BARFny Świat Dieta BARF dla kota, psa i fretki. Naturalne i zdrowe żywienie zwierząt domowych.
Kulinaria dwunogów - Odchudzanie - fakty, mity i polityka
hysteria - 2015-01-30, 17:14 kocham ten temat!!!
rok temu przytyłam kilka kilo i nie mogłam za nic schudnąć. więc stweirdziłam, że sorry, ale COŚ ROBIĘ ŹLE. zaczęłam czytać i trafiłam na Taubsa i wszystko mi się nagle poukładało w głowie i stało się jasne.
od kilku miesięcy zaczęłam stopniowo ograniczać węglowodany,nie wykluczyłam jednak ich całkiem, np. po śniadaniu bez nich czuję się cały dzień "ciężko", zatem śniadanie mam raczej na słodko, obiad zazwyczaj mogę mięsko i warzywka, ale czasem jem kaszę czy makaron ale nie zauważyłam, żeby to wpływało źle na wagę lub samopoczucie, kolacja już bez węgli, typowo omlet z bitą śmietaną i owocami albo camembert smażony i boczuś mniam z piciem nie mam problemów, bo ja to w praktyce tylko herbatkę i ziółka piję od kilku lat.
jedyne z czego wiem, że nie jestem w stanie ograniczyć to owoce. nie jedząc całkiem sporej ilości owoców czuję się jakaś chora (szczególnie w lato). ale czy nie jest tak, że nasi przodkowi żarli też owocki z krzaczków?
ale waga stopniowo spada. baaardzo powoli, bo na razie zeszłam jakieś 3 kilo w pół roku, ale widzę że taki sposób odżywiania mi sprzyja i za kolejne pół roku już waga będzie idealna :)
nic, zabieram się do czytania wszystkich artykułów, bo jeszcze nie znalazłam odpowiedzi na wszystkie nurtujące mnie pytania. np. tacy skośnoocy jedzą głównie ryż a jednak są chudzi. czy to dlatego że od dawien dawna jedzą ryż? ale tu znowu moi przodkowie wcinali ziemniaki. więc mi wolno te ziemniaki jeść? czy jednak te złożone węglowodany to nie są takie złe [ja po kaszy nie tyję, ale już po żelkach i alkoholu tak]scarletmara - 2015-01-30, 17:43 ja się tak zastanawiam z tym ryżem u japończyków/chińczyków czy przypadkiem nie jest tak, zże oni owszem jedzą go i to od dawa ale wcale nie az tak dużo jak nam sie wydaje. Bo jak sie idzie do prawdziwej chińskiej czy japońskiej restauracji to oni tam do dań nie dają takich wielkich porcji tego ryżu jak się u nas daje, to nie ejst taki typowy zapychacz jak ansze ziemniaki czy makaron, który jest podstawą dania zwykle a mięso i warzywa to tylko niewielki dodatek. Wiem, ze jak jeszcze nie byłam na diecie LC to mi zawsze tego ryżu było mało w tych chińskich restauracjach. Poza tym możliwe, że poza ryżem już w ich diecie wegli prawie nie ma. Żeby sie tego dowiedzieć toby trzeba było sie bliżej przyjrzeć praqdziwej japońskiej albo chińskiej kuchni.Anonymous - 2015-01-30, 19:38 Mnie bardziej przekonuje to, że nie łączyli tłuszczu, białka i węgli w jednym posiłku. Ryż był od zawsze podawany tam z warzywami, a nie z mięsem i tłustym sosem. To u nas się przyjęło, że typowa kuchnia orientalna to jest "kutak w pinciu smakach" z furą ryżu i sałatką colesław doradora - 2015-01-30, 22:15 no nie wiem, czy Chińczycy nie łączą węgli z tłuszczem i białkiem... mój TŻ jest teraz w Chinach i do wszystkiego ryż (albo makaron) je i to w chińskich knajpach, z "tubylcami"
głównie właśnie z jakimiś potrawkami z mięsa i warzywSilvena - 2015-01-30, 22:34 Japończycy nie jedzą wcale tak dużo ryżu. Wbrew pozorom najbardziej popularne są u nich makarony
A są chudz, bo dużo i ciężko zazwyczaj pracują. Moze nie jedzą 5 posiłków dziennie, ale jak się dorwą do jedzenia to "pół krowy" na raz by zjedli. W Japonii to jest cała kultura jedzenia.hysteria - 2015-02-18, 13:30 makaron czy ryż, wciąż węglowodany :)
przeczytałam książkę Taubsa (w skróconej wersji), autor zadaje sam sobie to pytanie - dlaczego są populacje, które jedzą stosunkowo sporo węglowodanów, a są chude. i przyznjae że odpowiedzi nie zna, że MOŻE dlatego że te populacje cukru jako takiego nie jadły.. aczkolwiek to do mnie średnio przemawia bo i tak wszsytko na glukozę przecież jest zamieniane więc może po prostu genetyka? możemy sobie gdybać, natomiast podoba mi się wytłumaczenie, które podała @scarletmara :)Laidee - 2015-02-18, 15:25 Chińskie potrawy to właśnie miks tłuszczu, białka i węglowodanów. Większość potraw musi być przynajmniej "liźnięta ogniem", co najczęściej oznacza przesmażenie na tłuszczu. Prawdziwa chińska uczta to miliard miseczek na jednym stole, optymalnie zawierających ryż/makaron i mięso w ciężkim sosie albo usmażone na koszmarnej ilości tłuszczu. Tyle, że te miliard miseczek podaje się na raz, nie ma więc dań pierwszych, drugich i piędziesiątych
A Chińczycy wcale nie są tacy szczupli i w zasadzie nigdy nie byli. Obecnie to drugi najbardziej otyły naród świata. Chińskie tycie nie jest jakąś nową tendencją, zwiększa się co prawda liczba osób otyłych, ale wiąże się to (moim zdaniem) z bogaceniem się społeczeństwa i lepszym dostępem do żywności. W chińskiej mentalności w dalszym ciągu obecne jest przekonanie, że otyły=bogaty i że warzywa to jedzenie ubogich.
