykuję mięso na nową mieszankę to i przyszła do mnie do kuchni i się zainteresowała co robię. Może coś drgnęło jak się wypróżniła. W sumie jak policzyłam to pewnie było z 30 cm kupala w ratach ;-)
Krew zauważyłam tylko dlatego, ze ona załatwiła się w tej torbie dla kotów a tam jest wyściółka z białego misia. No i po kupalu został taki malusieńki ślad czerwony, tak z samego końca. Po prostu minimalne przybrudzenie na czerwono. W żwirku wcale bym nie zauważyła :-( . Ja to myślę ze jak tyle dni kupal zalegał w jelitach to trudno się dziwić, ze jakieś naczynko pękło.

Basiek - 2016-11-09, 20:26

Kupal był normalny, uformowany, twardy, bezzapachowy, kawałek kupala pokryty z wierzchu krwią. :-( Myślałam, że zawału dostanę, jak to zobaczyłam. :-(
Arora - 2016-11-09, 21:26

[quote="Skipper"]Z tego co pamiętam, jak była u mnie sławetna czerwcowa akcja czyszczenia zębów Skippiego i Rico a po tym kocie walki (które trwały przez tydzień po ich powrocie od weta :evil: ), któraś z dziewczyn pamiętam pisała, że u niej koty były do siebie anty nastawione po powrocie ze wspólnej wizyty u weta.
U mnie w czerwcu Tosiek, który został w domu, atakował Skippiego i Rico, którzy byli na wyjeździe; w przypadku, o którym napisałam wyżej dwa koty pojechały razem na wizytę do weterynarza i po powrocie okazało się, że mają ze sobą na pieńku (i z tego co pamiętam, chyba nawet podróżowały w jednym kontenerku :roll: ).

tak, to ja pisałam o tej sytuacji. Nie było mnie przez jakiś czas na forum i teraz nadrabiam zaległości w czytaniu. Moje dziewczyny były razem sterylizowane i jechały i wracaly w jednym kontenerze a w domu po powrocie przez kilka dni był dramat. Mona syczała na Lisę i ją zaczepiała. Jak nigdy. Mona jest bardzo spokojnym i wycofanym kotem, to Lisa jest urwiskiem, którego wszędzie pelno i w zyciu bym się nie spodziewala, ze Mona będzie syczeć. Po paru dniach sytuacja się uspokoiła i wszystko wróciło do normy. Ale jest to podobno normalna reakcja na obce zapachy. Ostatnio byłam tylko z Moną u veta i tym razem to Lisa po powrocie syczała na Monę - czuła obcy zapach i tyle.
Co do kubraczków to obydwie zachowywały się inaczej: Mona spała zaraz po powrocie do domu, a Lisa za wszelką cenę próbowała go sobie ściągnąć. Potem przez 3 tygodnie chodziły jak sparaliżowane, raczej nie wskakiwały nigdzie, a jak już wskoczyły, to nie umiały zeskoczyć - kubraczek powoduje, ze nie czują się swobodnie, mają ograniczone ruchy (ale myslę, że bardziej działa to na ich psychikę niż rzeczywiście) i tak śmiesznie machają ogonami, jakby próbowały złapać równowagę. Lisa skakała jak małpka a Mona chodziła jak krokodyl, nisko na nożkach, cały czas przycupnięta

Saga - 2016-11-09, 21:59

Arora napisał/a:
Mona chodziła jak krokodyl, nisko na nożkach, cały czas przycupnięta

To właśnie Mufka tak chodzi. A czasem to te tylne łapki tak wyprostuje na sztywno i idzie jak na szczudłach, nawet kulejąc. I tak myślę, że to bardziej psychiczne uwarunkowania bo jak się zabawi i zapomni o kubraczku to się normalnie porusza.

U moich ta wrogość minęła, Maks atakował Mufkę gdzieś przez 1,5 dnia, potem mu przeszło. I chyba właśnie chodziło o te zapachy bo raz, że Mufka była czymś wypsikana na brzuszku, dwa to pachnący kubraczek trzy to zapachy z przychodni no i dodatkowo obca torba z zapachami obcych kotów. A teraz to już i sam ładuje się do tej torby, już mu przeszło. Bardziej mnie martwią jego próby molestowania Mufki, ona się chowa przed nim, ucieka. A potem gówniarz idzie i ją głaszcze i liże :-) . Ech...

Arora - 2016-11-09, 22:17

wszystko wróci do normy i będzie dobrze, zobaczysz. Dla mnie też to był duży stres i nie mogłam się doczekać kiedy sciągniemy te kubraczki i maluchy będą znowu sobą
hysteria - 2016-11-09, 22:17

Saga, a Ty próbowałaś jej ściągnąć kubraczek w ogóle i zobaczyć czy jest różnica? bo nie wyczytałam. może byś spokojniejsza była po postawieniu ostatecznie diagnozy choroby kubraczkowej :-)

u mnie jedna kotka kubraczka nie miała bo była jakoś szyta od środka i z rozpuszczalnymi. młodsza kotka już w kubraczku i teoretycznie wszystko normalnie, bawiła się itd, chociaż trochę mniej intensywnie i często strzepywała tylne łapki, tak jak kot strzepuje np. mokrą łapę. szła krok, trzep, drugi krok, trzep. a w pierwszy dzień próbowała się wydostać z kubraka i dobrze że byłam w domu bo nagle patrze, a na podłodze wije się jakaś gąsienica - menda łapki przednie wsunęła pod kubrak i kokon zrobiła.

Arora - 2016-11-09, 22:21

pytanie, czy jak sciągnie, to będzie umiała założyć? ja nie sciągałam przez prawie 3 albo nawet 4 tygodnie, mimo ze miały szwy rozpuszczalne, ale tak vetka kazała: żeby sobie tam nie lizłay i żeby ładnie się goiło. Mona (spokojniejsza) nie ma prawie sladu po cięciu, a Lisa, która w pierwszej dobie szalała i próbowała sobie zdjąć kubrak, ma male zgrubienie pod ranką (podobno właśnie od tego, ze nie leżala grzecznie)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group