Moda na szczupłe sylwetki dociera co prawda do Chin, ale jak na razie chińskie społeczeństwo zdecydowanie bardziej tyje niż chudnie.
U Japończyków jest nieco inaczej. Z moich obserwacji jednak wynika, że w tradycyjnej diecie jest jednak zdecydowanie więcej węglowodanów niż tłuszczu. Zaryzykowałabym nawet tezę, że kuchnia japońska stoi węglami. Tradycja japońska nakazuje uważać ryż za centrum posiłku, a wszystko pozostałe - za dodatki. Przecież nawet "sushi" oznacza "ryż z octem" Ryżu czy makaronu je się więc dość sporo, poza tym innych węglowodanów też - wiele sosów to połączenie smaku słodkiego (cukier) ze słonym (sos sojowy), nawet ryż do sushi doprawiany jest cukrem. W ogóle cukier to jedna z najpopularniejszych przypraw, dodawana chyba do wszystkiego. Porcje jednak, w porównaniu do porcji znanych z kuchni europejskich, są naprawdę małe, tyle że dań jednorazowo może być dużo. Kultura jedzenia jest inna niż w Chinach. W dobrym tonie jest nie dojadać, a lekki głód po posiłku jest wręcz zalecany. Posiłek zaczyna się zwykle od warzyw, często przetworów warzywnych, które mają wypełnić żołądek przed dalszymi potrawami. Dania z ryżem czy makaronem zwykle je się w ostatniej kolejności.
Do XIX w. w Japonii z mięs jadło się wyłącznie ryby i drób, choć ten ostatni w bardzo ograniczonej ilości. Silne wpływy buddyjskie i zakaz jedzenia mięsa zwierząt przez setki wcześniejszych lat ukształtowały kuchnię japońską jako ryżowo-makaronowo-warzywną z dodatkiem ryb i innych owoców morza (istoty wodne były uznawane za nie-zwierzęta, podobnie ptaki, ale tych w Japonii dużo nie było i nie ma).
Pomimo upowszechnienia się mięsa ssaków w japońskiej diecie, świnina czy krowina nie jest zatrważająco popularna.
Tłuszczu jest naprawdę mało, zasadniczo tyle, ile naturalnie występuje w zjadanym mięsie. Kto jadł japoński odpowiednik naszego rosołu (tsuyu) ten wie, co mam na myśli. Nie bez powodu tsuyu oznacza też porę deszczową. Podejrzewam, że jakby rozewrzeć paszczę na deszczu, a potem wciągnąć miskę udonu, to można by nawet nie zauważyć różnicy w smaku.
Mięso (najczęściej ryby, owoce morza czy drób w postaci kurczaka) i warzywa podaje się często na surowo, albo po lekkiej obróbce termicznej prawie beztłuszczowej, np sashimi z kurczaka, ew. "pół sashimi" czyli mięso surowe w środku, ale ścięte z wierzchu, bo położone na sekundę dosłownie na grilla czy gorącą płytę. Kalorycznym smażonym wyjątkiem jest na pewno tempura, ale takich wyjątków dużo nie ma.
Myślę, że to jest więc klucz do szczupłej japońskiej sylwetki - ciągłe uczucie głodu i zapchanie się warzywami przed przystąpieniem do bardziej treściwego jedzenia.
Szczupła sylwetka jest czymś naturalnym, a walczy się o nią na szczeblu państwowym. Firmom opłaca się zatrudniać szczupłych pracowników, bo wiąże się to z mniejszymi składkami na ubezpieczenia społeczne. Z ciekawostek - kiedy Japonka zachodzi w ciążę również dba o to, by jej waga pozostała stabilna, przy czym wzrost w ramach normy to jakieś +5 kg w czasie całej ciąży. Parę kilo więcej i już ostracyzm u lekarza, że kobieta o siebie nie dba, ani o dziecko, bo taka otyłość zagraża zdrowiu.
Ale i w Japonii widać już wzrost ilości osób otyłych. Dalej jest ich co prawda mało, ale myślę, że ekspansja amerykańskich fastfoodów również i w kraju kwitnącej wiśni robi swoje.
Nie sugerowałabym się wyglądem dań z chińskich czy japońskich restauracji w Polsce. One niestety maja niewiele wspólnego z oryginalnymi daniami.Anonymous - 2015-02-18, 19:28 Laidee, o widzisz, mądrego to i miło poczytać :) Ile się człowiek nowych rzeczy dowie i wyprostuje swoje wyobrażenia :)
Pamiętam właśnie taki wywiad z Beatą Tyszkiewicz. Zaproszono ją do udziału w jakimś japońskim filmie i z tego co opowiadała to non stop chodziła maksymalnie głodna, bo porcje jakie dostawali były po prostu mikroskopijne olivkah - 2015-02-18, 20:34
Cytat:
Obecnie to drugi najbardziej otyły naród świata.
Nie wątpię, że dużo wiesz o Chinach i Japonii, i że Chińczycy zaczęli teraz tyć, ale tu chyba dosżło do jakiegoś przekłamania, bo nadal jest im bardzo daleko do podium w tej dziedzinie.ciocia_mlotek - 2015-02-18, 21:22
Laidee napisał/a:
Z ciekawostek - kiedy Japonka zachodzi w ciążę również dba o to, by jej waga pozostała stabilna, przy czym wzrost w ramach normy to jakieś +5 kg w czasie całej ciąży. Parę kilo więcej i już ostracyzm u lekarza, że kobieta o siebie nie dba, ani o dziecko, bo taka otyłość zagraża zdrowiu.
To jest przegięcie w drugą strone a jeszcze dodatkowo nie pasujące zupełnie do modelu europejskiego. Dla takiej mikro Japoneczki, która nosi w sobie mikro Japończątko, 5kg to może się wydawac sporo, choć też nie wydaje mi sie> Teraz weźmy przeciętną Europejke, która urodzi dziecko 3.5kg (taka mniej więcej jest średnia), koło litra wód płodowych, łozysko nawet 1kg - i juz przekraczasz te magiczne 5kg. A przecież to ie wszystkie fizjologiczne dodatki ciążowe, które ważą. Nawet odrobina dodatkowego tłuszczyku jest jak najbardziej pozytywna bo jest dodatkową ochroną i czymś zupełnie w ciąży normalnym. Ja np w obydwu moich ciążach przybrałam na wadze ok 12kg a w obydwu byłam "szczupła z piłką z przodu"Laidee - 2015-02-18, 22:06 Verano, jeżeli to o mnie miało być, to ja zdecydowanie z tych głodnych, a nie mądrych Trauma po japońskiej sałatce z pięciu obgotowanych listków szpinaczku posypanych sezamem wciąż jest we mnie silnie obecna.
Małe wyobrażenie o chińskiej kuchni dają pierwsze sceny jednego z moich ulubionych filmów: https://www.youtube.com/watch?v=fZoH4bUL5vc Film co prawda z Tajwanu, ale istota kucharzenia ta sama. Polecam w wolnej chwili.
I dla odmiany Japonia: https://www.youtube.com/watch?v=zUBk_w_oZmU (dłuuugie, ale przy okazji można zweryfikować również swoje wyobrażenia o gejszach-to jednak fragment dla osób o odpornych uszach).
Nie pamiętam, czy to jest pokazane w tym filmie, ale obecna kuchnia japońska z celebrowaniem posiłków nie ma wiele wspólnego. Niestety, gotowce królują i tam.
olivkah napisał/a:
Cytat:
Obecnie to drugi najbardziej otyły naród świata.
Nie wątpię, że dużo wiesz o Chinach i Japonii, i że Chińczycy zaczęli teraz tyć, ale tu chyba dosżło do jakiegoś przekłamania, bo nadal jest im bardzo daleko do podium w tej dziedzinie.
Obawiam się, że to może być jednak prawda. Chińczycy nie tyją od teraz, jako naród nigdy nie byli przesadnie szczupli (czytaj: mieli średnią budowę ciała, ci z wyższych sfer nieco mniej średnią), za to teraz panuje u nich epidemia otyłości. Znalazłam nawet naukowe potwierdzenie: http://www.thelancet.com/...0460-8/fulltext Na ang wiki chińska otyłość ma nawet osobny artykuł: http://en.wikipedia.org/wiki/Obesity_in_China (w skrócie - w miastach nawet co 5 chińczyk jest otyły, na wsi - co 20). Chińska kuchnia nie sprzyja trzymaniu wagi, jeżeli dołoży się do tego amerykański fast food, który lubią szczególnie dzieci, to mamy mieszankę wybuchową.
ciocia_mlotek napisał/a:
To jest przegięcie w drugą stronę a jeszcze dodatkowo nie pasujące zupełnie do modelu europejskiego. Dla takiej mikro Japoneczki, która nosi w sobie mikro Japończątko, 5kg to może się wydawac sporo, choć też nie wydaje mi sie
Wg Wiki przeciętna Japonka ma 158 cm, a przeciętna Polka - 165 cm. To nie jest jakaś kolosalna różnica we wzroście, a przynajmniej nie taka, która uzasadniałaby kilkukrotnie większy limit na tycie w ciąży. Japoński noworodek waży średnio (wiedza z drugiej ręki) ok. 3 kg. Myślę, że podstawowa różnica tkwi w tym, że to, co szczupłe u nas, w Japonii szczupłe już nie jest. W Japonii ciąża nie jest wskazaniem do tycia, zdrowa mama po prostu nie tyje ponad to, co jej przybywa bezpośrednio w związku z dzieckiem (dziecko, łożysko, wody, krew itd). U nas 12 kg więcej w ciąży to tabelkowa norma, tam już nie. Być może wynika to z innej budowy ciała i innych tendencji do odkładania się tłuszczu, nie mam pojęcia.ciocia_mlotek - 2015-02-18, 22:40 To tym bardziej przegięcie. Ja nie mówię o TYCIU w ciąży tylko o przybieraniu na wadze. A to jest ogromna różnica
Piszesz, że średnia waga noworodków w Japonii to 3kg. No to masz 3kg dziecko, prawie 1kg wody płodowe, nawet kilo łozysko. To samo tylko wnętrze macicy, żaden tłuszczyk - czyli tycie - a już masz ok 5kg na plusie. Dodaj do tego pewne zatrzymywanie wody, dodatkową krew, powiększenie piersi (często znaczne i nie tłuszczowe przecież) itd. 5kg to zdecydowanie za mało na zdrową średnią i nazywanie czegokolwiek powyżej otyłością. Bo nadal nie ma w tych wyliczeniach ani odrobiny dodatkowego tłuszczu. Który jest w ciąży normalny i fizjologiczny. Mówię o drobnych ilościach oczywiście
Tak po swoim przykładzie. W ciąży równe tabelkowe 12, dziecko piekne super średnie 3.4kg, urodzone idalnie w wyznaczona datę porodu. Nosiłam przez całą ciążę swojenormalne ubrania. Tylko portki musiałam poniżej brzucha zapinać i odstawić część takich z wyższym stanem, których pod brzuch się nie dało. Bluzki i kiecki też te same z kilkoma wyjątkami, które w piersi pod koniec nie chciały się zmieścić. Czyli - nie PRZYTYŁAM w ciąży praktycznie wcale. Nabrałam fizjologicznej wagi ciążowej. Część tej wagi było i w dodatkowym tłuszczyku. W pierwszym trymestrze, głównie na brzuchu i cienka warstwa w okolicach miednicznych. To raczej normalne, że organizm zmagazynuje trochę energii na wszelki wypadek i doda "poduszeczkę", izolację. Nie było tego na tyle dużo, aby był to jakiś ciężar ani żeby zmienił się mój rozmiar ubrania. ALe np uważam, że właśnie temu drobnemu tłuszczykowi, który przyszedł przed "piłką" uniknełam zupełnie rozstępów. Ani sztuki
Tak teraz poszukałam sobie. Nie licząc ani grama dodatkowego tłuszczu, samo dziecko, płyn, łozysko, mięśnie, krew, płyny i powiększenie piersi to ŚREDNIO 8.5kgolivkah - 2015-02-19, 09:09
W Polsce otyłych jest 20% mężczyzn i 30% kobiet (też wg wiki).
Tu taka ciekawostka - można się porównać ze średnią w różnych krajach: http://www.bbc.co.uk/news/health-18770328Anonymous - 2015-02-20, 01:30 Mnie pod tym linkiem zawsze wychodzi Etiopia nawet jak wpisałam 250 kg. Cuż się im chyba spsuło...
Poza tym BMI nie jest tak naprawę żadnym rzetelnym wskaźnikiem.Ines - 2015-02-20, 11:06 Mi działa. Wyszło mi, że jestem grubas